Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10

Tak jak przeczuwałam miałam dwa wielkie siniaki na moim policzku. Dotknęłam opuszkami palców lewego policzka i jak zahipnotyzowana patrzyłam na swoje odbicie w lustrze. Nie możesz nic z tym zrobić. Zapewne jak pójdę na policje, on mnie zamknie w domu na klucz i przekabaci policjantów na swoją stronę. Albo gorzej. Zabije mnie. Zamknęłam oczy czując łzy. Wstałam dzisiaj wcześniej przed nim byle by nie widzieć go na oczy. Od mojego przebudzenia minęło 30 minut, a ja nadal siedziałam w tej pięknej łazience. Nie mam dzisiaj odwagi, aby stoczyć z nim  walkę, ale przysięgam, że to się zmieni i jego nazwisko będzie inaczej kojarzone. To jak się zachowuje wobec mnie, wygląda na obsesje. Obsesje na twoim punkcie. Otworzyłam oczy. Czyżby? Przecież niczego nie widziałam takiego, żeby wyglądało na to, że to na moim punkcie zwariował. Przecież on nic do mnie nie czuje, tak samo jak ja do niego. Nic mi tu nie pasuje. Nie wierze też w to, że wybrał akurat mnie na swoją żonę. Tutaj musiało o coś chodzić i ja się tego dowiem, choćbym miała rozpocząć z nim krwawą wojnę. Wyjęłam z mojej kosmetyczki podkład i małą w czarnym kolorze gąbeczkę. Nałożyłam na pędzel trochę podkładu i posmarowałam po całej twarzy, byle by zakryć siniaki. Myśli, że jeśli będzie mnie bił to zmienię się w potulnego baranka? Oj nie, ja na pewno nie. Napraw go. Głos w mojej głowie ma racje, ale czy potrafię go naprawić? Co się stało, że się taki stał?

- Sarah? – usłyszałam głos męża za drzwiami łazienki. Spojrzałam w tamtą stronę. Dla moich rodziców zrobię wszystko. Nawet jakbym miała zapłacić swoim życiem. – Sarah, odezwij się. – z moich rozmyślań przerwało kolejne pukniecie w drzwi i głos Christophera. Podeszłam do drzwi i od kluczyłam je, wracając do poprzedniej czynności. W odbiciu lustra zauważyłam jak Christopher, wchodzi do łazienki i podchodzi do mnie. Patrzy w moje oczy, a ja w swoje ruchy, którymi malowałam swoje siniaki. Objął mnie swoimi silnymi ramionami i oparł swój podbródek na moim ramieniu. Tuszem do rzęs przejechałam po moich czarnych rzęsach, a kremową pomadką pomalowałam moje usta.  Zdziwiło mnie jego zachowanie. Zachowuje się tak, jakby się nic nie wydarzyło wczorajszej nocy. Jego to nie będzie boleć przez całe życie, ale mnie tak. Wzięłam szczotkę do ręki. – Daj, ja chcę to zrobić. – wyciągnął w moją stronę rękę. Popatrzyłam najpierw na niego w lustrze, a potem na szczotkę. Nigdy żaden z moich chłopaków nie chwycił w dłoń szczotki i nie czesał moich włosów. Bałam się po prostu im  na to pozwolić, bo dbałam o swoje włosy. Jednak nie potrafię odmówić Christopherowi, bo wiem,  że oberwało by mi się znów. Po raz kolejny makijażu nie chcę mi się nakładać. – Chodź, do sypialni. – chwycił mnie za rękę. Usiadłam na końcu łóżka obrócona do niego plecami. Spojrzałam w górę nad łóżkiem gdzie wisiało nasze ślubne zdjęcie w wielkiej ramce. Muszę przyznać, że fotograf się bardzo postarał poprawiając mnie w Photoshopie. Christopher, usiadł za mną i złapał moje włosy. – Będę delikatny. – wyszeptał do mojego ucha. Jakbyś mnie od początku słuchała, to by do tego nie doszło, a ja bym był wtedy miły.  Szkoda, że nie byłeś wczoraj delikatny. Christopher, przesuwał delikatnie szczotką po moich włosach. Z przyjemności zamknęłam oczy. Czy mu zaufam? Nie. Czy go kiedykolwiek pokocham? Po tym co zrobił wczoraj to w to wątpię. Westchnęłam. – Zrobiłem ci krzywdę? – zapytał brzmiąc na zmartwionego. Na moich włosach nie, ale na moim ciele tak.

- Nie. – wyszeptałam nie odrywając wzroku od naszego ślubnego zdjęcia. Kiedy zdążył to powiesić? Czyżby jak byłam w szkole?

- To dobrze. – wrócił do moich włosów, a ja znów zamknęłam oczy i rozkoszowałam się tą chwilą póki znów nie poczuje silnego uderzenia.

****

Najgorsze w życiu jest to, że ludzie myślą iż jesteś kimś innym, kimś złym. Obwiniają cię o coś czego nie zrobiłeś. Obrażają cię. Śmieją się za twoimi plecami. Myślisz, że jak znajdziesz przyjaciół, to ta przyjaźń będzie wieczna? Nie które się rozpadają. Na początku wydają się w porządku i można stwierdzić, że są godni zaufania. Lecz kiedy spędzisz z nimi dłużej dni, tygodnie, miesiące, albo lata, wtedy przejrzysz na oczy jacy są na prawdę. Pokażą ci swoją prawdziwą twarz. A ty co wtedy robisz, kiedy wszyscy się od ciebie odwracają? Olejesz lub się zabijesz. Tak jak to zrobiła Hannah Baker w Trzynastu  Powodów. Serial wciągnął miliony ludzi, że nie mogą doczekać się drugiego sezonu. Tak jak ja. Nie jestem jak Hannah, nie otaczam się w gronie fałszywych ludzi, nie mam problemów z akceptowaniem. Jestem po prostu Sarą Redma...Carson. Sarah Carson, żoną Christophera Carsona, biznesmena i aktora w jednym, który poza firmą i kamerami dopuszcza się przemocy na swojej żonie. Gdyby kazał mi urodzić dziecko dla niego to już w ten sam dzień popełniłabym samobójstwo. Nie chciałabym, żeby moje dziecko miało takiego ojca jakim jest Christopher. Poczułam na swoim ramieniu czyjąś ciepłą dłoń. Odwróciłam wzrok od ekranu na osobę. Christopher, patrzył na mnie marszcząc brwi. Myśli o czymś, wtedy właśnie marszczy brwi. Ale o czym myśli? Czyżby zastanawiał się jaka następna kara będzie dla mnie idealna? Westchnęłam i odsunęłam się kawałek by zrobić mu miejsce na kanapie. Mężczyzna od razu usiadł obok mnie nie odwracając ode mnie wzroku. Ja natomiast byłam skupiona na moim ulubionym serialu. Chciałam zobaczyć jak się zakończy sezon pierwszy Trzynastu Powodów.

- Co oglądasz? – zapytał zachrypniętym głosem. Bardzo lubiłam u mężczyzn zachrypnięty głos, ale u niego brzmiał seksownie. Boże Sarah, co ty wygadujesz?

- Serial, który nas czegoś uczy. – odpowiedziałam nie odwracając wzroku od ekranu.

- A czego? – spojrzał na mnie kątem oka.

- Tego, że powinniśmy mieć gdzieś na to co inni o nas myślą, nie powinniśmy się przejmować opinią i nie przyjmować do serca to co o nas mówią. Powinniśmy omijać takich fałszywych ludzi szerokim łukiem. Bo i tak kiedyś obróci się to na nich. – ostatni zdanie wypowiedziałam patrząc na niego. Christopher, patrzył  i w skupieniu słuchał mnie. Przez dłużą chwilę nikt z nas się nie odezwał, jedynie nasze oczy walczyli walkę ze sobą.

- Przepraszam. – zmarszczyłam brwi.

- Za co mnie przepraszasz? – zaczesałam kosmyk włosów za ucho.

- Za uderzenie cię. – zobaczyłam w jego oczach łzy. O mój Boże. Christopher Carson, mnie przeprasza. – I za gwałt. – jedna jego łza spłynęła po jego policzku. Złapał jego twarz w moje drobne dłonie i przycisnęła swoje czoło do jego. Zamknęłam oczy.

- Już dobrze. – szepnęłam. – Nie spodziewałam takiego ruchu z twojej strony, ale wszystko można wybaczyć – poczułam jak silne ramiona mnie obejmują. Jednak nie powiem ci jaka jest prawda, bo cały plan pójdzie w zapomniane. Nigdy ci niczego nie wybaczę.

- Postaram się panować nad sobą, ale niczego nie obiecuje. - oderwałam się od niego, żeby spojrzeć na niego.

- Dlaczego? – zmarszczyłam brwi. – Dlaczego jesteś taki zły? – jego uśmiech zgasł, a na twarzy pojawiła się obojętność, natomiast w oczach ujrzałam ból, miłość i gniew.

- Był ktoś kto mnie skrzywdził, przez co teraz innych krzywdzę.

- Kto? – złapałam go za policzek. Spojrzał na mnie pustym wzrokiem. Zabrałam dłoń jakby mnie poparzyła.

- To nie istotne. – westchnął. – Ta osoba już nie żyje. – nie czekając na moją odpowiedz, wstał z kanapy i wyszedł z salonu.

- Chris! – wstałam z kanapy i poszłam za nim. – Zaczekaj! – biegłam po schodach, żeby go dogonić. – Christopher! – zatrzymał się tuż pod drzwiami od gabinetu. Przez chwilę się patrzył w dębowe drzwi. Przeniósł na mnie wzrok, który nadal był pusty. Powoli do niego podeszłam. Kiedy stałam blisko niego, po prostu go przytuliłam. – Jestem przy tobie. – nie poczułam żadnych ramion. Uniosłam głowę, by spojrzeć na niego. – Co się dzieje? – nic nie mówiąc, odsunął się ode mnie. Zmarszczyłam brwi.

- Chcę zostać sam, nie przeszkadzaj mi. – ostatni raz spojrzał na mnie i wszedł do swojego ukrycia. Patrzyłam na drzwi, które się zamknęły za nim. Co się z nim dzieje? Wkurza mnie jego zachowanie. Czy osoba, o której wspomniał i która go skrzywdziła, zmieniła go aż tak bardzo? Kto był tą osobą? Westchnęłam i chwyciłam się za włosy. Jak mam mu pomóc, skoro on mi nic nie mówi? Od nikogo się nie dowiem jaki na prawdę jest Chris. Nie wiem czy w ogóle jego rodzice żyją, a jak tak to nie wiem gdzie mogę ich znaleźć. Jednak chcesz mu pomóc? Robię to dlatego, żeby zrealizować swój plan wobec niego. Zrezygnowana poszłam do kuchni, przygotować obiad.

****

Umyta i przebrana w piżamę, stałam przed lustrem rozczesując swoje mokre włosy. Raz patrzyłam na włosy, a raz w swoje niebieskie oczy. Myślę nad zmianą koloru włosów, ale nie wiem, czy będą mi pasować. Nie wiem co powie na to Christopher, czy się nie zdenerwuje o to. Właśnie Christopher. Odkąd zamknął się w swoim gabinecie, nie wyszedł z niego ani raz. Nawet na obiedzie i kolacji się nie pojawił. Jako przykładna żona zostawiłam mu do odgrzania dania, żeby nie by głodny. Westchnęłam, odkładając szczotkę na półkę. Ostatni raz spojrzałam na swoje odbicie i poszłam zajrzeć do męża. Kiedy wyszłam z łazienki, stanęłam jak wryta. Christopher, siedział na łóżku i patrzył na mnie. Zamknęłam za sobą drzwi i podeszłam do łóżka. Gdy przechodziłam obok niego, poczułam na swoim nadgarstku uścisk. Spojrzałam na niego.

- Chodź. – pociągnął mnie na swoje kolana i objął w talii. – Przepraszam, że cię odepchnąłem, ale osoba o której sobie przypomniałem bardzo mnie skrzywdziła.

- Rozumiem cię. – przytaknęłam głową.

- Wybaczysz mi? – uśmiechnął się lekko. Chciałbyś. Myślisz, że to jest takie proste powiedzieć dwa słowa.

- Przecież wiesz, że tak. – uśmiechnęłam się sztucznie i przytuliłam go.

- Kocham cię. – wyszeptał tuż przy moich uchu. A ja ciebie nie i nigdy cię nie pokocham. Każdego dnia będę rozkochiwała cię w sobie, aż pewnego razu uderzę z dwojoną siłą co zostanie w twojej pamięci na zawsze tak samo jak u mnie wczorajszy gwałt.

[Tutaj powinien być GIF lub film. Zaktualizuj aplikację teraz, aby go zobaczyć]

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro