Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 34

Każdy zna to uczucie, kiedy wraca do swojego rodzinnego miasta. W którym się urodził i wychował. Tęskniłam bardzo za swoimi rodzicami, siostrami i Lily. Nie wiem jak Christopher, czuje się gdy widzi mnie otoczoną całą swoją rodziną. Nie wiem czy zapytać go o jego rodzinę. Trochę się boje jak zareaguje na zadany mu temat. Pamiętam jak wydarł się na mnie kiedy mu pokazałam zdjęcie, które Clary mi dała. Więc dałam sobie na razie spokój, porozmawiam z nim na spokojnie kiedy będziemy sami. Christopher, zaparkował samochód na podjeździe moich rodziców. Zdecydowaliśmy, że na razie przenocujemy u moich rodziców dopóki brunet czegoś nie wymyśli. Nie czekając na niego wysiadłam z samochodu i podeszłam do bagażnika, który sam się otworzył. Wyciągnęłam z niego lekką walizkę, a tą ciężką zostawiłam dla męża. Pobiegłam do drzwi i mając swoje klucze do domu, otworzyłam drzwi i weszłam do środka nie zamykając drzwi za sobą, żeby umożliwić wejście Christopherowi. Odłożyłam walizkę koło komody i zdjęłam buty. Mama nadal nie lubi jak chodzimy w brudnych butach po domu. Pamiętam, że jak byłam małą dziewczynką to za każdym razem tłumaczyła mi, że robię źle nie zdejmując ich. Od tamtej pory za każdym razem kiedy przychodzę do domu przypominają mi się słowa rodzicielki. Chciałabym znów być małą dziewczynką, którą nic nie obchodzi, która nic nie rozumie i która nie ma wyrzutów sumienia, że źle robi pozwalając swojemu mężowi dalej grać w tą grę. Ale jestem tą głupiutką dziewczyną, która boi się własnego męża, wierząc iż któregoś dnia może zabić jej całą rodzinę i ją samą. Lub wierząc w to, że kiedyś się zmieni. Czując jak łzy chcą się wydostać z moich oczów, szybko przestałam myśleć o tym złym i pokręciłam głową na boki, by wymazać wszystko ze swojej głowy. Ale nie da się tego tak po prostu wymazać.

- Sarah! - usłyszałam głos mamy. - Wróciłaś. - odwróciłam się w jej stronę. Kiedy zobaczyłam ją szczęśliwą i biegnącą w podskokach do mnie, nie mogłam powstrzymać krótkiego śmiechu. Mama rzuciła się na moją szyję, ściskając mnie mocno. Nie powiadomiłam swoich rodziców o swoim powrocie. Chciałam im zrobić niespodziankę. - Tak bardzo się za tobą stęskniłam.

- Mamo bo mnie udusisz. - czułam jak łamie mi żebra. Mama szybko mnie puściła i zaśmiała się przepraszając mnie za to. - Nic się nie dzieje. - uśmiechnęłam się.

- A gdzie Christopher? - wychyliła się, żeby rozglądnąć się za Christopherem. Chyba myślała, że znowu przyjechałam do nich sama.

- Zaraz powinien przyjść. - spojrzałam w tym samym kierunku co moja mama. - Miał wziąć tylko walizkę.   - No to nie będziemy na niego czekać tylko od razu ci dam. - machnęła ręką i chwyciła mnie za ramię ciągnąć do kuchni.

- Co mi dasz? - zmarszczyłam brwi.

- Twoje ulubione ciasto z galaretką truskawkową. - odwróciła się do mnie razem z ciastem i uśmiechem na twarzy.

- Mamo, ale nie musiałaś. - zaśmiałam się.

- Wiesz, że dla ciebie zrobię wszystko. - przytuliłam ją i podziękowałam za słodkości. W tym momencie do kuchni wszedł Christopher i przywitał się z moją mamą.

- Ciesze się, że już wróciliście. - szepnęła przytulając Christophera do siebie.

- My też nie mogliśmy się  doczekać przyjazdu do Nowego Jorku. - uśmiechnął  się  Christopher i odsunął się od swojej teściowej.

- Wyciągnę talerzyki i widelce, żebyście mogli skosztować moje pyszności.

- Mama potrafi wspaniale gotować i piec, więc to na pewno nie wypadło źle. - odpowiedział bez zająknięcia się Christopher.

- Dziękuję ci synku, że tak we mnie wierzysz. - rzuciła przez ramię mama.

- A ja to co? - uniosłam ręce w geście protestu.

- Oj córciu. - odwróciła się do nas z naczyniami i położyła przed nami. - Przecież wiesz, że wiem o tym doskonale jak uwielbiasz moją kuchnie. - Christopher przyciągnął mnie do swojego boku i objął ramieniem w pasie.

- Masz racje. Ale to moje ciasto i pierwsza spróbuje. - spojrzałam na męża. Kiwnął  głową, że zrozumiał, a ja nie czekając dłużej zabrałam się za jedzenie mojego ciasta. - A gdzie tata?

- W pracy. - wytarła ręce w ścierkę. - Teraz kiedy Christopher oddał mu swoją firmę musi o nią  dbać. - uśmiechnęła się w stronę mężczyzny.

- Tak. - westchnął. Spojrzałam na niego i wiedziałam co sobie pomyślał. Boi się, że jego ciężko powstała firma może zejść na dno.  Ale sam tego chciał. Musiał wybrać kim chciał zostać. Już swojego wyboru nie cofnie. Po za tym uważam, że mój tata świetnie zajmie się jego firmą niż ktoś obcy.

- Nie martw się. - złapałam go za rękę. - Pomogę tacie w firmie i zajmę się tym czego on nie będzie wiedział lub nie będzie dał rady w stanie zrobić.

- Nie chcę, żebyś się wtrącała w sprawy swojego ojca. To on teraz jest prezesem tej firmy, nie ja.

- No wiem, ale ty i tak masz jeszcze hotel na głowie. - pożałowałam tego co powiedziałam. Przecież Christopher nie wiedział, że wiem o jego hotelu.

- Skąd wiesz o hotelu? - zmarszczył brwi przyglądając mi się uważnie.

- Z internetu. - uśmiechnęłam się  przepraszająco.

- Kurwa Sarah! - zakrył  twarz w rękach. Mama otworzyła szerzej oczy zaskoczona przekleństwem swojego kochanego zięcia. - Ile razy mam ci mówić, żebyś o wszystko się  pytała mnie, a nie internetu, albo telewizji.

- No, a co mam zrobić jak ty nie chcesz mi nic powiedzieć? - wstałam z krzesła barowego i stanęłam przed nim.

- Bo jak zadajesz głupie pytania to na pewno nie odpowiem na nie. - warknął.

- To ja może zostawię was samych. - mama ulotniła się z kuchni i pobiegła na górę za pewne do swojej sypialni.

- Błagam cię. Musimy kłócić się przy mamie. Chcesz, żeby dowiedziała się jaki jesteś na prawdę. - szepnęłam.

- No jaki jestem?! - złapał mnie mocno za ramiona. - No pytam się jaki?! - potrząsnął mną.

- Przestań! Nie będę się z tobą teraz kłóciła i znosiła kolejnych ciosów i to jeszcze w moim rodzinnym domu.   

- Myślisz, że oni cię uchronią  przed tym? Przed jakąkolwiek karą?

- Znów chcesz mnie bić? - zmarszczyłam brwi. - Przecież mówiłeś, że będziesz nad sobą panował.

- Jak mam to robić, jak ty wszystko niszczysz. - warknął  jednocześnie potrząsając mną.

- Dlaczego wszystko zwalasz na mnie? - przechyliłam głowę w bok. - Ty także jesteś winny. Robisz grzech bijąc mnie.

- Myślisz, że ja się przejmuje swoimi grzechami? - puścił mnie, śmiejąc się przy tym. - Naprawdę jesteś taka naiwna jak myślałem. Nie obchodzi mnie co robię źle i komu robię źle. Nie wierze w żadne bajki o wielkim Bogu, który spełnia nasze życzenia. Bo tak naprawdę to on nie istnieje, a te marzenia sami sobie spełniamy, albo druga osoba za nas lub dla nas. Tam skąd pochodzę nikt nie słyszał o nim. No. W każdym razie, tak widziałem i tak słyszałem. Więc nie myśl, że pójdę teraz na kolanach i będę prosił pieprzonego faceta na krzyżu o wybaczenie za to, że jestem jaki jestem. Powinnaś o to obwiniać ludzi, którzy mnie zepsuli. Oni za to odpowiadają, że jestem mordercą. - słuchając jego wyznania doszłam do wniosku, że nawet moja miłość mu nie pomoże. Nic, ani nikt nie jest w stanie mu pomóc. Chociaż. Gdyby tak zaaranżować spotkanie ojca z synem i siostrą, to może by coś pomogło. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos Christophera. - Czy ty w ogóle mnie słuchasz? 

- Wybacz, zamyśliłam się na chwilę. - spuściłam głowę w dół.

- Mniejsza z tym. Zapamiętaj jedno. - uniosłam wzrok na jego piękną twarz. - Mi się nie sprzeciwia. Dlatego tego nie będziesz robiła i będziesz mi całkowicie posłuszna. Bo jeśli nie to wiesz co cię czeka.

- Czy ty kiedykolwiek się zmienisz, czy mam marne szanse na to żeby cię uratować od całkowitego upadku? - mój głos się powoli łamał.

- Znasz odpowiedź.

- Ale Christopher, dlaczego nie chcesz spróbować.

- Kiedy próbowałem to zawsze musiałaś coś wymyślić lub powiedzieć co mi się nie spodobało.

- A gdybym się ciebie zapytała co cię tak zdenerwowało na tym zdjęciu, to byś mi powiedział? - na twarzy Christophera zobaczyłam gniew i ból. Mogłam się tego spodziewać. Od razu pożałowałam tego co powiedziałam i cofnęłam się do ściany, żeby uniknąć bliskiego kontaktu z Christopherem. Ale to było nie możliwe. Po chwili poczułam jak przyszpila mnie swoim ciałem do ściany i mocno trzyma za szczękę.

- Nigdy więcej nie wspominaj przy mnie o tym zdjęciu. - warknął. - I jeśli myślisz, że od kogoś innego się dowiesz to się grubo mylisz. Ani ja ani nikt inny ci nic nie powie. Zrozumiano?!

- Tak. - złapałam się za bolące miejsce i odetchnęłam z ulgą, że znikł mi z zasięgu ręki. Miało być tak pięknie już do końca, a trwało to tylko, dopóki głupia ja nie wspomniałam o tym pieprzonym hotelu i zdjęciu. To zdjęcie mogłam sobie darować. Może bym załagodziła sytuację z tym pieprzonym hotelem. Może bym jakoś do niego dotarła, ale teraz już wiem, że nie mam co się odzywać do niego nawet pokazywać się mu na oczy.

- Córeczko. - odskoczyłam jak poparzona. W progu drzwiach stała moja mama z smutnym wyrazem twarzy. Pewnie słyszała naszą kłótnie. - Przepraszam, nie chciałam cię wystraszyć.

- Nic się mamo nie stało. - wymusiłam na swojej twarzy uśmiech. Mama zbliżyła swoją rękę na mój policzek i przejechała nią delikatnie.

- Płakałaś. - naprawdę? Nawet nie zauważyłam tego.

- To nic takiego mamo. - machnęłam ręką.

- Na pewno? - przytaknęłam. - Córcia powiedz mi. - westchnęła spoglądając na chwile ww dól. - Czy w waszym małżeństwie dzieje się coś złego?

- Nie skąd że. - usiadłam przy wysepce i wzięłam łyk wody.

- Sarah. - westchnęła i usiadła obok mnie. - Nie będę ukrywać, że nie słyszałam waszej rozmowy bo słyszałam. Dlatego nie ukryjesz tego przede mną.

- Ale mamo nie ma o czym mówić.

-Jest. - wzięła głęboki oddech. - Czy Christopher cię bije?

- Co? - wstałam z miejsca na równe nogi patrząc na matkę. - Skąd ci to mamo przyszło do głowy?

- Odpowiedź.

- Oczywiście, że nie. Christopher mnie kocha, nigdy by mnie nie skrzywdził.

- Jeśli tak jest to dlaczego na ciebie krzyczał i mówił ci, że masz być mu posłuszna.

- Bo ostatnio wymykam mu się spod kontroli. - zaśmiałam się tylko po to, żeby mama uznała, że to tylko dla żartów powiedział.

- Sarah, jestem twoją  matką i czuje, że coś jest nie tak i ja się tego dowiem. Choćby nie od ciebie, ale od kogoś innego. - wstała z krzesła i wyszła z pomieszczenia zostawiając mnie samą ze swoimi myślami. Jeszcze tego mi było trzeba, żeby własna matka dowiedziała się jakim jest tyranem mój mąż, którego ona i wszyscy na świecie uważają za złotego mężczyznę. Gdybyście wiedzieli jaki jest za kamerami i za drzwiami domu to byście zmienili zdanie.

****

Zawsze kiedy coś mnie dręczyło lub czułam smutek, słuchałam piosenek wydobywających się z mojego laptopa lub telefonu. Dzisiaj czułam złość, smutek, a nawet zawiedzenie. Wiedziałam, że nadejdzie taki dzień, że będę musiała rodzicom i siostrą powiedzieć prawdę o moim małżeństwie z Christopherem. Nie chciałam tego robić zwłaszcza, że sytuacja finansowa rodziców rozwiązała się i nie muszą się martwić o to, że któregoś dnia przyjdzie komornik. Dzięki Christopherowi, moi rodzice ponownie stanęli na nogi zaczynając życie od nowa. A ja? Nadal nie wiedziałam jak dotrzeć do Christophera, który raz był czuły, kochającym i szczęśliwym mężem, a raz oschłym, niebezpiecznym mężczyzną. Westchnęłam i rozluźniłam się na fotelu, na którym aktualnie siedziałam.  Przymknęłam oczy wsłuchując się w słowa piosenki, zapominając przy tym o moich problemach.

- Teraz  mnie nienawidzisz i ja czuję to samo. - słowa same wydostawały się z moich ust. - Teraz mnie kochasz i ja czuję to samo. Krzyczymy i kłócimy się godzimy się tego samego dnia, tego samego dnia. - piosenka opisywała dobrze moje życie, które dziele z Christopherem. Gdyby ta piosenka nie została wydana jeszcze zanim spotkaliśmy się przypadkowo z Christopherem, uznałabym, że ktoś napisał o nas piosenkę wiedząc co naprawdę dzieje się w Nowym Jorku. - Wciąż wracamy po więcej bo wciąż wracamy po więcej. - wyobraziłam sobie jakby wyglądało moje życie bez Christophera. Gdybyśmy się nie spotkali. Gdybym go nie poznała w tej kawiarni niedaleko mojego domu. Nadal była bym uczennicą najlepszego i najdroższego liceum w Nowym Jorku, ale bez pierścionka zaręczynowego i obrączki. Miałabym tylko Lily, z którą bym praktycznie cały czas spędzała, a nie to co teraz, że ją zaniedbuje myśląc, że mąż na mnie czeka w domu, żeby spędzić ze mną dzień i noc. Nie miała bym pewnie chłopaka wiedząc, że zerwałam z Michaelem. Michael. Pamiętam jak spotkałam go w parku i wtedy przyszedł Christopher, objął mnie mocno w pasie i powiedział oschle do Michaela, że jest moim narzeczonym. Uśmiechnęłam się lekko na to wspomnienie. Od tamtej pory nie miałam kontaktu z chłopakiem, nawet na moim ślubie nie pojawił się. Nie to, że nie chciałam go zapraszać bo chciałam, ale wiedziałam jak zareaguje Christopher, a też wiedziałam, że Michael nie przyszedł by. Nie wiem czy ma dziewczynę bo nigdy mi się z tego nie spowiadał od naszego rozstania, ale kiedy usłyszał kim dla mnie jest Christopher, zobaczyłam na jego twarzy rozczarowanie i ból. Myślał, że będę sama do końca i będę rozpaczała po nim? Albo, że wrócę któregoś dnia do niego? To się grubo mylił. Za Christophera wyszłam dlatego, że rodzice potrzebowali serce, a ja jako dobra córka postanowiłam im pomóc. Christopher ma dobre serce, ale ukryte w ciemnościach. -  O co walczymy? Wydaje się, że robimy to tylko dla zabawy w tej głupiej wojnie. Walczymy ostro naszymi plastikowymi pistoletami. - moim głównym zadaniem jest wyciągnąć go od tych przeklętych demonach i udowodnienie mu, że rodzina jest najważniejsza. Może powinnam go zapisać do jakiegoś psychologa, żeby mógł z kimś porozmawiać o tym wszystkim o czym mi nie mówi. Ale znając mężczyznę zastrzeli terapeutę przy pierwszym zadanym mu pytaniu. Oparłam łokcie o kolana i schowałam twarz w dłoniach. Nie wiedziałam co miałam robić dalej, wiedziałam tylko, że jak zrobię coś źle to się wścieknie, jak zrobię coś dobrze to tym bardziej. Powinnam wyjechać na kilka dni do Polski, do dziadków i odpocząć od tego wszystkiego. Dziadkowie. Miałam do nich zadzwonić i zapytać się czy mnie przygarną. Wzięłam telefon z biurka do ręki i wybrałam znany mi numer. Jednocześnie ściszając muzykę. Po trzecim sygnale usłyszałam głos dziadka w słuchawce, uśmiechnęłam się. - Cześć dziadku.

- Sarah, kochanie. - odkąd pamiętam dziadek jako staruszek miał chrypkę, która czasami była dla niego denerwująca bo nie wiedział czy jest przeziębiony czy to jedna z jego wad. - Jak się cieszę, że zadzwoniłaś do swojego starego dziadka.

- Oj dziadku przestań. - zaśmiałam się, a on razem ze mną. - Wcale nie jesteś stary, nadal jesteś młody i piękny.

- No dziękuję, że tak mnie dobrze oceniasz. Opowiadaj co tam słychać u rodziców i u twojego męża. - dziadkowie nie dali rady przylecieć na mój ślub do Nowego Jorku, dlatego, że bart mojej mamy poczuł się źle i chcieli się nim zaopiekować. Co prawda wujek ma żonę i dzieci, ale dziadek i babcia jako jego rodzice, chcieli pokazać mu jak go kochają i dbają o niego. Trochę mi było smutno kiedy dostałam od nich telefon i powiadomili mnie, że nie przylecą na mój ślub. Zrozumiałam to jak mi powiedzieli o wujku.

- Dobrze dziadku. U rodziców jest wszystko porządku, tata dostał od Christophera jego firmę, dlatego że Christopher stwierdził, że nie nadąży że wszystkim i wybrał aktorstwo.

- Też bym sobie nie poradził. - westchnął. - Nagrywał bym jakąś scenę myśląc co się dzieje w mojej firmie. - dziadek z babcią prowadzili firmę z roślinami. Pamiętam jak mi mama opowiadała, że gdy ona się urodziła dziadek sam zaczął budować szklarnię, w której sadził warzywa i rośliny, znalazło się także miejsce na owoce.  A teraz od trzydziestu lat jego firma stawała się większa i zarabiała duże pieniądze. - A powiedź jak ci się układa z mężem.

- Dobrze. - skłamałam strzepując niewidzialny kurz z moich spodniach. - Christopher jest kochany, codziennie mi to udowadnia. - po raz kolejny okłamałam dziadka i wymusiłam na swojej twarzy uśmiech,. Wiedziałam, że to dziadek nie widział, ale to był już mój nawyk.

- Myślice już o prawnukach? - uniosłam zaskoczona brwi. Nie wiedziałam, że dziadek tak szybko zapyta kiedy zostanie pradziadkiem.

- Dziadku. - upomniałam go. - Jest na to jeszcze czas.

- Kochanie, nie wiadomo kiedy mnie wezmą tam do góry. - przewróciłam oczami słysząc odpowiedź dziadka. Nie lubiłam kiedy mówił, że długo nie pożyje na tym świecie.

- Dziadku mam pytanie do ciebie.

- Słucham cię.

- Czy mogłabym przylecieć z Lily do was na kilka dni? - dziadek i babcia dobrze znali Lily, zawsze na wakacje przylatywałam do nich z nią i nawet ją bardzo polubili uczynniając z niej swoją  przyrodnią wnuczkę.   

- Ależ oczywiście, że możecie przylecieć. - usłyszałam jego radosny głos. - Ale dlaczego nie z Christopherem? - wiedziałam, że zapyta o niego.

- Christopher, musi nauczyć się scenariusza i za dwa tygodnie leci do Los Angeles. - trafię kiedyś do piekła za tę kłamstwa o które mówię.

- No to w takim razie przylatujcie kiedy chcecie, my z babcią nie możemy się już doczekać.

- Dziękuję ci dziadku i pozdrów babcię ode mnie. Zadzwonię do was dzień przed wylotem.

- Dobrze skarbie. Ty także pozdrów rodziców, siostry jak ich zobaczysz no i oczywiście męża. Mam nadzieje, że kiedyś go poznamy z babcią nie tylko z twoich opowieści, które nam opowiesz jak przylecisz.

- Oczywiście dziadku, kiedyś go poproszę, żebyśmy tylko we dwoje was odwiedzili. Może w waszą rocznicę? - dziadek i babcia nie długo będą obchodzili swoją pięćdziesiątą rocznice ślubu. Chciałabym tak samo jak oni zestarzeć się z jednym mężem, który będzie kochał mnie jak dziadek babcię. Chciałabym, żeby tym mężczyzną był Christopher.

- Dobry pomysł. Myślimy z babcią nad małym przyjęciem dla rodziny i kilku znajomych.

- To świetnie, jak przylecę pomogę we wszystkim babci.

- Trzymam cię za słowo. Muszę kończyć już bo babcia mnie woła, żeby pomóc jej z dżemem. - wyobraziłam sobie jak dziadek przewraca oczami. Kiedy jeszcze mieszkałam z dziadkami, gdy byłam mała, pomagałam babci w tworzeniu dżemów. Teraz cała odpowiedzialność spadła na dziadka.

- Nie przeszkadzam ci już. Pozdrów babcię i powiedź, żeby więcej dżemów zrobiła. - usłyszałam śmiech dziadka w słuchawce.

- Przekaże. Do zobaczenia.

- Pa. - oderwałam telefon od ucha i nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Teraz musiałam tylko powiedzieć Christopherowi, że lecę nie długo z Lily do dziadków. Weszłam w kontakty i napisałam wiadomość:

Zadzwoniłam do dziadka i zapytałam go o nasz przyjazd. Powiedział, że możemy.

Wysłałam wiadomość do Lily, która czekała pewnie zniecierpliwiona na moją odpowiedź.  A jutro muszę ją zabrać na jakieś zakupy do galerii.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro