3. Bound to you
Następnego dnia obudziłam się w południe. Wiedziałam, że Daniela już nie będzie, więc spokojnie mogłam wyjść z pokoju. W krótkiej białej koronkowej koszuli nocnej przeszłam do kuchni. Mieszając herbatę, zobaczyłam na stoliku beżowe pudełko. Podeszłam do niego. Na jego wierzchu było napisane moje imię. Odłożyłam kubek i uniosłam wieczko pudełka. W środku znajdował się laptop oraz iPhone. Podniosłam delikatnie telefon, jakby miało mu się coś stać. Pod spodem była kartka.
To dla ciebie.
Twój laptop oraz nowy telefon.
Mam nadzieję, że ci się spodobały.
Daniel.
Jeżeli tym chciał mnie do siebie przekonać, to niestety nie udało mu się. Odłożyłam wszystko z powrotem do pudełka i wypiłam gorący napój. Ubrałam bardzo krótkie szorty, spod których widać było moje pośladki oraz bluzkę do połowy brzucha, która była wykonana z przylegającego materiału. Bardzo mnie korciło, aby wziąć kartę kredytową Daniela i pójść na zakupy, ale jednak z tego zrezygnowałam.
Kilka godzin później, rozległ się dzwonek telefonu. W pierwszej chwili myślałam, że to mój, ale dźwięk dochodził z pudełka. Otworzyłam je. Na wyświetlaczu widniała nazwa: Daniel. Zastanawiałam się, czy odebrać. Ta lepsza cząstka mnie wygrała – odebrałam.
– Słucham? – rzuciłam pierwsza.
– Znalazłaś prezent. Bardzo się z tego cieszę – mogłabym przysiąść, że gdy to mówił, na jego ustach gościł uśmiech.
– Tylko mam jedno pytanie. Na cholerę mi to? Przecież mam telefon.
– A widziałaś go dzisiaj? – zapytał.
Z początku zaczęłam rozglądać się po salonie, a później przeszłam do swojego pokoju, by zajrzeć w różne zakamarki, ale nigdzie nie było mojego telefonu.
– Co z nim zrobiłeś? – zapytałam. Byłam wściekła.
– Sprzedałem, zniszczyłem, obojętnie. Jakbyś tego nie nazwała, już go nie masz. Teraz masz nowy numer, ten, na który dzwonię. Za dwadzieścia minut bądź u mnie w kancelarii. Nie lubię spóźnialskich, więc radzę ci się pośpieszyć. – Rozłączył się, nie dając mi dojść do słowa.
– Tak chcesz grać? – rzuciłam w powietrze. – Dobrze, tylko zobaczymy, kto na końcu wygra.
Przejrzałam się w lustrze, które miałam w pokoju. Ubranie mogło zostać, tylko musiałam jeszcze zrobić makijaż i podkreślić nogi szpilkami. Chciałam użyć perfum, ale zapach, który został, był dla mnie za słodki. Ubrałam żakiet i zadowolona z efektu końcowego, wyszłam z apartamentu. Nie wiedząc za bardzo, gdzie znajduje się kancelaria Daniela, poszłam na najbliższy postój taksówek.
– Dzień dobry, wie pan może, gdzie jest kancelaria komornika pana Winklera? – zapytałam zaraz po zajęciu miejsca.
– Wiem – odpowiedział, po czym włączył się do ruchu.
– Ratuje mi pan życie. Nie jestem stąd, a zapomniałam adresu, więc stał się pan moim wybawieniem.
– Rozumiem. To nie jest daleko – odparł.
Kiwnęłam tylko głową i skupiłam na drodze. Starałam się zapamiętać ulice, jakimi jechaliśmy.
Po nie całych dziesięciu minutach dojechaliśmy na miejsce. Zapłaciłam taksówkarzowi za kurs i wysiadłam z samochodu. Budynek był zachowany w starym stylu tak jak większość Krakowa. Jego elewacja była w kolorze beżu, a przy drzwiach była tabliczka z danymi Daniela. Poprawiłam swoje ubranie i weszłam do środka. Po lewej stronie był długi kontuar, za którym siedzieli niektórzy z jego pracowników. Reszta była bardziej z tyłu i przeglądała papiery oraz teczki, których była tam ogromna ilość. Zauważyłam, że dalej było jeszcze jedno pomieszczenie, do którego również chodzili pracownicy, wcześniej zapisując coś w komputerach. Podeszłam do mężczyzny siedzącego za kontuarem.
– Dzień dobry, ja do pana Winklera – powiedziałam.
Mężczyzna podniósł na mnie wzrok.
– Była pani umówiona? – zapytał.
– Tak – odpowiedziałam pewnie. Miałam nadzieję, że Daniel ich poinformował o moim przyjściu.
– Pójdę do szefa, powiadomić, że pani przyszła. Godność? – Podniósł się z miejsca i skierował do drzwi naprzeciwko. Nie otworzył ich od razu. Wyraźnie czekał na to, aż się przedstawię.
– Konstancja Więckowska – podałam swoje personalia.
W odpowiedzi tylko kiwnął głową i po chwili był już w gabinecie. Usłyszałam z daleka, jak oznajmiał Danielowi, że przyszłam. Odpowiedzi samego Daniela już nie usłyszałam. Mężczyzna wyszedł i udzielił mi zezwolenia, bym mogła wejść. Uśmiechnęłam się tylko w odpowiedzi.
Weszłam do środka gabinetu Daniela. Był urządzony w tych samych barwach, co jego mieszkanie. Na środku stało wielkie mahoniowe biurko, dookoła były, również wykonane z ciemnego brązu, szafki pełne dokumentów i segregatorów. Przed biurkiem znajdowały się dwa krzesła, a między nimi stolik kawowy. Daniel siedział za biurkiem i uważnie mi się przyglądał. Wzrokiem oceniał mnie od góry do dołu. Dalej nie mogłam przyzwyczaić się do blond włosów, dlatego wydawało mi się, że ludzie przyglądają mi się, jakbym była kosmitką.
– I jak? Podoba ci się moje biuro? – zapytał i rozsiadł się bardziej w skórzanym fotelu.
– Podoba – odpowiedziałam, cmokając przy tym ustami.
Obeszłam biurko i oparłam się o nie, kładąc torebkę na jego blacie. Daniel zatrzymał wzrok na moich nogach. Przekręciłam oczami i nachyliłam się do niego.
– Po co mnie tutaj wezwałeś? – Podniosłam mu twarz. Chciałam, aby na mnie popatrzył.
– A co jeśli się za tobą stęskniłem? – Zaczął jeździć palcami po moich odkrytych nogach. Sprawił, że nagle zadrżałam i to nie z zimna.
– A co, jeśli ja w to nie wierzę?
Odsunął się od biurka i wstał. Położył ręce po obu moich stronach, a jego twarz była bardzo blisko mojej.
– To w to uwierz – wychrypiał. Nawiązał ze mną kontakt wzrokowy na kilka sekund, aby już po chwili połączyć nasze usta w gorącym i namiętnym pocałunku.
Daniel pchnął mnie do tyłu tak, że usiadłam na blacie biurka. Rozszerzył mi nogi i stanął między nimi. Zdjął żakiet i odłożył go na bok. Jego usta opuściły moje i zaczęły wyznaczać ścieżkę od szyi po obojczyk i niżej, aż do bluzki, którą miałam na sobie. Mój oddech stawał się coraz szybszy i urywany. Nie chciałam znów się temu wszystkiemu poddawać, ale moje ciało nie słuchało rozumu. Pragnęłam, żeby tym razem wygrał rozum, a nie ciało oraz serce, które zaczynało bić coraz szybciej. Odchyliłam się do tyłu, żeby przerwać ten kontakt.
– Nie – wydusiłam i odepchnęłam Daniela od siebie. Wzięłam torebkę oraz podniosłam żakiet. Miałam zamiar udać się w stronę drzwi, ale męska ręka na moim brzuchu to uniemożliwiła.
Daniel przyciągnął mnie do siebie bardzo blisko, przez co poczułam jego twardego penisa.
– A mi się wydaje, że jednak tak – wyszeptał mi wprost do ucha. – Czuję twój przyśpieszony oddech, twoje spięte ciało pod moim dotykiem. Jestem pewien, że gdybym teraz włożył rękę pod twoją bieliznę, byłabyś cała mokra. Jeśli się mylę, odejdź ode mnie, ale jeśli nie, zostań Konstancjo. Zostań na jakiś czas.
Przymknęłam oczy, by zapamiętać jego słowa i oddać się chwili. Nigdy nie lubiłam obietnic, dlatego nie chciałam brać tego do siebie, a jednak jego słowa zabrzmiały nadzieją, że tak będzie. Miały w sobie drugie dno, którego raczej nie chciałam poznawać, bo by to się dla mnie źle skończyło. Odwróciłam się w jego ramionach, żeby zobaczyć wyraz twarzy. Musiałam spojrzeć w jego oczy, by się upewnić, że mówiły prawdę.
– Dobrze, ale to będzie jeden raz. Nie chcę, aby ten czas się przedłużał. Kiedy uznamy, że to koniec, każde z nas odejdzie w swoją stronę, nie oglądając się za siebie.
– Oczywiście, jak tylko będziesz chciała – zapewnił.
Popchnęłam Daniela do tyłu, aż usiadł w swoim fotelu. Położyłam swoje rzeczy na jego biurku i usiadłam mu na kolanach. Jego dłonie od razu dotknęły moich ud. Pochyliłam się w jego kierunku i najpierw pocałowałam policzek, który był pokryty zarostem, a później jego malinowe usta. Oddawał mi pocałunki z taką samą pasją, jaką i ja miałam w sobie. Odsunęłam się od niego, tylko po to, aby ściągnąć bluzkę. Wzrok Daniela od razu poleciał na moje piersi, które teraz były okryte tylko koronkowym biustonoszem. Przełożyłam włosy na jedną stronę i delikatnie przygryzłam wargę.
– Podobam ci się taka, prawda? Właśnie taką mnie chciałeś – mówiłam.
Miał się odezwać, ale położyłam mu na ustach palec. – Nie zaprzeczaj – zaoponowałam – bo wiem, jaka jest prawda – trwałam przy swoim. – Będzie tak, jak chcesz. Ten jeden jedyny raz. Lubisz adrenalinę i przez to nie zamknąłeś drzwi – kontynuowałam, jednocześnie odpinając jego koszulę. – Chcesz, żeby nas przyłapali, to jeszcze bardziej ciebie podnieca, prawda? Kochasz ten stan, Daniel? – zamruczałam mu do ucha i zaczęłam delikatnie kołysać biodrami na jego członku, który idealnie był na wysokości mojej kobiecości.
– Konstancjo – warknął cicho i zamknął oczy.
– Co, Daniel? Coś nie tak powiedziałam? – zapytałam, nie czując się winną. – Bo mi się wydaję, że tylko prawdę. Chciałeś ze mnie zrobić jedną z nich. I wiesz co? Powiem ci coś. Udało ci się. To było twoim zamiarem, twoim celem, jaki sobie wyznaczyłeś.
Złączyłam nasze usta razem. Jego członek stawał się coraz twardszy i coraz bardziej drażnił moją kobiecość. Dłonie Daniela dotknęły moich pleców, a później rozpięły biustonosz. Zdjął go i odrzucił, gdzieś na bok. Nie byłam mu dłużna i zdjęłam jego koszulę. Pocałowałam go ostatni raz i zeszłam z jego kolan. Klęknęłam przed nim. Jego źrenice były poszerzone, kiedy patrzył na mnie. Chciałam mu coś udowodnić, ale też i sobie. Rozpięłam mu spodnie i zsunęłam wraz z bokserkami. Penis od razu stanął prosto, czekając, aż coś z nim zrobię. Oblizałam delikatnie usta i schyliłam się, biorąc go całego do ust. Zaczęłam poruszać głową w górę i w dół. Daniel wypychał biodra wyżej, aby znaleźć się cały w moich ustach. Czułam, jak moja kobiecość z minuty na minutę robi się coraz bardziej mokra. Wyciągnęłam jego członka z ust i przejechałam parę razy językiem po jego długości, na końcu całując jego główkę.
Brunet miał przymknięte oczy i opartą głowę o fotel. Podniosłam się z kolan, a Daniel w tym samym momencie uniósł powieki. Posłałam mu uwodzicielski uśmiech i sięgnęłam do zapięcia szortów. Ściągałam je pomału wraz ze stringami, pasującymi do biustonosza, patrząc przez cały czas w jego oczy. Odrzuciłam je na bok i usiadłam na jego nogach, mając dokładnie przy moim wejściu do pochwy jego członka.
Daniel dotknął palcami mojej kobiecości, która była już bardzo mokra. Przeciągnął tymi palcami po moich ustach i przybliżył się do mnie. Pocałował. Poczułam swój smak na jego języku. Po raz pierwszy robiłam coś takiego.
Podniosłam się lekko, a mężczyzna ustawił swojego penisa na moje wejście. Opuścił mnie na siebie, dając mi kilka sekund na przyzwyczajenie się do wielkości swojego członka. Zaczęłam podnosić się i opadać na jego penisa.
Odchyliłam się do tyłu, opierając o kant biurka. Chciałam go poczuć jak najgłębiej w sobie. Daniel przyciągnął mnie do siebie i połączył nasze wargi razem, gryząc mnie delikatnie. Przeniosłam dłonie na jego tors, idąc coraz wyżej. Zaplotłam palce na jego szyi, pociągając za końcówki włosów. Wtedy usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Oderwałam swoje usta od jego i popatrzyłam na niego z niemym strachem.
– Jestem zajęty, nie przeszkadzajcie mi! – krzyknął i przytrzymał mnie na swoim członku.
– Ale to ważne, panie Danielu – usłyszałam odpowiedź jakiegoś mężczyzny za drzwiami.
– Nic nie jest teraz ważne. Jak będę mógł rozmawiać, to wyjdę z gabinetu. A teraz mi nie przeszkadzaj, bo prowadzę ważną rozmowę!
– Jak sobie pan życzy – padło w odpowiedzi, po czym słychać było oddalające się kroki.
– Spodobało ci się to, że mogli nas nakryć? – zapytał się cicho Daniel, podgryzając moją szyję.
– Daniel – wyjęczałam jego imię.
– Wezmę to za tak.
Zaczął poruszać biodrami w bardzo szybkim tempie. Oparłam się o jego tors, który zaczynała pokrywać cienka warstwa potu. Moje ciało także zaczęło się pocić. Zatrzymał mnie w miejscu, żeby być we mnie cały. Czułam, że jestem coraz bliżej orgazmu, dlatego chciałam się na nim poruszyć, ale jego uścisk był tak mocny, że nie mogłam. Z moich ust zaczęły wydostawać się jęki oraz prośby, żeby się poruszył. Jednak on skwitował to tylko pewnym siebie uśmiechem i poruszał się w wolnym tempie. Nie byłam w stanie długo tego znieść, dlatego po chwili, gdy tylko mi to umożliwił, sama przyśpieszyłam ruchów na jego członku.
Daniel chwycił mocniej moje piersi. Ściskał je tak bardzo, że gdyby nie podniecenie z pewnością byłoby to bolesną praktyką. W tym momencie przepadłam. Moim ciałem wstrząsnął ogromny dreszcz. Zmęczona opadłam na jego klatkę piersiową, szybko oddychając. Mężczyzna wykonał jeszcze kilka ruchów i doszedł we mnie.
– Bierzesz tabletki, prawda? – odezwał się, kiedy nasze oddechy się uspokajały.
– Biorę. Sam mnie zawiozłeś do ginekologa – przypomniałam, przewracając przy tym oczami.
Wstałam z jego kolan i, bez jego członka we mnie, poczułam pustkę. Rozejrzałam się po gabinecie w poszukiwaniu moich ciuchów. Ubrałam majtki wraz ze spodenkami, a później biustonosz i bluzkę. Odwróciłam się w stronę Daniela i przyłapałam go na przypatrywaniu mi się. Jego członek był dalej na pół twardy.
– A ty się nie ubierasz? – zapytałam.
– Ubieram, tylko miałem lepsze widoki. – Mrugnął do mnie okiem.
– Że też inne dziewczyny lecą na te twoje bajery – jawnie powątpiewałam.
– Masz tutaj swoją łazienkę, czy tylko jest taka ogólna?
– Drzwi na lewo – pokazał mi kierunek głową.
Faktycznie były tam drzwi, których wcześniej nie zauważyłam. Kiwnęłam tylko i poszłam poprawić włosy oraz makijaż, który lekko mi się rozmazał. Kiedy wróciłam do gabinetu, Daniel był już ubrany i nie wyglądał, jakby przed chwilą uprawiał seks.
– Coś jeszcze mam do zrobienia, czy tylko po to mnie tu wezwałeś? – zapytałam, siadając na jednym z krzeseł.
– A chcesz coś jeszcze porobić? – Popatrzył się na mnie i podniósł jedną brew do góry.
– Ciekawe, co? Chyba jedynie pomóc ci w tych papierkach – zaśmiałam się delikatnie. Nagle za drzwiami słychać było podniesione głosy. Popatrzyłam się na Daniela, a on tylko zamknął oczy i westchnął.
– Tylko nie ona... – zaczął mruczeć pod nosem, a ja nie wiedziałam, o co może mu chodzić.
Kiedy drzwi się otworzyły i do środka weszła, jak torpeda, kobieta w ciąży, nagle jakby mój świat się zatrzymał. Patrzyłam to na nią, to na Daniela. Kobieta patrzyła się na mnie oceniającym wzrokiem, ale później odwróciła go i skupiła złość na mężczyźnie. Zajęła miejsce naprzeciwko mnie i cmoknęła ustami.
– Wiedziałam, że masz kogoś i go przede mną ukrywasz. Niby sam przyjedziesz tak? Ja już ci dam samemu... Jak mama się o tym dowie, tak nie będzie już odwrotu. Wiesz o tym? – położyła ręce na swoim dość dużym już brzuszku.
– A pani kim jest? – zapytałam, bo wolałam wiedzieć z kim mam do czynienia. Jeśli miała to być jego była kochanka w ciąży, to wolałam nie ingerować w ten związek i trzymać się z daleka od Daniela.
– Oj, przepraszam, nie przedstawiłam się. Klara, siostra tego tutaj. – Pokazała na Daniela palcem.
– Miło mi. Konstancja. – Podałam jej rękę, którą bardzo chętnie przyjęła. Miałam nadzieję, że nie wyglądam, jakbym przed chwilą skończyła uprawiać seks. Nie chciałam wywrzeć na niej takiego pierwszego wrażenia, gdyż przeczuwałam, że wtedy na starcie byłabym już spalona.
– Po co tu przyszłaś, Klaro? – zapytał Daniel. – Nie widzisz, że jestem zajęty. – Popatrzył się na nią spod zmarszczonych brwi.
– Byłbyś milszy dla siostry w obecności swojej dziewczyny – wyraźnie go zganiła.
Popatrzyliśmy się z Danielem na siebie. Chciałam zaprzeczyć, ale on pokręcił głową.
– Chciałam ci pokazać prezent, jaki kupiłam mamie. Bo nie muszę ci przypominać, że za tydzień jedziemy do Niemiec?
– Nie musisz. Jak już tutaj przyszłaś to, to pokaż i idź do Adama, bo się będzie denerwował, gdzie jest jego żona – dogryzł jej.
Miło się na nich patrzyło.
– Adam sam mnie tu przywiózł. – Wystawiła mu język.
Zaśmiałam się cicho, ale kiedy zobaczyłam wzrok Daniela, zmieniłam to w kaszel.
– Pokazuj to zdjęcie i wychodź stąd. Mam sprawy do załatwienia z Konstancją. – Popatrzył się na mnie, zapewne po to, żebym potwierdziła jego słowa, ale ja odwróciłam wzrok.
Nie chciałam ingerować w ich sprawy.
– Aleś ty niecierpliwy. – Wyciągnęła z torebki telefon i pokazała mu coś.
Daniel zamruczał tylko coś pod nosem, że może być i zaczął przekładać papiery, które miał na biurku. Klara tylko przekręciła oczami i popatrzyła na mnie
– Porywam twoją dziewczynę. Musimy się lepiej poznać, jeśli mamy być rodziną – powiedziała.
Spojrzałam na Daniela i bezgłośnie powiedziałam do niego: pomocy. On jednak wzruszył ramionami. Wiedziałam, że nie przegadam jego siostry, a nie miałam żadnej wymówki, żeby z nią nie iść.
– Klara, odpuść – wtrącił się Daniel, za co byłam mu niezwykle wdzięczna. – Poznacie się bliżej za tydzień, w Berlinie – starał się mnie wybronić. Jednak mi utkwiło jedno słowo w głowie. Mianowicie: Berlin. Nie zamierzałam nigdzie z nim jechać, a już na pewno nie do Berlina, z którego nie wiedziałabym jak wrócić do domu, kiedy Daniel by mnie zdenerwował, jak to często bywało.
– Nie odpuszczę. – Ciężarna dziewczyna podniosła się i popatrzyła na mnie, jakby oczekiwała, że zrobię to samo.
Westchnęłam tylko i wstałam z krzesła. Ubrałam żakiet, wzięłam torebkę i wyszłam z gabinetu Daniela, posyłając mu przy tym uśmiech. Chciałam zachować chociaż pozory, że wszystko było dobrze.
Kiedy wyszłyśmy z jego kancelarii, to Klara od razu wzięła mnie pod ramię.
– Tam jest kawiarnia. – Wskazała na drugą stronę ulicy.
Spojrzałam w tamtym kierunku i zobaczyłam szyld z nazwą Lajkonik. Siostra Daniela pociągnęła mnie w tamtą stronę i po chwili już siedziałyśmy w środku. Obie wzięłyśmy po kawałku ciasta i szklance soku.
– No dobra, opowiadaj wszystko od początku – zażądała.
– Ale, co dokładnie? – zapytałam, nie kryjąc swojego zaskoczenia, na co Klara tylko przewróciła oczami i oparła ręce na stoliku.
– Przede mną nie uciekniesz, więc lepiej mów wszystko od początku – powiedziała.
– No dobrze. Spotkałam Daniela w klubie w Tarnowie, w którym pracowałam i mieszkałam. Najpierw zaczęło się od flirtu, a później przerodziło się to w spotkania, a później w bycie razem – streściłam kłamliwie.
– Więc jesteś z Tarnowa? – dopytywała, pijąc sok.
– Zgadza się. Tam się wychowałam i mieszkałam.
– A twoi rodzice, co na to, że przeprowadziłaś się tutaj? – drążyła.
Zaczęłam wpatrywać się w szklankę, którą miałam przed sobą.
– Nie żyją. Umarli, kiedy miałam pięć lat, a później wychowywałam się w domu dziecka – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
– Bardzo mi przykro. – Dotknęła mojej ręki. Jej zdaniem zapewne miał to być pocieszający gest, dodający otuchy.
– Było, minęło – posłałam w jej kierunku nikły uśmiech.
– Jeśli tak mówisz. Ile masz lat?
– Dwadzieścia cztery. – Zaczęłam się czuć, jak na przesłuchaniu, ale wolałam się jej nie sprzeciwiać.
– Młoda jesteś. Najmłodsza dziewczyna, jaką miał – podsumowała. – Dobra, część oficjalna już była. Przeszłaś test, więc przestań być taka spięta – zaśmiała się.
Dopiero teraz zorientowałam się, że wstrzymywałam oddech.
– W którym jesteś miesiącu? – Spojrzałam na jej dość pokaźnych rozmiarów brzuszek.
– Siódmy. Będziemy mieć chłopca, Krzysia. – Pogłaskała się po uroczej krągłości.
– Ładne imię – pochwaliłam.
– Dzięki. Nie wiem, czy ci Daniel wspominał, ale mamy też młodszą, dziesięcioletnią siostrę. Mieszka razem z rodzicami w Berlinie. Przez pewne wydarzenie, ja z Danielem przyjechaliśmy tutaj, gdyż nie chciałam, żeby był sam, a Natalia została z rodzicami w Niemczech – opowiedziała.
– Rozumiem. Właśnie, o co chodzi z tym wyjazdem? Daniel, nie był za bardzo szczęśliwy, jak o tym wspomniałaś – postanowiłam dowiedzieć się czegoś więcej.
– Daniel powinien ci o tym powiedzieć, ale wątpię, że to zrobi. Kilka lat temu Daniel miał się ożenić z Gretchen. Była to Niemka polskiego pochodzenia. Wszystko układało się pięknie do dnia ich ślubu. Przed uroczystością zobaczyłam ją razem z jego ówczesnym kolegą, Thomasem. Całowali się. Chciałam powiedzieć o tym Danielowi, ale mnie nie słuchał. Kiedy był jej moment, żeby powiedzieć przysięgę, powiedziała, że nie może tego zrobić i uciekła z nim. Daniel, długo nie mógł się pozbierać. Chciał z nią założyć prawdziwy dom. Wiesz... wybudować dom, spłodzić syna i tak dalej, ale go zostawiła. Oczywiście Thomasowi oberwało się za to. Od tamtego momentu Daniel, nie chce słyszeć już o małżeństwie ani dzieciach. Stał się innym człowiekiem. Zaczął dużo pracować, spotykać z przypadkowymi dziewczynami, oddalać się od nas, dlatego ja przyjechałam z nim, żeby jednak mieć go pod kontrolą, jako starsza siostra – uśmiechnęła się lekko, a ja słuchałam tego i nie mogłam uwierzyć.
Nie spodziewałam się, że Daniel coś takiego przeżył.
– Dlatego on nie chce jechać do Niemiec. Rodzina Gretchen przyjaźni się z naszą, co oznacza, że będą na urodzinach naszej mamy, które są za tydzień. Bardzo cię proszę, przekonaj go jakoś, Konstancja. Widziałam, jak na ciebie patrzy. Ty go przekonasz, ja nie. Tobie na pewno się to uda – nalegała.
– Jak na mnie patrzył? Nie widziałam nic w jego oczach. – Pokręciłam głową.
– Miłość potrafi być ślepa, głupia, nie do tej osoby, do której byśmy chcieli, ale wy pasujecie do siebie. Wasza miłość, uczucie, które jest między wami, da radę. Oboje macie ten specyficzny błysk w oku, kiedy na siebie patrzycie. On ci od razu tego nie powie, ale jako starsza siostra powiem ci, że on cię kocha. Proszę, spróbuj go przekonać. – Popatrzyła na mnie z taką nadzieją, że nie umiałam jej odmówić.
– Dobrze spróbuję, ale nic nie obiecuję, Klara.
– Dziękuję. – Uśmiechnęła się do mnie, a ja w myślach zastanawiałam się, jak mam go do tego przekonać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro