Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*2.8*

*Zane*

- Lloyd... - Blondyn podniósł głowę, słysząc Kai'a. - Nie rozumiem dlaczego pozwoliłeś mu chodzić samemu niewiadomo gdzie. Mieliśmy go pilnować... Poza tym Brookstone na pewno tu nie wróci.

- Zostały mu jeszcze dwie minuty... Nie bądźcie tacy niecierpliwi - zaśmiał się Louis, chowając telefon do kieszeni.

Chłopak wrócił do czytania książki, którą dałem mu po tym, jak zauważyłem, że długo siedzi przy telefonie. Louis uznał, że nie ma co robić, więc zaproponowałem mu jedną z książek, które mamy na Perle. Ta najwyraźniej bardzo go wciągnęła, bo już od trzech godzin praktycznie się od niej nie odrywa.

- Dwie minuty to mało - mruknął pod nosem Kai.

- Możliwe, ale znam Cole'a i wiem, że lubi wykorzystywać czas do ostatniej sekundy... - oznajmił Louis.

Przez kilka chwil czekaliśmy w ciszy, którą niespodziewanie przerwał dźwięk wiadomości w telefonie Louisa. Chłopak szybko wyjął telefon i zaczął z kimś pisać. Zauważyłem, że większość z naszej drużyny z zaciekawieniem gapiła się na Louisa, czekając czy przypadkiem ten nie powie, że to wiadomość od Cole'a.

Jednak jako, że siedziałem tuż obok chłopaka mogłem zobaczyć co dzieje się na ekranie jego telefonu. Rzeczywiście - to był Cole. Pytał się Louisa czy ten dalej jest na Perle. Kiedy chłopak mu odpowiedział, dodając, że komisarz o nim najwyraźniej zapomniał, zauważyłem kolejną wiadomość od Cole'a. Brookstone chciał, aby Louis poinformował nas o tym, że brunet się spóźni i nie przyjdzie w "wyznaczonym przez Lloyda czasie". Po krótkiej wymianie zdań "dlaczego?" i czy "wszystko w porządku?", dowiedziałem się jedynie, że brunet "źle wyliczył sobie czas" - cokolwiek to ma znaczyć...

- Czy to Brookstone? - zapytał zniecierpliwiony Kai, próbując zerknąć na telefon Louisa.

- Tak - odpowiedział chłopak. - Cole mówi, że się spóźni.

- Dlaczego...? - zaciekawił się Lloyd.

- Noo... Cole nie jest zbyt dobry z matmy i chyba źle obliczył czas. - Louis uśmiechnął się po czym schował telefon.

- Taa i pewno przyjdzie - Jay udał, że patrzy na zegarek, którego nie miał. - Dwie minuty po NIGDY!

- To nie jest prawdziwy powód, prawda? - zapytał Kai, marszcząc brwi.

- Nie - odpowiedział Louis, wracając do czytania. - Ale powiedział, że za max piętnaście minut ma być...

Jay odpalił grę na konsolę i zaczął sobie grać, a my mogliśmy być świadkami tego jak praktycznie co chwilę przegrywa.

★-·-·-★

Nagle usłyszeliśmy kroki na pokładzie, a nasze głowy zwróciły się w stronę drzwi. Te po chwili rozsunęły się, a do środka wszedł Cole.

- Gdzie byłeś? Dlaczego się spóźniłeś? Lloyd wyraźnie powiedział, że masz być tu RÓWNO po dwóch godzinach - warknął Kai w stronę bruneta.

- A może najpierw jakieś "Hej, fajnie, że w ogóle się tu pojawiłeś"? - mruknął Brookstone do Kai'a.

- Gdzie. Byłeś? - Czerwony Ninja złapał bruneta za kołnierz.

- Ej, ej, Agresywny Jeżyku. Łapy przy sobie - warknął Brookstone, odpychając Kai'a.

- Czy serio na wejściu musicie się nawalać i kłócić? - zapytał Louis, odchylając głowę tak, żeby zerknąć na dwójkę stojącą za kanapą.

- To on zaczyna! - zawołał brunet, wyciągając rękę i wskazując Kai'a palcem. - Jak zwykle - dodał.

- Debil - warknął pod nosem Czerwony Ninja, marszcząc brwi.

- Jeśli mówisz o sobie to masz rację - zaśmiał się brunet, krzyżując ręce na piersi.

- Dobra, koniec tego! - zawołał Lloyd, kiedy zauważył, że Kai już chce coś odpowiedzieć. - Kai, ty przystań i siadaj. - Wskazał swoje miejsce na fotelu. - A ty, Brookstone, masz odpowiedzieć na pytanie Kai'a. Dlaczego się spóźniłeś?

- Traktujecie mnie jak jakieś dziecko! - zawołał Cole, opierając się o oparcie kanapy, tuż nad głową Louisa. - Poza tym - zaczął, kiedy zauważył, że Lloyd już chce coś powiedzieć - możecie przekazać waszemu komisarzowi, że oryginał kluczy do mojego domu chcę odzyskać - to mówiąc, wyjął z kieszeni klucze i pomachał nimi tuż przed twarzą Louisa. Chłopak szybko je zabrał, schował i kieszeni i jak gdyby nigdy nic wrócił do czytania.

- Czy ty chcesz nam powiedzieć, że poszedłeś sobie do domu mimo, że wiedziałeś, że nie możesz? - zauważyłem.

- Tia. Chciałem sprawdzić czy wasz komisarzyk mi tam nie nasyfił. Zaskoczę was: było gorzej niż w chlewie - mruknął. - Mogli chociaż odłożyć niektóre rzeczy na swoje miejsce - dodał pod nosem.

- Dlaczego ty NIGDY nie stosujesz się do wszelkich zasad?! - zawołał wyraźnie poirytowany Kai.

- Bo to nuuuudne! Poza tym! Czasem się stosuję. - Cole wyszczerzył się głupio.

- Lloyd! - zawołał Kai, wskazując ręką na bruneta - Odpuścisz mu to?!

Kiedy blondyn zaczął nad czymś rozmyślać, Brookstone nachylił się nad Louisem.

- Co czytasz? - zapytał, przeskakując przez oparcie kanapy i opadając obok chłopaka. To miał być wyraźny znak, że temat jego powrotu jest zakończony.

- I tak tytuł ci nic nie powie... Analfabeto. - Louis zerknął na Cole'a, po czym zaczął się śmiać.

- Sam jesteś analfabetą - mruknął brunet. - To co czytasz?

- Książkę.

- No tak... Mogłem się tego spodziewać... Analfabeta, więc nawet tytułu przeczytać nie może. - Na te słowa Louis uderzył Cole'a poduszką w twarz. Brookstone zaśmiał się cicho, po czym zablokował kolejny cios chłopaka. - Dobra, dobra. Już - szepnął. - A skąd ją masz? - zaciekawił się.

- Zane mi pożyczył. - Louis wskazał mnie, na co Cole, najwyraźniej lekko zdziwiony, zerknął na mnie, po czym wzruszył ramionami.

- No spoko - powiedział, po czym położył poduszkę, którą wcześniej zabrał chłopakowi, na głowie Louisa.

- Idiota - mruknął chłopak, odkładając poduszkę na jej poprzednie miejsce.

Zapadła chwila ciszy. Brookstone zaczął śledzić wzrokiem tekst książki, a Louis oparł się o jego ramię i czytał dalej jak gdyby nigdy nic.

- Jeżyka wykrzywiło - zauważył nagle Cole, na co wszyscy zerknęliśmy na Kai'a.

Czerwony Ninja stał z rękoma skrzyżowanymi na piersi. Cały czas patrzył na Brookstone'a. Zmarszczył brwi jeszcze bardziej, słysząc komentarz bruneta.

- Bo ci tak zostanie, Jeżusiu - zaśmiał się Cole, na co dostał od Louisa łokciem w żebro. - No co? - zdziwił się, rozmasowując bolące miejsce.

- Ogarnij się już - mruknął chłopak, nawet nie zerkając na bruneta.

- Dobra, dobra - szepnął Cole, podkładając sobie ręce pod głowę.

Brookstone rozłożył się na kanapie i oparł ciężkie, czarne buty o stół. Westchnął głośno, po czym zamknął na chwilę oczy.

- Nogi ze stołu - warknęli prawie jednocześnie Lloyd i Kai, na co Cole wyprostował się i położył buty z powrotem na podłodze.

- Nudziarze - mruknął pod nosem.

Ponownie zapadła względna cisza. Żadne z nas się nie odzywało (nie licząc Jay'a oraz Kai'a, który dołączył się do gry z Niebieskim Ninja i cały czas mówili coś w stylu: "pokonam cię" lub "już po tobie" albo "szykuj się!"). Zerknąłem na Louisa. Chłopak już prawie skończył czytać książkę (ciekawe czy ucieszy się, kiedy mu powiem, że mam jeszcze kontynuację). Przy okazji zaciekawiony spojrzałem się na Cole'a. Brunet odchylił głowę do tyłu, założył nogę na nogę i skrzyżował ręce na piersi. Jego usta były lekko uchylone, przez co miałem wrażenie, że Brookstone zasnął.

I nie pomyliłem się. Już chwilę później mogliśmy usłyszeć ciche chrapanie. Wszyscy zerknęliśmy na bruneta.

- Czy on serio zasnął? - zaśmiał się Jay, prostując się i odwracając głowę od telewizora, przez co Kai, wykorzystując okazję, zabił jego postać.

- Najwyraźniej zmęczył się byciem debilem - mruknął Kai, czekając aż Jay znowu zainteresuje się grą. Przy okazji Czerwony Ninja też zerknął na bruneta.

Louis oderwał się od książki i zaczął grzebać w swoich kieszeniach.

- Co robisz? - zaciekawił się Lloyd, kiedy chłopak wstał.

Louis jedynie przyłożył sobie palec do ust i obszedł kanapę dookoła. Stanął za Cole'm i wyraźnie próbował powstrzymać śmiech.

Po chwili zaczął robić coś z włosami Brookstone'a, a ja słusznie zauważyłem, że Louis trzyma w dłoni dwie gumki do włosów. Nie minęła nawet minuta, a chłopak zrobił Cole'owi dwie, małe kiteczki po lewej i prawej stronie głowy.

- No co? - zapytał, kiedy wrócił na swoje miejsce między mną, a brunetem. - Pasują do niego - zachichotał.

- Racja, racja - zaśmiali się Kai i Jay, po czym zbili tak zwanego "żółwika" i wrócili do gry.

Zauważyłem, że Lloyd schował usta i nos w dłoni oraz zamknął oczy. Trząsł się, próbując powstrzymać śmiech. Zielony Ninja wyglądał tak, jakby zaraz miał rozpłakać się ze śmiechu.

Louis jednak nie zamierzał skończyć. Wyciągnął telefon i zrobił Cole'owi kilka zdjęć, po czym włączył nagrywanie. Skierował telefon tak, żeby uchwycić Brookstone'a i jego reakcję, po czym dźgnął go palcem.

Cole podskoczył zdezorientowany i zerknął pół przytomnie na chłopaka. Jego kiteczki podskoczyły lekko, na co już wszyscy zaczęliśmy chichotać.

- Co jest..? Co się dzieje? - mruknął w stronę Louisa. - Dlaczego mnie nagrywasz? - zapytał Cole, zauważając, że Louis trzyma w dłoni telefon. - I z czego oni tak rechoczą?! Coś ty zrobił? - mruknął w stronę chłopaka, opuszczając jego telefon.

- Zdobywam pamiątki - zaśmiał się Louis.

Cole dotknął kilkakrotnie twarzy, po czym zerknął na dłoń, myśląc prawdopodobnie, że chłopak narysował mu coś na twarzy, kiedy ten spał (najwyraźniej takie żarty zdarzały się częściej). Dopiero po chwili brunet dotknął swoich włosów. Kiedy jego ręka natrafiła na jedno z "dzieł" Louisa, twarz Brookstone'a przybrała morderczy wyraz.

- Już nie żyjesz - warknął w stronę chłopaka Cole, zdejmując gumki do włosów i chowając je do kieszeni.

Louis jedynie pokręcił głową z wielkim uśmiechem na twarzy, na co Cole ponownie oparł się plecami o oparcie kanapy i skrzyżował ręce na piersi, po czym zmarszczył krzaczaste brwi.

- Wiedz, że jestem obrażony - mruknął pół żartem, pół serio.

- Oj kogoś tu wykrzywiło - zaśmiał się Kai, wychylając się, by spojrzeć się na Brookstone'a. - Uważaj, bo ci tak zostanie!

Gdy tylko Czerwony Ninja to powiedział, w jego stronę poszybowała poduszka, która zderzyła się ze ścianą, po tym jak szatyn jej uniknął.

- Chyba wiem kto będzie sprzątał całą Perłę - mruknął Kai, ponownie zerkając na Cole'a.

- Chyba w twoich snach, Jeżu Brudasie. Nie będę twoją sprzątaczką - warknął Brookstone. - Już mi wystarczy, że ten tutaj brudzi jak świnia. - Brunet wskazał palcem Louisa, na co chłopak szturchnął go w ramię.

- Nieprawda! - zawołał.

- Prawda, prawda, maluchu.

Brunet potargał włosy Louisowi, po czym zaśmiał się cicho.

★-·-·-★

Kiedy posprzątałem po kolacji, wszedłem do salonu i usiadłem obok Kai'a.

- Nie wierzę, że zjadłeś aż trzy porcje - mruknął Louis do Cole'a.

- Słuchaj, młody. Ty się jeszcze musisz trochę poduczyć o świecie dorosłych. Na przykład: Jak dają za darmo to trzeba brać, żeby się nie zmarnowało... I żeby nie zostało dla Jeżusia. - Cole uśmiechnął się, zerkając kątem oka na Kai'a.

Czerwony Ninja nie zareagował, a może nie chciał reagować, więc Brookstone nie odezwał się w jego stronę ponownie.

- Tak sobie tłumacz. Oboje wiemy, że po prostu jesteś grubasem i udajesz, że to mięśnie.

Cole zmarszczył brwi i westchnął głośno.

- Ty sobie lepiej wróć do tej książeczki.

Kai i Jay znowu zaczęli grać i rywalizować między sobą, tylko tym razem dołączył się do nich Lloyd oraz Nya. Brookstone śledził wzrokiem tekst w książce Louisa i nie dogryzał każdemu po kolei, a ja siedziałem i kibicowałem reszcie.

Tak zleciały nam kolejne dwie godziny, aż w końcu odezwał się Brookstone, który od jakiegoś czasu grzebał w telefonie.

- Ej, Louis.

- Hm? - chłopak zerknął na bruneta.

- Wiesz która jest godzina? Nie musisz przypadkiem do łóżka? - Cole uśmiechnął się, na co Louis wytrzeszczył oczy.

- Yyyyy... Nniiiieee? - chłopak próbował się jakoś wykręcić.

- Oj, Louis, Louis... Już dwudziesta druga! A ty musisz w spanko.

- Oj no ale Coleeee!

- E-e-e! Nie Cole'uj mi tu. Bądź grzeczny, słuchaj się starszych i marsz do spania.

Louis zerknął na nas.

- Powiedzcie mu coś... - wskazał ręką bruneta.

- Oni cię nie uratują - szepnął Cole, a na jego oczach widać było blask zwycięstwa.

- Faktycznie... Cole nie jest twoim ojcem, więc nie może ci niczego kazać, ale w Ninjago przyjęło się, że zawsze słucha się starszych - oznajmiłem.

- A ty chcesz pokazać wszystkim, że jesteś grzeczny i słuchasz się starszych. - Cole potargał włosy Louisowi i zaśmiał się cicho.

- Poza tym - wtrącił się nagle Lloyd - my też chcielibyśmy - to mówiąc wskazał Kai'a, mnie, siebie, Jay'a i Nyę - coś obgadać na osobności. - Zielony Ninja wyłączył ekran telewizora.

- No dobra - mruknął Louis, wstając.

- To za te kitki - mruknął w jego stronę Cole. - Ze mną nie wygrasz.

Louis tylko odwrócił się i pokazał mu język, po czym wyszedł.

- Masz dziesięć minut - zawołał za nim Cole.

Kiedy zapadła cisza, Jay odłożył cztery kontrolery, po czym wrócił na swoje miejsce na kanapie.

- Nie przejmujcie się mną - mruknął Cole, wyciągając telefon. - Mnie tu nie ma. Obgadujcie te swoje sprawy czy coś tam co mam w dupie - machnął niedbale ręką, nawet na nas nie patrząc.

- Zaczekamy - oznajmił Kai.

- Aż tak nam się nie spieszy - dodał Lloyd.

- Ah rozumiem, rozumiem - mruknął Brookstone, wkładając sobie jedną słuchawkę do prawego ucha.

Po około dziewięciu długich minutach brunet wstał i pokierował się w stronę pokoju, więc rozsiadliśmy się na kanapie. Tylko Lloyd stał.

Przez chwilę nasłuchiwaliśmy. Kroki w korytarzu... Pukanie... Brookstone zapytał się Louisa czy może wejść... Louis coś odpowiedział... Po chwili jakieś drzwi otworzyły się i zamknęły. A później nastała cisza...

- Słuchajcie - zaczął Lloyd niemal od razu. - Rozmawiałem z Wu. Mistrz wie, że Brookstone jest na Perle oraz że Morro powrócił. Prawdopodobnie jutro polecimy do Stixu. Możliwe, że Morro ukrywa się właśnie tam.

- A Louis? Co z nim? - zapytałem.

- Perła zostaje. Polecimy na smokach. Pixal oraz Louis tutaj zostaną. Nie możemy dopuścić do tego, żeby Perła została zniszczona tak jak Klasztor.

- Ma sens - mruknął Kai.

- Prawdopodobnie jutro rano Mistrz Wu będzie chciał rozmawiać z Brookstone'm. Musimy zrobić coś, żeby Cole zgodził się dołączyć do drużyny...

Po chwili rozmowny usłyszeliśmy otwierane drzwi.

- Dobrze, a teraz masz iść spać - usłyszeliśmy głos Cole'a.

Drzwi zamknęły się, a w korytarzu dało się słyszeć kroki.

- On to wszystko słyszał? - przeraził się Jay.

Wolelibyśmy, żeby Cole póki co nie wiedział co planujemy. Lepiej, żeby nie słyszał całej tej rozmowy...

Usłyszeliśmy jak kolejne drzwi otwierają się, a następnie brunet zapala światło w łazience.

- Chyba nie - szepnął Lloyd.

Oby nie.

★-·-·-★

Cole wstał i zaczął iść w stronę swojego tymczasowego pokoju. Zatrzymał się przed drzwiami.

Może i Louis czasami był nieznośny, może i potrafili się czasem pokłócić o głupoty, ale Cole szanował prywatność tego chłopaka chyba bardziej niż cokolwiek innego.

Brunet zapukał.

- Ej, Louis! Mogę już wejść? - zapytał.

Chwilowa cisza.

- Nie. Daj mi sekundkę.

To była właśnie odpowiedź, której oczekiwał Cole. Najciszej jak tylko mógł podszedł do schowka na miotły. Otworzył drzwi, odczekał chwilę i zamknął je ponownie. Zamarł w bezruchu, aby ninja myśleli, że wszedł do pokoju... Gorzej będzie jeśli któreś z nich sprawdzi czy korytarz jest pusty.

Na szczęście nikt na to nie wpadł...

- Słuchajcie - zaczął Lloyd, więc brunet przybliżył się trochę i oparł plecami o ścianę. - [...] Musimy zrobić coś, żeby Cole zgodził się dołączyć do drużyny...

Brunet zacisnął dłonie w pięści.

Nie.
Nie ma mowy.
Nigdy się na to nie zgodzi.
Nie.

Więcej słów ninja nawet nie dochodziło do jego głowy. Oni poszaleli.

Nie ma mowy, że się na to zgodzi...
Nigdy...

Stał tak jeszcze dłuższy czas, wpatrując się w podłogę. Dopiero po jakimś czasie stwierdził, że lepiej byłoby już iść.

Ponownie najciszej jak się tylko dało ruszył w kierunku swojego tymczasowego pokoju. Otworzył drzwi i zobaczył, że Louis leży w łóżku przykryty kołdrą po ramiona i ogląda coś na telefonie. Gdy tylko Cole zajrzał do środka, chłopak podniósł głowę.

- Dobrze, a teraz masz iść spać - powiedział, wskazując na niego palcem. Louis zerknął na niego lekko zmieszany, ale nie zdążył nic powiedzieć, bo brunet zamknął drzwi.

Później mu to wyjaśni.

Zaczął kierować się w stronę łazienki udając, że właśnie musi z niej skorzystać akurat teraz.

- On to wszystko słyszał? - do uszu Cole'a doszedł szept Niebieskiego Ninja.

Ależ oczywiście, że nie...

.

Z tego co moje piękne uszy słyszały druga część sezonu "Ninjago Dragons Rising" miała premierę w Polsce 1.11 tego roku, więc tak jak obiecałam pojawił się rozdział. (Co z tego, że prawdopodobnie większość obejrzała to juz wcześniej, ale nie zapominajmy o tej mniejszości!)

Wybaczcie, że tak długo mnie nie było, ale przez ten czas trochę popisałam rozdziałów, więc jak mi się przypomni o tej książce i Wattpadzie to w piątek wstawię kolejny.

Btw kto też jest zawiedziony, że w drugiej części "nowego" sezonu było tak mało Cole'a i Jay'a? –––>

Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro