*2.1*
*Jay*
Podeszliśmy do komisarza, który wydawał się nad wyraz poddenerwowany.
Ktoś napadł na ten bank wczoraj wieczorem, a policji nadal nie udało się nikogo złapać. Na nasze szczęście przestępca zostawił coś po sobie. Policjantom udało się zabezpieczyć ślady krwi i w najbliższym czasie prawdopodobnie dowiemy się kto stoi za kradzieżą.
- Macie jakieś podejrzenia, komisarzu? - zapytał Lloyd, na co mężczyzna pokiwał głową.
- Kogo dokładnie? - dopytywał Zane.
- Wiecie kogo... - mruknął pod nosem komisarz. - Może to Brookstone... On od zawsze lubił się tak... Zabawiać... Nawet jeśli to nie on, to i tak zamierzamy go sprawdzić - oznajmił mężczyzna.
Kai skrzyżował ręce na piersi, jednak nie odezwał się słowem. Zauważyłem, że Czerwony Ninja zaczął nas czymś rozmyślać.
- My możemy go sprawdzić - zaoferował nagle Lloyd, na co komisarz spojrzał się na niego jak na debila.
- Niech wam będzie - mruknął po chwili, wzruszając ramionami.
- Ile pieniędzy zginęło? - zaczął dopytywać Zane.
- Z tego co wiem to kilka tysięcy... - mruknął mężczyzna, przecierając twarz.
- A kiedy dokładniej w banku włączył się alarm? - zapytała nagle Nya.
- Dostaliśmy wezwanie gdzieś koło dwudziestej drugiej - oznajmił komisarz. - Ale mężczyzna, który pilnował banku powiedział, że mógłby opisać nam osobę, która stoi za kradzieżą.
- To dobrze, bo będziemy mogli szybciej go złapać - uśmiechnąłem się lekko, jednak nikt za bardzo nie zwrócił na mnie uwagi.
Mężczyzna otworzył usta, żeby coś powiedzieć, jednak podszedł do niego jakiś policjant.
- Komisarzu, dostaliśmy wezwanie. Podobno ktoś włamał się do Wieży Borga - oznajmił młody mężczyzna.
Zamarliśmy. Wieża Borga jest jednym z najlepiej strzeżonych miejsc w Ninjago. Nowa technologia samego Borga nie pozwala na wtargnięcie komukolwiek do budynku, więc jak ktoś mógłby się tam dostać...?
★-·-·-★
Głośny dźwięk alarmu słychać było niemal wszędzie.
Brunet zmarszczył brwi i wyciągnął ręce przed siebie. Kryształ błyszczał się cudownie i zdawałoby się, że go wzywa.
Kilku strażników zaczęło dobijać się do pomieszczenia, jednak brunet przewidział to i zabarykadował wcześniej drzwi.
Kiedy kryształ wylądował w jego rękach, alarm stał się głośniejszy. Zaczęło go to irytować.
Brunet wiedział, że policja i ninja zjawią się niebawem, więc powinien się spieszyć. Schował kryształ do worka i stanął przed drzwiami, zza których dochodziły krzyki strażników.
Zaczekał na odpowiedni moment i otworzył drzwi jednym, silnym kopnięciem. Nie chcąc tracić czasu wybiegł i powalając kilku mężczyzn, ruszył w stronę wyjścia.
Brunet nie spodziewał się, że zza rogu wyjdą kolejni strażnicy, jednak szybko ich ominął.
Dziesięć metrów do wyjścia...
Osiem metrów...
Pięć...
Nagle tuż przed drzwiami stanęli strażnicy, celując w bruneta bronią.
Ten jednak wiedział co ma zrobić...
★-·-·-★
Jay:
Przybyliśmy na miejsce najszybciej jak tylko mogliśmy. Jednak wiedzieliśmy, że osoba, która wdarła się do Wieży Borga już dawno opuściła to miejsce. Jak? Otóż w ścianie, która powinna być mocna, była wybita dziura idealnej wielkości, żeby mógł przecisnąć się przez nią człowiek.
Kilkudziesięciu strażników zatrudnionych tutaj, aby pilnować niebezpiecznych artefaktów, które mogłyby zniszczyć Ninjago, rozmawiało z policją i komisarzem, który teraz podszedł do nas.
- Opis sprawcy pasuje do osoby, która wczoraj wieczorem napadła na bank - oznajmił mężczyzna. - Więc mamy podejrzenia, że to jedna i ta sama osoba - zaczął ponuro. - Kiedy dowiemy się kto stoi za kradzieżą w banku, będziemy musieli namierzyć Kryształ Krainy.
- My możemy się tym zająć - oznajmił Lloyd.
- Musimy...? - szepnąłem, na co Kai uderzył mnie lekko w tył głowy.
- Tak, Jay, musimy. Takie jest nasze zadanie - syknął Czerwony Ninja.
- Dobra, już, dobra... Zrozumiałem... - mruknąłem.
- To chyba nie jest czas na żarty - oznajmił Zane.
- Jeszcze dzisiaj mam otrzymać wiadomość do kogo należy krew znaleziona w banku. Dam wam informacje, bo póki co nie wiemy kogo ścigać... - Komisarz przetarł twarz.
- Przypominam, że mieliśmy sprawdzić Brookstone'a skoro jest na liście podejrzanych... - mruknął nagle Kai.
- Ale po co byłby mu Kryształ Krainy? - zdziwił się Lloyd.
- A kto wie co chodzi po głowie takim byłym przestępcom?!
- Dobra, Kai, przesta...
Lloydowi przerwał dzwoniący telefon komisarza.
- Co tam, Billy? - zapytał mężczyzna, przykładając sobie słuchawkę do ucha. - Mhmm... - mruknął po chwili.
Kiedy komisarz schował telefon, spojrzał się na nas z dumą wymalowaną na twarzy.
- Wiedziałem, że ten dzień kiedyś nadejdzie... - zaśmiał się pod nosem mężczyzna. - Jednak moje podejrzenia były słuszne...
- Co się stało, komisarzu? - zapytał Lloyd.
- Właśnie dostałem informację o wynikach badań próbki krwi... Pakujcie się, moi drodzy, idziemy zakuć Brookstone'a.
Kiedy komisarz to powiedział, wszyscy zamarliśmy niedowierzając temu co przed chwilą usłyszeliśmy. Przez chwilę wydawało nam się to nierealne.
Dopiero kiedy komisarz odtworzył drzwi radiowozu, uświadomiliśmy sobie, że powinniśmy się spieszyć.
- Nie rozumiem... Dlaczego on miałby to zrobić... - zaczął zastanawiać się głośno Lloyd.
- Może dlatego, że złodziej to złodziej? - Kai skrzyżował ręce na piersi i zmarszczył brwi. - Wiedziałem, że Brookstone to kłamliwy szczur.
- Wsiadajcie - oznajmił komisarz, wskazując na radiowóz. - Wolałbym abyście to wy się nim zajęli... Nie chcę szukać Brookstone'a po całym Ninjago... Jak ostatnio - mruknął, przeczesując swoje wąsy.
★-·-·-★
Dwa radiowozy zatrzymały się przy wysokim żywopłocie, a trzeci, należący do nas, tuż pod bramką.
Nawet kiedy wysiadaliśmy, w mojej głowie krążyła masa myśli, których nie potrafiłem powstrzymać.
Lloyd ruszył przodem, a na moje szczęście, ja mogłem iść z tyłu. Tuż za mną szedł komisarz oraz kilku policjantów.
Kiedy kierowaliśmy się w stronę brązowych drzwi po wyłożonej szarymi kamieniami ścieżce, coś z tyłu głowy podpowiadało mi, że jeśli rzeczywiście Brookstone okazał się kłamliwym oszustem, to już dawno go tutaj nie ma. Wszyscy wiedzieliśmy, że jest podstępny i dobrze wie co ma robić w danych sytuacjach. Być może było tak i teraz...
Jednak w głowie pozostawało mi jedno pytanie: czy to co nam powiedział było prawdą? Zastanawiało mnie to czy znowu kłamał. Czy kłamał żebyśmy pozostawili go w spokoju? Jeśli tak, to udało mu się to... I to bardzo...
Zielony Ninja stanął na tarasie i zapukał do drzwi. Jednak z mojego punktu widzenia, Lloyd prawie z całej siły nawalał w drewno.
- Jeśli zaraz nie otworzy to chyba je spalę - warknął Kai, a jego ręka, którą uniósł do góry, zapłonęła.
- To nie będzie konieczne - mruknął znany mi głos, kiedy drzwi się otworzyły. - Czego? - warknął Brookstone, krzyżując ręce na piersi.
- Ty wiesz czego - odpowiedział równie groźne Lloyd, popychając bruneta i wpychając się na siłę do środka.
Kai, który stał za Zielonym Ninja, również wepchnął się do pomieszczenia, przy okazji łapiąc czarnowłosego za ubranie i przyciskając go do ściany.
- Trzymaj łapska przy sobie - warknął Brookstone, odpychając go. - Co się wy tu robicie?! I DLACZEGO WPYCHACIE MI SIĘ NA CHATĘ BEZ ZAPROSZENIA?!! Z n o w u - powiedział groźnie brunet łapiąc Kai'a za ubranie. Czarnowłosy wyciągnął rękę tak, żeby Czerwony Ninja nie mógł go dosięgnąć.
Teraz już wszyscy weszli do środka. Jakiś policjant stanął przy drzwiach, uniemożliwiając ucieczkę brunetowi. My natomiast ustawiliśmy się tak, żeby czarnowłosy nie mógł nigdzie uciec. Komisarz podszedł do Brookstone'a i pomachał mu jakimś papierkiem przed twarzą (muszę przyznać, że to całkiem odważnie z jego strony).
- Mamy nakaz przeszukania twojego mieszkanka - oznajmił, na co Brookstone zmarszczył krzaczaste brwi. Jednak na szczęście puścił ubranie Kai'a.
- Radzę się spieszyć - mruknął brunet po chwili.
- Raczej ty się będziesz na komisariat śpieszył - powiedział Kai, otrzepując ubranie z niewidzialnego kurzu.
- Co? - warknął lekko zdziwiony Brookstone.
- Zostałeś oskarżony o napad na bank oraz kradzież cennego i niebezpiecznego Kryształu Krainy - oznajmił komisarz.
Brookstone przez chwilę stał z miną taką, jakby łączył wszystkie wątki. Po chwili jednak zamrugał i spojrzał się na każdego z nas jak na debili.
- Wy serio jesteście jacyś porąbani - zaśmiał się pod nosem brunet. - Przecież nic nie zrobiłem.
- Być może i jesteśmy... Ale ty zostajesz tutaj i nigdzie się nie ruszasz - oznajmił Zane, podchodząc do Brookstone'a i zaciskając mu rękę na ramieniu.
- Chłopaki, przeszukajcie najpierw piwnicę - oznajmił komisarz, ruchem ręki wskazując na wejście do reszty domu.
Zauważyłem, że Lloyd i Kai idą za nimi, żeby również przeszukać dom w poszukiwaniu i pieniędzy, i Kryształu Krainy. Natomiast ja, Zane, komisarz i policjant, który stał przy drzwiach, czekaliśmy na to aż reszta sprawdzi mieszkanie bruneta.
- Wiesz, Brookstone, że za takie przewinienie, czyli kradzież Kryształu Krainy, od razu lądujesz w Kryptarium?
- Taa.. Tak możesz sobie mówić... Ja nic nie zrobiłem i nie mam zamiaru nigdzie lądować - mruknął Cole, krzyżując ręce na piersi. - To WY sobie coś wmówiliście. Poza tym... Możecie sobie szukać tego kryształku. I tak go tutaj nie ma... BYĆ MOŻE DLATEGO, ŻE GO NIE ZABRAŁEM - warknął Brookstone.
- Mamy dowód na to, że to twoja sprawka - odezwałem się w końcu.
- Taa... Niby jaki, rudzielcu?
- Na miejscu znaleziono ślady twojej krwi - oznajmił Zane.
- Taa... Ciekawe skąd skoro prawie cały dzień siedziałem w dom... - brunet nie zdążył dokończyć, ponieważ Biały Ninja nagle podciągnął rękaw bluzy Cole'a, a ja oraz komisarz mogliśmy ujrzeć zabandażowane przedramię. To był kolejny już dowód na to, że to właśnie Brookstone jest winny. - Charles poprosił mnie o pomoc w naprawie szopy z tyłu domu. Skaleczyłem się o wystający gwóźdź. To nic nie znaczy, debile.
- Kolejne twoje kłamstwo - zauważył Zane.
- Chciałbyś, Tosterze - warknął Brookstone.
Minęło kilkanaście długich chwil, aż w końcu Lloyd wskazał abyśmy do niego podeszli. Biały Ninja zaprowadził bruneta do Kai'a, po czym siłą posadził go na kanapie i pilnował, aby Cole nie uciekł (bądź co bądź ten byłby do tego zdolny).
- A teraz się tłumacz - Lloyd wskazał na dwa worki leżące na stole. - Właśnie to znaleźliśmy... I pieniądze z banku... I Kryształ Krainy...
Brookstone spojrzał się na nas po kolei i zmarszczył brwi.
.
.
.
W końcu odżyłam to opowiadanie xD
Więc...
Z okazji dnia dziecka macie rozdzialik ;)
Może niedługo pojawią się kolejne
(W tym się chyba coś za dużo dzieje- )
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro