*1.5*
~Lloyd~
- Dzięki, Zane - powiedziałem, biorąc od Mistrza Lodu talerz. Chociaż aktualnie lepiej nazwać Białego Ninja "Mistrzem Kuchni", ponieważ jego dania są zawsze przepyszne.
- Słuchajcie - powiedziała Pixal, wchodząc do jadalni. - Znalazłam miejsce, w którym może się ukrywać Brookstone.
- Gdzie? - zaciekawił się Zane, siadając na ławie.
Nindroidka wyciągnęła kartkę z obrazem jakiegoś przestronnego domu. Pokazała ją nam.
- To stary dom rodziców Brookstone'a. Niby on powinien tam mieszkać, gdyż to tam właśnie jest zameldowany, jednak policja przeszukiwała całą posiadłość kilkakrotnie. Oczywiście, bez skutków.
Przełykając jajecznicę i wskazałem ręką, by nindroidka podała mi kartkę. Pixal zrozumiała o co chodzi i położyła zdjęcie tuż przede mną. Dookoła zebrali się Kai, Nya, Zane oraz Jay, którzy chcieli lepiej przyjrzeć się ilustracji.
- Na bogato - skomentował Niebieski Ninja.
Na zdjęciu prostokątny dom, o brązowych, drewnianych drzwiach oraz innych elementach, kremowych ścianach i ciemnym dachu, stał w otoczeniu wysokich krzewów.
- I nikt nie mieszka w tak wypasionej willi? - zdziwił się Kai.
- Nie do końca - szepnęła Pixal i zabrała kartkę tuż sprzed mojego nosa.
- Możesz rozwinąć? - zapytał Jay.
- Policja, kiedy pierwszy raz była w tym domu, zastała tam mężczyznę, który cały czas twierdził, że jest kimś w rodzaju pomocy domowej i ogrodnika w jednym... Charles Wilson, bo tak się on nazywa, powiedział policji, że od lat nie widział Brookstone'a i nie ma z nim nic wspólnego. Mogę wręcz powiedzieć: gardzi nim i nie chce mieć z nim żadnych kontaktów. To chyba jedyna osoba, która lepiej zna złodzieja i wie o nim prawie tyle co rodzic wie o swoim dziecku...
- Powinniśmy to sprawdzić - oznajmiłem, na co Kai westchnął głośno.
- Serio?! Musimy tam iść...? Policja przecież już sprawdziła tą... WYPASIONĄ WILLĘ wiele razy. Skąd ta pewność, że my cokolwiek znajdziemy? - mruknął Czerwony Ninja.
- Tak - mruknąłem. - Musimy tam iść. Być może ten Charles powie nam coś, co nam się przyda.
- Możemy chociaż zjeść w spokoju śniadanie? - zapytał Mistrz Ognia.
- Niech ci będzie - powiedziałem niezadowolony.
- Dzięki - szepnął Kai, całując mnie w policzek.
- Ale radzę wam się pospieszyć - odwróciłem głowę a stronę reszty.
- Zaczekam na was na górze - powiedziała Pixal i wyszła z jadalni.
Chwilę ciszy przerwał głośny dźwięk alarmu. Poderwaliśmy się z miejsc.
- No nie! - wrzasnął Kai. - Nie można nawet spokojnie śniadania zjeść!
Wybiegliśmy z pomieszczenia.
- Co się znowu dzieje? - zapytałem Pixal.
- Ponownie Kryptarium - oznajmiła nindroidka. - Mechanic uciekł.
- J A K ? - zawołał Jay.
- Jest dwa i dwadzieścia osiem setnych procent szansy aby ktokolwiek mógł wydostać się z Kryptarium - dodał Zane.
- Ale Mechanic najwyraźniej spróbował z tych dwóch procent - mruknął Kai.
Wybiegliśmy do garażu. Każdy wsiadł do swojego pojazdu.
★-·-·-★
- Z kim ja się zadaję... - skomentował Mechanic.
- Ze mną! A tak serio to się pośpiesz. Ninjasy zaraz tu będą i nici z naszej współpracy.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że jesteś psycholem, prawda?
- Oczywiście~
- I co teraz? - zapytał Mechanic.
- Czekamy - odpowiedział czarnowłosy.
- Po cholerę?! Przecież zaraz nas złapią! - warknął zdenerwowany Mechanic.
- Jesteś w gorącej wodzie kąpany. Uspokój się. Uwierz mi, nie po to szedłem taki kawał drogi, żeby teraz wylegiwać się na jakieś zgrzybiałej pryczy w miniaturowej celi. Zawsze mógłbym prosić o podwózkę radiowozem...
- Skoro ninja zaraz tu będą, to po cholerę czekamy, zamiast uciekać?!
-Widzisz... w tym właśnie tkwi problem. Każdy więzień, który ucieknie chce cieszyć się wolnością. Dlatego biegnie byle przed siebie... A później znowu trafia do więzienia. Czekamy TUTAJ, ponieważ ninja mogą pomyśleć, że już jesteśmy w drodze do Ninjago. Przecież nie jesteśmy takimi idiotami i psycholami, żeby tu zostać, prawda?
- Ty jesteś psycholem... - odpowiedział Mechanic.
- No właśnie! Poczekamy sobie tu grzecznie, aż ninjasy wrócą do domciu i bezpiecznie pójdziemy do Ninjago. Poza tym... - czarnowłosy podniósł rękę, ukazując mały kamyk.
- No dobra! Odszczekuję to. Jesteś genialny! - powiedział Mechanic, uśmiechając się w stronę chłopaka.
- Wiem.
Schowali się między wystającymi skałami, słysząc jakieś odgłosy.
- Tak dla pewności - szepnął Mechanic, zbliżając się do bruneta - masz jakiś plan B, jeśli nas przyłapią?
Czarnowłosy zaśmiał się cicho.
- Nawet plan B ma swój plan A oraz B...
- Psychol - mruknął Mechanic.
Brunet wychylił się na chwilę. Zmarszczył brwi i zacisnął dłoń na skale.
- Ninja już tu są - mruknął po chwili. - O... Policja też...
- To może przestań się tak rzucać w oczy? - warknął Mechanic, ciągnąc czarnowłosego za rękaw.
- Daj już spokój. Nie zauważyli mnie z kilku metrów, to i z kilometra nie zobaczą.
- Oficjalnie jesteś psycholem - powiedział Mechanic, siadając na piasku. - A właśnie... Słyszałeś o tym.. VAR! Ktoś ci o tym wspominał?
- Jakoś nie obiło mi się o uszy - mruknął niezadowolony brunet i skrzyżował ręce na piersi. - Takie coś mnie omija? Super. Ultra Violet, widzę, fajnie się bawi beze mnie.
- Serio była na ciebie wkurzona... To może nawet mało powiedziane... Ultra Violet z przyjemnością urwałaby ci łeb.
- Super - mruknął pod nosem brunet, siadając obok Mechanica.
- Masz więcej szczęścia niż rozumu. Killow przekonał ją, że z tobą VAR odniesie sukces.
- Skąd taka pewność? - zapytał czarnowłosy.
- Wszyscy wiedzą o tobie i twoich "wyczynach"...
- Nie kończ - warknął brunet. - To, że pomagam członkom VAR'u nie oznacza, że pałam sympatią do jego założyciela, tak?
- Ale zawsze możesz zacząć? Ile osób już próbowała cię przekonać, że to co wydarzyło się kiedyś, nie wróci? Ile osób próbowało złagodzić twój gniew, co?
- Większość... - mruknął brunet. - I chyba trochę źle dobrałeś słowa. "Gniew"? Chyba masz gorączkę. Może chcesz wrócić do Kryptarium?
- Nie! Ogarnij się idioto. Wiem co mówię. Pogadałem trochę z Ultra Violet i jest w stanie przekonać kilka osób... I takie tam. Jest szansa, żebyś dołączył do VAR'u - powiedział Mechanic.
- Trochę dziwna nazwa... - skomentował brunet.
- ...A poza tym... Killow wspominał, że możesz być dowódcą oddziału R.
- Oddział R? - zdziwił się brunet i uniósł jedną brew do góry. - To, mam rozumieć, że są tam wszystkie litery alfabetu? Czy już je łączycie? AB... BC i tak dalej...
- Nie! Nie... Nie o to chodzi! - powiedział Mechanic.
- Ah... Dobrze wiedzieć... - szepnął brunet, udając, że nie interesuje go dalsza rozmowa.
- Myślałem, że... - zaczął Mechanic, jednak brunet szybki mu przerwał.
- To źle myślałeś - warknął. - Nie widzi mi się żadne dowództwo nad jakimiś alfabetycznymi oddziałami.
Mechanic westchnął.
- A czy skrót REV ci odpowiada? - zapytał - Jakie wymagania - mruknął pod nosem, jednak brunet i tak go usłyszał.
- Nie skomentuję tego ostatniego, ale...! Zamieniam się w słuch... - czarnowłosy położył się na pisaku, podkładając sobie ręce pod głowę.
★-·-·-★
~Lloyd~
- Po prostu uciekł - powiedział naczelnik, wycierając pot z czoła.
- A nagrania z kamer? - zapytał komisarz.
Naczelnik westchnął. Zdjął czapkę o wytarł pot z czoła.
- Wszystkie kamery w Kryptarium zostały zakryte szarymi materiałami... Ale strażnicy stwierdzili, że Mechanica wypuścił jeden z nich, a następnie zaatakował tych, którzy próbowali go zatrzymać.
- Mhm... - mruknąłem, skupiając się na wszystkich złoczyńcach w Ninjago. Oczywiście, mógł to zrobić każdy, ale czułem, że tutaj chodzi o coś innego...
Po mojej głowie krążył tylko jeden przestępca. Brookstone. Chyba tylko on mógłby wejść do więzienia i kogokolwiek wypuścić... No dobra.. może nie TYLKO on, ale aktualnie jedynie ten złodziej był podejrzany. Ostatnio jego postępowanie jest zbyt śmiałe... I na pewno wpędzi go to w pułapkę...
- Czy ktokolwiek widział, gdzie uciekli? - dopytywanie Zane'a wytrąciło mnie z zamyślenia.
Weszliśmy do sali główniej. Momentalnie zostaliśmy obrzuceni obelgami i wyzwiskami. Strażnicy starali się uspokoić więźniów, jednak ci nie dawali za wygraną. Darli się tak, że aż głowa bolała. Jednak nie dziwiło mnie to. Wszyscy nas tutaj nienawidzili. Siedzą tu właśnie dzięki nam.
- Niestety nie - odpowiedział naczelnik, kiedy krzyki lekko się uspokoiły.
- Dobra, Jay, wsiadasz w swój odrzutowiec i sprawdzasz teren dookoła Kryptarium. Nya i Zane będą sprawdzać trasę prowadzącą do Ninjago, a ja oraz Kai sprawdzimy więzienie.
Nikt nie protestował. Wyszli, by zająć się swoimi przydzielonymi zadaniami.
Razem z Czerwonym Ninja i zaczęliśmy sprawdzać wszystkie mało dostępne pomieszczenia, w których ktokolwiek mógłby się ukryć. Chociaż obydwoje dobrze wiedzieliśmy, że żaden złoczyńca, przy zdrowych zmysłach, nie ukryje się w toalecie dla personelu.
Po jakimś czasie dotarliśmy do szatni. Rozejrzeliśmy się po niej. Była dosyć duża, jednak nie zajęło nam to długo.
- Co to? - zapytał Kai, a ja podszedłem do Mistrza Ognia.
Czerwony Ninja trzymał coś, co przypominało małą plakietkę. Był na niej napisanie czterocyfrowy numer.
- Pokaż to - powiedziałem i wziąłem plakietkę od Kai'a. - Wygląda jak identyfikator. Możemy sprawdzić do kogo należy.
Ponownie znaleźliśmy się w sali główniej. Naczelnik stał z boku i wydawał polecenia strażnikom. Podeszliśmy do niego z naszym jedynym znalezieniem.
- Do kogo to należy? - zapytałem, podając mężczyźnie plakietkę.
- Na pewno do jednego ze strażników... - zaczął naczelnik, jednak przerwał na chwilę jakby się nad czymś zastanawiał. - A tak! Jedyną osobą, która nie pojawiła się dzisiaj w pracy, to mężczyzna, który dzwonił do mnie rano i stwierdził, że ktoś przebił mu opony w samochodzie...
★-·-·-★
- Kiedy ruszamy? - zapytał Mechanic.
- Litości! - mruknął brunet, zasłaniając twarz ręką- Jakiś ty niecierpliwy. Jak będziemy mieli pewność, że już sobie poszli, to ruszymy. Z tobą to jak z dzieckiem.
- A właśnie... - zaczął Mechanic i oparł się o skałę - ... Jak tam ten młody? Jak on miał? L...
- Louis? Coś chyba ode mnie chcesz, skoro się nagle nim interesujesz - mruknął brunet i skrzyżował ręce na piersi.
- Skąd nagle taka myśl?! - zapytał, rozkładając ręce. - To jak?
- Lepiej nie pytaj - mruknął czarnowłosy, po czym wziął głęboki oddech. - Ninja się nim nagle zainteresowali.
- Przejeb... - zaczął Mechanic, jednak przerwał mu głośny dźwięk odrzutowca.
Obydwoje podskoczyli zaskoczeni i posłali sobie przerażone spojrzenia.
- Już nas szukają - stwierdził niezadowolony brunet, cofając się w stronę ściany.
- Brawo, geniuszu - warknął Mechanic. - Teraz to albo nas złapią, albo nas złapią szybciej i po ptakach...
- Nie zakładaj od razu najgorszego, mój ty skowronku - szepnął czarnowłosy, uśmiechając się w stronę Mechanica.
- Psychol - warknął złoczyńca.
Brunet nie odpowiedział. Usiadł na pisaku i zaczął grzebać w swoim telefonie.
- O dziwo... Zasięg jest tutaj lepszy niż w Centrum - powiedział zaskoczony brunet. - Wy macie tu lepszy luksus niż w Ninjago. Wiele znajomych twarzy, dach nad głową i żarcie ZA DARMO!
- Ty się lepiej nie wypowiadaj, co? Nie próbowałeś tego świństwa.
- Nie doceniasz tego, co oferuje ci świat - powiedział brunet i schował telefon.
- Mówi to koleś, który żyje przeszłością - mruknął Mechanic pod nosem.
- E! Słyszałem to! Lepiej się zamknij - warknął czarnowłosy.
Dziś rozdział krótszy, ale! Tak właśnie ma być..... muahahahaha!
Określone rzeczy mają dziać się w rozdziałach i tego nie zmieniamy
Nie, nie, nie 🙅🙅🙅
Coś mi się wydaje, że akcja dzieje się za szybko i nie można wszystkiego zapamiętać...
Ale no cóż...
Miłego dnia 💜/nocki💜
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro