Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*1.4*

- Nie będę za ciebie świecił oczami...! - warknął zdenerwowany mężczyzna i oparł się o stół.
- Nie musisz...
- Zafundować mi coś takiego na stare lata... Ty wiesz w ogóle jak ja się przez ciebie stresuję?!
- Nie musisz... - powtórzył chłopak.
- Policja była tu już chyba z dziesięć razy - powiedział nieco spokojniej mężczyzna.
- Dużo, prawda?
- Dlaczego w ogóle się tym nie przejmujesz!? - wrzasnął starszy mężczyzna. - Dlaczego w ogóle cię to nie rusza?! Nie udawaj takiego pewnego siebie, bo zanim się obejrzysz, potkniesz się o własne nogi.
Chłopak siedzący na krześle wstał. Nie śpieszył się z odpowiedzią. Trzymał swojego rozmówcę w niepewności. Widział, że mężczyzna się niecierpliwi. Jednak chciał, by negatywne emocje opadły.
- Bo wiem co mam robić - odpowiedział w końcu z lekkim uśmiechem - znam swój cel i chcę go zrealizować... Ja... Ja po prostu wiem jak go zrealizować...
Starszy mężczyzna westchnął. Spojrzał się na chłopaka wchodzącego po schodach. Ten przejechał palcem po poręczy. Gdy tylko usłyszał głos starszego mężczyzny, zatrzymał się.
- Musisz to w końcu znaleźć...
- Wiem - szepnął chłopak, uśmiechając się pocieszająco.
- Co mam powiedzieć policji, kiedy ktoś tu przyjdzie?
- Co tylko chcesz...
Chłopak zniknął, a starszy mężczyzna usłyszał kroki, które kierowały się do łazienki. Znał to miejsce na pamięć... Po chwili z górnego piętra usłyszał przytłumioną rozmowę. Może i jest stary, ale słuch ma jeszcze całkiem dobry.
Mężczyzna wszedł do kuchni, wyjął przezroczystą szklankę i wlał do niej trochę wody, po czym odłożył naczynie na bok. Kiedy wyciągał kubki z szafki, usłyszał, że ktoś schodzi po schodach.
- Planujesz go tu przyprowadzić? - zapytał wlewając wrzątek do kubków.
- To zbyt ryzykowne...
- Zostajesz tu na dłużej czy to też jest...
- To również zbyt ryzykowne... - chłopak uśmiechnął się lekko, po czym oparł się o blat.
- Dalej uważam, że powinieneś odpuścić... - zaczął starszy mężczyzna, niepewnie zerkając w stronę okna. - Wiesz co o tym wszystkim sądzę. Ostatnio w Ninjago zrobiło się... dosyć niebezpiecznie...
- Nie mam zamiaru odpuszczać. Szczególnie nie teraz...
Starszy mężczyzna nie odpowiedział. Podał chłopakowi szklankę z wodą, po czym zgasił światło w kuchni, nie zważając na osobę, która tam stała.
- Co do wspomnianego "bezpieczeństwa"... Obawiam się, że może być gorzej...
Starszy mężczyzna zatrzymał się i ponownie zapalił światło.
- Nie rozumiem... Jak to "być gorzej"? - zapytał, po czym odwrócił się do tyłu, by ujrzeć chłopaka, który dalej opierał się o blat.
Znowu zapadła chwila ciszy. Być może była ona potrzebna, by emocje opadły, a rozmówca jeszcze bardziej angażował się w rozmowę.
- Ninja ostatnio są skupieni na... - w tym momencie chłopak znowu się uśmiechnął i zerknął w stronę mężczyzny -... pewnym złodzieju... I zapominają o innych przestępcach...
- Z tego nie wyjdzie nic dobrego - powiedział starszy mężczyzna, przerywając chłopakowi.
- Wiem o tym...
- Daj mu to - starszy mężczyzna podsunął chłopakowi kubek z herbatą - A ja idę trochę popracować. Póki jest ładna pogoda - rzucił, po czym wyszedł.
Chłopak podszedł do kanapy i oparł się o nią. Napił się wody, po czym odstawił szklankę na stół. Jego krzaczaste brwi zmarszczyły się, a brązowe oczy zastygły na frontowych drzwiach.
-"Musisz to w końcu znaleźć" - szepnął, przedrzeźniając mężczyznę - bo ty myślisz, że to takie proste...

~Kai~

Obudziłem się, po czym ziewnąłem głośno. Przeciągnąłem się i rozejrzałem po pokoju. Dominowała tu czerwień, bo czego można się spodziewać po Mistrzu Ognia? Brązowa podłoga była chyba jedyną z tych rzeczy, które tu nie pasowała. Szafa, mała komoda, miękkie łóżko i czerwona kołdra, na której można było zauważyć mój symbol, oraz Mistrz Energii, który słodko spał sobie obok mnie, sprawiały, że uwielbiałem ten pokój.

- Chyba czas wstawać - powiedziałem i potargałem Lloydowi jego blond włosy.

- Jeszcze pięć minut - mruknął, odwracając się do mnie plecami.

- Przekonałeś mnie - szepnąłem i przytuliłem się do Lloyda.

Leżeliśmy tak dobre kilka minut, aż w końcu usłyszałem kroki, a następnie ktoś zapukał do naszego pokoju.

- Radzę wam wstawać, gołąbeczki! - zawołał zadowolony Jay. Jak go znam, na pewno był dumny z siebie, że może nam poprzeszkadzać.

- Oj no weź! - wrzasnąłem, zakrywając twarz poduszką.

Zapomniałem o mojej ranie. Syknąłem z bólu i jak poparzony odrzuciłem poduszkę w bok. Ta upadła na podłogę.

- Wszystko w porządku? - zapytał Lloyd, podnosząc się.

Zielony Ninja przetarł zaspane oczy i ziewnął głośno. Zgarnął poduszkę, by następnie położyć ją na łóżku.

- Tak - westchnąłem - Tylko zapomniałem o tej okropnej ranie - mruknąłem, poprawiając sobie włosy.

Jako odpowiedź Lloyd pocałował mnie w policzek.

- Od razu lepiej - szepnąłem, po czym ponownie potargałem włosy blondyna.

★-·-·-★

- I jak tam Pixal? - zapytałem. - Jak się czujesz w nowym ciele? - ostatni raz przeciągnąłem się i ziewnąłem. Nienawidzę wstawać rano... A szczególnie, że teraz jest cała ta "akcja" z łapaniem Brookstone'a.

- Całkiem świetnie - odpowiedziała nindroidka i odwróciła głowę w naszą stronę. Dzięki dobrze dopracowanej mimice, mogła się do nas uśmiechnąć. Jednak nie trwało to długo, bo Pixal wróciła do wpisywania czegoś na klawiaturze.

- "Całkiem"? - zapytał Jay, udając zdziwienie. - Jak to "całkiem"? W ogóle nie przyjmuję takiej odpowiedzi!

Pixal nie odpowiedziała. Nindroidka z uwagą wpatrywała się w monitor. Cały czas wyskakiwały jakieś małe okienka z ogromną ilością tekstu. Podeszliśmy zaciekawieni do Pixal.

- Już wzięłaś się do roboty? - zdziwił się Lloyd.

Nagle na ekranie pojawiło się kilka nagrań. Momentalnie zauważyłem, że są to obrazy z kamer. Przedstawiały one różne miejsca w Ninjago. Na jednym zauważyłem park, na drugim kilka ulic, a na jeszcze jednym bank.

- Kiedy wy smacznie sobie spaliście, ja oraz Zane uzyskaliśmy dostęp do większości kamer w Ninjago. Borg udostępnił nam też wiele plików związanych... Przynajmniej w jakiejś części... Z Brookstone'm. Właśnie je przeglądam i dam wam znać, kiedy coś znajdę.

- A możemy ci jakoś pomóc? Możemy się na coś przydać? - zapytał Lloyd, oglądając nagrania.

- Najlepiej będzie jeśli... - zaczęła Pixal, a my zbliżyliśmy się zaciekawieni do nindroidki -... jeśli nie będziecie mi przeszkadzać.

- Czekaj, bo zaraz się zaśmieję - mruknąłem. - Ale może to i lepiej. Idę na śniadanie!

Wychodząc, pomachałem im niedbale ręką. Chyba jako jedyny zdecydowałem się coś zjeść.

Kiedy wróciłem do reszty, każdy zajmował się czymś pożytecznym. Pixal i Zane sprawdzali te rzekome "pliki od Borga", Jay, Nya oraz Lloyd przeglądali jakieś nagranie, które zdobyła nindroidka.

- Jak dobrze, Kai, że pracujesz najciężej z nas - mruknął Jay.

- I żebyś się nie zmęczył przypadkiem - powiedziała Nya, odwracając na chwilę głowę w moją stronę.

- Nie mam pojęcia o co wam chod... - zacząłem, jednak Pixal nie dała mi dokończyć zdania.

- Właśnie coś znalazłam - oznajmiła nindroidka, a my podeszliśmy do niej, by sprawdzić czy to coś co może się nam przydać. Chociaż dałbym sobie rękę uciąć, że to co znalazła Pixal jest przydatne.

- Co takiego? - zapytał Lloyd.

Na ekranie wyświetlał się obraz z kamery oraz mapa Ninjago.

- Zobaczcie. Trzy godziny temu ta kamera zarejestrowała obecność Brookstone'a w okolicy Centrum, a drugą dwie godziny temu na obrzeżach Ninjago.

- Że też mu się chce tak wcześnie wstać... A nie czekaj... Zło nie śpi - mruknąłem i skrzyżowałem ręce na piersi.

Nagle Pixal odsunęła się od monitora..

- Czy... Coś się stało? - zapytał niepewnie Lloyd, a ja zbliżyłem się do nindroidki, by lepiej widzieć to, co ją tak zdziwiło.

- Ja... Wiedziałam, że Brookstone ma znajomości i w ogóle... ale czy to już nie jest przypadkiem karalne...?

Wszystko co robi Brookstone jest niezgodne z prawem...

- Co dokładnie? - dopytywał Jay.

Na ekranie dalej wyświetlało się nagranie z kamery, tylko z tej części miasta, której nie kojarzyłem. Pixal powiększyła obraz, a my mogliśmy ujrzeć złodzieja we własnej osobie. Tym razem Brookstone chcąc wtopić się w tłum, założył bluzę z kapturem oraz dresy. Oczywiście wszystko to w kolorze czarnym. Po chwili złodziej zerknął gdzieś w dal i przykucnął. Nie widziałem co robi, ponieważ na nagraniu wiele ludzi przeciskało się, chcąc prawdopodobnie zdążyć do pracy.

W końcu na chodniku zrobiło się mniej tłocznie. Brookstone dalej tam stał.

Co jest...?

Zmarszczyłem brwi. Cała ta sytuacja z Brookstone'm robi się coraz dziwniejsza. Z każdym kolejnym dniem odkrywamy coś innego i bardziej zaskakującego.

Na ekranie złodziej tłumaczył coś dwa razy mniejszej osobie. Widziałem jak Brookstone rozgląda się nerwowo do tyłu, po czym jego wzrok zatrzymał się się wprost na kamerze. Zmarszczył swoje czarne, krzaczaste brwi. Brookstone wstał i złapał za rękę tą mniejszą osobę, która teraz zaczęła mi teraz przypominać małego chłopca z brązowymi włosami. Brookstone ruszył szybkim krokiem przed siebie. Złapał za przedramię chłopaka i zaczął prowadzić, aż w końcu zniknęli.

- Ktoś chce mi to wyjaśnić...? - zapytał Jay.

- Chciałem spytać o to samo - szepnąłem, opierając się o stół.

Zapadła cisza. Każdy nad czymś myślał i skupiał się tylko na tym, co działo się w jego głowie.

Wciągnąłem głośno powietrze.

- Czyli mamy do czynienia ze złodziejo-morderco-pedofilo-narkomno-debilem - gdy tylko to powiedziałem, Lloyd posłał mi spojrzenie, które mówiło, że mam się zamknąć.

- To nie jest śmieszne, Kai - mruknął. - Ten chłopiec może być w ogromnym niebezpieczeństwie.

- Potwierdzam. Nie znamy zamiarów Brookstone'a - powiedział Zane - oraz nie wiemy do czego on chce wykorzystać tego chłopaka...

- Powinniśmy jak najszybciej działać - oznajmiła Pixal.

- Racja - przyznał Lloyd podchodząc do nindroidki.

- Kiedy dokładnie to było? - zapytała Nya - Bo możliwe, że go znajdziemy.

- Mniej niż pół godziny temu - oznajmiła Pixal. - Mogę sprawdzić te okolice. Możliwe, że Brookstone kręci się gdzieś w pobliżu.

- A my ci pomożemy - powiedział Lloyd, poprawiając zielony rękaw.

★-·-·-★

- Tu nic nie ma - powiedziałem, po czym wspiąłem się na najbliższy budynek i zdjąłem czerwoną chustę.

Jak dobrze, że namówiłem Lloyda na to, żeby tu być.

- Ja też na razie nic nie mam - oznajmiła Nya.

- U mnie też nic - powiedział Lloyd, który, z tego co wiem, powinien być po drugiej stronie budynku, na który właśnie patrzyłem.

Nagle tuż nade mną przeleciał Samurai X. Pixal zatrzymała się w powietrzu, zbierając spojrzenia kilku ludzi.

- Wykryłam kogoś, kto przypomina Brookstone'a - oznajmiła nindroidka.

- Gdzie? - usłyszałem głos Zane'a w słuchawce, a chwilę później ujrzałem Mistrza Lodu. Biały Ninja wyszedł z jakiejś uliczki.

- Idzie w twoją stronę, Zane - oznajmiła spokojnie Pixal.

W końcu zauważyłem mężczyznę z bujnymi, czarnymi włosami. Wyróżniał się z tłumu tym, że był wysoki, dobrze zbudowany i jako jedyny ubrany cały na czarno. Rozglądał się nerwowo i z rękoma w kieszeni szedł szybko, czasem potrącając przechodniów. Ewidentnie śpieszył się gdzieś i - według mnie - wyglądał lekko podejrzenie.

- Zane... Z twojej lewej - mruknęła Pixal, widząc, że Mistrz Lodu rozgląda się zdezorientowany.

Biały Ninja odwrócił się w stronę, którą wskazała Pixal.

Przez cały czas obserwowałem z dachu tego dziwnego mężczyznę, który teraz wszedł w tłum ludzi. Ci zatrzymali się i z zachwytem obserwowali Pixal. Mężczyzna był wyższy i bardzo dobrze go widziałem.

Na dachu budynku po drugiej stronie ulicy zauważyłem Jay'a, Lloyda i Nyę. Stali i wychylali się, próbując dostrzec nieznajomego.

- Widzimy go - powiedział Lloyd.

Mężczyzna podniósł głowę, żeby zobaczyć co przykuło uwagę ludzi na chodniku. Zauważył Pixal, a następnie mnie. Jego brązowe oczy przeszyły mnie na wylot, jednak teraz zauważyłem w nich strach. Od razu poznałem tą chamską mordę złodzieja.

Brookstone pchnął pierwszego lepszego mężczyznę. Ten zdziwiony zmarszczył brwi.

- Ej! - wrzasnął na całe gardło tak, że ludzie odwrócili się, nie wiedząc co się dzieje - Może trochę ostrożniej?!

Brookstone wystrzelił jak z procy. Zaczął biec, jakby od tego zależało jego życie. Być może i tak było, bo zapewne złodziej widział o tym, że prędzej czy później trafi do Kryptarium.

Ja, Nya, Lloyd oraz Jay w jednym momencie zeskoczyliśmy z budynków i zaczęliśmy biec za uciekającym przestępcą. Samurai X wycelował ręką w stronę biegnącego Brookstone'a.

- Pixal, może nie tutaj? Nie możemy nikogo zranić - oznajmił Lloyd.

Ludzie widząc co się dzieje, odsuwali się na bok. Nie chcieli mieszać się w to wszystko.

Nagle złodziej wpadł na Mistrza Lodu. O dziwo Brookstone i Zane byli tak samo wysocy. Metalowa dłoń Białego Ninja zaczęła pokrywać się lodem. To oznaczało, że Zane chciał zamrozić złodzieja, by ten nie mógł uciec.

Brookstone nerwowo odwrócił głowę do tyłu i mógł zauważyć naszą czwórkę. Wyciągnęliśmy bronie.

Złodziej nagle wybiegł na ulicę. Kilka samochodów zatrzymało się z piskiem opon, a my ruszyliśmy za nim.

Samurai X zagrodził drogę Brookstone'owi i wycelował w niego działem. My, jak na zawołanie, otoczyliśmy złodzieja.

- I co teraz? - zapytałem z kpiącym uśmiechem. - Teraz nie masz gdzie uciec.

Brookstone zmierzył każdego z nas wzrokiem i zaczął obracać się dookoła. Na pewno szukał drogi ucieczki.

- Do twarzy ci, Kai'uś, z twoją nową blizną - powiedział głośno, mierząc mnie wzrokiem.

- Gdzie on jest? - warknął Lloyd.

- Ależ kto? - zapytał Brookstone, rozkładając teatralnie ręce.

- Dobrze wiesz o kogo chodzi - powiedział Zane i posłał kulę lodu w stronę złodzieja.

Brookstone podskoczył do góry. Uniknął lodu, a następnie błyskawic, posłanych przez Jay'a.

- Mam was serdecznie dość - warknął złodziej oglądając się dookoła.

- Wzajemnie - mruknąłem, celując w niego Mieczem Ognia.

Samurai X wyciągnął rękę, by dorwać Brookstone'a, jednak ten momentalnie uskoczył. Jak na zawołanie ruszyliśmy w jego stronę. Złodziej przebiegł obok Pixal tak szybko, że nikt nie zdążył nic zrobić. Wspiął się na dach najbliższego budynku, a my ruszyliśmy za nim. Samurai X wzbił się w powietrze.

- Namierzyłam go - oznajmiła Pixal.

- Dobrze. Nie spuszczaj go z oczu. Nie może nam uciec - powiedział Lloyd, biegnąc w ślad za złodziejem.

- Wbiegł między budynki. Nie dam rady go złapać - Samurai X zawisł w powietrzu, a my popędziliśmy we wskazane miejsce.

Zeskoczyliśmy i stanęliśmy na dachu jakiegoś mniejszego budynku.

Znowu rozpłynął się w powietrzu, jak duch. Cały czas zastanawiałem się jak on to robi. Najwyraźniej musimy zmienić taktykę, bo w przeciwnym razie nigdy go nie złapiemy...

Westchnąłem cicho.

Wyszliśmy na ulicę. Ludzie przepychali się nie wiadomo gdzie. Brookstone najprawdopodobniej wtopił się w tłum. Kiedy Samurai X wylądował obok nas, oczywiście, zachwyceni ludzie zatrzymywali się, by zobaczyć co się dzieje. (Ale przyznajmy się: chcieli poobserwować ninja oraz zrobić zdjęcie słynnego Mistrza Ognia)

- Jak ja nienawidzę tego gościa... - warknąłem, zakrywając twarz dłonią.

Zerknąłem na Lloyda. Zielony Ninja ewidentnie nie był zadowolony z obrotu sprawy. Blondyn zdjął chustę, po czym zmarszczył brwi i skrzyżował ręce na piersi.

- Słodko wyglądasz, kiedy się denerwujesz - szepnąłem, podchodząc do Lloyda.

- Przestań - mruknął, odwracając się do mnie plecami. - Pixal, sprawdź jeszcze okolice, a my wracamy na Perłę... - powiedział po chwili.

★-·-·-★

- Miałeś czekać na mnie dwie ulice dalej - mruknął czarnowłosy i przycisnął się do ściany. - Chodź - powiedział już spokojniej.

Nagle obydwoje mogli usłyszeć kroki na dachu tuż nad nimi.

- Cicho - syknął do młodszego chłopaka i zakrył mu dłonią usta, po czym kucnął.

Ninja. Byli tu. Prawie go złapali, ale teraz zeskoczyli na chodnik kilkanaście metrów przed nim. Gdyby nie czarny strój, już dawno były złapany. Ale to i lepiej. Przecież zanim go dorwą, musi coś zrobić... Coś bardzo ważnego... Przynajmniej dla niego...

- Jak ja nienawidzę tego gościa... - warknął Czerwony Ninja i przetarł twarz dłonią. Po chwili podszedł do syna Garmadona i uśmiechnął się do niego lekko, szepcząc coś do ucha.

Czarnowłosy widząc to, uniósł jedną brew do góry. Obserwował każdy ruch ninja i próbował wywnioskować z ich zachowania jak najwięcej.

- Przestań - warknął Zielony Ninja. - Pixal, sprawdź jeszcze okolice, a my wracamy na Perłę...

Samurai X wzbił się w powietrze, a ninja zniknęli z pola widzenia czarnowłosego, który teraz odsunął się od młodszego chłopca.

- Wszystko w porządku? - zapytał cicho, jakby obawiał się, że ninja są gdzieś w pobliżu.

Chłopak pokiwał głową.

- To dobrze - czarnowłosy uśmiechnął się lekko i podsadził chłopca, aby ten mógł wspiąć się na dach. - Wracamy - oznajmił.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro