Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*1.22*

*Zane*

- I co? Mamy tak siedzieć bezczynnie? - zapytał Kai.

- Nie do końca bezczynnie - oznajmiłem.

- Powinniśmy jakoś działać - stwierdził Lloyd.

- Ale jak?! - zawołał Czerwony Ninja. - Z Kryptarium uciekli i mimo naszych starań, nawet nie wiemy gdzie są!

- Dobra poczekaj... - mruknął Mistrz Energii, po czym wyszedł na molo. - Chodźcie - wskazał abyśmy do niego podeszli.

Kiedy już stanęliśmy obok Lloyda, zauważyłem, że w stronę statki kieruje się Cole.

Lloyd skrzyżował ręce na piersi, a my wyczekiwaliśmy aż w końcu czarnowłosy do nas podejdzie.

Brunet miał na sobie w sumie to co zwykle. Czarna bluza i dresy. Nic nowego.

- Masz to? - zapytał zniecierpliwiony Kai, kiedy Cole zbliżył się do statku.

- Oczywiście - odpowiedział brunet, sięgając do kieszeni.

Po chwili wszedł na pokład i podał Zielonemu Ninja mały mikrofon.

- Coś jeszcze? - zapytał czarnowłosy, krzyżując ręce na piersi.

- Tak - oznajmiłem, na co Cole westchnął. - Wczoraj jakimś cudem więźniowie uciekli z Kryptarium. Gdzie oni się ukrywają?

- A skąd ja mam to wiedzieć? - Cole wzruszył ramionami.

- A skąd MY mamy to wiedzieć? - zapytał Kai.

Cole ponownie wzruszył ramionami.

- No to... Powiedz chociaż gdzie się ukrywa Garmadon - mruknął Lloyd.

- Gdziekolwiek - odpowiedział Cole. - Pewno tam gdzie Harumi... A dokładniej... Nie wiem. Chyba nikt tego nie wie.

- Coś czuję, że on kłamie - mruknął Kai do Jay'a.

- Słyszałem to, ale uznam, że właśnie mówiłeś Rudzielcowi o tym jaki to jestem cudowny, pomagając wam - zaśmiał się brunet.

- No na pewno - mruknął Niebieski Ninja.

Jay ponownie się skrzywił, bo wiem, że nienawidził, kiedy ktoś nazywał go "Rudzielcem", "Rudym" czy jakkolwiek inaczej.

Nagle na pokład wszedł Wu.

- Już wiecie jak powstrzymać mojego brata? - zapytał, podchodząc do nas.

- Właśnie będziemy to ustalać - powiedział Lloyd, wskazując ręką bruneta.

- Cole? Co ty tu robisz? - zdziwił się Wu.

- Pomaga nam w powstrzymaniu Garmadona - oznajmił Kai, na co momentalnie dostał od Cole'a otwartą dłonią w tył głowy. Nie był to jakiś mocny cios. - Auć! - syknął, zerkając groźnie na bruneta.

Cole złapał Czerwonego Ninja za kołnierz.

- Może trochę ciszej? - warknął.

- Jeszcze raz mnie dotkniesz, a pożałujesz - mruknął Czerwony Ninja.

- Sugerujesz, że ktoś mógłby nas podsłuchiwać? - zapytałem.

- A wiadomo do czego oni są zdolni? Może właśnie jeden z fagasów Ultra Violet biegnie do niej, żeby się wygadać? - szepnął.

- Chodźcie - powiedział Lloyd, wskazując ręką żebyśmy poszli za nim.

Zielony Ninja podał mi mały mikrofon, dzięki któremu całe to "spotkanie", o którym wspominał Cole, mogło zostać nagrane, a my mieliśmy pewność, że brunet nas nie okłamuje.

Dzięki nowej, zaawansowanej technologii Borga mogliśmy odsłuchać nagranie w całości. Uznaliśmy, że tak będzie bezpieczniej, bo gdybyśmy chcieli odsłuchiwać je "na żywo", ktoś mógłby przechwycić nagranie. A tak poza tym nie moglibyśmy odsłuchiwać nagrania na bieżąco, bo próbowaliśmy złapać więźniów, którzy uciekli z więzienia. Oczywiście, bezskutecznie.

- Mogę już sobie iść? - zapytał z nutką nadziei w głosie Cole. - Nie chce mi się tu siedzieć...

- Nie - oznajmił Kai. - Będziesz nam na bieżąco objaśniał to co usłyszymy, bo ty jako jedyny jesteś zaznajomiony w temacie.

- I mam tu siedzieć kolejne dwie godziny?! - zawołał brunet. - No chyba nie!

Wu wymierzył jeden, porządny cios swoją bambusową laską w głowę bruneta.

- Za co to? - zdziwił się czarnowłosy, rozmasowując bolące miejsce.

Zasmialiśmy się cicho.

- Jak dobrze wiedzieć, że nie tylko my to przeżywamy - zachichotał Jay.

- Dobra, dobra - warknął Cole. - Może skupmy się na poważniejszych sprawach?

Gdy Pixal próbowała jakoś puścić dźwięk, który nagrał się na tym całym rzekomym "spotkaniu", brunet oparł się o ścianę i skrzyżował ręce na piersi.

- Nie wiem po co tutaj stoję - stwierdził nagle Cole. - Przecież macie wszystko wyjaśnione w nagraniu! Nie jestem wam tutaj potrzebny - oznajmił.

- Ale tak czy siak masz tutaj stać - warknęła Nya.

Brunet westchnął głośno.

- Czasami to ja was, kurna, naprawę nienawidzę - mruknął.

- "Czasami"? - zdziwił się Jay.

- Wróć do swoich zadań, Rudzielcu - mruknął Cole, na co ponownie dostał kijem od Wu.

Niebieski Ninja zaśmiał się cicho.

- Dobrze ci tak - mruknął pod nosem Mistrz Błyskawic, jednak brunet chyba tego nie usłyszał.

Pixal w końcu puściła nagranie. Przez dosyć długą chwilę słyszeliśmy czyjeś kroki.

- Jakby się ktoś pytał, to tutaj idę jakimś wypasionym, długim korytarzem - oznajmił Cole. - Wymyślili sobie... - warknął pod nosem. - Żeby stać tutaj jak idiota...

★-·-·-★

- Dlaczego z tego zrezygnowałeś? - zdziwił się Lloyd.

- Gdybym tego nie zrobił, w ogóle by mnie tu nie było - wyjaśnił brunet, dalej opierając się o ścianę.

- Tylko tam na kable uważaj - zawołał Jay, wskazując przewody walające się po podłodze.

Brunet zerknął na nie i skrzywił się tak, jakby brzydził się kablami.

- Powinniście sprzątnąć ten syf - mruknął.

- Aktualnie mamy lepsze rzeczy do roboty - oznajmił Kai.

- Ah... - szepnął do siebie. - Ale nigdy i nigdzie większego syfu nie widziałem - stwierdził Cole.

Nagle w mieście zawyły syreny. Muszę przyznać, że przestraszyliśmy się tym, co dzieje się w Ninjago. Nie wiedzieliśmy co to jest, jednak po chwili stwierdziłem, że te syreny mogą oznaczać ewakuację.

- Co się dzieje?! - zawołał Lloyd, wybiegając na pokład.

Zauważyłem, że Kai posyła Cole'owi nieufne spojrzenie, a następnie wybiega za Lloydem.

Spostrzegłem, że brunet również jest zdziwiony i chyba nie ma pojęcia co się dzieje. Cole wybiegł za nami na pokład.

- A więc tak! Oszukałeś nas! - wrzasnął Kai, podchodząc do bruneta i popychając go do tyłu. - Mówiłeś, że nie zaatakują tak szybko!

- A skąd ja miałem wiedzieć, że zmienili plany?! - warknął Cole również popychając Czerwonego Ninja do tyłu.

- Od kiedy ty jesteś taki niedoinformowany, co?! Nawet nie próbuj nas znowu okłamywać! - wrzasnął Kai.

- Dobra! Uspokójcie się! - zawołał Lloyd, stając między Cole'm i Czerwonym Ninja. - To nie pora na kłótnię!

- To twój chłopak zaczyna! - warknął Cole. - Więc weź go uspokój!

- On nas znowu oszukał! - wrzasnął Kai. - Wmawiał nam, że Garmadon nie zaatakuje tak prędko, a my mamy jeszcze czas na przygotowanie się!

Gdyby nie Lloyd, Czerwony Ninja prawdopodobnie rzuciłby się na bruneta, który teraz lekko zdezorientowany i zdenerwowany odsunął się lekko w stronę ściany.

- Nie wiedziałem, jasne?! - warknął, wskazując na Ninjago. - Chyba nie muszę wszystkiego wiedzieć, tak?! - brunet próbował się bronić.

- Kai, uspokój się - syknął Zielony Ninja. - Musimy się rozdzielić - oznajmił blondyn. - Połowa z nas pójdzie do Ninjago, a połowa zostaje na Perle.

- Nie wydaje mi się... - mruknął Cole, którego było ledwo słuchać przez głośne syreny wyjące w mieście.

- Co?! - zdziwił się Jay.

Brunet jako odpowiedź jedynie się uśmiechnął.

- No i czego się tak głupio uśmiechasz?! - warknął Kai.

Brunet wyjął coś zza pleców, jednak nie mogliśmy dostrzec co.

- Cole...? - zdziwił się Wu. - O co chodzi?

Nagle ni stąd ni z owąd czarnowłosy nas zaatakował. Uderzył Lloyda pięścią w twarz. Następnie kopnął Czerwonego Ninja, by później uderzyć go w brzuch i przyszpilić go jego własnym mieczem do podłogi. Brunet powalił Jay'a, uderzając go w plecy.

Spróbowałem użyć Mocy Żywiołu, jednak nie mogłem tego zrobić. Coś ją blokowało...

Brunet podbiegł do mnie, a następnie uderzył w metalową twarz. Zanim się zorientowałem zabrał mi Shurikeny Lodu, by i mnie przyszpilić do podłogi. Na szczęście ucierpiał jedynie mój biały strój ninja.

Czarnowłosy zabrał kij Wu, a następnie powalił Mistrza. Rzucił bambusową laską prosto w Nyę, by później pchnąć ją na Pixal.

Zaśmiał się, wracając na swoje miejsce przy ścianie.

- Czyli jednak miałem rację! - wrzasnął Kai, próbując uwolnić swoje ubranie, jednak wyszło na to, że Czerwony Ninja podarł sobie cały materiał na ramieniu. - Oszukałeś nas! Skąd ja wiedziałem, że nie można ci ufać!

- Martw się lepiej sobą, Jeżuś~

Kai zmarszczył brwi, a następnie stanął w pozycji bojowej. Do Mistrza Ognia podszedł Lloyd, wyjmując swój miecz oraz Nya. Pixal w rekordowym tempie mnie uwolniła, więc dołączyłem do Kai'a, Zielonego Ninja i Nyi. Jay, Wu i nindroidka podeszli do nas niemal natychmiast.

Już mieliśmy zaatakować oszusta, jednak ktoś nam przerwał.

- Spisałeś się, Cole... - usłyszeliśmy czyiś głos za nami. - Jednak nie doceniłam cię wcześniej...

Odwróciliśmy się lekko zdezorientowani.

- Rumi...? - zdziwił się Lloyd.

Dziewczyna z białymi włosami wyciągnęła miecz.

- Teraz! - zawołała Harumi, a na pokład naszego statku weszli ni stąd, ni z owąd złoczyńcy. Wśród nich była Aspheera oraz Chen i w sumie oprócz Harumi tylko ich kojarzyłem. Nie miałem pojęcia skąd on się tu wziął, ale to nie było teraz ważne.

- Nie sądziłem, że wszystko pójdzie tam szybko... I tak łatwo... - mruknął męski głos.

Spojrzeliśmy na molo. Stał na nim Garmadon. We wszystkich czterech rękach trzymał miecze.

- Brać ich! - zawołała Harumi, na co wszyscy złoczyńcy, oprócz Brookstone'a oraz Garmadona, się na nas rzucili.

Oczywiście, próbowaliśmy się bronić, jednak było ich zbyt wielu. Jay upadł, kiedy ktoś uderzył go czymś ciężkim w tym głowy. Żaden z nas nie mógł użyć Mocy Żywiołu, więc zostało nam jedynie szarpanie się z wrogami.

- DLACZEGO?! DLACZEGO NAM TO ZROBIŁEŚ?! - wrzasnął Kai w stronę Cole'a, kiedy ktoś przygwoździł go twarzą do ziemi.

Brunet nie odezwał się. Stał z rękoma za plecami i przyglądał się całemu zajściu. Miał dość spokojną twarz.

- Jak mogłeś - usłyszałem głos Lloyda, jednak w tym momencie ktoś musiał porazić mnie paralizatorem (lub czymkolwiek innym), bo nagle przestałem cokolwiek słyszeć i widzieć...

★-·-·-★

-Wcześniej (natymfajnym"spotakaniu" ;>)-

- A więc jednak... - mruknęła Harumi.

Nagle do uszu bruneta doszedł dźwięk ładowania pistoletu.

- Kilka osób miało rację, że nas okłamujesz - mruknęła białowłosa, podchodząc do Cole'a.

Dwójka całkiem umięśnionych mężczyzn trzymała bruneta, aby ten nie mógł się wyrwać.

- To nie tak... - zaczął czarnowłosy.

- A JAK?! - wrzasnęła Harumi, na co ktoś przyłożył brunetowi pistolet do skroni.

- W taki sposób dalej możemy złapać ninja w pułap... - zaczął Cole, jednak ponownie nie było mu dane dokończyć.

- Morda! - warknęła Harumi.

- Ja jednak z chęcią posłucham co ten zdradziecki śmieć ma do powiedzenia - mruknął, stojący w cieniu Garmadon. Widać było jedynie jego czerwone oczy, które z ciekawością patrzyły się na bruneta.

Ktoś pociągnął go za włosy, przez co z ust Cole'a wydobył się cichy jęk.

- Chcę, żeby pomyśleli, że im pomagam - zaczął nagle brunet. - Gdybym zdradził gdzie jesteśmy, już pewno dawno by się tu pojawili, prawda? Gdybym zdradził im godzinę waszej ucieczki z Kryptarium, nie byłoby was tutaj... Jeśli będą myśleli, że chcę im pomóc, łatwiej wejdą w pułapkę. Możemy ich złapać... Nawet jutro... Nie wygadam się...

Harumi zerknęła w stronę Garmadona. Po chwili uśmiechnęła się chytrze.

- Oczywiście, że się nie wygadasz - mruknęła, podchodząc do bruneta. - Bo inaczej ucierpi ten cały chłopaczek, którym się zajmiesz - zaśmiała się.

- Nawet nie próbujecie zbliżać się do Louisa - warknął Cole.

Harumi podeszła do Pana E.

- Skasuj niepotrzebne fragmenty - powiedziała i podała mu mały mikrofon. - Wiesz, Cole... Twój błąd da się jeszcze naprawić... - stwierdziła, na co pistolet, który był wcześniej przyłożony do skroni bruneta, teraz odsunął się lekko. - Zaatakujemy miasto jutro - oznajmiła Harumi. - A ty, Cole, pójdziesz jutro do ninja. Odwrócisz ich uwagę, kiedy część z nas będzie w Ninjago... Niektórzy pójdą wtedy na ten ich stateczek. Złapiemy ich, a jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, może oszczędzimy ciebie i tego chłopaczka oraz tego starego dziada... Jeśli się wykażesz, to zobaczymy... Może ponownie dołączysz do VAR'u... - mruknęła. - Ultra Violet zajmie się Komisarzem i policjantami, a przy okazji zajmiesz Wieżę Borga. - Harumi zerknęła na Ultra Violet. Ta kiwnęła głową na znak, że zrozumiała co ma zrobić.

Brunet rozejrzał się po wszystkich, którzy go okrążyli. Każdy patrzył się na niego nieufnie.

Pan E podszedł do Harumi i podał jej mikrofonik.

- Wyłączyłeś? - zapytała białowłosa.

Jako odpowiedź Pan E jedynie kiwnął głową.

- Słuchaj, Cole. Przekażesz to - Harumi zaczęła machać małym urządzeniem tuż przed twarzą bruneta - przycięte nagranie, jasne?!

Czarnowłosy pokiwał lekko głową.

- Nie słyszę - warknęła Harumi.

- Tak... - wydusił Cole.

- A następnie odwrócisz uwagę ninja tak, aby niektórzy z nas mogli wejść niepostrzeżenie na statek, jasne?

- Tak... - powtórzył brunet.

- I pamiętaj, że jeśli spróbujesz nam oszukać, ucierpieć mogą osoby trzecie~

Dwójka umięśnionych mężczyzn puściła bruneta. Ten wziął małe urządzenie i wstał.

- Mamy nadzieję, że nie popełnisz więcej tego błędu... - warknęła Harumi.

- Na pewno nie... - mruknął Cole, opuszczając lekko głowę.

- To się jeszcze okaże - warknęła Harumi. - Lepiej się pilnuj, śmieciu, bo to może się źle skończyć... Nie tylko dla ciebie. Rozumiesz?!

- Tak... - wydusił Cole, zerkając przez ramię na złoczyńców stojących za nim.

- A więc! Spotkanie uznaję za zakończone! Wiecie co macie robić. Zaatakujemy jutro rano! - zaśmiała się Harumi.

Złoczyńcy zaczęli wychodzić z ogromnej sali przez ogromne drzwi. Oczywiście, Harumi i Garmadon zniknęli z pola widzenia czarnowłosego, wchodząc po schodach, które gdzieś prowadziły.

Brunet odczekał chwilę. Stał w sali prawie sam. "Prawie", bo oprócz niego został ktoś jeszcze. Ów ktoś skrzyżował ręce na piersi i kręcił niedowierzanie głową.

Czarnowłosy chciał chwilę odczekać, by nie musieć iść wraz z innymi złoczyńcami. Czekał, by Killow, który cały czas mierzył go wzrokiem również wyszedł. Z jakiejś niejasnej przyczyny nie potrafił znieść tego spojrzenia. Brunet zacisnął dłonie w pięści i po chwili odwrócił się na pięcie. Pchnął drzwi i wyszedł na korytarz.

Cisza...

W pobliżu nie było nikogo, więc szybko ruszył przed siebie. Schował ręce do kieszeni.

Usłyszał jak drzwi ponownie się otwierają, więc jeszcze bardziej przyspieszył.

Czuł na sobie ten wzrok Killowa.

- Cole - powiedział nagle za nim olbrzym.

Przez chwilę zastanawiał się czy ma się zatrzymać, czy lepiej dalej iść. Uznał, że lepiej nie stawać, bo wiedział, że jeśli Killow wpadłby w szał, nikt by tego nie przeżył.

Nagle czyjaś mocna, ogromna dłoń złapała go za rękę. Lekko przestraszony i zdezorientowany brunet odwrócił się do tyłu. Czarnowłosy zdziwił się, bo dopiero teraz zauważył, że dłoń olbrzyma jest prawie tak ogromna jak jego ręka, od ramienia do nadgarstka.

- Cole, kurwa, mówię coś do ciebie - zabluźnił Killow (co u złoczyńców jest dość częste). Jego głos aktualnie brzmiał o wiele straszniej niż wcześniej.

Brunet zerknął do góry, spojrzał się w oczy prawie dwa razy większemu olbrzymowi. Pociągnął prawą rękę, jednak Killow nie rozluźnił uścisku.

Czarnowłosy miał nogi jak z waty.

Nie widziało mu się oberwać od tego wielkoluda...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro