Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*1.2*

~Kai~

★-·-·-★

- Klauny?! Klauny w kolorowych ciuszkach?! - wrzasnąłem zdenerwowany - Już prawie go mieliśmy!

Muszę przyznać, że Brookstone zaczyna działać mi na nerwy. Nie dość, że jest nieprzewidywalnym złodziejem, to jeszcze do tego jest bezczelny i złośliwy! Już chyba wolałbym spędzić cały dzień z Garmadonem, niż kolejne pięć minut z tym chamem!

- Ale postanowiłeś z nim porozmawiać - powiedział poważnie Zane i spojrzał się na monitor. Chyba zaczął nad czymś rozmyślać (albo jego komputerek coś przetwarzał) bo Biały Ninja zastygł w bezruchu.

- TO JAY DAŁ SIĘ ZŁAPAĆ! - krzyknąłem zdenerwowany, wskazując szybkim, niedbałym ruchem na Mistrza Błyskawic.

- Brookstone miał Kamień Zemsty, jasne?! Nie dałem rady! - zawołał Jay, próbując się bronić.

Brookstone miał Kamień Zemsty. No ciekawe skąd.

Skrzyżowałem ręce na piersi i oparłem się o stół. Lloyd i Nya przyglądali się naszej... dosyć burzliwej rozmowie.

- Poza tym to wy nie uwierzyliście mi, że kogoś widziałem! Brookstone nas obserwował, a wy to zignorowaliście - mruknął zdenerwowany Jay.

- Dobra! Uspokójcie się - powiedział Lloyd. - Wczoraj cały dzień zbieraliśmy informacje... Byliśmy zmęczeni i w ogóle... Musimy teraz pomyśleć, jak go złapiemy.

- Właśnie. Musimy zastanowić nad słabościami Brookstone'a - oznajmił Zane i podszedł do robota stojącego z boku.

- Ten gościu chyba nie ma słabości - mruknąłem i zacząłem gapić się na Białego Ninja, który pracował przy robocie.

- Każdy je ma - odpowiedział Mistrz Lodu.

- Wiedzę, że już kończysz budować Pixal - odparł nagle Lloyd.

- Dokładnie. Pracujemy jeszcze nad nowym projektem - Biały Ninja wskazał ręką papiery leżące na stole.

- Samurai X? - zapytał zdziwiony Jay, podnosząc kartki.

- Pixal będzie mogła poruszać się po Ninjago szybciej. Zwiększy to nasze szanse na złapanie Brookstone'a - oznajmił spokojnie Mistrz Lodu, doczepiając kilka kolejnych kabli do ciała robota. - Oraz innych złoczyńców...

Spojrzeliśmy się jednocześnie na monitor, chcąc usłyszeć potwierdzenie, jednak nikt się nie odezwał.

- Robię kopię zapasową pamięci Pixal, gdyby coś poszło nie tak podczas przenoszenia jej do robotycznego ciała - wyjaśnił od razu Zane, nawet na nas nie patrząc.

- Ma sens - mruknęła Nya.

- Kiedy Pixal będzie mogła pomóc nam w przeszukaniu informacji na temat Brookstone'a? - zapytał Lloyd.

- Prawdopodobnie jutro - odpowiedział Mistrz Lodu.

Nagle na ekranie pojawił się obraz z Kryptarium.

- Ninja? Musicie nam pomóc. Ktoś uwolnił Ultra Violet - powiedział przerażony naczelnik więzienia.

Spojrzeliśmy się na siebie.

No to nie przemyślimy sobie planu złapania Brookstone'a... Super...

- Zaraz będziemy - zawołał Lloyd.

Opuściliśmy naszą Perłę Przeznaczenia i weszliśmy do garażu. Kryptarium znajduje się na pustyni, więc dotarcie tam może być trudne. Na nasze szczęście Zane i Nya zbudowali pojazdy, którymi szybko dostaniemy się na miejsce.

★-·-·-★

- Co się stało? - zawołał Lloyd, stając obok naczelnika.

- Ktoś wypuścił Ultra Violet z celi... - mężczyzna nawet nie zdążył dokończyć, bo słysząc krzyki, stanęliśmy przed ogromnymi drzwiami. Wyciągnęliśmy bronie.

- Proszę otworzyć drzwi - powiedział Zane, słysząc odgłosy walki.

Usłyszeliśmy jak żelazne drzwi skrzypią i po woli unoszą się do góry. Wbiegliśmy do środka.

Co się tu wyprawia?!

Wszyscy strażnicy siedzieli związani przy ścianie, a złoczyńcy uderzali o kraty, krzycząc niezrozumiałe słowa. Na samym środku pomieszczenia Ultra Violet szarpała się z Brookstone'm.

Co on tutaj robi??!

- Posłuchaj mnie teraz uważnie - powiedział złodziej, unieruchamiając Ultra Violet. - Wywiązałem się z umowy. Mówiłaś, że miałem cię uwolnić z celi. Nie ustaliliśmy czy mam cię wyprowadzić z Kryptarium.

- Wiedziałam, że jesteś oszustem - warknęła Ultra Violet i zaczęła się szarpać. Bezskutecznie. Brookstone był od niej prawie o głowę wyższy. Do tego złodziej miał do dyspozycji swoje dwa sztylety, a Ultra Violet tylko pięści. Nie miała z nim szans, a sama walka nie byłaby sprawiedliwa. Ale, nie oszukujmy się, świat złoczyńców w ogóle nie jest sprawiedliwy...

- Słuchaj - powiedział poważnie, po czym przyłożył jej sztylet do szyi. - Załatwisz mi towar razy dwa, a wtedy pogadamy - oznajmił Brookstone.

- Skąd mam wiedzieć, że znowu mnie nie oszukasz?! - wrzasnęła Ultra Violet.

Złodziej zaśmiał się cicho, po czym się wyprostował.

- Dobrze wiesz, że ja dotrzymuję obietnic. Ale... Na swój sposób... - odpowiedział.

- A co zrobisz, jeśli ci nie pomogę? - zapytała Ultra Violet i dalej próbowała wyrwać się złodziejowi. Dalej bezskutecznie...

- Mam swoje sposoby - warknął i pchnął Ultra Violet do przodu.

Nagle wszystko ucichło. Złoczyńcy, jak za sprawą jakiejś magicznej siły, umilkli. Prawdopodobnie byli zaciekawieni tym, co za chwilę się stanie.

- Wiedzę, że już pakujesz się do więzienia - mruknąłem i wycelowałem Mieczem Ognia w stronę złodzieja.

No to złodziejaszek wpadł wprost do paszczy lwa...

- Zamknij się, Jeżu, bo nie z tobą teraz rozmawiam - wrzasnął zdenerwowany Brookstone, odwracając na chwilę głowę w naszą stronę.

Jak ja ci dam "Jeża" to pożałujesz! Tylko Lloyd może mnie tak nazywać... I Nya... I Jay.. I Zane... i Pixal... ALE NA PEWNO NIE TAKI ZŁODZIEJ I MORDERCA, JAK TY!

- Lepiej się poddaj. Nie masz gdzie uciec! - krzyknął Lloyd.

Jak na zawołanie ruszyliśmy w stronę złodzieja. Ten ani drgnął i stał dalej na swoim miejscu.

- Tak...? - Brookstone uniósł jedną brew do góry i odsunął się od Ultra Violet. Schował swój sztylet... w sumie sam nie wiem gdzie... - Czy aby na pewno...? - zapytał i rozejrzał się dookoła. - Ojej! Co ja biedny teraz zrobię!? - zawołał teatralnie i rozłożył szeroko ręce.

Popisywał się przed więźniami, którzy teraz wybuchnęli śmiechem. Zane, słysząc to, chciał wykorzystać nieuwagę złodzieja. Rzucił Shurikenem Lodu w stronę Brookstone'a. Ten dalej szczerząc się, zwinnie uniknął broni, która po zetknięciu się ze ścianą, sprawiła, że ta pokryła się grubą warstwą lodu.

- Dobra, Brookstone. Przestań - warknąłem. Mam dość tych jego gierek. Chcę go złapać i mieć z głowy. - Akurat do Kryptarium masz już blisko... Jedna z tych cel już jest twoja.

Złodziej wyciągnął z kieszeni małą, szarą kulkę i uśmiechnął się w naszą stronę.

Zobaczymy kto się będzie śmiał ostatni... Bo na pewno nie ty zza krat.

- To chyba dobrze, prawda? - mruknął pod nosem tak cicho, że ledwo go usłyszałem. - Fajnie, że szykujecie dla mnie specjalne miejsce. To baardzo miłe z waszej strony...! - zawołał, odsuwając się o krok do tyłu. - Wyczujcie ironię - złodziej pokazał swoje proste zęby i puścił do nas oczko.

Brązowooki rzucił dziwną, szarą kulę na podłogę, która po woli potoczyła się w naszą stronę. Momentalnie całe pomieszczenie okrył dym, przez który nie było nic widać. Zaczęliśmy się dusić.

Skąd on ma te wszystkie gadżety?! Gdzie on je w ogóle chowa?!

Ruszyłem po woli przed siebie, a reszta chyba zrobiła to samo. Mrużąc oczy, próbowałem dostrzec coś przez dym. Mogłem usłyszeć tylko głośne krzyki więźniów, którzy siedzieli za kratami. Kiedy dym opadł, zauważyliśmy, że Brookstone zniknął!

- Gdzie on jest?! - zawołał przerażony Jay i zaczął nerwowo rozglądać się dookoła.

- Uciekł przez klapę - mruknęła Ultra Violet, dusząc się przez dym. Wskazała palcem podłogę. Ewidentnie była zła na złodzieja. Sami słyszeliśmy, że ją oszukał. - Mam go już serdecznie dość...

Ja też...

- Może jak go w końcu złapiecie, to porozmawiam sobie z tym oszustem... To będzie... dosyć poważna ... i krwawa rozmowa... - warknęła.

- Okej.. ja oraz Jay będziemy go szukać w naszych pojazdach, a reszta musi przesłuchać Ultra Violet - oznajmił Lloyd.

- Przecież nie ucieknie daleko! - powiedział Jay.

Zielony Ninja i Jay wybiegli, a ja wraz z Zane'em przytrzymaliśmy Ultra Violet, aby ta nie mogła uciec tak, jak złodziej. Nya natomiast uwolniła po kolei wszystkich strażników.

Przez otwarte drzwi do środka wszedł naczelnik i poprawił swoją czapkę.

- Jak to dobrze, że załatwiliście sprawę - powiedział z wyraźną ulgą i otarł pot z czoła.

- Nie ma sprawy - odpowiedział Zane.

- Teraz gadaj, kochana, co wiesz o tym złodzieju - powiedziała moja siostra, podchodząc do Ultra Violet.

- Powiedziałam już Zieloniutkiemu wszystko.

- To nam powiesz jeszcze raz - warknąłem.

- Ale najpierw zabierzemy ją do celi - powiedział jeden ze strażników.

Nie protestowaliśmy. Odsunęliśmy się od Ultra Violet i pozwoliliśmy, aby strażnicy zaprowadzili ją do celi.

- Ohoho... Jak ten smarkacz tu trafi, to ja się z nim policzę... - powiedziała nagle z uśmiechem. Czasami wyglądała jak psychopatka...

Najpierw to my musimy go złapać.

- Słyszałam o tym co działo się wczoraj - oznajmiła z uśmieszkiem Ultra Violet, która już stała za kratami.

- Rozwiń - mruknęła Nya i skrzyżowała ręce na piersi.

- Naprawdę nie umiecie uporać się z jednym złodziejem?! Ha! Ha! Ha! Cała armia szkieletów, Wężonów, Garmadon, Niezniszczalna Armia... Synowie Garmadona - wyliczała Ultra Violet. - A wy nie potraficie złapać nic nie wartego złodzieja! Może rzeczywiście jesteście klaunami w kolorowych ciuszkach - Ultra Violet zaczęła się śmiać.

- Widzę, że Brookstone już ci się pochwalił - mruknąłem.

- A zaraz "pochwalił się". Mam kilkunastu ludzi, którzy właśnie dzisiaj rano powiedzieli mi o waszym wieczornym spotkaniu..

- O jaki "towar" mu chodziło? - zapytał nagle Zane.

- To już moja prywatna sprawa - odpowiedziała Ultra Violet. - Mam... miałam.. mam pewne interesy z Cole'm...

- Sprzedajesz mu narkotyki? - zapytałem nagle.

Nie musiałem czekać na odpowiedź, bo sam ją znałem. Przecież gościu, który zamordował własnego ojca i okradł prawie wszystkie banki w mieście nie przyjdzie do Kryptarium prosić o kilo cukierków... Oczywiście, że chciał coś nielegalnego!

Nie dość, że złodziej... To jeszcze narkoman nam się trafił.

- Niestety nie - odpowiedziała poważnie Ultra Violet.

Już miałem coś odpowiedzieć. To było jasne, że kłamie. Nie chce się przyznać, bo wie co jej za to grozi.

- Słuchajcie... Możecie wrócić już na Perłę? - usłyszałem głos Zielonego Ninja w słuchawce.

- Jasne, Lloyd - odpowiedziałem.

- Ale najpierw pójdziemy do Mechanica. On na pewno wie coś więcej o Brookstone'ie - oznajmił Zane.

- Ale przyjdźcie najszybciej jak tylko potraficie - powiedział cicho Niebieski Ninja.

- Stało się coś? - zapytała Nya.

- Nie... Nie... Po prostu się pospieszcie - oznajmił Lloyd.

Ruszyliśmy w stronę celi Mechanica. Złoczyńca siedział na pryczy i uśmiechnął się chytrze na nasz widok.

- No proszę... Kogo my tu mamy - mruknął zbliżając się do krat. - Żałosny Zane oraz jego reszta bandy... Podobał się wam występ Brookstone'a?

- Co o nim wiesz? - zapytał Zane.

- Zieloniutki już mnie przepytywał - mruknął Mechanic.

- To my cię przepytamy jeszcze raz - warknęła Nya.

- Dobrze wiecie, że nie mam najmniejszego zamiaru z wami rozmawiać - odpowiedział i wrócił na swoją pryczę.

- Poznałeś Brookstone'a osobiście? - zapytałem.

- Może tak... Może nie... Co wam do tego? Nawet jeśli go poznałem, to moja sprawa.

- Dobra. Słuchajcie - powiedział nagle Zane. - Powinniśmy wrócić na Perłę, żeby sprawdzić o co chodzi Lloydowi i Jay'owi.

★-·-·-★

- Co się stało? - zapytałem.

Lloyd i Jay stali przed ogromnym ekranem. Zielony Ninja wpisywał coś na klawiaturze. Mistrz Energii ewidentnie był zdenerwowany.

- Nie złapaliście go? - powiedziała Nya.

Podeszliśmy do stołu i zaciekawieni czekaliśmy na odpowiedź Zielonego Ninja.

- Nie - mruknął niezadowolony Lloyd, nawet na nas nie patrząc.

- Uciekł wam? - dopytywał Zane, podchodząc do robota, który dalej stał na uboczu. Mistrz Lodu zaczął przy nim pracować.

- W ogóle go nie widzieliśmy - powiedział Jay i zaczął pomagać Białemu Ninja.

- Jak to "w ogóle go nie widzieliście"? - zdziwiła się Nya. - Duchem nie jest. Nie rozpłynie się w powietrzu!

- Ja naprawdę nie chcę nic sugerować, ale jednym z najbliżej położonych miejsc jest złomowisko Eda i Edny - powiedział Zane, odwracając się na chwilę w stronę Lloyda.

- Nie jestem pewien czy zdołałby dotrzeć tam w tak krótkim czasie - szepnąłem, opierając łokcie na stole.

Zerknąłem na Zane'a i Jay'a, budujących Pixal. Na oko zostało im jeszcze sporo pracy. Lewe ramię nindroidki leżało obok. Wystawały z niego kable. Przy ścianie leżały różne części, które Zane dostał od Borga. Może lepiej byłoby gdyby to Cyrus zajmował się budowaniem nindroidki? Przecież im szybciej skończą budować Pixal, tym lepiej dla nas. Nindroidka pomoże nam w złapaniu Brookstone'a i wszystko będzie dobrze. Ale skoro wolą sami się tym zajmować...

- Właśnie! Nasze pojazdy są o wiele szybsze niż jakiś złodziej! Widzieliśmy gdyby szedł na złomowisko! - zawołał Jay, przerywając na chwilę prace przy Pixal.

- Poza tym - zaczął Lloyd - kiedy byliście w Kryptarium udało mi się znaleźć kilka informacji o naszym złodzieju.

- Jakich? - zapytałem i podszedłem do Zielonego Ninja.

- Z tego co wyczytaliśmy razem z Jay'em, nasz złodziej kradnie tylko pieniądze. Nie zdarzyło mu się okradać ludzi z różnych kosztowności... Typu cenne naszyjniki, bransoletki...

- A na co mu tyle kasy? - zapytała Nya.

- Pewno na narkotyki - warknąłem. - Przecież sami słyszeliśmy, że Ultra Violet ma mu załatwić jakiś "towar".

- Ale czy to zrobi... To już inna kwestia - powiedział Lloyd i zaczął wpisywać coś na klawiaturze, która lekko podświetlała się na niebiesko.

Westchnąłem cicho.

Do późna omawialiśmy zasadzki na Brookstone'a. Jedne były zbyt proste jak na bandytę, który unikał sprawiedliwości od lat... Inne może i nie były takie głupie, ale mieliśmy za mało informacji, żeby je zrealizować.

- Mam dość - mruknąłem i przestałem opierać czoło o stół. - Próbujemy wykombinować coś na siłę. Dzisiaj i tak nic z tego nie będzie.

- Popieram Kai'a - odparł Zane, odkładając narzędzia na bok.

- Ja też - ziewnął Jay i przeciągnął się. - Możemy zająć się tym jutro? - zapytał.

- Możemy - odpowiedział cicho i niechętnie Lloyd. Wyłączył wszystkie urządzenia, po czym ziewnął.

- Chodź - powiedziałem i złapałem Zielonego Ninja za rękę.

- Gdzie i po co? - zapytał zdziwiony.

- Gdzieś. Po coś... - szepnąłem, uśmiechając się lekko w jego stronę.

- Słuchaj Kai - zaczął zatrzymując się - wiem o co ci chodzi, ale powinniśmy się wyspać. Żeby dorwać Brooksto...

- A możesz chociaż przez chwilę przestać o nim mówić? Albo odprężyć się o przestać myśleć o tym złodzieju? Zaczynam być zazdrosny, że poświęcasz więcej uwagi temu mordercy... Poza tym wcale nie wiesz o co mi chodzi - mruknąłem, otwierając drzwi do naszego pokoju.

- Tylko żeby nie ten tego - powiedział Jay, który przechodził obok.

- A żebym ja ci zaraz czegoś nie powiedział - szepnąłem, zamykając drzwi.

Przecież to widać, że moja siostrzyczka mu się podoba. Jeszcze jeden taki komentarz, a może o niej zapomnieć...

Odwróciłem się i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to Zielony Ninja, który niepostrzeżenie położył się na łóżku.

Uśmiechnąłem się lekko. Potargałem jego jasne włosy i położyłem się obok.

Chwila-
Czy ja wspominałam, że pojawiają się wątki Greenflame? Nie?
Oj-
No! Ale to kolejna część tego... czegoś...

No więc nie pozostaje mi nic innego, tylko życzyć miłej nocki/dnia (⁠◍⁠•⁠ᴗ⁠•⁠◍⁠)⁠❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro