Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9.

POV Toby. 

Poszedłem do pokoju Lilki i Jeffa. Tak. Slender się zgodził aby mieli razem z powodu, że właśnie pokój Jeffa przekaże na chwilę Candy'emu, a razem się pobiją. Jednak u EJ'a pobędzie Off. Lilka nie wie jeszcze o tym. Wszedłem do jej pokoju i usiadłem na krześle blisko jej łóżka. Była taka spokojna. Zawsze przypominała mi Lyre. Poczułem mokre oczy. Zamknąłem je żeby żadna z kropel się nie wydostała. Pamiętam ten dzień. Mieliśmy po 15 lat. Nasza pierwsza poważna kłótnia. Wtedy powiedziałem jej, że nie jest i nie będzie moją siostrą. Żałowałem tych słów. Dalej mi to przypomina jednak nie mogę pozwolić, żeby coś jej się stało. Zacząłem płakać. 

-Toby- Usłyszałem zmartwiony głos Jeffa. Spojrzałem na niego i wytarłem oczy.- Stary co się stało??- Usiadł na łóżku. 

-Nic... Właśnie sobie uświadomiłem, że mogliśmy ją stracić, a ja się już z tym nie pogodzę. Nie mogę jej znowu stracić.- Powiedziałem przypominając sobie moje słowa z tamtego okresu.

-Znowu??- Był zdezorientowany.- To już ją raz straciłeś.- Dopytywał z troską. 

-To było dwa lata temu.- Wpatrywałem się w nią.- Mieliśmy po 15 lat. Podsłuchałem rozmowę mamy przez telefon. Lily biegała na dworze. Mówiła, że Lilka jest demonem. Matka ją urodziła ale jej ojciec nie jest człowiekiem. Sam poród był ciężki. Miała nadzieję, że umrze podczas porodu....- Miałem mówić dalej ale Jeff mi przerwał. 

-Skoro Lily jest córką demona to ty też.- Odezwał się Jeff zdziwiony. 

-Gadałem z Slendermanem. Jest też taka możliwość. Matka była pierdoloną dziwką. Więc tutaj wszystko jest z nią możliwe.- Dodałem.- Ale słuchaj dalej. Poszedłem wkurzony na matkę, która chciała pozbyć się Lilki. Usiadłem na ławce i myślałem. Wtedy Lily zepchnęła mnie z tej ławki prosząc o zabawę, jednak ja nie byłem w stanie. Warknąłem na nią. Tak zaczęła się nasza pierwsza poważna kłótnia. Wtedy powiedziałem jej, że nie jest moją siostrą i nigdy nią nie będzie. Zabolało ją to i uciekła. Matka szukała ją przez 3 dni, kiedy znalazła była tak osłabiona, że tydzień leżała pod kroplówką. Rodzice wtedy uzgodnili, że zamieszkam z Lyrą starszą siostrą, lecz wtedy pojawił jakiś cwel na drodze przez co mieliśmy wypadek. Lyra zginęła na miejscu.- Widziałem, że Jeff się spiął. Czy to on miał związek z wypadkiem.- Czy coś się stało Jeff?? 

-Toby... Bo tym cwelem co wypadł na drogę jak jechałeś z siostrą... To byłem ja...- Spojrzał na mnie. Czułem złość. W końcu nie wytrzymałem. 

-CZYLI TO TY ZABIŁEŚ MOJĄ SIOSTRĘ.- Wydarłem się na całą rezydencję nie zwracając nawet na to, że obudziłem Lily. Spojrzała na mnie zdziwiona. Ostatni raz tak wybuchłem, kiedy pokłóciłem się z Lilką. Wybiegłem szybko z ich pokoju. 


POV Lily. 

Usłyszałam jak Toby się drze. Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego zdziwiona. Wybiegł z pokoju, a ja za nim. Złapałam go za ramię. 

-Toby co się stało??- Chciałam go przytulić, jednak ten się odsunął i odepchnął ode mnie. 

-Zapytaj swojego Killerka.- Wysyczał i pobiegł. 

-TOBY...- Krzyknęłam za nim ale nie zatrzymał się. Wróciłam do pokoju.- O co poszło.- Widziałam, że Jeff płakał na łóżku. Spojrzał na mnie, a ja go przytuliłam. 

-Lilka przepraszam. Muszę z nim porozmawiać.- Wybiegł w pośpiechu się ubierając. Zeszłam na śniadanie. 

-Hej wam weszłam.- Zastałam tam Masky'ego, Hoody'ego, EJ, Bena,  Offa, Puppeta i Candy'ego. 

-Hej Lily.- Odezwali się razem Masky, EJ i Ben. Zaśmiałam się. 

-Co się stało, że i Jeff i Toby tak szybko wyszli.- Zapytał się Masky. 

-Nie wiem. Spałam. Obudził mnie wydzierający się Toby. Kiedy chciałam porozmawiać oby dwoje uciekli.- Spojrzałam na Masky'ego. 

-Ja chyba wiem o co poszło.- Powiedział Ben.- Rozmawiałem z Toby'm. Chodzi o tą starszą siostrę.- Dodał. 

-Lyre. Ale to już dwa lata.- Zastanowiłam się.- No tak Toby chce zabić osobę, która zabiła jego ukochaną siostrę.- Powiedziałam po zastanowieniu. 

-To ty nią nie jesteś.- Odezwali się razem zdziwieni. 

-Nie. Po naszej kłótni to Lyra nią była.- Chłopaki wpatrywali swoje oczy we mnie.

-Wiesz kto zabił waszą siostrę.- Zapytał Ben, a ja pokiwałam głową. Już miał powiedzieć ale odezwał się Off. Dopiero teraz go zauważyłam. 

-Zrobił to Jeff the Killer.- Uśmiechnął się wrednie i zaśmiał się razem z Candy'm. Puppeteer wrednie wpatrywał się w moją reakcje, a ja upadłam na ziemię z głową na dół i płakałam. Poczułam jak, ktoś mnie przytula. Był to Hoodie. Był dla mnie jak brat. Płakałam w jego ramie. 


POV Jeff. 

Wybiegłem z rezydencji i zacząłem szukać Toby'ego po lesie. Kiedy go znalazłem leżał nieprzytomny, a z jego głowy leciała krew. Chciałem go podnieść i zanieść do rezydencji ale w tym momencie ktoś uderzył mnie w tył głowy. Straciłem przytomność. 


POV Toby. 

Obudziłem się w jakimś pomieszczeniu przywiązany do krzesła. Za mną był nieprzytomny Jeff. Starałem się go obudzić ale nic z tego. Zacząłem się rozglądać. Było ciemno i cicho. W tym właśnie czasie spojrzałem na otwierane drzwi. Tak przyzwyczaiłem się do ciemności. Przede mną pojawił się mężczyzna. Wysoki, mógł mieć 190 cm, blond włosy o niebieskich oczach. Patrzył na mnie roześmiany. Chciałem się wyrwać ale nie mogłem. Poczułem, że Jeff się budzi. Spojrzałem na mężczyznę. Skądś go znałem. 

-Teraz poczekamy na twoją siostrzyczkę Toby.- Usłyszałem znajomy głos. Przypomniałem sobie skąd go znam. 

-Tyknij ją tylko, a zginiesz pierwszy.- Zagroziłem szarpiąc się.- To jest sprawa między tobą, a mną. Nie mieszaj ją w to.- Jeff tak jakby odzyskał świadomość. 

-Co się stało?? Ale mi łeb napierdala.- Odezwał się. 

-Nie mogłeś nic sensownego powiedzieć.- Wycedziłem przez zęby.- A ty jak tykniesz Lilkę nie żyjesz. Ona nie jest temu winna tylko ja.- Powiedziałem na co mężczyzna się zaśmiał. 

-Ale to ty zabrałeś mi kobietę którą kochałem. To ona w tobie się zakochała. Widziałem to jak się...- Zatrzymał się widząc jak mnie to bolało.

-Ta kobieta była niezrównoważona. Sama mnie zmuszała. TWOJA ŻONA BYŁA PSYCHICZNA.- Wykrzyczałem ostatnie słowa za co oberwałem z liścia. 

-Uważaj na słowa Ticci Toby. Będę pierwszą osobą, która pozbędzie się dwóch seryjnych morderców.- Zaśmiał się. Jeff siedział zdziwiony, a ja próbowałem zabić tego cwela. Mężczyzna śmiejąc się wyszedł, zostawiając nas. 

-O co tu chodzi Toby??- Zapytał Jeff. 

-O to, że ten mężczyzna to mój nauczyciel, a jego żona była moją wychowawczynią. Ona przez moje Tiki pozwoliła dręczyć mnie przez każdą osobę, a kiedy byliśmy sami to mnie molestowała. Wiedziała o tym tylko Lilka. Zauważyła to raz jak weszła do klasy. Jednak wychowawczynia nie była jej dłużna jak poszła do dyrektora. Skurwiel ją pobił do nieprzytomności. Tak szczerze to właśnie o to była nasza kłótnia. Ona chciała powiedzieć rodzicom ja nie. Zabiłem sukę zaraz po ojcu i teraz chuj chce się na Lily odegrać, żeby mnie bolało tak jak jego.- Powiedziałem. W końcu z siebie to wyrzuciłem. W moich oczach miałem łzy. 

-Toby... Ale on jej nie zabije.- Usłyszałem ból w głosie Jeffa. Widzę, że naprawdę się martwi. 

-Nie wiem Jeff. Nie wiem...- Nie byłem pewny co on zamierza zrobić. Poczekamy zobaczymy. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro