Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6.

-Lily nie dotykaj niczego.- Poprosiła mama 3-letniej dziewczynki, która biegała po sklepie z zabawkami kryjąc się przed starszym bratem. Dziewczynka nie słuchała mamy, Biegła uciekając dalej. Jej brat wybiegł jej na przeciw strasząc ją. Dziewczynka się wystraszyła i upadła zrzucając parę lalek. Jej brat śmiał się, a obok pojawiła się mama i sprzedawca. Był on czerwonowłosym mężczyzną o zielonych oczach.- Lily prosiłam.- Spojrzała zła na córkę. Dziewczynka zaczęła się tłumaczyć, ale na próżno. Mama nie chciała jej słuchać. Starsza siostra dziewczynki ją przytuliła, a później spojrzała na sprzedawcę, który na jej oczach wbił nóż w plecy jej matki. Dziewczynka zaczęła uciekać. Wybiegła na zaplecze. Schowała się pod jakieś biurko i siedziała cicho. 

-Znalazłem moją laleczkę.- Odezwał się mężczyzna łapiąc dziewczynkę i wyjmując spod biurka. Zaprowadził szamotającą się dziewczynkę do jakiegoś pokoju. Położył ją na stolik metalowy i wziął skalpel i zaczął ciąć jej ręce. Dziewczynka płakała... 

Obudziłam się z płaczem. Skuliłam się. 

-Liluś....- Usłyszałam Jeffa. Zapłakana spojrzałam na niego.- Co się stało.- Nie odezwałam się byłam załamana. Byłam kiedyś w tym sklepie ale nie było tak. Nigdy mi się nie śniło to co własnie teraz. Widziałam, że Jeff się martwił. Wtuliłam się w jego tors i zasnęłam. 

Dni mijały. Chodziłam po mieście szukając sklepu z zabawkami. Idąc wpadłam na laski z mojej  byłej klasy. 

-O Rogers. Kiedy wrócisz do szkoły, nudno nam bez ciebie.- Odezwania się Sam. Dziewczyna o blond włosach i zabójczym spojrzeniu niebieskich oczu. Dwie dziewczyny za nią śmiały się. Blondyna spojrzała na swoje koleżanki. Wykorzystałam sytuację i zaczęłam uciekać. Biegłam przez miasto ile sił w nogach. Na końcu ulicy, którą biegłam zobaczyłam sklep z zabawkami. Weszłam do środka chowając się przed dziewczynami. One jednak weszły do sklepu. Chowałam się między półkami.- Dziewczyny rozdzielamy się.- Usłyszałam Sam. One mnie okrążyły. Nie miałam jak uciec. Wpadłam na rudą śliczną dziewczynę mającą zielone oczy. Złapała mnie za bluzkę i pociągnęła do sam. 

-Sam mam ją.- Popchnęła mnie prosto pod jej nogi. Upadłam, a ta się śmiała. Złapała mnie za włosy i przycisnęła do półki, gdzie stały zabawki. Chciała mi przyłożyć. W tym momencie zobaczyłam za nimi cztery postacie. Czarno-białego klauna z długim nosem, czerwonowłosego z zielonymi oczami, lewitującego chłopaka o złotych oczach i złotych zębach i osobę, którą nie chciałam widzieć Candy'ego. 

-O siostra gofra.- Odezwał się złośliwie Candy. Dziewczyny się odwróciły. 

-Będą nowe lalki.- Powiedział czerwonowłosy. 

-Zostaw mi jedną. Może tą rudą. Chętnie zdobędę nową marionetkę.- Dodał złoto-zębny.  

-Sam, pamiętasz legendy o Jasonie the toyMakerze. To on.- Odezwała się Alison.

-Jack weź Rogers do pracowni. My zaraz z Puppeteerem i Candy'm tam wrócimy.- Odezwał się Jason. Klaun wziął mnie za rękę i pociągnął na zaplecze. Usłyszałam krzyk dziewczyn. Kiedy ustał do środka weszli chłopaki niosąc je.- Candy, Puppet zanieście je do piwnicy. Ta zostanie.- Chłopaki wyszli, a Jason przypiął dziewczynę do stalowego stołu. Czekał, aż się obudzi. 

-Jason proszę nie rób tego na moich oczach.- Odwróciłam głowę.- Wystarczy, mi to wszystko. To wszystko...- Chciałam dokończyć, ale dziewczyna zaczęła się budzić. Wszyscy spojrzeliśmy na Sam.

-O moja laleczka się obudziła.- Jason się zaśmiał.- Ty masz szczęście, że jesteś pod okiem, bo sama byś tutaj leżała.- Jason wziął skalpel i zaczął ją ciąć. W oczach pojawiły mi się łzy. Usłyszałam dzwoneczek drzwi wejściowych do sklepu. Dziewczyna zabijała mnie wzrokiem.

-Jason przyszedł Masky, Hoddie i...- Ucichł.- GOFER z Killerem- Krzyczał Puppeteer. 

-Wpuść ich, ale tak, żeby nie zrobili nic Candy'emu.- Odezwał się czerwonowłosy i zajmował się dalej cięciem. Do pomieszczenia wszedł Jeff i Toby. Chłopak widząc Sam był zaskoczony i ucieszony. 

-Co się stało??- Zapytał Toby ściągając gogle i chustę ukazując dziewczynie swoją twarz. 

-Wiedziałam. Gdzie mogła znajdować się nasza zguba jak nie u swojego braciszka mordercy.- Odezwała się dziewczyna płacząc z bólu. Ja wtuliłam się w Toby'ego. 

-Dlaczego nie powiedziałaś, że wychodzisz??- Zapytał wściekle Jeff. Widziałam, że w oczach palił mu się ogień. 

-Jeff przesadzasz. Chciała to poszła, nie może cały czas siedzieć w rezydencji. Nie zapomnij, że i tak długo nie szło jej wyciągnąć na zewnątrz.- Wkurzył się Toby. Toby wpatrywał się nadal w Sam.- A co do ciebie.- Podszedł do niej.- Lepiej uważaj. Ani ty ani nikt inny już nie dotknie mojej siostry. 

-Jesteś pewny Rogers. Ona jest suką. W szkole i tak każdy ją dorwie, a uwierz mi. Plotki się szybko roznoszą. Znaleźli ciało Chrisa i jego ojca. Jak myślisz?? Szukają tej szmaty czy nie.-Dziewczyna się zaśmiała, lecz po chwili jej uśmiech zniknął z twarzy, ponieważ Jeff wjebał jej nóż prosto w serce. Wtuliłam się w Toby'ego mocniej i wyszliśmy ze sklepu. Zaczęłam się ścigać z chłopakami przez las, aż do rezydencji. Oczywiście wbiegłam ostatnia. Miałam zjeść nerki Jack'a. Było to ohydne. Weszłam do kuchni i Jack podał mi jedną swoją nerkę. Zaczęłam ją zjadać. Brało mnie na wymioty. Kiedy zjadłam poszłam do salonu i zaczęłam grać z Benem w jakieś gry. Było śmiesznie i ciekawie. Chłopak co chwile przegrywał co go drażniło. Bardzo mi się to podobało jak się wkurzał.   

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro