Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

53

Było już po dziewiątej, a ja w dalszym ciągu znajdowałam się u Michaela. Innymi słowy, spędziłam tu prawie cały dzień.

Leżałam na łóżku wtulona w jego bok. Trzymał laptopa na kolanach, gdzie odpalony był jakiś film, na którym za bardzo się nie skupiałam. Moją uwagę bardziej zwracały palce Mike'a i szlaczki, które nimi kreślił na moim ramieniu. To było całkiem przyjemne.

- Zaraz zasnę – mruknęłam, zamykając oczy.

- To śpij – odpowiedział.

- Muszę wrócić do domu.

- Mieszkasz obok, a nie na drugim końcu miasta – zaśmiał się.

- Tym bardziej dziwne by było jakbym tu została – odpowiedziałam, uśmiechając się pod nosem.

- Mi nie przeszkadzasz – poczułam pocałunek na głowie. Spojrzałam na niego, opierając brodę o jego klatkę piersiową.

- Spróbowałbyś powiedzieć coś innego.

- To co?

- Mam pewne zdjęcia, które mogą wypłynąć.

- Ja też mam pewne zdjęcia.

- Są tam aż cycki, u Ciebie, trochę więcej.

- Oh, czyli nasz związek będzie oparty na szantażu?

- Jak widać – zaśmiał się, a ja razem z nim. – Ale tym razem radzę Ci się postarać – powiedziałam już całkiem poważnie.

- Tym razem, nie ma najmniejszej możliwości, że pozwolę Ci odejść.

- I masz nie być chujem.

- Nie będę, raczej – walnęłam go lekko w brzuch. – Ała...

- Ty... żigolo... niech ja się tylko dowiem o jakimś wyskoku – mruknęłam ostrzegawczo.

- Wystarczy mi mój króliczek.





Zrobiło się słodko z Maudrey :D

Do końca został rozdział, który właśnie piszę i epilog. Pojawią się jutro :)

Lov U♥


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro