Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

35

- Błagam niech to będzie żart – krążyłam po pokoju jak idiotka. – Albo niech się rozmyśli, albo niech to nie chodzi o mnie – jęknęłam z irytacją. Serce biło mi niemiłosiernie szybko. – On nie wie, że ty to ty, ale... ugh! – wyszłam z pokoju i zeszłam na dół kierując się do kuchni. Dlaczego akurat dzisiaj? Teraz? Grrr... Do tego nie ma moich rodziców...

Sięgnęłam po butelkę z wodą, która niemal się zakrztusiłam, kiedy zaraz po upiciu łyka usłyszałam dzwonek do drzwi. Przełknęłam szybko to co miałam w ustach, odstawiłam butelkę i pobiegłam do drzwi. Kolejny dzwonek. Otworzyłam je.

- Hej – uśmiechnął się szeroko.

- Michael? – pochylił się by złączyć nasze usta, ale cofnęłam się, na co jęknął niezadowolony.- Co ty.. heh – nacisnął dzwonek, a ja walnęłam go w ramię. – Moi rodzice śpią, idioto – skłamałam.

- Ups – zaśmiał się. – Musssimy porozemawiać.

- Akurat teraz? – przytaknął. – Może jak wytrzeźwiejesz, co?

- Ale...

- Odprowadzę Cię do domu, okay?

- Misskam obok – czknął.

- Ale jeszcze się zgubisz czy coś. Chodźmy – powiedziałam zakładając szybko tenisówki. Co tam, że miałam na sobie jedynie krótkie spodenki od piżamy i męską koszulkę z krótkim rękawem, która była na mnie za duża. Wyszłam przed dom, zamykając za sobą drzwi. Przyglądał mi się uważnie.

- A klucze?

- Przecież zaraz wrócę, zresztą są rodzice, których pewnie zbudziłeś.

- Przepraszam – zrobił smutną minę, na co ja starałam się nie roześmiać.

- Chodź Mike – powiedziałam wymijając go.

- Nie – odwróciłam się patrząc na niego pytająco.

- No chodź. Bądź grzecznym chłopcem – wystawiłam w jego stronę dłoń. Niemal od razu złapał ją w swoją, uśmiechając się. Skierowałam się chodnikiem do jego domu.

- Audrey – zatrzymał się kilka metrów przed swoim budynkiem w którym mieszkał.

- O co chodzi? – spojrzałam na niego.

- Nie, nic – uniosłam lekko kąciki ust do góry. Wydawał się być teraz bezbronny i zgubiony. To zabawne, że ma dwie odsłony po alkoholu.

- Masz klucze? – przeniosłam wzrok na drzwi.

- Jest otwarte – odpowiedział. Odwróciłam głowę z powrotem i za nim zdążyłam zareagować jego usta znajdowały się na moich. Poczułam jego dłonie na moich biodrach. Przyciągnął mnie do siebie i objął jednym ramieniem. Chciałam się od niego odsunąć, ale i w takim stanie był za silny. Zaczęłam oddawać pocałunki, do których dołączyły nasze języki, przez co mogłam poczuć smak alkoholu wymieszany z tytoniem. Zakończył nasz pocałunek, lekko zwiększając odległość naszych twarzy. Nasze przyśpieszone oddechy przecinały się ze sobą, kiedy patrzyliśmy sobie prosto w oczy.

- Um... idź już – cofnęłam się o krok. – Porozmawiamy później – powiedziałam wymijając go i szybko pobiegłam do domu. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i zjechałam po nich w dół. Wypuściłam głośniej powietrze z ust. – Co to miało być..? – szepnęłam. Nie spodziewałam się, że spróbuje mnie pocałować po raz drugi, a ja niemal od tak się temu poddam.





Maudrey!!!!!!!!

Do jutra!♥

Lov U♥



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro