Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25

Była niedziela, a raczej już poniedziałek. Kilka minut po pierwszej w nocy, a ja nie mogłam zasnąć. Westchnęłam z rezygnacją i podniosłam się z łóżka podchodząc do drzwi balkonowych i chwilę później byłam już na zewnątrz. Wzięłam głęboki wdech. Całe szczęście, że było ciepło. Rozejrzałam się.

- Michael? – powiedziałam cicho dostrzegając chłopaka na tarasie z tyłu sąsiedniego domu. Nie od dzisiaj byliśmy sąsiadami, ale tak naprawdę rzadko kiedy go widywałam, o rozmowie nie wspominając bo kończy się jak ta na imprezie Hooda.

Przyglądałam mu się przez chwilę, kiedy to palił papierosa. Wróciłam do pokoju i zabrałam telefon, z powrotem wychodząc na balkon, tyle że usiadłam na wiklinowym fotelu i wyciszyłam swój telefon.

Ja: hej psie

Spojrzałam na chłopaka, który chwilę później wyjął z kieszeni telefon, a cień uśmiechu pojawił się na jego ustach.

Pies: hej króliczku

Pies: co jest?

Tym razem to ja uśmiechnęłam się lekko.

Ja: nie mogę zasnąć

Pies: witam w klubie

Ja: jak go nazwiemy?

Pies: musimy go nazywać?

Ja: nie musimy

Pies: ok

Ja: ok

Pies: ok

Ja: coś się stało?

Pies: dlaczego?

Ja: wydajesz się dziwny

Ja: może to tylko dlatego, że jest późno, ale jakoś tak...

Zerknęłam na niego. Wstał chowając telefon do tylnej kieszeni spodni i wszedł do domu. Nie odpisze mi? Westchnęłam cicho i sama wróciłam do środka.

Pies: nic się nie stało, wszystko okay

Zmarszczyłam lekko brwi.

Ja: skoro tak uważasz

Pies: dzięki

Ja: za co?

Pies: za to, że nie naciskasz

- Czyli jednak coś się stało – mruknęłam.

Ja: gdybyś chciał, sam byś mi powiedział

- Czym ja się przejmuję? Idiotka.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro