Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

uno

Taehyung stał w otwartych drzwiach, uderzając palcami nerwowo o ich framugę.

Boże, Jungkook, zgubiłeś się na parkingu?

Nagle z dołu usłyszał ciche szepty, potem trzask zamykanych drzwi, a na końcu głośny śmiech, który raczej nie należał do Jungkooka.

Taehyung podszedł do barierki schodów i wychylił się do przodu.

Grupka chłopców właśnie wdrapywała się na górę. Ten z przodu non stop trzymał dłoń na balustradzie, jakby chciał torować reszcie drogę. Za nim szedł ktoś o zielonych włosach, kto dosłownie wczołgiwał się po schodach ostatkiem sił. Reszta szła przy ścianie, więc Taehyung nie mógł ich zobaczyć.

Chłopak szybko schował się w swoim mieszkaniem i zamknął drzwi na klucz. On też nie był gotowy.

Jego współlokator od razu zauważył, że coś się dzieje i już po chwili stał przy boku Taehyunga.

- Idą? - zapytał, jakby nie widział blondyna, przyklejonego do wizjera.

- Nie, oglądam sobie klatkę - burknął Taehyung, odpychając Hoseoka na bok. - Idź lepiej nakryj do stołu.

Chłopak nawet nie czekał, aż goście zapukają. Gdy tylko zobaczył czubek głowy chłopaka w różowej bluzie, momentalnie otworzył drzwi na oścież.

- Taehyung! - usłyszał głos gdzieś z końca grupy, a jego serce na chwilę stanęło.

- Kookie! - odkrzyknął, ale zamiast przeciskać się przez pozostałych chłopców, postanowił najpierw grzecznie się z każdym przywitać.

Kiedy już dopasował imiona przyjaciół Jungkooka do ich twarzy, przeszło mu przez myśl, żeby po prostu zatrzasnąć drzwi i schować się gdzieś pod łóżkiem.

Prawie cała grupka weszła do mieszkania, jedynie dwójka najmłodszych chłopców została sama na korytarzu. Taehyung szczerzył się do podłogi, bojąc się spojrzeć Jungkookowi w oczy. Jungkook natomiast wpatrywał się w czubek jego czupryny, próbując ułożyć w głowie jakieś porządne zdanie.

- Masz ładny głos - wyręczył go Tae.

- Dziękuję, ty też - odpowiedział Jungkook, również uśmiechając się teraz do swoich własnych butów.

- Mogę...? - zapytał starszy, a Jungkook od razu pokiwał głową.

Taehyung rzucił się na młodszego, ściskając go z całej siły. Przykleił się do niego całym swoim ciałem, nawet policzkami.

- Bo zaraz ci wskoczy - skomentował Tae przyśpieszone tempo serca Jungkooka.

- I to będzie twoja wina - dodał brunet, pociągając nosem.

- Czy ty płaczesz, Jungkookie?! - zaśmiał się starszy, jeszcze mocniej zgniatając drugiego chłopaka.

Jungkook nie odpowiedział tylko położył głowę na ramieniu Taehyunga.

- Patrz, jednak nie jesteś żadnym zboczeńcem - zaśmiał się cicho Tae.

- A może jestem?

- Jeon Jungkook, zamknij się i nie niszcz tego momentu - rozkazał starszy, przyciągając młodszego jeszcze bliżej za kark.

Nigdy wcześniej nawet nie słyszeli nawet swoich głosów. Nie pogłębiali swojej znajomości stopniowo - tak jak inni. Z wiadomości od razu przeszli do spotkania na żywo, omijając wymienienie się numerami telefonów czy rozmowy przez kamerkę internetową, ale żaden z nich nie uważał tego posunięcia za błąd.

- Może wejdziesz? - zaproponował gospodarz, nadal trzymając Jungkooka w objęciach.

Młodszy pokręcił przecząco głową i złapał się kurczowo koszulki Taehyunga tak, jakby bał się, że to wszystko zniknie w chwili przekroczenia progu.

Taehyung uniósł młodszego i pomimo protestów, zaniósł go do salonu, gdzie czekała na nich reszta.

- Chyba powinniśmy byli zamówić co najmniej dwie duże pizze - powiedział Hoseok, pokazując Taehyungowi puste już opakowanie po małej wegetariańskiej.

***

Hoseok zajęty był rozmową z Jiminem, co wyraźnie nie podobało się Yoongiemu, który nie zamienił z chłopakiem ani jednego słowa. Ale to nie dlatego Yoongiemu się nie podobało.

Seokjin i Namjoon zajęli się sobą i nikomu nie przeszkadzali. Taehyung nie był nawet pewny, czy chłopcy są jeszcze w jego mieszkaniu, czy przypadkiem nie wyszli się gdzieś przejść.

Jungkook i Taehyung siedzieli zamknięci w sypialni Taehyunga. Starszy entuzjastycznie pokazywał młodszemu swoją kolekcję okularów przeciwsłonecznych, ale młodszy był zbyt skupiony na zachwycaniu się szorstkim głosem starszego.

Obaj byli miło zaskoczeni. Kiedy jeden kończył mówić, drugi już zaczynał całkiem nowy temat, tak więc nie było szans na siedzienie w nieprzyjemnym milczeniu.

Może i panowała między nimi nieco dziwaczna atmosfera, ale łatwo się przez nią przebijali.

- Tae... - zaczął Jungkook, siadając na krawędzi niepościelonego łóżka. - Ukryłeś przede mną ironmańską czapkę?

- Zapomniałem! - Tae natychmiast wybiegł z pokoju, zostawiając na biurku chyba z 15 par okularów.

Jungkook skorzystał z okazji i rozejrzał się po sypialni Taehyunga.

Była całkiem ładnie urządzona, co wcale nie zaskoczyło Jungkooka. Taehyung może i nie potrafi odróżniać rzeczy modnych od dziecięcych, ale zdecydowanie ma gust i potrafiłby z różowej firanki i złotych butów na koturnie zrobić hit sezonu.

- Proszę - powiedział Tae, nasuwając Jungkookowi czapkę na oczy. - Jest twoja.

Jungkook poprawił daszek czapki i uśmiechnął się do starczego tak uroczo, że Taehyung mógłby przysiąc, że zamiast serca ma teraz w klatce wielkiego, miękkiego żelka.

- Dziękuję - Jungkook przytulił się do nóg blondyna, powalając go niechcący na łóżko.

- Ale w zamian ty też mi coś dasz.

- Co?

Taehyung zawahał się przez chwilę, nie chcąc zmarnować takiej okazji na byle co. W tamtym momencie i tak nie mógłby prosić o nic więcej.

- Jeszcze nie wiem - wzruszył ramionami Tae. - Na razie masz u mnie dług.

***

Taehyung leżał na swoim łóżku, a Jungkook spał spokojnie na nim.

Głowa młodszego powoli unosiła się i opadała wraz z klatką piersiową starszego. Palce Taehyunga przeczesywały delikatnie ciemną grzywkę Jungkooka.

Taehyung czuł się tak, jakby przed chwilą wygrał na loterii milion dolarów. Albo nawet lepiej.

Za oknem było już ciemno. Chłopcy z Busanu musieli niedługo wracać, a Taehyung nie mógł pogodzić się z faktem, że znów będzie musiał zadowolić się jedynie zdjęciami, które nawet w najmniejszym stopniu nie potrafią oddać prawdziwego piękna Jungkooka.

- Kookie - mruknął Tae, przejeżdżając palcem po uchu młodszego.

- Mhm?

- Seokjin hyung już się niecierpliwi - powiedział łagodnym tonem blondyn, starając się nie pokazywać swojego bólu, związanego tylko i wyłącznie z nadchodzącym nieubłagalnie pożegnaniem przyjaciół. - Mówił, że nie lubi jeździć po nocy.

- To wyjedziemy rano - Jungkook przewrócił się na brzuch i obie ręce wsunął pod plecy Taehyunga.

Mimo że Taehyungowi bardzo spodobał się ten pomysł i był gotów odstąpić gościom swoje łóżko, wiedział, że Jin nie przystanie na taki plan.

Położył dłonie na biodrach Jungkooka i pozwolił młodszemu na wbijanie się w jego mostek podbródkiem.

- Kookie, następnym razem przyjedziesz na kilka dni - powiedział Tae, głaszcząc młodszego po plecach.

- Albo ty przyjedziesz do mnie - uśmiechnął się Jungkook, podciągając się wyżej, do szyi Taehyunga.

- Obiecuję, że tak będzie - Taehyung popatrzył w dół na pokładającego się na nim chłopca i westchnął ciężko, nie mając ochoty rozstawać się z nim ani na chwilę.

(a/n: wyszedł króciutki, przepraszam)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro