Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Bieg

Biegli w stronę Madagaskaru Kuby. Zajęło im to dłuższą chwilę, ale w końcu dotarli na miejsce. Taco ledwo co oddychał.

-Mordo, co ty odwalasz?-zapytał przerażony Kuba.

-Znów ta astma mnie kłuje- zanucił pod nosem.

-A, dobra. Szkoda, że jednak żyjesz, skrrrt

- Jak to szkoda?

-Yyy - Que nie zdążył dokończyć bo nagle z piasku wysunęła się blada dłoń i chwyciła go za nogę.

- Taco Hemingwayu ty nędzniku, zabiłeś mnie- odezwał się przeraźliwy głos. Wtedy też uświadomił sobie, że złapał nie tą osobę.

-A sory pomyłka- wymamrotało widmo, które okazało się być niesławnym Tymkiem i rzuciło się na Fifiego.

-Przecież ty nie żyjesz...- zaczął zaskoczony Taco

- Śmierć to za mało żeby mnie zabić. Teraz pragnę zemsty.

- Ale typie, na ci nic nie zrobiłem.

- Mhm, i na pewno nie ty mi zrobiłeś włama na fb i napisałeś ze mam smoll pipi. Ehh cała Polska nie dała mi przez to spokoju.

-Co? To nie byłem ja. Moge ci to udowodnić, zobaczymy z jakiego urządzenia włamano się na twoje konto.

-Ej moge pomówić na chwile z Fifim?- wtrącił się Quebo

-No dobra skoro musisz- odparł Tymek i dał im chwile na rozmowe.

-Stary, nie możesz mu pomoc- zaczął Quebo

- Niby czemu?- spytał Taco

- Bo wtedy się dowie ze to ja mu wbiłem na konto.

-Ale jak to...

-Przepraszam, chciałem żebyś go przebił w odsłuchaniach na spotify...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro