Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ℍ𝕒𝕡𝕡𝕚𝕟𝕖𝕤

- Speedo zostaw mnie. - Zmarszczył brwi.

- Czemu? Myślałem że jesteś zadowolony? - Złapał chłopaka za dłoń.

- Liczyłem na to że upieczemy ciasteczka, tak jak obiecałeś. Obecnie leżymy bez koszulek i gryziesz mnie po szyi. - Zaśmiał się brunet.

- Ale ty narzekasz. - Białowłosy wstał i pomaszerował do kuchni.

- Ej no! - Podparł się łokciami o materiał sofy. - Nie dąsaj się!
Może.. upieczemy ciasteczka i porobimy co będziesz chciał.

Nagle brązowe włosy pokrył biały proszek, ich posiadacz odwrócił się z oczami wyglądającymi jak milion diamentów.

- Mamy już mąkę, co jeszcze potrzebujemy do robienia ciastek?
- Albert zaśmiał się głośno i spojrzał w oczy przyjaciela.

- Nie denerwuj mnie. - Mężczyzna o oliwkowej karnacji podniósł
 się do siadu i wgapiał w Speedo.

Młodszy chłopak tylko przewrócił ślepiami i radośnie po raz kolejny udał się do kuchni.

- Ciastka mają być czekoladowe?! - Wykrzyczał zza ściany.

- Wiesz, że uwielbiam czekoladę! - Brunet tylko się zaśmiał i skierował w stronę chłopaka.

Przyglądając się towarzyszowi, zauważył różowy fartuszek obwiązany wokół jego tali. Widok ten rozczulił jego serce jak małe kotki w schronisku, które wczoraj byli oglądać. Zamieszkał ze Speedo jakiś czas temu, chcieli żeby razem z nimi przesiadywał futrzany kolega. Prześlizgnął się między stołem, a krzesłami i objął Alberta od tyłu.

- Wyglądasz uroczo. - Wyszeptał mu do ucha przygryzając jego płatek.

- Robię ciastka, które chciałeś! Nie miałeś ochoty się poprzytulać to teraz cierp.
- Prychnął młodszy, pokazując partnerowi język.

- Oj już nie- - Nie było mu dane dokończyć, malinowe usta o lekkim posmaku
czekolady odebrały mu chwilowo zdolność mówienia.

- Dostałeś trochę miłości, teraz możesz usiąść na krześle i obserwować jak przyrządzam wykwintne danie.
- Dwa ostatnie słowa ubrał w nawias palcami.

- Co ja z tobą mam Speedo. - Brunet tylko lekko się uśmiechnął i zrobił to, co rozkazał mu Albert. Przyglądając się chwilę w ciszy, nie mógł wytrzymać bez uszczypliwego komentarza.
- Te spodnie ładnie podkreślają twoją dupę, nie wychodź w nich z domu.
 - Oparł głowę o rękę położoną na stole i z zadziornym uśmiechem wyszczerzył spiłowane zęby.

- Zaraz moja ręka będzie idealnie podkreślona na twoim policzku. - Mężczyzna chwycił łyżkę ubrudzoną ciastem i cisnął nią w kierunku starszego.

- No co! Prawdę mówię. - Krzyknął prowodyr brązowej plamy na ścianie.

- Nie denerwuj mnie, siedź już lepiej cicho. - Odburknął mu kolega.

Brunet szybko wrzucił post na ćwierka i schował telefon, żeby Albert nic nie podejrzewał.

- Z racji tego iż są walentynki, ciasteczka będą w kształcie serduszek. - Chłopak stwierdził, bez czekania na odpowiedź drugiej strony.

- A masz jakąś posypkę? Moja mama zawsze sypała ciastka taką kolorową. - Zamyślił się mężczyzna.

- A co ty myślisz że ja piekarz? Mogę ci je posypać cukrem pudrem. - Zaśmiał się Speedo.

Białowłosy zwrócił uwagę na ciszę jaka zapanowała. Szybko uformował kształt ciastek i wrzucił je do piekarnika. Zmieszany spojrzał w kierunku towarzysza, lekko zaniepokoił go fakt iż bruneta nie ma w pobliżu.

- Vasquez! Gdzie polazłeś? - Krzyknął czekając na odpowiedź.

Ta jednak nie nadeszła. Speedo skierował się w stronę salonu, do jego uszu dobiegł dźwięk dzwonka oznaczającego gości. Białowłosy uchylił drzwi, nie zdążył nic powiedzieć, bo zdenerwowany Nicollo Carbonara wparował do mieszkania i rozglądał się jak poparzony.

- Co się stało? - Albert zapytał w lekkim szoku.

- Widziałem post, więc przyjechałem jak najszybciej! - Wykrzyczał Nicollo.

- Jaki post? - Chłopak podrapał się po głowie.

- Jak to jaki! - Oburzył się Nico.

- Vaski coś wrzucił, jak robiłem ciasta? - Zaśmiał się chłopak.

- Jak to "Vaski". - Podkreślił słowa. - Wrzucił? Jak Vasquez miał to zrobić!

- No przecież gdzieś tu powinien być, przed chwilą gadaliśmy. - Mężczyzna coraz bardziej nie rozumiał o co chodzi.

- Speedo przecież on nie żyje! - Carbonara chwycił chłopaka za ramiona i spojrzał mu w oczy. -
Nie wiem co brałeś, ale twoje powiększone źrenice wskazują na to, że coś mocnego. Albert wiem, że był dla ciebie ważny, ale od miesiąca go z nami nie ma! Musisz się z tym pogodzić! W ogóle jak zrobiłeś to zdjęcie?!

- Dalej nie wiem o jakim zdjęciu mówisz! Nie wiem w ogóle o co ci chodzi! Vaski tu był! - Oburzony Speedo odepchnął od siebie kolegę.

- Ehh patrz. - Nikodem wyciągnął telefon i ku zdumieniu właściciela domu pokazał mu zdjęcie z pogrzebu jego przyjaciela.

Po wyjściu przyjaciela Albert dalej nie wierzył w jego słowa, chwycił opakowanie i zażył kolejną tabletkę.

- Vaski! Gdzie jesteś! - Krzyknął.

- Przecież stoję za tobą. - Mężczyzna uśmiechnął się kojąco.

- Miło cię widzieć ponownie.  

-------------------------------------------------------------------------------------------------

Mam nadzieję, że walę drinki miną wam dobrze <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro