Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział szósty

Już nic nie odpowiadalam. Chciałam tylko by wyszedł z namiotu...

I tak się stało. Siedziałam cały dzień w namiocie. Kiedy ktoś wszedł unioslam głowę do góry i zobaczyłam Eliana.
O mój Boże czyli jednak on żyje! Zucam mu się w ramiona.
- Nie mogę uwierzyć! Elian!
- Nie płacz już Kiara...przepraszam ze cię zostawiłem. Wybaczysz mi?
- Tak! Tak, Ale jak mnie znalazłeś?
- Jesteś moja młodszą siostrą musiałem cię znaleźć. Choć nie miałem pewności czy żyjesz- gdy zauważyłam jego smutną twarz szybko go przytulilam a on wziął mnie mocniej w ramiona. Wiedzialam że tęsknił. Czułam to. Nasze powitanie przerwalo kaszlniecie Kordiana. Po jego twarzy można było się dowiedzieć ze jest bardzo zły a raczej wściekły.
- To że zakazalem ci wychodzić z namiotu nie znaczy że możesz kogoś do niego przeprowadzać.- jego ton głosu był zagniewany.
- Ale...
- Kiara cicho ja to wyjaśnię. A tak dla jasności, to twój mąż?
- Nie kochanek...-poczułam lekkie pieczenie na policzku od razu się poplakalam nigdy nie byłam bita. A na pewno nie przez Eliana. Rozczarował mnie.- czemu to zrobiłeś?
- A czemu ty się nie szanujesz?
- ...-nie wiedziałam co powiedzieć. Więc milczalam.

- A ty. Kordian tak? Masz zrezygnować z Kiry jasne.? Znajdź sobie inną kochankę tylko nie ja. Dobrze?
- Tak jestem Kordian. Nie zrezygnuje z niej bo jest nawet niezłą w łóżku.
- Kira powiedz....nie spalas z nim- na te słowa się zarumienilam. Nie wiem dlaczego. - Naprawdę ja cię kiedyś udusze. Ale mam inną sprawę.
- No przecież nie szukał byś mnie przez te 8 lat tylko z tęsknoty. A więc czego chcesz Elian?
- Pomocy twojej mądrej główki. Do stworzenia strategi odbicia przynajmniej Eldor.
- A co z Camelotem?
- Nie mam na tyle wojska by zabić tą wiedźme.
-Aha, no dobrze. Pamiętasz jak Królowa Selina wspominała o sercu smoka?
- Yhm...ale czy to nie jest bajka?
- Nie wiem.
- Możecie mi łaskawie wyjaśnić co tu się dzieje? - a no tak Kordian tu jest.
- to ja to wyjaśnię. Kira jaką znasz nie jest osobą za którą się podaje...
- Przestań tamta ja umarła.
- Ale...
- Nie, zasilacz chcesz odzyskać Eldor proszę bardzo ale bezemnie
- Kiara...myślałem że....
- To źle myślałeś. A teraz żegnam! Po co się w ogóle pojawiles? No pytam? -już nie mogłam się powstrzymać wybuchlam płaczem jak małe dziecko. Jakby tamtą część mnie jeszcze nie zabrała wszystkiego.
- Kochanie...-tą osobą która właśnie mnie przytolila był Kordian. Mile z jego strony. Wyszeptalam tylko ciche dziękuję. Mój brat wyszedł a ja jeszcze mocniej zaczęłam płakać, aż nie zasnelam...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro