Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

|Fourteen|

I po około 15 minutach udało mi się zasnąć...

23 lipca
Godzina 10.19

Obudziłam się, a widoku jaki zobaczyłam nie spodziewałam się. Leżałam w objęciach- Kamila ?!
Skąd on się tutaj znalazł wtf
Popatrzyłam na twarz Kamila, wyglądał słodko jak śpi i to za słodko. Po kilku minutach zaczęłam głaskać pasemka jego brązowych i miękkich włosów. Czy ja coś czyje do Kamila??- zadawałam sobie to pytanie, ale wmawiałam sobie, ze tylko przyjaciel-chyba.
Po 10 minutach leżenia tak, Kamil zaczą się przebudzić a ja szybko zabrałam swoją rękę, żeby nie skapnąć się, ze coś robiłam.

~Hej- przywitałam się

~Ej dlaczego przestałaś głaskać ? Tak fajnie to robisz- oburzył się Kamil, cholera a jednak się skapną

~Em... dzięki ?- nie wiedziałam co mam odpowiedzieć

~Dlaczego znalazłam się w twoich objęciach chociaż nawet tak nie zastąpiliśmy ?- zapytałam zmieniając temat

~Em... w nocy przyszedłem do pokoju po jedną rzecz. A t-tobie się coś dziwnego śniło i strasznie szybko oddychałaś, wiec postanowiłem objąć cię żebyś się upokoila i mogła normalnie zasnąć. I już po chwili ty się uspokoiłas a ja zasnąłem- powiedział dziwnie Kamil, kłamałby ?

~Mhm... Nie pamietam żeby coś mi się złego śniło, ale udajemy, że ci wierze- powiedziałam

~To chyba czas, żebym się zbierała- powiedziałam wstając, ale ktoś mi to nie umożliwił ciągnąć mnie za rękę

~No we, nigdzie nie musisz iść. Możesz tu zostać tyle ile chcesz- powiedział Kamil uśmiechając się do mnie

~Haha dzięki, lecz mam swoje mieszkanko i nie za to za nie płace żeby z niego nie korzystać heh- powiedziałam

~To wprowadź się tu- powiedział Kamil chyba nie przemyślając tych słów

~Ta ta już lecę, twoje mieszkanie jest za małe na naszą dwójkę plus dolicz twoje ego i moje ego- zaśmiała się

~Hahhahaha FAKTY- zaśmiał się głośno Kamil

~Masz coś do jedzenia ?- zapytałam

~Chleb- powiedział

~Coś jeszcze ?

~Nie mam pojęcia

~To chodź zobaczyć- powiedziałam i zapalam go za rękę ciągnąć do kuchni

~Chleb, masło, ser, cola, i jogurt. Damy rade- mówiłam patrząc w świecąca pustkami lodówkę Ewrona

~Proszę bardzo- powiedziałam podając Kamilowi talerz z kanapkami z serem i jogurt

~A ty ?- zapytał

~Nie ma już, ale dam rade spokojnie- powiedziałam

~Oj nie nie, kochana tak się bawić nie będziemy- oburzył się i dał mi jedną kanapkę i jogurt malinowy

~Wiesz ze cię kocham Kamil- zaśmiałam się

~Haha ja ciebie tez !

~Która godzina wogole ?- zapytałam

~Em... 11.00- oznajmił Kamiś patrząc na zegar wiszący na ścianie

~Wcześnie...- powiedziałam powoli kończąc jogurt

~Oj bardzo wcześnie- zgodził się

~Dobra ja serio lecę, muszę ogarnąć dom itp a ty odpal dziś stream i wyśpij się przed streamem Kc papatki- pożegnałam się z nim i już otwierałam drzwi ale zostałam przyciągnęła to Kamila klatki piersiowej i zamknięta w szczelnym uścisku

~Kc Alusia maluchu mój- powiedział puszczając mnie

~Kckc, bluzkę upiorę u siebie i zwrócę. Papa !!- powiedziałam wychodząc

~Zostaw ją sobie !- krzykną Ewron zamykając drzwi

Ten poranek był... Super !!
Spędziłam go z moim przyjacielem, chyba przyjacielem- sama nie wiem kim dla siebie jesteśmy. Po około 20 minutach doszłam do swojego mieszkania. Zdjęłam buty i rzuciłam się na łóżko. Nie minęła chwila a ja zasnęłam...

Ten sam dzień
Godzina 18.30

Obudziłam się, idealnie przed streamem Kamilka. Wstałam z łóżka i ubrałam na siebie bluzkę Kamila która oczywiście pachniała jego perfumami. Poszłam do kuchni po jogurt i zaczęłam go jeść. Przed 19 zadzwoniła do mnie, Mama ?

~Halo ?- powiedziałam do telefonu

~Hej Ala, przyjeżdżaj do szpitala na ulice Trajkotną 36- powiedziała zmartwiona moja mama

~Co się stało ? Kto leży w szpitalu ?!?- zapytałam zmartwiona

~C-ciocia Magda- powiedziała moja mama

~Dobrze Już jadę !- krzyknęłam prawie we łazach do telefonu i rozłączyłam się

Patrząc szybko na telefon zobaczyłam powiadomienie ze Ewron ma stream, nie będę go prosić żeby mnie podwiózł.
Jako iż ten szpital był 25 minut stąd zaczęłam iść a w sumie prawie biec, bo na ubera musiała bym długo czekać. Ciocia Magda... Magda to moja ulubiona ciocia, moja chrzestna oraz siostra mojej mamy. Bałam się bardzo bo nawet nie wiedziałam co jej się stało.
Po 20 minutach biegu dobiegłam do szpitala. Wbiegłam i zobaczyłam odrazu moją mamę.

~Mamo, Tato! Co z ciocią ? Co się stało ?- zadawałam mojej mamię pytania

~Magda miała wypadek samochodowy...- powiedział tata za mamę

~Jeju...- powiedziałam cicho usiadłam na krześle łapiąc się za głowę

~Kochanie, nie martw się- zaczą mnie pocieszać tata, a przynajmniej próbował

~Jak mam się nie matrwić, moja ciocia leży na stole operacyjnym i nie wiem czy z tego wyjdzie żywo- powiedziałam płacząc. Tata nic nie powiedział tylko mnie przytulił

~Jak to się stało ?- zapytałam tatę

~Jakiś pijany kierowca jechał i nie zatrzymał się na światłach- powiedział tata wzdychając

~Co za palant, zabije gnoja- powiedziałam przez zęby~ Policja go ma ?- zapytałam

~Nie jeszcze, ale znają rejestrację auta, wiec szybko go złapią- powiedział tata

...

O godzinie 22.14 z sali operacyjnej wyszedł lekarz prowadzący.

~I co z Ciocią, żyje ?!- wstałam i zaczęliśmy pytać lekarza. Lekarz popatrzył na nas tylko smutnym wzrokiem- już wiedziałam co to oznacza

~Przykro mi... Ale Pani Magda nie żyje... Robiliśmy wszytko co w naszej mocy- powiedział lekarz i udał się w dalszą część szpitala

~NIE NIE NIE- krzyczałam płacząc

~TYLKO NIE TO PROSZĘ NIE- opadłam na kolana na podłogę nadal krzycząc a z moich oczu leciały  miliony słonych łez

~Ala... Nie krzycz to nic nie da- powiedziała załamana mama. A ja poprostu usiadłam na krześle i rozpłakałam się jak małe dziecko...

...
893 słów
...

Dzis troszkę sad rodzial, ale za to pisany bez bólu głowy !❤️
Kc

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro