Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

That one Holy Thursday Night

Dawno... dawno... dawno temu, a może wcale nie aż tak dawno. Pewnego dnia gdy jedynie słońce świeciło nad głowami mieszkańców norwegii, a dokładniej gdzieś za górami i lasami nad wsią zwaną Bessaker. Pewien nastolatek przyjechał autobusem na wielkanoc. Aktualnie był weekend i dzień palmowy, która jego rodzina nie świętowała, więc leżał na kanapie w domu swoich rodziców. Oglądał z nimi kolejny show telewizyjny. No nie każdy młody człowiek ma tyle ciekawych rzeczy do roboty, by spędzać swoje ferie w inny sposób niż ten. Też chciał nie myśleć o tym, że nie uda mu się spotkać swojego ukochanego w te święto. Przynajmniej nie mogł on znaleść żadnych cudów wielkanocnych w internecie, więc pozostaje mu nadzieja, że królik wilkanocny lubi Alfreda i sprawi, że zdarzy się jakiś magiczny duchowy cud, lepszy niż ten bożo narodzeniowy ze skrzatem, bo tym razem chciałby móc z nim porozmawiać, dotknąć i go również widzieć. 

A kim jest ten nastolatek? I kim jest jego Alfred? Alfred jest nikim innym niż duchem w którym zakochał się ten uczeń liceum, norweski uczeń liceum o imieniu Mats. Ta dwójka spotkała się po raz pierwszy na Halloween i wtedy to wszystko się zaczęło i konntynowało w boże narodzenie. Mimo, że Mats widział go tylko dwa razy, zakochał się w nim bardziej niż wjakimkolwiek innym mężczyźnie na świecie, widocznie takie było jego szczeście, znaleść miłość w martwej osobie. 

Nagle do uszów Matsa dobiegł dźwięk pukania do drzwi. Nie mając pojęcia kto to mógłbyć, spojrzał pytająco na swoich rodziców. Nie mieli często gości, dlatego wydawało się to trochę dziwne w jego myślach.

- Och, to pewnie Lucas! - powiedziała mama Matsa wstając szybko ze kanapy i wychodząc na korytarz. Ciemnowłosa kobieta miała szeroki uśmiech na twarzy kiedy wypowiadała nieznane mu imię.

- Jaki Lukas? - zapytał wkońcu niepoinformowany syn.

- Nasi starzy sąsiedzi, Gunnar i Maria, zapytali czy jego wnuczek mógłby tu zostać na ferie wielkanocne i się zgodziliśmy. A raczej, twoja mama się zgodziła - westchnął jego tata.

Kiedy doszło do jego uszów imię Gunnar oraz Maria, zaraz wstał i pobiegł na korytarz gdzie właśnie za drzwi wchodził młody Lukas. Mats miał nadzieję, że Lucas był jego Alfredem, gdyż wiedział, że Alfred i Gunnar kiedyś się przyjaźnili, miał nadzieję, że Gunnar właśnie był jego królikiem wielkanocnym. Jednak osobę którą zobaczył przed sobą, nie przypominała wcale jego symaptii. Zamiast blond włosów były ciemne brązowe. Zamiast niebieskich oczów były tęczówki koloru brązowego. Zamiast piegów na pięknej twarzy, był jedynie piperzyk przy brwi. 

- Lukas, to jest mój syn Mats - powiedziała kobieta uśmiechająca się do bruneta. Potym gdy kobieta, to powiedziała, chłopak w drzwiach uśmiechnął się do Matsa. Podniósł też delikatnie rękę by nią pomachać na powitanie, lecz Mats zamiast oddać uśmiech, zmarszczył brwi przyglądając mu się.

- Jestem Lukas, miło cię poznać - powiedział przyjaznym tonem, jakby udawał, że nie widział wcale chłodnej miny Matsa.

- Ta - mruknął czarnowłowsy zerkając ze jego na swoją mamę. Zastnawiał się czemu nikt mu wcześniej niczego nie powiedział o tym gościu, on też tu mieszkał i powinni mu wspomnieć, że ktoś oprócz niego samego będzie się tu panosić przez tydzień. 

- Może zaprowadzisz Lukasa do pokoju gościnnego i oprowadzisz po domu? - zaproponowała kobieta.- Jesteście w tym samym wieku.

- Wow, w tym samym wieku. Boże jak fajnie - powiedział sarkastycznie gestykulując jednocześnie machającymi dłońmi w powietrzu. Przez moment nawet bawiło go swoje zachowanie, ale widząc surową minę jego matki trochę się ogarnął.- No dobra, chodź tędy - wymamrotał młodzieniec.

- Dobrze - odpowiedział mu jedynie brunet, które szybko zdjął swoje czarne addidasy na korytarzu by dogonić czarnowłosego. 

Jeżeli się zastnawiacie, czemu Mats był taki chłodny stosunku do ich wielkanocnego gościa, to odpowiedź jest prosta. Nie tylko Mats jest dosyć chłodny stosunku do innych na codzień, ale byłby faktycznie milszy dla gościa, gdyby nie był tak bardzo zawiedziony faktem, że nie był to Alfred. Nie śpieszył się tak bardzo na korytarz, by zobaczyć tam jakiegoś bruneta zamiast swojego blondyna. To jak cios prosto w jego serce pełne nadzieji.

- No więc, tu jest twoja sypialnia. Obok jest moja, a że ściany są cienkie, przygotuj się na to, że lubię gadać do siebie jak jakiś psychol. Więc ignoruj to podobnie jak robią to rodzice.

- Urocze - odpowiedział mu Lucas i pokazał swoje białe zęby uśmiechając się.

- Co? - Zmarszczył brwi. Wyjątkowo spojrzał za siebie prosto na drugiego chłopaka i jego ciemne oczy.- Serio uważasz, że bycie psycholem gadającym do siebie jest urocze?

- Nie miałem tego na myśli w takim sensie - odpowiedział brunet drapiąc się po karku i patrząc w dół. Był naprawdę zamieszany w środku nie mając pojęcia co odpowiedzieć, jednak po paru krótkich sekundach ciszy, spojrzał w górę na chłopaka i powiedział, - Poprostu dobrze wiedzieć, że masz swoją inną stronę poza tą chłodną.

Mats przez jakiś czas patrzył się w jego oczy i twarz nie odwracając wogóle wzroku. Patrzył się na niego, bo ze jakiegoś powodu czuł, że znał już ten lekki uśmiech na jego twarzy i ten wzrok.

- Alfred? - zapytał Mats który nawet nie przemyślał swojego pytania. Był pewien, że to jedynie myśl w jego głowie, a przypadkiem ją wypowiedział na głos. 

- Alfred? - zapytał spowrotem Lukas, co przebudziło od razu naszego młodego nastolatka.

- Nic, to imię mojego wymyślonego kolegi. Mówiłem ci przecież, że jestem psycholem gadającym do siebie. - Czarnowłosy wzruszył ramionami odwracając przy tym wzrok jakby nigdy nic. - W każdym razie skończyłem cię oprowadzać po naszym małym mieszkanku, więc rozgość się - powiedział na sam koniec Mats idąc do salonu.

Reszta dnia minęła naprawdę spokojnie. Mats mijał się ciągle ze brunetem i tak naprawdę wogóle nie rozmawiali, jakby nikt z ich nie istniał w tym pokoju. Wkońcu na koniec dnia, gdy jedynie księżyc świecił za oknem w wsi zwaną Bessaker. Rodziece czarnowłosego położyli się spać, zostawiając obydwu nastolatków samych w salonie. Mats zerknął na chłopaka który siedział na drugiej stronie kanapy, poczym wziął do ręki pilot by przełączyć kanał.

- Będę włączał horror, więc jeżeli nie chcesz oglądać, to masz jeszcze szansę by wyjść. 

- Dobrze - odpowiedział mu krótko Lukas, w gdy Mats zerknął na niego sprawdzając czy już się zbiera, on nadal tam siedział uśmiechając się do telewizora bez żadnego powodu. Ta mina i ten moment, przypominały czarnowłosumu norwegowi zbyt bardzo tą jedną Halloweenową noc z Alfredem. Chociaż Mats sobie to wytłumaczył, tą późną godziną, nie mógł przestać porównywać Lukasa do Alfreda w tej chwili. To było zbyt podobne do tamtego wieczora. 

- Wiesz, straciłem ochotę by oglądać. Pójdę już chyba do siebie. 

- Och, dobrze - zdziwił się Lukas. - Nie chodzi tu o mnie, prawda? Bo Mats, jeżeli nie chcesz ze mną spędzać czasu, mogę stąd pójść. Nie będem ci psuł wieczoru, jeżeli chcesz oglądać horror na telewizorze. 

"Mats, jeżeli nie chcesz ze mną rozmawiać, mogę stąd zniknąć", usłyszał w swojej głowie czarnowłosy. To był dokładny cytat Alfreda, słowa które sobie przypominał słuchając bruneta przed nim. 

- Zostanę i możesz zostać jeżeli chcesz - powiedział Mats nie wierząc własnym słowom. Miał nadzieję, że Alfred nie zrozumie źle jego czynów. - Nie przeszkadzasz mi tak naprawdę, więc możesz zostać. Poprostu przypomiasz mi kogoś i czuję się z tym niekomfortowo, ale nie jesteś nim co chyba najbardziej mi przeszkadza. 

- Rozumiem.

- Poprostu oglądnijmy ten horror - westchnął Mats włączając pierwszy lepszy horror którego jeszcze nie oglądał. 

I tak siedzieli w ciszy przez cały film. Mats na jednym koncie kanapy, Lucas na drugim. Czasami zerkali na siebie, ale nie trafiło się nim spojrzeć na siebie nawzajem. Mats co jakiś czas zerkał na bruneta jedynie po to by sprawdzić czy on nadal tu siedział, a Lucas zerkał na czarnowłosego by oddać mu zerkanie o którym był ocziwiście świadom. Kiedy już nie było żadnej nadzieji, na to że ich oczy się spotkają, zerknęli na siebie w tym samym momencie. Mats patrzył prosto w oczy ciemne Lucasa i widział jak ten posyła mu swój lekki uśmiech jakby to było coś normalnego, zwyczajnego. Tym spokojniejszy był Lucas, tym mniej spokojna była dusza Matsa. W pewnym momencie czarnowłosy wstał gwałtownie ze kanapy i nie przejmując się niczym poszedł bez pożegnania do swojej sypialni. Zamykając za sobą drzwi, wpadł brzuchem na łóżko czując pod głową miękki materac.

- Alfred - powiedział mając nadzieję, że duch go słyszał. - Bardzo za tobą tęsknię.

***

Rano nastolatek ruszył zaspany do kuchni by zrobić sobie kawę. Był już poniedziałek i zwyczjany dzień przed wilkanocą. Pewnie wieksząść nastolatków nadal leży w łóżku śpiąc, ale Mats był raczej porannym ptaszkiem od dziecka, dlatego zaskoczył go widok Lucasa w kuchni. Bo jaki normalny nastolatek wstaje pierwszy rano w obcym domu? No jak widać nastolatek zwany Lucas, albo Lucas też nie jest normalny. 

- Dzień dobry.- Uśmiechnął się Lucas do rówieśnika. Brunet stał przy blacie kuchennym jakby nigdy nic i mieszał łyżeczką zawartość zielonego kubka, ulubionego kubka Matsa. - Słyszałem jak idziesz, więc przy okazji jak już jestem w kuchni postanowiłem zaparzyć dla ciebie kawę. 

- Dzięki... skąd wiedziałeś, że piję kawę? 

- Zgadywałem ze nadzieją, ale jak widocznie zgadłem dobrze. - Przez chwilę milczeli. Chyba oboje nie wiedzili co sobie nawzajem powiedzieć, albo tylko Mats nie wiedział co powiedzieć gościowi którego traktuje tak chłodno.- Przepraszam za wczoraj, jeżeli zrobiłem coś nie tak, to możesz mi powiedzieć.

No właśnie przecież wczoraj Mats nagle wyszedł ze salonu zostawiając chłopaka samego ze włączonym horrerem na telewizorze. 

- Byłem zmęczony - westchnał Mats, przecież nie mógł powiedzieć, że zwiał, bo przez jego spojrzenie i uśmiech zatęsknił jeszcze bardziej za swoim chłopakiem duchem. Chyba chłopakiem... bo potym jak się całowali, jak dokrył przeszłość Alfreda i spali wspólnie w łóżku, Mats może chyba nazywać Alfreda swoim chłopakiem?

- Rozumiem.- Podał mu zielony kubek z ciepłą kawą.- Chciałbyś mi pokazać dzisiaj okolicę? Jest ładna pogoda i nie byłem tu od bardzo dawna, więc mógłbyś mi trochę pokazać różne miejsca.

- Ech... - zaczął nie chętnie chłopak zastnawiając się nad jego propozycją. Tak naprawdę nie chciał go nigdzie zabierać, ale wiedział że i tak matka by zaczęła jęczęć mu nad uchem, że powinnien oprowadzić gościa po okolicy.- Spoko.

Po kilku godzinach siedzenia w mieszkaniu wyszedli wspólnie ze domu rodziców czarnowłosego i ruszyli w kierunku sklepu. Szczerze, Mats nie miał pojęcia o czym by mógł ze nim rozmawiać. Nie mógł wymyśleć żadnej senswonej rozmowy ze nieznajomym, aż wkońcu postanowił porozmawiać o tym o co się pyta typowo licalistów, których dopiero poznałeś.

- No więc, na jaki kierunek liceum chodzisz?

- Nie chodzę do liceum, ale jeżeli wszystko się uda, myślałem by może zacząć za rok czy dwa, ale nie wiem na co bym wtedy poszedł - westchnął.- Przez te wszystkie lata nie myślałem, że wogóle warto nad tym myśleć. 

- Musisz pomyśleć nad tym co lubisz robić, to chyba nie jest aż tak trudne. Jest trochę stresujące, ale zawsze możesz zmienić kierunek na następny rok jeżeli uznasz, że to nie coś dla ciebie.

- Prawda. - Spojrzał się prosto na niższego uśmiechając się lekko, na co czarnowłosy zaregował odwracając wzrok. Nie lubił jego wzroku i tym bardziej ciemnych tęczówek, które w jego wyobraźni były niebieskie, bo jego oczy dawały mu te same ciepłe uczucie co oczy ducha. -  Chciałbyś może dzisiaj oglądanąć ze mną jakiś film? 

- Zależy jaki film - odparł czarnowłosy. 

- Możesz sam wybrać, pewnie masz rząd ulubionych horrorów. 

- Jeżeli nie będziesz się bał nocą spać, możemy obejrzeć "Krzyk" ze 1996, albo jeszcze lepszą klasykę "Alien" ze 1979, bo wczorajszy horror był dla nobów, więc jeżeli chcesz ponownie oglądać ze mną filmy to prawdziwe horrory. Ale musisz mnie zapewnić, że nie będziesz się bał. 

- Jestem Lucas i już nie jeden horror widziałem w swoim życiu, nie bałem się po nich chodzić samemu po mieszkaniu nocą, więc raczej dam radę - zaśmiał się brunet, a w jego śmiechu Mats nie usłyszał niczego innego niż rozbawiony głosu Alfreda, "Jestem duchem, czego miałbym się bać bardziej od siebie?". 

- Nie wiem, może kosmita zdoła cię przestraszyć? - zaproponował Mats, podobnie jak tamtego wieczoru. - Pamiętaj zakamarków tego domu nie znasz i jeszcze nie wiesz co tu spotkasz. Może tu nawiedza, a ty głupiutki chodzisz sam nocą?

- Zostawiłeś mnie wczoraj samego środku nocy ze włączonym horrorem dla nobów, jeżeli coś by chciało mnie zabić, miałoby idealną szansę wczoraj.

Mats zerknął nie pewnie na Lukasa. Czuł jakby już kiedyś prowadził podobną rozmowę i dokładnie pamiętał ze kim. 

- Jeżeli ci to nie przeszkadza, obejrzymy ten film jutro. Dzisiaj mam zamiar gadać cały wieczór do samego siebie, więc weś tą szansę i przogotuj się mentalnie na jutro. 

- Nie martw się, Mats, ja sobie dam radę. 

***

Gdy rodzice czarnowłosego nastoletka poszedli spać, Mats jako pierwszy rozsiadł się wygodnie na kanapie i włączył telewizor by za chwilę włączyć film na który się umówili. W tym czasie Lucas przyniósł nim obojgu po szklańce napoju gazowanego Solo, czyli napoju bez którego dla Matsa wielkanocy nie mogłoby być. Choć ten napój jest w sklepach przez cały rok, odwrotnie od tradycyjnego julebrus, Mats kupuje go jedynie na wielkanoc stwarzając swoją własną wyjątkową tradycję. Do tego paczka żelków, påske mix i już czuje się wielkanoc za rogiem. 

Lucas odstawił szklanki na stolik przed nimi i usiadł ku zaskoczeniu Matsa obok niego. 

- Usiądę dziś tutaj, bo jeżeli to nie film dla nobów chcę oglądnąć film ze lepszego konta - wytłymaczył się Lucas otwierając swoją paczkę wielkanocnego mixu żelków, a biorąc łyk napoju gazowanego ukrył swój uśmiech zadowolenia. 

- Och, to ja może się przesiądem. Już oglądałem ten film i mogę usiąść na tym gorszym koncie i w taki sposób będziesz miał więcej miejsca dla siebie... - próbował Mats znaleść jak naszybiej rozwiązanie i  wymówkę by nie siedzieć obok bruneta. Nie chciał siedzieć tak blisko niego, kiedy miał swojego chłopaka, który w każdej chwili mógł się pojawić dzięki wilkanocnemu cudowi, a tak bliskie siedzenie przy kimś kto codzinnie w jakiś sposób kojarzył się ze jego nie żywą miłością życia... było dla niego samego nie na miejscu. Czarnowłosy podniósł się z kanapy, ale wtedy nagle poczuł dotyk na swojej dłońmi, ciepły dotyk ręki trzymającej go.

- Siedź tutaj obok mnie, kiepsko będziesz stamtąd widział - powiedział brunet patrząc ze dołu prosto w zmieszane oczy chłopaka. Serce Matsa biło tak głośno w tej chwili, gdyż czuł bliskość i co dziwne komfort którego nie powinnien czuć w tej chwili. Nagle Lucas puścił dłoń rówieśnika i spojrzał na telewizor przed sobą. - Lepiej zacznijmy już oglądać. 

- Tak. - Przełknął głośno ślinę Mats, siadając spowrotem obok chłopaka. - Lepiej zacznijmy już oglądać ten film.

- Mats, jak coś to ja jutro wyjedżam o północy, rodzic mnie odbierze, więc się składa tak, że jutro będzie moja ostatnia wierzerza ze wami - powiedział nagle Lucas.  

- Myślałem, że będziesz tu przez cały tydzień - powiedział zaskoczony Mats zerkając na nastolatka obok. 

- Miałem taką nadzieję, ale chyba mi się jednak nie uda - westchnął brunet. - No cóż, tylko chciałem ci powiedzieć, żebyś jutro nie był zaskoczony albo nie obudził się pojutrze i pomyśłał, że coś mnie zjadło gdy chodziłem nocą po waszym mieszkaniu. 

- Bym pomyśłał, że sobie zasłużyłeś - zaśmiał się rozbawiony Mats, poczym spojrzał spowrotem na dopiero zaczynający się film. Ze jakiegoś powodu poczuł nagłą pustkę, jakby ostatnie dni były jedynie snę, który miał zniknąć jak każdego innego razu gdy tak się czuł. 

***

Po spędzenia części wielkiego czwartku w kościele, wrzyscy poszli spowrotem do domu, chociaż nie tym razem, bo Mats i jego rodzice poszedli ze Lucasem odwiedzieć jego dziadków, Gunnara i Marię, którzy w tej chwili mieszkali w domu spokojnej starości w małym miasteczku obok, Roan. Siedzieli chwilę wrzyscy razem, ale gdy czas odwiedzin się pomału kończył, postanowili zostawić Lucasa na chwilę samych ze jego dziadkami. Dopiero po spędzeniu godziny ze nimi, pojechali wspólnie we czwórkę spowrotem do Bessaker. 

- Cały dzień mi się przyglądasz - powiedział nagle Lucas kładąc sztuce na stół, na którym mieli za chwilę zjeść fleskepannekakker, specjalne naleśniki wilekiego czwartku. 

- Ja... przepraszam - powiedział Mats drapiąc się za uchem. - Masz snapa?

- Nie. - Uśmiechnął się szeroko Lucas, a patrząc wdół na stoł próbował ukryć swój uśmiech przed chłopakiem. 

- Instagrama? - dopytywał czarnowłosy. 

- Też nie. 

- Facebooka albo messengera na pewno masz.

- Nie martw się dodam ciebie do znajomych gdy wrócę do domu - odparł Lucas chyba wiedząc czego chłopak chciał. 

- Ok, to dobrze. - Przez chwilę znowu milczeli, kiedy po długim zbieraniu się, Mats postanowił się odezwać. - Poczekam ze tobą na twoich rodziców. 

Przez parę długich sekund Lucas wcale nie odpowiadał chłopakowi zastnawiając się nad odpowiedzią. Choć miał odpowiedź, którą chciał powiedzieć w głowie, czuł, że nie mógł jej powiedzieć, więc zastanawiał się co mógł mu tak naprawdę odpowiedzieć. 

- Chętnie - powiedział wkońcu brunet zerkając spod stućców na czarnowłosego równierz patrzącemu się prosto na chłopaka na przeciwko. 

Ostatnia wieczerza jest ostatnim wspólnym posiłkiem Chrystusa z apostołami, dlatego właśnie ten dzień miał być ostatnim dniem Lucasa, a zamiast robić coś szalonego w Bessaker, siedział ze plecakiem w ręku na dworzu. Siedział na pobliskiej ławce ze czarnowłosym i to mu całkowicie pasowało na ostatni wieczór. Choć jednak nie wystarczało mu to dokładnie, bo właśnie to było zbyt zwyczajne na ostatni wieczór. Brunet zerkał co chwilę na zegarek i czym mniej czasu nim zostało, tym bardziej zastnawiał co mu szkodzi powiedzieć Matsowi prawdę. Jeżeli to jego ostatnio wiecierza, to co mu szkodziło. 

Dziesięć minut do północy i zegar tykał tak szybko, że zanim się obejrzał zostało pięć ostatnich minut. 

- Mats - odezwał się nie pewnie brunet. 

Czarnowłosy słysząc swoje imię spojrzał na Lucasa. Spojrzał prosto w jego oczy i kolejny raz zamiast widzieć Lucasa, widział Alfreda, bo gdy patrzył się w jego ciemne tęczówki, wyobrażał sobie jak patrzą na niego nie inne niż błękitne tęczówki. Wyobrażał sobie łagodne piękne oczy wypełnione bólem, które tak nie dawno pokochał.  Może to przez późną porę, ale zanim Lucas mógł coś dodać, Mats zamknął oczy i złapał swoimi kościstymi rąkama twarz rówieśnika. Pochylił ze bijącym głośno sercem głowę w prawą stronę, po to właśnie by złączyć ich usta. Choć to było nagłe, brunet oddał od razu pocałunek gładząc delikatnie dłonią blady policzek rówieśnika. Choć minęło jedynie dziesięć sekund, oboje odczuli jakby ten pocałunek trwał o wiele dłużej. Wkońcu po chwili Mats puścił chłopaka i odsunął swoją twarz od niego, a gdy otworzył oczy brunet nadal był przed nim, Lucas był przed nim. 

- A byłem już pewien, że będzie to moja ostatnia wierzecza, nie mogłeś tego zrobić wcześniej? - odparł Lucas ze uśmiechem na twarzy i szybko musnął usta czarnowłosego. -  Tak bardzo chciałem cię pocałować podczas tych czterech dni. 

- Czekaj, ty jesteś Lucas - powiedział Mats nie mogąc samemu sobie uwierzyć co właśnie zrobił, co jeżeli Alfred to widział i źle to odbierze? Nastolatek nawet nie chcą myśleć nad tym, szybko wstał ze ławki i się odsunął. 

- Mats spokojnie, jestem tak naprawdę Alfredem - powiedział brunet nie wstając nawet na chwilę ze ławki, jedynie przyglądał się zmieszanemu Matsowi. - Znasz małą syrenkę? Zrobiłem podobną umowę ze bogiem, ale zamiast głosu musiałem ukryć fakt bycia Alfredem. Jeżeli mnie pocałujesz do północy wielkiego czwartku, będę mógł ponownie żyć jako człowiek na ziemi, jeżeli byś mnie nie pocałować, to bym nie żył wcale ani duch i człowiek i w niebie -

 - Byś umarł gdybym cię nie pocałował przed chwilą? - przerwał mu Mats ze załzowionymi oczami. 

- Pocołowałeś mnie - powiedział brunet szybko wstając ze ławki by objąć niższego w swoich ciepłych ramionach.- Przepraszam, że musiało tak być. Przepraszam, że nie mogłę ci niczego powiedzieć, ale musiałem to zrobić, byś nie musiał dłużej na mnie czekać. Nie chciałem być czekał na mnie i robił sobie nie potrzebnie nadzieję na coś co nie miałoby szansy istnieć.

- Gdybyś zniknął bym nawet o tym nie wiedział. - Objał go spowrotem Mats przytulając się do jego klatki piersiowej. Czuł ciepło chłopaka i słyszał bicie jego serce, słyszał je. 

- Tak - potwierdził Lucas. - Ale nie zniknę. Tak długo jak będziesz chciał bym był w twoim życiu, będem jako Lucas Moen. 

________________________________________________________________________________

Nie wiedziałem jak to zakończyć, ale to otwarte zakończenie i możecie sobie sami wyobrazić dalszy romantyzm.  Jeżeli ktoś nie jest świadom, ta jedna noc jest zbudowana ze trzech różnych rozdziałów i wielki czwartek jest ostatnim oraz najdłuższym ze wszystkich. Na wielkanocy norweskiej znam się równierz najmniej, ale zrobiłem swoje research i powinno być mniejwięcej okej. Mogłem się trochę pomylić co do wielkiego czwartku, ale poleciałem ze koksem wspomnień. Szczerze trochę nie podoba mi się dialog który napisałem na zakończenie, ale niech będzie ♡ chcę to zakończyć i mieć tą serię one shotów ze głowy haha

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro