Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"S" jak Super

Przez noc, Scorpius odrzucił całą złość na Rose i przy śniadaniu uśmiechnął się do niej przyjaźnie. Ta nieco zaskoczona tą odmianą, oddała kuzynowi jego pelerynę niewidkę i niepewnie odwzajemniła uśmiech. Nie wiedząc, co ma powiedzieć, obróciła się i bez słowa odeszła w stronę stołu Gryffindoru, obserwowana przez blondyna. Scorpius miał szczęście, że jego przyjaciel nie dostrzegł spojrzenia, które posyłał za rudowłosą, bo dostałby po głowie. Jej oblicze niemal odbiło piętno w jego umyśle.

- Znów rysujesz?- Scorpius zamknął gwałtownie swój stary szkicownik. Młody Malfoy nie zauważył kiedy jego przyjaciel podszedł i usiadł na sąsiednim fotelu. Blondyn od blisko roku nie wyjmował tego zeszytu, a trzeba wspomnieć, że do rysowania miał prawdziwy talent, którego jednak nie rozwijał.- Co to za jedna, ta która szkicujesz? Twarzy jeszcze nie skończyłeś.

- Nie wiem- skłamał, ale czuł, że to nie jest wystarczająca odpowiedz.- Widziałem ją gdzieś na korytarzu.

- Musi być naprawdę śliczna skoro sprawiła, że znów zacząłeś bazgrolić. Z chęcią ją poznam.

- Marzenie ściętej głowy. Taki bałwan jak ty, tylko by ją odstraszył- Scorpius wiedział, że musi jakoś zmienić temat, ale nie przychodziło mu nic do głowy.

- To, co dopiero powie jak spotka naszą Rose?- blondyn wzruszył ramionami.- To będzie ciekawe, ale teraz idę do Phoebe, bo w końcu jutro wracamy do domu. Biorę pelerynę niewidkę więc nie czekaj.

- Tylko bez kolejnego pokolenia Potterów.

- Jestem dżentelmenem- oznajmił wypinając dumnie pierś. Uśmiechnął się zawadiacko i wyszedł z pokoju wspólnego.

Scorpius spojrzał ponownie na swój szkicownik, który trzymał mocno, ubrudzonymi przez węgiel do rysowania dłońmi. Gdy Albus poszedł na spotkanie z Gryfonką, otworzył go i przyjrzał się ponownie zgrabnej postaci, której narysowanie przyszło mu z taką łatwością. Długie nogi, wklęsły brzuch i cudownie zaokrąglone, właściwe części ciała, a do tego wszystkiego niesamowicie gęste loki. Brakowało jedynie twarzy Rose. Małym palcem roztarł jedną z lini, a później szybko naszkicował duże oczy, pełne usta i drobny nosek. Żałował, że nie może teraz oglądać oryginału. Rose nie była śliczna, byłą piękna.

Z tą myślą usnął, ale nie było dane mu długo rozkoszować się barwnymi snami. Zdecydowanie po północy obudził go Albus.

- Przesyłka od Rose- rzucił w niego małą paczuszką.- Prezent świąteczny. Możesz próbować czego chcesz, ale nie otworzysz tego przed porankiem bożonarodzeniowym.

Potter rzucił się na swoje posłanie i szybko zasnął. Scorpius spojrzał z niedowierzaniem na prezent. Nie wiedział, że coś od niej dostanie, szczerze w to wątpił. Nie mógł się doczekać by zobaczyć, co to takiego.

Czekały go cztery dni męki, które w domu Potterów minęły mu zaskakująco szybko. Ginny wróciła od rodziców i chociaż Harry i James ciągle znikali w pracy to atmosfera w domu była iście świąteczna. Przygotowaniom nie było końca. A to trzeba było coś przystroić, posprzątać czy ugotować.

 W domu Scorpiusa tylko jego matka przejmowała się bożym narodzeniem, a on nie chcąc robić jej przykrości, brał udział w tym zamieszaniu. Dziwnie się czuł nie mając jej u swojego boku. Zastanawiał się, co u nich słychać, jak mijają im te dni, gdy go tam nie ma. Wiedział, że są naprawdę dobrze ukryci i nic im nie grozi, ale to nie oznaczało, że są szczęśliwi, zwłaszcza, że niezależnie od wszystkiego by to czas, który powinno się spędzać z najbliższymi. I chociaż Scorpius dobrze się czuł u rodziny Albusa to zaczęło mu doskwierać poczucie winy, że nie jest teraz z własną rodziną.

Nadszedł jednak długo wyczekiwany poranek i wszystkie ponure myśli odeszły na bok. Scorpius razem z całą rodziną Potterów zszedł do salonu gdzie stała duża choinka, pod którą ustawiono masę prezentów od całej rodziny. To był plus posiadania dużej rodziny. Może i kupienie wszystkim czegoś było czasochłonne i kosztowne, ale zawsze w zamian się coś dostawało.

- Do dzieła młodzieży- zachęcił ich Harry.

Najbardziej zachwycona była Lily, ale owy poranek ma to do siebie, że w każdym budzi się coś z dziecka. Scorpius pierwsze, co zrobił to otworzył prezent od Rose. Miał ochotę się roześmiać gdy zobaczył biały napis na granatowej t-shirt. Uznał, że idealnie trafił kupując jej koszulkę z napisem: „Nie jestem wredna! Jestem ruda, a kolor zobowiązuje."

Od innych dostał przewidywalne prezenty. Ucieszył go poradnik medyczny dla opornych od Albusa. Zaskoczyła go paczka od Molly Weasley. Otworzył ją i wyjął ręcznie robiony, jasnozielony sweter z dużą, biała literą „S" na piersi.

- To nasza rodzinna tradycja- wyjaśnił mu Albus.- Na obiad u dziadków, wszyscy je ubieramy.

- Trochę nie mój kolor- zauważył oglądając prezent, którego się nie spodziewał.

- Poczekaj aż zobaczysz Rose- zagadnęła Lily, która dalej odpakowywała paczuszki.- Babcia się dopasowuje do jej wybuchowego charakteru.

- Wiem, dlatego Rosie ukradła mi jeden z moich zielonych swetrów- badawcze spojrzenie pani Potter, sprawiło, że po jego plecach przebiegł dreszcz. Czyżby dostrzegła czułość z jaką wypowiedział to imię? Skarcił się w duchu.To, że Albus nic nie dostrzegał, nie znaczyło, że inni są tak samo mało spostrzegawczy jak on.

- Rose ma masę swetrów, w tym kilka moich- zapewnił go jego najlepszy przyjaciel.- Twierdzi, że „A" wzięło się od arcygenialna albo ambitna.

- A „J" jak jaśniejąca, niczym gwiazda, w domyśle. Krótko mówiąc Rose to zmarzluch- wyjaśnił mu James.- Z twojego pewnie zrobi „S" jak Super.

- Ten kolor na pewno się jej spodoba- zauważył.- Tylko nie wiem czy byśmy ją w nim odnaleźli, na mnie będzie trochę za duży, a co dopiero na nią.

Scorpius był wyższy od synów Harryego, dzięki czemu górował nad Rose, która czubkiem głowy dosięgała jego ramion. Nie miał jednak ochoty rozstawać się z tym prezentem, niezależnie od koloru. Przyjaźnił się z Albusem od lat, ale to był pierwszy raz gdy otrzymał sweter Weasleyów. Wątpił by jego ojciec podzielał entuzjazm syna, ale w tamtej chwili się tym nie przejmował. Był szczęśliwy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro