4
//noc//(nie wiem jakie to miasteczko było)
Per:Klaus
Teraz mi nie uciekną są w pułapce to miasteczko będzie ich zgubą i grobem.
Dawno się tak nie czułem tego mi brakowało przez ten cały czas od kiedy ostatni raz jechałem czołgiem.
A mogłem im nie dawać tego cholernego czołgu po jakimś czasie Ivushkin wyszedł z czołu i powiedział bym dał mu 5minut by z jednego z moich tygrysów wyciągnąć kolegę po tym jak rzuciłem mu rękawice...
//Świt//
Wreszcie się ich pozbędę na tym moście zabije ich raz na zawsze już dość mnie ośmieszyli i przez nich wisi na mnie kara śmierci za to wszystko co zrobili jak ja nienawidzę rosjan.
Ruszyliśmy na siebie pełną mocą oni jechali wężykiem nie powiem dobrego ma kierowcę-mechanika Ivushkin albo to on tak dobrze dowodzi Jagër skup się.
Po krótkiej chwili przyparli mnie i mój czołg do krawędzi mostu ledwo udało mi się wyjść z niego wyciągnąłem dłoń do Ivushkina który stał z bronią wymierzoną we mnie chwyciliśmy się za ręce by po chwili mój chwyt się poluźnił bym wraz z czołgiem spadł do rzeki ale ostatkiem sił uwolnić się by czołg mnie nie zmiażdżył co muszę przyznać blisko było.
//W tym samym czasie//
Milena:To miasteczko jest opuszczone jak myślisz znajdziemy coś do jedzenia?
Sara:Musimy ale najpierw chodźmy nad rzekę przemyć się i w miarę wybudzić.
Milena:Sara zobacz ktoś płynie do góry plecami.
Sara:*wchodzi do rzeki by wyciągnąć nieznajomego i pomaga mu bo rodzice uczyli je pomagać każdemu nie zależnie kim jest*Przecież to Hans...!*sprawdza czy oddycha*Jeszcze oddycha trzeba mu pomóc bo w najbliższym czasie umrze.
Milena:Nie daleko jest dom tam możemy go Zanieść i go opatrzysz.
Sara:Nie głupi pomysł Milena.*bierze Jagera i zanosi go do najbliższego domu ale przez jego wzrost i wagę opornie jej idzie i z ledwością wchodzi do najbliższego domu po czym zdejmuje mu przemoczone ubrania*Jeśli zapomniał kim jest to mamy spory problem bo może różnie zareagować na nasz widok...
Milena:Mhm.
Sara może w tym czasie poszukamy czegoś do jedzenia?
Sara:*zabiera mokre ciuchy i wiesza je by wyschły po czym przychodzi*Dobry pomysł chodźmy bo nie wydaje mi się by w najbliższym czasie się obudził.*idzie z Mileną Zobaczyć czy w opuszczonych sklepach jest coś do jedzenia i picia*
Milena:Sara a ile on będzie nie przytomny?
Sara:Nie wiem ale to zależy od organizmu i tego czy nie zachoruje w końcu nie wiemy ile był w tej rzece.
Milena:Masz rację a co zrobisz z jego bronią?
Sara:Wezmę do samoobrony w końcu jesteśmy tu we dwie same i nie wiadomo kogo spotkamy...
Per:Nikolay
Wygraliśmy z tym szwabem a teraz do Ewy by zabrać ją ze sobą do domu.
Teraz czuję że jesteśmy blisko wygrania tej cholernej wojny i zakończenia tego koszmaru zwanym Auschwitz dla tych ludzi co w nich siedzą.
Kiedy pokazaliśmy się na horyzoncie Ewa od razu do nas podbiegła i wycałowała mnie szczęśliwa że udało się nam.
Potem opatrzyła wilczka tak by wytrzymał podróż by w pobliskim szpitalu mu pomogli wygrana jest po naszej stronie my jednym czołgiem pokonaliśmy niepokonane Koty URA!
Po tym co doświadczyłem w obozie nie zapomnę nigdy tym bardziej blizny mi to wszystko przypominają.
Ale mam moją Ewę ona mi pomoże tak samo reszta chłopaków oraz rodzina nie mogę się doczekać aż ich zobaczę tak bardzo mi ich brakuje ciekawe co tam u nich z tą myślą zaczęliśmy iść do Czeskiej granicy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro