12
Per:Klaus
Od wczoraj wiem że Sara to moja córka ale nic o niej nie wiem co lubi czego nie...
Może trochę żałuję że nie dociekałem co jej i Mileny matką może się stać wtedy bym może i starał się o spędzanie czasu z córką lub nawet zabierał do siebie co weekend albo na dłużej gdyby nie wojna może i bym mógł mieć normalną rodzinę...
Ale czasu nie cofnę...
Teraz muszę poznawać ją od początku aż do teraz a nie wiem czy ona w ogóle chce mnie znać nawet nie wiem czemu teraz jestem taki sentymentalny względem niej czy jej siostry.
Czy ja się przywiązałem do nich? Nie wiem...
Jest wojna a ja jestem teraz miękki jak ciepła owsianka no po prostu super gdzie tamten ja który niebezpieczeństwu śmiał się w twarz?
No gdzie ja się pytam a zamiast niego jest jakiś słabeusz z sentymentami rodzinnymi.
Gdy patrzę w lustro nie widzę siebie tylko faceta który chce mieć rodzinę a znając mnie lub życie zepsuje wszystko.
Westchnąłem zmarnowany swoimi rozmyślaniami i swoim wyglądem może mieli rację że dzieci zmieniają człowieka.
Chodziłem myśląc jak mam rozpocząć rozmowę z Sarą i jak ją dyskretnie wypytać co lubi a czego nie, by potem nie brała mnie za wścibskiego stryjenka gdy zobaczyła Sarę od razu powiedziała że to czysta matka czyżby wiedziała od początku?
Za dużo pytań a tak mało odpowiedzi jak na złość dla mnie od dłuższego czasu nienawidzę niepewności gdy myślami byłem daleko od domu stryjostwa ktoś ciągał mnie za rękę.
Klaus:Hm?*patrzy kto go ciągnie*
Milena:Wreszcie ciocia Julia ciebie woła tato.*pobiegła do salonu*
Klaus:*czy Milena nazwała mnie tatą?*
Byłem w całkowitym szoku ale jednocześnie jakoś tak ciepło na sercu mi się zrobiło gdy zostałem nazwany tatą po czym udałem się do salonu gdzie była moja stryjenka jej mąż Victor a mój stryj Sara i Milena.
Klaus:O co chodzi czemu zostałem tu wezwany?
Julia:Załatwiłam ci papiery adopcyjne tak byś miał Sarę i Milenę oraz miały twoje nazwisko.
Klaus:Serio ci się to udało ale jak?
Sara:Tak naprawdę mam 14 lat musiałam udawać że jestem dorosła i mentalnie dorosnąć szybciej.
Klaus:Ty mała kłamczucho zero deserów przez miesiąc.
Sara:Nie wczuwaj się tak w rolę tatusiu.
Klaus:Ranisz mnie.*sarkazm*
Sara:Mam to po tobie genów nie oszukasz.
Klaus:Niestety dla mnie.
Juli:Ok wymianę zdań dokończycie później dobrze uzupełniaj dokumenty Klaus.
Klaus:Ok ok.*uzupełnienia dokumenty i pyta dziewczyny o datę urodzin kiedy mają imieniny oraz uczulenia czy mają czy alergie co prawda jest to w dokumentach ale chcę wiedzieć czy mają jakieś uczulenia nawet sam z siebie jak ma zostać ojcem to musi wiedzieć takie rzeczy*
Po złudnych paru godzinach pisania i czytania stryjenka zaniosła do opieki moje dokumenty by je rozpatrzyli sądownie upewnić się czy mogę się nimi zająć i znowu czekanie w niepewności za to stryjek nie nażekał bo bawił się z dziewczynami i grał z nimi w karty hazardzista jak zaczną grać na pieniądze to taką karę im dam że nie siądą do wigilii na tyłkach.
Ale jednocześnie wracały wspomnienia jak ja ze stryjem i Ludem oraz paroma znajomymi graliśmy ale na ciastka szkoda że te czasy nie wrócą sielanki i jedynym problemem były nieodrobione lekcje albo jak zaspało się do szkoły.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro