11
//rano//
Per:Sara
Wstaliśmy dość wcześnie i zaczęliśmy iść nim żołądki dadzą o sobie znać że domagają się jedzenia.
Szliśmy w całkowitej ciszy nikt nie chciał rozmawiać ze względu na porę dnia i z powodu niewyspania.
Klaus prowadził nas tak by jak najszybciej przekroczyć granicę bo po kilku godzinach zatrzymał nas wszystkich i odwrócił się dumny.
Klaus:Przekroczyliśmy granicę teraz znaleźć telefon bym mógł zadzwonić do rodziny.
Sara:Nie ma nie daleko małego miasteczka?
Klaus:Jest dlatego idziemy tam szybko.
Sara:Ok ok idziemy.*idzie z siostrą za Klausem*
Per:Klaus
Po tym jak wstaliśmy o 5:40 szliśmy jakieś niecałe 2-3 godziny niestety nie mogę dokładnie powiedzieć bo bateria w zegarku mi się rozładowała.
Dziewczyny na szczęście nie pytały która jest godzina tylko szły za mną posłusznie.
Czasem jestem im wdzięczny za pomoc i ratunek a czasem mam ochotę zabić czy to tak wygląda ojcostwo?
Nie wiem stryjecznego brata zapytam o to on ma dzieci ja mam te dwie przybłędy które mi pomogły niby traktuje je lepiej ale wciąż coś mi mówi by im nie ufać i zatrzymałem się gdy zrozumiałem że przekroczyliśmy granicę po czym dumny z siebie odwróciłem się do nich.
Klaus:Przekroczyliśmy granicę teraz znaleźć telefon bym mógł zadzwonić do rodziny.
Sara:Nie ma nie daleko małego miasteczka?
Klaus:Jest dlatego idziemy tam szybko.
Sara:Ok ok idziemy.*idzie z siostrą za Klausem*
Szliśmy i akurat była pora obiadowa co mogłem poczuć z otwartych okien a dziewczynom już burczało w brzuchach ja za to skupiłem się na telefonie po czym znalazłem budkę telefoniczną i od razu tam się udałem i zadzwoniłem za ostatnie pieniądze gdzie jestem z dziewczynami i gdzie mam czekać na podwózkę do domu stryja i stryjenki po otrzymaniu informacji wyszedłem z budki i siadłem na ławce w cieniu.
Sara:I co?
Klaus:Musimy Poczekać aż przyjadą po nas...
Milena:Jestem głodna...*prawie płacze*
Wtem jakaś kobieta rzuciła pieniądze drobne bo drobne i czułem się zhańbiony ale Sara je wzięła i schowała do kieszeni a Milena dalej była bliska łez przez co ludziom dookoła miękły serca a Sara uzbierała na bułki i przemyła się w fontannie po czym kupiła dla nas po suchej bułce i zjedliśmy to jednak Sara połowę oddała Milenie mówiąc że rośnie i potrzebuje tego bardziej niż ona aż poczułem coś na wzór szczęścia?
Dumy?
Nie wiem ale wiedziałem że zrobiła dobrze po czym dziewczyny wygoniłem by pobawiły się w fontannie a tak naprawdę chciałem by się przemyły a ja za to uciąłem se drzemkę ale nie na długo bo musiały wylać na mnie zimną wodę z tej fontanny i zerwałem się z ławki jak poparzony po czym spojrzałem na nie.
Klaus:Czyście powariowały?!
Cieszcie się że nie mam nic ważnego w kieszeniach!
Sara:Nie ty też musisz się przemyć tym bardziej my już jesteśmy całe mokre.
Klaus:Zaraz będziecie jeszcze bardziej mokre!*łapie dziewczyny i idzie z nimi w stronę fontanny i je wrzuca tak by nie zrobić im krzywdy*
Sara:*wychodzi z Mileną z fontanny śmiejąc się bo dawno tak nie spędzały dnia od śmierci rodziców i aresztowania ich oraz przewiezienia do obozu koncentracyjnego*
Klaus:*lekko się uśmiecha*
Sara:Ty się uśmiechasz?
Klaus:Nie jestem maszyną by się nie uśmiechać.
Sara:Ale pierwszy raz widzę u ciebie inny typ uśmiechu niż ten co pokazywałeś w obozie.
Klaus:Nie mogę pokazywać wszystkich kart muszę jakieś Asy sobie zostawić.
Sara:Racja.
Potem usiedliśmy na osłonecznionej ławce i schliśmy jednocześnie czekając na mojego stryjecznego brata ale ciągle mieliśmy jeden problem prawdopodobny nocleg bo nie wiem czy
Ludwik przyjedzie przed zapadniecięm zmierzchu więc
Milena wymusiła się na płacz a ludzie z litości dali nam jedzenie napoje oraz pieniądze przez co wynajęliśmy pokój w najtańszym hotelu i tam wyprałem nasze ubrania póki dzień był a potem wywiesiłem by się suszyły i na tym ten dzień się nie skończył bo pokojówka dała nam ubrania więc wygoniłem dziewczyny do mycia się a potem sam poszedłem myć się i ubrałem te ubrania tak samo dziewczyny.
Tyle że one w pokoju ja w łazience po czym poszedłem do recepcji i zadzwoniłem do brata i mu powiedziałem w jakim hotelu jesteśmy i na jakiej ulicy by łatwiej nas znalazł.
Potem oczywiście obiad do pokoju i gratulacje dla mnie że jako samotny ojciec daje radę itp a po obiedzie drzemka dla pełnej regeneracji sił.
------
Wiem rozpisałam się jako Klaus ale ten rozdział będzie podzielony na dwie części dzięki za tę krótką uwagę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro