10
//kilka dni później//
Per:Sara
Od kilku dni chodzimy z przerwami.
Klaus tłumaczy nam wszystko jak mamy się zachowywać i co mówić po przekroczeniu granicy ja z Mileną tylko kiwnełyśmy że rozumiemy.
Po tych informacjach zrobiliśmy se przerwę i tak do wieczora siedzieliśmy rozmawiając na luźne tematy i opowiadaliśmy o sobie.
Sara:Nie wiedziałam że od dziecka taki sprytny jesteś.
Klaus:A widzisz.
Milena:*słucha ciekawa*
Klaus:*rozpala ogień i grzeje ostatnią porcje jedzenia z ich zapasów*
Sara:Może dałoby radę złowić ryby?
Klaus:To spróbuj ja wędkarzem nie jestem.
Sara:Ok...*idzie i zabiera scyzoryk i ostrzy sobie patyk po czym z jego pomocą łowi ryby*
Szkoła przetrwania pełną gębą...*złowiła dwie ryby i wraca*
Jak na początek chyba dobrze.
Klaus:Nie powiem że nie dobra trzeba je upiec nad ogniem.
Sara:*bierze dwa mniejsze kije i wbija na nie ryby i je piecze z siostrą*
Wreszcie się na jemy.
Klaus:Nie jestem pewny bo już nie mamy zapasów a leśnych jagód lepiej nie jeść.
Sara:Racja.
Milena:A czemu?
Sara:Bo nie wiemy które są trujące.
Milena:Aha ok.
//Skip po jedzeniu//
Tej nocy spaliśmy dobrze może dlatego że najedliśmy się jednak rano będzie trudniej przetrwać ale
Klaus mówi że lada dzień przekroczymy granice i zjemy coś porządnego i umyjemy się co jest pocieszające bo ma w Belgii rodzinę o której nikt nie wie i pomogą nam z nową tożsamością i życiem mi zależy tylko na tym by Milena była bezpieczna ja mogę być na drugim miejscu bo po śmierci rodziców została mi tylko ona a ja jej i obiecałam sobie że będę ją chronić i z tymi myślami zasnęłam tuląc siostrę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro