8
//rano//
Per:Sara
Spałam czując jakiś ciężar jakby ktoś mnie trzymał w pasie co trochę utrudniało mi obrucenie się na drugi bok lecz gdy to zrobiłam zaczynając się budzić prawie spadłam z łóżka.
Obok mnie prawdopodobnie jeszcze spał spokojnie Klaus obejmując mnie w pasie dziwnie się czułam będąc obejmowana przez niego...
Zabrałam jego rękę z siebie by wstać z łóżka i zrobić śniadanie jednak gdy usiadłam poczułam jego dwie ręce i słyszałam jeszcze jego zaspany głos.
Klaus:Już uciekasz?*trze oczy by przyzwyczaić się do tego że jest dzień*
Sara:A ile można spać?
Klaus:Tyle ile się chce.*puszcza dziewczynę i przeciąga się*
Sara:*wstaję z łóżka*
Idę zrobić śniadanie obudź Milenę.
Klaus:A co ja jestem?
Sara:Na mojej łasce jesteś.
Wystarczy?
Klaus:Nienawidzę cię.*idzie obudzić Milenę*
Sara:*robi jajecznicę nucąc melodie z radia*
Klaus:*wchodzi do kuchni z młodszą siostrą Sary po czym siadają przy stole*
Sara:*nakłada wszystkim na talerze jajecznicy a potem siada by też zjeść*
Smacznego.
Klaus i Milena:Na wzajem.*zaczynają jeść w ciszy która nie jest niezręczna tylko miła każdy nie dawno wstał więc to normalne że nie chce się rozmawiać*
Nie długo po obiedzie spakowaliśmy się i jedzenie by ukryć się przed radzieckimi żołnierzami każdy przed wyjściem sprawdził czy ma wszystko co potrzebne po czym ruszyliśmy nie wiem gdzie szliśmy bo Klaus nas prowadził po takich zaroślach że chyba gniazdo mrówek mam we włosach a na rękach nogach i szyi kleszcze zabije go jeśli uda nam się wyjść z tego lasu bez szwanku i kleszczy.
//Skip wieczorem//
Dopiero teraz zrobiliśmy przerwę i od razu obozowisko Klaus mówi że jeszcze kilka dni i będziemy po zachodniej części kraju co za tym idzie łatwiej będzie przekroczyć granicę.
Nie powiem ucieszyłam się na tę wieść ale ognisko szybko musieliśmy zgasić by nie zostawiać śladów nie wiadomo ile żołnierzy nas szuka i czy mają psy to staramy się mylić trop mam nadzieję że mi nie odbiorą Mileny jeśli nas złapią i aresztują...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro