~1~
[Od razu mówię, że będę pisać o nich jak o ludziach czyli np. zamiast "oczodoły" będę pisać "oczy"]
*perspektywa Errora*
Siedziałem se spokojnie w Anty-Voidzie na hamaku w półśnie. Ach, po tak wspaniałym niszczeniu AU byłem bardzo zmęczony. Już prawie zasypiałem...
- ERROR! - usłyszałem dźwięk portalu i krzyk Inka.
I nici z mojego spania. Z niechęcią otworzyłem oczy i spojrzałem na tego wnerwiającego artystę-malarza. Wyglądał na wkurzonego. Ale to takie urocze... znaczy CO?! UROCZE?! O CZYM JA MYŚLĘ?!
- Cz-E-eg-o-O? - rzuciłem chamsko. - D-a-A-aj sP-a-ć.
- ZNOWU NISZCZYSZ TO, NAD CZYM JA HARUJĘ GODZINAMI! - wydarł się.
- N-o i?
- DAŁBYŚ SOBIE SPOKÓJ Z TYM NISZCZENIEM!
- N-N-i-e-e. - odwróciłem się od niego. Chrzanić go, idę spać... [cytat z mojego życia wzięty]
*perspektywa Inka*
Po chwili usłyszałem chrapanie. Przewróciłem oczami. Mimo mojego trudu który wkładam w naprawianie AU, jakby nie mam nic do Errora. ALE JAK MOGĘ NIE MIEĆ ZA ZŁE KOMUŚ, KTO CIĄGLE NISZCZY TO CO TWORZĘ LUB NAPRAWIAM?! TO DZIWNE.
Postanowiłem przejść się do Dreama. Otworzyłem portal do Dreamtale i wszedłem do tego AU.
- Cześć Ink! - usłyszałem obok siebie głos Dreama.
- Cześć Dream.
- Po co przyszedłeś? - zapytał.
- Pogadać. Wiesz, jak zwykle. - odparłem
- Rozumiem. A co się znowu stało? - dopytywał szkielet w złotej pelerynie.
- Error. - obojętnie odpowiedziałem.
- Znowu broi? - głos Dreama stał się trochę cichszy.
- Broi to mało powiedziane. - stwierdziłem. Choć starałem się być opanowany, nie wytrzymałem. - ON CIĄGLE ROZWALA WSZYSTKO CO NAPRAWIĘ! A DO NIEGO NIC NIE DOCIERA! COKOLWIEK MU POWIESZ NA TEN TEMAT ON MA CIĘ GDZIEŚ! - wydarłem się. [Ink, co ty, kobieta? Jeszcze chwilę temu mówiłeś, że nie masz mu za złe...]
Dream popatrzył na mnie z troską i lekkim niepokojem.
- Przepraszam, Dream. - dodałem szybko.
- Nie szkodzi. Ja na twoim miejscu też bym się zdenerwował. - Dream machnął dłonią. - Ale... Nie moglibyście dojść do porozumienia?
- Mo... NA PEWNO NIE! - zaprzeczyłem nie do końca zgodnie z prawdą.
Ale co miałem powiedzieć? "Tak w zasadzie mam do niego mieszane uczucia"? Przecież jesteśmy wrogami numer 1. Przynajmniej według wszystkich. Tylko, że ja... Nie zgadzam się z tym myśleniem. Im więcej o tym myślę tym bardziej mam nadzieję na pogodzenie się z Errorem i ból głowy. Za dużo o tym myślę. Dream wreszcie powiedział, że musi już iść, więc pożegnaliśmy się i każdy z nas udał się w swoją stronę. Otworzyłem portal, jednak nie do Anty-Voidu lecz do Underswap, gdzie mieszkał mój kolejny przyjaciel - Blueberry, którego dosyć często nazwałem po prostu Blue. Pojawiłem się w Snowdin obok tutejszego 'Muffet's'. Ruszyłem w stronę domu szkieletów. Zapukałem do drzwi. Otworzył mi starszy brat Blue - Honey.
- Cześć Honey, jest Blue? - zapytałem.
- Ta, wchodź. - odpowiedział i otworzył drzwi szerzej.
Wszedłem do środka.
- IIIIINK! - usłyszałem i w ułamku sekundy byłem już w objęciach Blueberry'ego. [Najlepsze wejście Blueberry'ego ever jak to ujęłam w rozmowie z sis xD]
- Cześć Blue! - przywitałem się z nim.
*perspektywa Errora* [tak Aikoś zła nie da posłuchać Blue i Inka xD]
Obudziłem się. Było pewnie gdzieś około czternastej. Poczułem głód. Postanowiłem wybrać się do jakiegoś AU do 'Grillby's' po posiłek. Teleportowałem się przed lokalem w oryginalnym universum. Założyłem kaptur na głowę i wszedłem do środka. Zamówiłem burgera, a kiedy był gotowy wyszedłem i teleportowałem się do Anty-Voidu. Zacząłem jeść posiłek. Wtedy usłyszałem nieopodal głos.
- Siema, brachu! - ja nie mogę, jeszcze tylko jego ty brakowało. Tego durnego Świeżaka, wymiocin jednorożca czy jak tam go nazwać byleby nie jego imieniem.
- Cze-ego t-uU? - zapytałem z niechęcią.
- Ey, ziom to nie było zbyt miłe. To już nawet bros nie może przyjść aby pogadać ze swoim brachem? - wielce wnerwiał mnie jego styl mówienia i to w cholerę. I pomyśleć, że jest AU w którym wszystkie postacie są tak samo zrąbane jak on.
Warknąłem cicho.
- A niBy dlacz-E-gO mAm bYĆ DlA cIeBIE MIłY? - nadal byłem głodny, bo przez tego zrąba jeszcze nie skończyłem posiłku.
Ten nie odpowiedział na moje pytanie. Postanowił zignorować je i kontynuować swoje gadanie.
- To jak tam? Niszczenie JESZCZE cię nie nudzi? - zapytał kładąc nacisk na słowo "jeszcze".
- A cO cIe tO? MoŻE tAK, a mOŻe nIE.
- Ziom jakiś nie w nastroju do rozmowy jesteś. Dobra, przyjdę później. Nara ziom. - chwilę później już go nie było.
Jeszcze minutę siedziałem w ciszy, po czym kontynuowałem swój posiłek. Dopiero zauważyłem, że nie było tu Inka. Pewnie siedzi u swoich koleżków. Zacząłem bawić się moimi pacynkami. Po jakiejś godzinie mi się to znudziło. Zwykle kiedy mi się nudzi następuje tzw. Destroy Mode On. Tym razem jakoś... Nie chciało mi się. Otworzyłem portal i wskoczyłem do niego. Znalazłem się w Outertale - AU którego nigdy bym nie zniszczył. A to ze względu na gwiazdy, które tak pięknie było widać. Położyłem się, opierając głowę o skałę i patrzyłem w niebo. Rozmyślałem o ostatnim czasie. Kiedy myślami doszedłem do Inka - zezłoszczonego Inka, poczułem jakieś... dziwne uczucie. Z jednej strony czułem jakby ukłucie w sercu, a z drugiej jakąś radość. A może jednak zawarlibyśmy rozejm? Może miałbym ciekawsze życie, składające się z większej ilości elementów niż spanie, jedzenie, kłótnie z Inkiem, bawienie się pacynkami, niszczenie? Odrzuciłem tę myśl - przecież on mnie nienawidzi, bo ciągle coś niszczę. A może jest jakaś szczypta nadziei?
*perspektywa Inka*
Długo gadaliśmy z Blue o pierdołach i nie tylko. Doszliśmy do tematu Errora.
Powiedziałem Blue o ostatniej sytuacji, ale nie takim wybuchem jak do Dreama.
- A nie moglibyście jakoś dojść do porozumienia? - zapytał Blue tymi samymi słowami co Dream.
Zawahałem się. Kiedy gadałem z Dreamem byłem pod wpływem złości, dlatego nie powiedziałem mu prawdy. Nie to, że mu nie ufałem, lecz przez złość moje logiczne myślenie zanikło. Skoro nie jestem tak zdenerwowany, to chyba mogę powiedzieć Blue prawdę?
- W zasadzie... Gdyby on tylko chciał... To może...
- Moim zdaniem musisz koniecznie z nim o tym pogadać! Ja, Wspaniały Sans, wiem co mówię! - miał rację.
Bo jak niby Error miałby wiedzieć, że chciałbym się z nim pogodzić, jeśli mu tego nie powiem? Przecież czytać w myślach nie umie. Jasnowidzem też nie jest. Pożegnałem się z Blue i po chwili byłem w Anty-Voidzie. Errora jednak tam nie było. Zastanowiłem się, gdzie on może być. Gdyby niszczył wyczułbym to. Ale nic takiego nie czułem. No tak! Ma jedno ulubione miejsce którego nigdy by nie zniszczył! Outertale! Napewno tam jest! Tylko, czy aby na pewno tam się teleportować? Może chce pobyć w spokoju... Jednak zanim się zdecydowałem usłyszałem dźwięk portalu, z którego później wyszedł Error.
- O, tęCzOwa KsiężniCzka WRócIła dO zaMKu! - powiedział lekko chamsko.
Nie przejąłem się tym. Postanowiłem posłuchać rady Blue.
- Error... - zacząłem niepewnie patrząc na czarnokostnego szkieleta.
Ten też spojrzał na mnie pytająco.
- Chciałem spytać... Czymożechciałbyśzawrzećrozejm...? - powiedziałem szybko, aby słowa nie utknęły mi w gardle.
- C-o? - dopytał. Widocznie nie zrozumiał mojego szybkiego zdania.
- P-pytałem czy chciałbyś zawrzeć r-rozejm... - powtórzyłem lekko się jąkając się z niewiadomego powodu.
Error spojrzał na mnie z zaskoczeniem i zdziwieniem w oczach. Założę się, że gdyby jego oczy były takie jak moje, czyli zmieniały się w nich źrenice często zależnie od emocji, miałby w nich znaki zapytania [A o co się zakładasz?]. Staliśmy chwilę w ciszy, gdy się odezwał:
- Ty nAPrawdę cHcEsz zawRzEć zE mNą rozejm? - zapytał, nie ścinając się przy słowie "ty" i "rozejm". Trochę mnie to zdziwiło.
- Tak. - odpowiedziałem trochę pewniej.
Znów nadeszła chwila milczenia.
- No dObRA.
Co?! On się ZGODZIŁ?! O ja!
- Naprawdę się zgadzasz?! - zapytałem z niedowierzaniem.
- TaK.
- Tak się cieszę! Chyba zaraz...! - nie dokończyłem zdania i zwymiotowałem atramentem na podłogę przed sobą.
Dobrze, że Error stał trochę dalej, bo inaczej zmieniłby zdanie.
- Sorki. - powiedziałem z nerwowym uśmiechem ocierając rękawem usta. Wziąłem Broomiego i sprzątnąłem plamę atrametu.
Error nie skomentował, lecz zaczął się śmiać. Już chciałem zwrócić mu uwagę, że to nie jest śmieszne, ale on się ŚMIAŁ. Nie psychicznie. Normalnie. Z rozbawienia. Nie chcąc psuć mu humoru również się roześmiałem.
- TylkO niE RzYgaJ nA mNIe. - dodał.
Zapewniłem go, że nie będę. Teraz wyznaczyłem sobie nowy cel - sprawić, by Error mnie polubił. Zaczynając właśnie od tej chwili
CDN!
[Jeżeli książka wam się podoba to piszcie w komentarzu! Poza tym mam dla was pewną zagadkę: w pewnej kwestii Errora z dużych liter z pierwszych czterech wyrazów można ułożyć pewno zdanie. Kto je znajdzie i napisze w komentarzu dostanie pozdrowionka na początku kolejnego rozdziału! Bayo! :3]
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro