Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

35

– Mój przyjaciel Liaam! – zawołał Niall, widząc zmierzającego w stronę baru bruneta.

– Cześć, Ni. – Uśmiechnął się słabo do blondyna.

Tenw pierwszym momencie podszedł i przytulił chłopaka, ciągnąc go dalej, gdzie zobaczył całą resztę przyjaciół.

– Gotowyna dzisiejszą noc?– Zaśmiał się Niall, siadając obok bruneta.

– Myślę,że tak. – Nieco wymusił uśmiech, robiąc wszystko, by nie nawiązać kontaktu wzrokowego z Zaynem siedzącym naprzeciwko niego,  który i tak nie był nim zainteresowany, gdyż rozmawiał ze swoją byłą i Harrym.

– Idziemy za tańczyć z Harrym – powiedział Louis, biorąc swojego chłopaka na parkiet.

Liam powierzył im jeden z najładniejszych i prawdziwych uśmiechów. Byli ze sobą tyle czasu i nadal tak samo szczęśliwi i zakochani.

– Toja zabieram się za ciebie. – Zaśmiał się Niall, biorąc Gigi podrękę, i ruszył z nią w tę samą stronę, co Larry.

W tym momencie Payne już widział, o co im wszystkim chodzi. Westchnął cicho i spojrzał na Zayna kątem oka.

Malik wziął swój telefon i zaczął przeglądać komentarze pod jego piosenką.

Liam spojrzał na niego skupionego na czytaniu. Gdzieś w środku zrobiło mu się przykro, dlaczego on go tak ignoruje?

– Niall jest hetero, nie masz u niego niestety szans – powiedział Zayn, podnosząc wzrok, i ruszył do łazienki.

Liam bez namysłu podążył za nim.

– Zayn, czekaj! O co ci znowu chodzi, co? – krzyknął.

– Hm? A tak, wiem, on ci się podoba. Ale niestety próbowałem go wypytać i jest heteroseksualny... Więc musisz odpuścić. – Wzruszył ramionami, otwierając drzwi.

– Jesteś śmieszny! To jest mój przyjaciel od dawna... ja nawet nie mógłbym pomyśleć, żeby z nim cokolwiek... uh! – burknął, cały czas idąc za chłopakiem.

– To tak wygląda – parsknął cicho, wchodząc do jednej z kabin.

– Co wygląda, Malik? Kiedy pokazałem, że mogę mieć jakieś intencje w stosunku do Horana?! – oburzył się.

– Nie wiem, Jezu, ogarnij się, Liam. Mój błąd, wybacz – burknął, patrząc przez ramię.

– Nie ignoruj mnie, Zayn.., chociaż nie ty. Dlaczego wszyscy tacy jesteście dla mnie? – mówił twardo, lecz w środku nie powstrzymywał emocji.

– O co ci chodzi, Payne!? – oburzył się tym razem Malik, odwracając się do niego.

– Mi? To ty jesteś dla mnie cały czas taki zły! – Zagryzł wargę, nie chcąc uronić żadnych łez. Bo to bolało, naprawdę bolało.

– Może dlatego, że próbuję się od ciebie uwolnić! – krzyknął, uderzając w drzwi.

– To zajebiście! Po prostu super! Wiesz co, Malik? Żałuję, że w ogóle coś do ciebie poczułem, bo ty potrafisz tylko ranić – powiedział, zanim wybiegł z toalet, przeciskając się przez ludzi, by wyjść na zewnątrz.

Malik walnął z całej siły w ścianę obok z jękiem.

Nie chciał tego.

Ale Liam kochał kogoś innego. Nie Zayna.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro