Pierwsze spotkanie
W Konosze panował piękny wieczór. Na niebie leniwie płynęły puszyste chmury zabarwione na różowo poprzez zachodzące słońce. Lekki wiatr rozsiewał po ulicach zapach chleba i ciastek pieczonych w piekarni.
Miałaś dzisiaj spotkanie ze swoją drużyną, w której skład wchodziłaś ty, Naruto, Sasuke i Kakashi. Jednak po wydarzeniach sprzed trzech lat to wszystko się zmieniło i Sasuke opuścił wioskę a Naruto wyruszył na trening. Zajęłaś się więc samodoskonaleniem pod okiem czcigodnej piątej Hokage. Niedawno jednak Naruto powrócił do wioski i na nowo mogliście stać się drużyną, choć potrzebowaliście trzeciego członka, którego mieliście poznać właśnie dzisiaj. Niestety Kakashi znajdował się w szpitalu i tymczasową pieczę nad wami pełnił Yamato.
Przebrałaś się w swój strój, na który składały się czarne krótkie spodenki, t-shirt ze znakiem twojego klanu na plecach oraz buty shinobi. Jak zwykle całe swoje ręce zawinęłaś w bandaże, zostawiając odkryte tylko dłonie, na które i tak założyłaś rękawiczki bez palców. Bandażami pokryłaś też swoje udo, a później założyłaś na nie kaburę z kunai'ami. Ochraniacz z symbolem wioski liścia założyłaś na szyję. Przejrzałaś się w lustrze i zadowolona ze swojego wyglądu, opuściłaś swój dom, w którym mieszkałaś kompletnie sama.
Twoi rodzice od dawna nie żyli. Podobno wrogi shinobi z Suny zabił ich brutalnie na misji w swoim kraju. Jednak ty nie chciałaś w to wierzyć poprzez co przeprowadziłaś własne śledztwo, z którego jasno wynikało, że Danzō z Korzenia rozkazał ich zamordować, bo podobno zagrażali wiosce. Od tego dnia nienawidziłaś całym sercem podziemnych ninja.
Nie pogrążyłaś się jednak w ciemności tak jak Sasuke. Widząc co z nim zrobiła nienawiść, starałaś się zapomnieć o tym jaką krzywdę wyrządził ci Danzō i pomimo, że z całego serca nim gardziłaś, nie zamierzałaś się mścić. Wiedziałaś, że mężczyzna tylko na to czekał. Zaraz po ataku na jego osobę na pewno kazał by cię zabić.
Pogrążona w swoich myślach prawie minęłabyś budkę Ichiraku, ale wesoły krzyk Naruto przywrócił cię do realnego świata. Obróciłaś się i przywitałaś z blondynem siadając obok niego od razu zamawiając miskę ramenu.
- Gdzie jest Yamato i nasz nowy członek drużyny? - spytałaś, gdyż w Ichiraku znajdowałaś się teraz tylko ty z Uzumakim oraz Teuchim i Ayame szykującymi jedzenie.
- Zaraz powinni przyjść. Mam nadzieję, że nie spóźnią się tak jak to Kakashi-sensei ma w zwyczaju, dattebayo! - niebieskooki podekscytował się - Jak myślisz, kim będzie ta nowa osoba?
- Mam nadzieję, że będzie to jakaś silna i miła dziewczyna, chciałabym mieć nową przyjaciółkę. Ino i Sakura mnie nie lubią, bo Sasuke się mną interesował, Ten-Ten nie ma nigdy dla mnie czasu, a Hinata jest teraz na miesięcznej misji więc nie mam z kim spędzić czasu na plotkach - zaczęłaś narzekać, choć akurat plotek nie lubiłaś i Naruto doskonale o tym wiedział. Brakowało ci Hinaty - a ty jak myślisz Naruto?
- Też chciałbym by była to dziewczyna - Naruto rozmarzył się, a ty się zaśmiałaś czochrając go po czuprynie - choć ty mi wystarczysz - dodał, na co uśmiechnęłaś się szeroko. Naruto był twoim najlepszym przyjacielem. Ty jako jedyna nie unikałaś go, gdy byliście mali.
W tym momencie Teuchi postawił przed tobą miskę ramenu, za który podziękowałaś i już miałaś przełamać swoje pałeczki, gdy dobiegł cię głos Yamato-sensei'a.
- Ohayo Naruto, [T.I], tak jak mówiłem, przyprowadziłem nowego członka drużyny siódmej - mówiąc to, wskazał na chłopaka stojącego obok niego - przedstaw się.
- Mam na imię Sai i mam też nadzieję, że zostaniemy przyjaciółmi - uśmiechnął się zamykając przy tym oczy. Jego uśmiech wydawał się jednak być sztuczny. Chciałaś się przywitać, lecz Naruto nagle zeskoczył ze swojego krzesła i wskazał na czarnowłosego chłopaka palcem.
- To ty! Ty mnie dziś zaatakowałeś i powiedziałeś, że mam małego, dattebayo! - krzyknął rozwścieczony, a twoje policzki pokryły się różem - W dodatku nie podałeś swojego nazwiska! Manier nie masz?!
- Spokojnie Nar...
- Jestem z Korzenia, tamtejsi shinobi nie mają nazwisk - chciałaś uspokoić Naruto, ale czarnooki chłopak ci przerwał.
Chciałaś potwierdzić słowa Sai'a ale właśnie w tej chwili cię to uderzyło. Wasz nowy kolega pochodził z podziemnej konoszańskiej organizacji, która zabiła ci rodziców. Na raz opanowała cię wściekłość i nienawiść.
- Nie myśl sobie, że się z tobą zaprzyjaźnię, morderco - wycisnęłaś przez zaciśnięte zęby. Siłą własnej woli powstrzymywałaś się przed tym, by nie sięgnąć do swojej kabury.
- Dlaczego? - spytał nadal z tym swoim obrzydliwie sztucznym uśmiechem na twarzy, lecz już z otwartymi oczami, w których nie było żadnych emocji. Wiedziałaś, że shinobi z podziemia nie posiadali uczuć i to jeszcze bardziej cię w nich obrzydzało.
- Nie twój interes - powiedziałaś kiedy Naruto złapał cię za dłoń splatając z tobą palce i lekko je ściskając, by cię uspokoić.
- Jak chcesz - powiedział i usiadł obok ciebie zamawiając ramen. Nie chcąc myśleć o jego bliskości, sama zajęłaś się swoją zupą, która zdążyła już zrobić się letnia.
Do końca spotkania siedziałaś cicho i choć Uzumaki próbował jakoś zachęcić cię do rozmowy, pozostawałaś nieugięta. Gdy Yamato obwieścił, że musi iść na misję, sama postanowiłaś pójść już do domu. Przytuliłaś Naruto na pożegnanie a Sai'a zmierzyłaś chłodnym wzrokiem.
- Wiedz, że nie jesteś tu mile widziany - powiedziałaś patrząc prosto w jego czarne, bezdenne jak otchłań oczy, a następnie skierowałaś się do domu.
~*~
Hej kochani! Witam Was w nowej książce dotyczącej naszego kochanego Sai'a. Zdziwieni nastawieniem reader? Nie bójcie się, to się oczywiście zmieni. Niestety lub stety nie będę trzymała się wydarzeń z anime. Oczywiście uniwersum Naruto pozostanie takie samo tak jak i jego postacie. Także życzę Wam miłego czytania i mam nadzieję, że to co piszę Wam się spodoba 💜 Kolejne rozdziały będą pojawić się co jakieś cztery dni. Dopóki mi się nie skończą i będę musiała napisać nowe, a mogę nie mieć weny, wtedy poczekacie nieco dłużej :/ Do następnego rozdziału~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro