Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

• Rozdział XLIV

Harry

  Dni zaczęły mijać coraz szybciej i stawać się coraz krótsze. Mama Louisa załatwiła mi pracę w restauracji, w której sama pracowała. Z początku robiłem takie poboczne rzeczy, typu mycie garów czy sprzątanie stolików. Później, po jakichś dwóch tygodniach przenieśli mnie za bar i przyjmowałem różne zamówienia, roznosiłem do stolików gotowe dania, albo obsługiwałem kasę. A jeszcze później, o dziwo, odkryto mój talent kulinarny i zacząłem razem z panią Tomlinson i jakimś tęgim gościem pomagać przygotowywać w kuchni. Cóż, zawsze lubiłem eksperymentować z potrawami, ale nigdy nie sądziłem, że kiedyś zarobię jako kucharz. Ekchem, pomocnik kucharza. Tak wysoko jeszcze postawić się nie mogłem. Przynajmniej miałem większe zarobki z tego, co mnie niesamowicie cieszyło. No i niestety mniej czasu dla mojego Louisa, bo pracowałem od świtu do późnego wieczoru.

  Choć Louis też nie próżnował. Zaraz początkiem listopada, kilka dni po jego wypisie ze szpitala koleś z magazynu załatwił dla niego pierwszy temat na artykuł i był zadowolony ze zgromadzonych przez mojego chłopaka materiałów. Podesłał mu inne, które posiadał i Louis zabrał się za pisanie artykułów, co również pochłaniało mu dużo czasu. Jednak mimo tego całego zamętu, nadal znajdowaliśmy dla siebie czas. Może nie doszło do żadnego zbliżenia pomiędzy nami, nie licząc zachłannych pocałunków, ale nie zwracałem uwagi na to. Owszem, nadal podniecał mnie do granic możliwości, ale sam pomagałem sobie ulżyć, nie chcąc go wykorzystywać. Nie wiem, czy wspominałem, ale robiłem to celowo. Miałam zaplanowaną dla nas cudowną chwilę, jedyną w swoim rodzaju. I z pewnością niezapomnianą. Ale ciii, ja nic nie mówiłem.

  Była już połowa grudnia, a ja dopiero wtedy dowiedziałem się przypadkowo, że Louis ma urodziny w wigilię. Rozmawiałem też z mamą kilka dni wcześniej. Prosiła, abym przyjechał chociaż na sylwestra do Nowego Jorku. I dodała, że nie muszę martwić się opłatą lotu, bo wszystko załatwi. Gemma też dzwoniła do mnie w tej sprawie. Oznajmiła mi, że czas już skończyć z tajemnicami, które ukrywała. Pomyślałem, że to będzie też idealna okazja, żebym i ja oznajmił mamie, że nadal kręcą mnie dziewczyny, ale nie do tego stopnia, co pewien przystojny pan o imieniu Louis.

  Dwudziestego drugiego po raz ostatni jechaliśmy z panią Tomlinson do pracy. Chciałem z nią porozmawiać o moich zamiarach wobec Louisa. Znaczy się, takiej małej niespodziance, którą przygotowałem dla niego. Wiedziałem, że spodoba mu się. I ja byłem w stanie całą niespodziankę przyozdobić piękną wisienką na torcie, czy jak to się tam mówi.

  - Mógłbym z panią o czymś porozmawiać? – zapytałem, kiedy wracaliśmy już do domu. Właśnie stanęła na światłach, dlatego spojrzała na mnie lekko zaniepokojona.

  - Oczywiście, skarbie. Coś się stało?

  Wziąłem głęboki wdech, zaczynając opowiadać pani Tomlinson o moim cudownym pomyśle.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro