Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8. Efekt Aidena Granta

Z fotografii otrzymałam dobrą ocenę, co wprawiło mnie w dobry humor.

Przez ostatnie dni nie miałam zbyt wielu okazji do rozmowy z Aidenem, by móc chociażby podziękować mu za pomoc na zajęciach. Chłopak spędzał większość czasu z chłopakami z drużyny siatkówki, cheerleaderkami lub Rivenem, z którym najwidoczniej szybko złapał wspólny język. Nawet na zajęciach z fotografii nie był zbyt skory do rozmowy, a pan Carter często prosił go do pierwszej ławki, by wytłumaczyć mu jakieś trudniejsze tematy z zeszłego roku.

Siedziałam na nudnej lekcji angielskiego, obracając długopis między palcami. Pani Sanders omawiała jakiś wiersz, katując jego interpretacją siedzącego w pierwszej ławce Brandona. Jego wypowiedź była tak chaotyczna, że zrobienie sensownych notatek graniczyło z cudem. Poddałam się gdzieś w połowie, uznając, że najlepiej będzie, jak przepiszę kilka zdań z podręcznika albo poszukam dodatkowych informacji w internecie. Tymczasem przesuwałam wskazówki zegara wzrokiem. Miałam wrażenie, że sekundy zamieniły się miejscami z minutami.

Z tego stanu wyrwało mnie szturchnięcie w ramię. Maisie kiwnęła głową w stronę ławki, na której widniał kawałek kartki wyrwanej z zeszytu.

Musimy posunąć Operację Słońce o krok dalej

Spojrzałam na nią zmieszana. Dziewczyna zabrała ode mnie kartkę, po czym pstryknęła długopisem i dopisała kilka słów.

Zrób mu test na języki miłości

Zamrugałam parokrotnie, zastanawiając się, czy to ja coś źle przeczytałam. To nie miało sensu.

Maisie musiała dostrzec niechęć wymalowaną na mojej twarzy, ponieważ dopisała:

Jeśli wyjdzie mu dotyk, to będziemy mieć takie same. To będzie spory krok do przodu

Pokręciłam głową z niedowierzaniem.

A może po prostu do niego zagadaj? – wybrzmiało w mojej głowie, lecz żadna siła nie przeniosła tych słów na niechlujny kawałek kartki.

Dzwonek rozbrzmiał chwilę później. Maisie zaatakowała mnie praktycznie od razu, gdy klasę wypełniły szmery i głośne szuranie krzeseł.

– No weź, Brookie – powiedziała niemal błagalnym tonem. – To dla ciebie nic takiego, a może nam wiele dać.

– Uzna mnie za wariatkę – stwierdziłam.

– Dlaczego uważasz, że gość, który od samego początku zwraca się do ciebie twoim drugim imieniem, uzna cię za wariatkę?

– Bo dosłownie dam mu do wypełnienia test? – rzuciłam kpiąco. – To zaszło za daleko, Mais.

Dziewczyna chwyciła mnie za ramię. W jej oczach tliła się nadzieja.

Westchnęłam.

– Czy Aiden naprawdę ci się podoba? – spytałam, nieco schodząc z tonu.

Maisie spojrzała na mnie, przygryzając wargę.

– Nie wiem, Brooke. To znaczy, tak, wizualnie naprawdę mi się podoba i może trochę chciałabym, żeby coś z tego wyszło. Problem jest taki, że nie mam pojęcia, co zrobić, żeby mnie polubił.

– Bądź sobą, Mais – odpowiedziałam od razu. – Jeśli nie polubi cię takiej, jaką jesteś, to znaczy, że nie jest ciebie wart.

Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie.

– Mogłabyś jednak zrobić dla mnie tę jedną rzecz? Obiecuję, że jeśli wyjdzie coś innego niż dotyk, dam ci spokój.

– W porządku.

Maisie praktycznie rzuciła mi się na szyję. Z początku byłam zszokowana jej nagłym gestem, lecz ostatecznie niepewnie objęłam ją ramieniem. Słodki zapach perfum podrażnił moje nozdrza.

Widziałam, jak sporą radość przynosiła jej nasza misja. Chociaż sama czasem miałam naprawdę dość tych podchodów i uważałam rozwiązanie sytuacji za wręcz banalne, chciałam, by Maisie była szczęśliwa. Wydawało mi się, że jeśli ulegnę jej maślanemu spojrzeniu i spełnię wszystkie prośby, wyjdę na dobrą przyjaciółkę. A skoro dziewczynie spodobał się Aiden, może warto było rozpocząć swoją własną misję.

Jeśli Maisie nie chciała zbliżyć się do Aidena, może powinnam spróbować w jakiś sposób zbliżyć Aidena do Maisie?

Może miłość była swego rodzaju grą.

Nie wiedziałam tylko, że z czasem wypełnią ją piękne kłamstwa, a rozgrywka całkowicie wymknie się spod mojej kontroli.

~ ☀ ~ ☀ ~ ☀ ~

Długo zastanawiałam się, w jaki sposób namówić Aidena do wypełnienia testu.

Sam pomysł Maisie wydawał mi się absurdalny. Jak miałam go o to spytać? Zdecydowanie nie była to typowa sprawa. Nawet jeśli styl bycia Aidena nie należał do banalnych, bałam się, że z łatwością dostrzeże zmianę w moim zachowaniu i nabierze jakichś podejrzeń. Może niekoniecznie domyśliłby się tego, na czym polega Operacja Słońce, lecz na pewno zacząłby doszukiwać się czegoś więcej.

Po dłuższej chwili intensywnego myślenia ułożyłam całkiem dobry plan. Musiałam tylko poczekać na odpowiedni moment, który sprzyjałby wcieleniu go w życie.

Aidena złapałam podczas jednej z przerw. Akurat wyjmował kilka rzeczy z szafki, a w jego towarzystwie nikogo nie było. Korytarz również zdawał się dziwnie pusty. Tak, jakby los postawił przede mną perfekcyjną szansę na wypełnienie swojego zadania.

Nieco zestresowana podeszłam bliżej chłopaka. Mój wzrok mimowolnie zawiesił się na zawartości jego szafki. Zarejestrowałam jego deskorolkę, która towarzyszyła mu praktycznie codziennie. Odskoczyłam, gdy drzwiczki zamknęły się z hukiem.

– Hej, Aiden.

Chłopak odwrócił się w moim kierunku. Musiał dopiero teraz mnie zauważyć, gdyż wyraz jego twarzy z nieco frustrowanego zmienił się w ten, który znałam najlepiej.

– Coś się stało? – spytałam.

Aiden natychmiast pokręcił głową.

– Nie, nic takiego, Lacey – odparł. – Co tam?

Nadszedł moment, na który tak długo się przygotowywałam.

– Pamiętasz Maisie, prawda? – Chłopak kiwnął głową. – Więc Mais chodzi na dziennikarstwo i potrzebuje, by jak najwięcej uczniów wypełniło taki test dotyczący języków miłości. Ma zrobić z tego jakiś artykuł czy coś.

Aiden słuchał mnie uważnie, podczas gdy starałam się jak najlepiej zatuszować kłamstwo. To zaskakująco łatwo opuściło moje usta. Wydawało mi się, że brzmiałam naprawdę wiarygodnie.

– Jasne. Podeślij mi linka, za chwilę wypełnię.

Uśmiechnęłam się, przybijając sobie mentalną piątkę.

Przyjrzałam mu się jeszcze przez moment. Coś w jego spojrzeniu wydawało się inne. Nawet ten uśmiech sprawiał wrażenie mniej szczerego.

– Jesteś pewny, że wszystko w porządku?

Chłopak poprawił szelkę plecaka, która niepostrzeżenie zsunęła się z jego ramienia.

– Jesteś strasznie dociekliwa.

Wzruszyłam ramionami.

– Widzę, że coś cię gryzie.

– Ale chociaż cię zbyłem, zapewniając, że wszystko okej, i tak dopytujesz.

Delikatnie przygryzłam wargę. Nim zdążyłam się odezwać, Aiden mnie uprzedził.

– Mam wrażenie, że często robią to osoby, które same nigdy nie zostały wysłuchane i zrozumiane.

Zmrużyłam oczy.

– Co?

Aiden ponownie mnie zaskoczył. W dalszym ciągu nie przyzwyczaiłam się do jego sposobu myślenia i miałam wrażenie, że nigdy mi się to nie uda. Niemal za każdym razem, kiedy coś mówił, żadna sensowna odpowiedź nie przychodziła mi do głowy.

– Próbuję cię poznać, Lacey – dodał.

– Dlaczego?

– Bo aktualnie jesteś najciekawszą osobą w tej szkole – odpowiedział z niebywałą łatwością. – Staram się ciebie rozgryźć.

Zabawne, bo od ponad tygodnia robię dokładnie to samo z tobą.

– Nie jestem żadnym szyfrem – stwierdziłam. – I tak, jak mówiłam, wcale nie jestem ciekawą osobą.

Aiden spojrzał na mnie z nieco kpiącym wyrazem twarzy.

– Skoro tak uważasz...

Wiedziałam, że nie zmienię jego zdania.

Zaczęłam zastanawiać się jednak, dlaczego Aidenowi zależało na poznaniu mnie. W końcu... mój charakter był raczej odpychający. Byłam wiecznie niezadowolona i na wszystko narzekałam. Rzadko dostrzegałam pozytywy różnych trudnych sytuacji. Sam wyraz mojej twarzy nie wskazywał również na chęć do zawierania nowych znajomości. Nikt raczej nie starał się mnie poznać. Nawet Maisie, z którą przyjaźniłam się tak wiele lat, nie znała wielu faktów o mnie. Dużą część swojej historii i masę pojawiających się w mojej głowie myśli zatrzymywałam dla siebie.

– To wyślesz mi ten link?

Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że Aiden spoglądał na mnie wyczekująco. Kiwnęłam głową i wyszukałam odpowiedni test, który przesłałam chłopakowi.

– Już.

Aiden uśmiechnął się szerzej, odbierając ode mnie wiadomość.

Ten etap misji kończył się w tym miejscu, więc postanowiłam się wycofać. Już miałam podziękować Aidenowi i ruszyć w kierunku sali, w której miałam kolejną lekcję, lecz jak zwykle sprawy się skomplikowały.

– Jaki jest twój język miłości, Lacey?

Pytanie chłopaka przypomniało mi o tym, jak Maisie zmusiła mnie do wypełnienia tego samego testu. Mimo bijącej ode mnie niechęci z każdą kolejną udzieloną odpowiedzią coraz bardziej ciekawił mnie wynik. Chociaż niektóre pytania wydawały mi się dość absurdalne, starałam się odpowiadać na każde z nich szczerze. Ostatecznie dotarłam do końca przywitana przez wielki napis mówiący o tym, że moim językiem miłości jest jakościowy czas spędzony z drugą osobą. Nie miałam pojęcia, ile było w tym prawdy, lecz do końca pozostawałam sceptycznie nastawiona. Wiarygodność testów internetowych zdecydowanie była wątpliwa. Nawet jeśli Maisie upierała się, że musiało tkwić w tym przynajmniej jakieś ziarno prawdy.

– Nie do końca ufam takim testom – przyznałam.

– Mogłem się tego domyślić.

Nie zamierzałam komentować jego uwagi.

Naszą rozmowę przerwał dźwięk dzwonka. Po krótkim pożegnaniu ruszyliśmy w przeciwnych kierunkach. Moje uczucia wciąż pozostały mieszane, a w głowie narodziło się wiele pytań, które w najbliższych dniach mogły nie doczekać się odpowiedzi.

Wyjrzałam przez ramię, dostrzegając, jak chłopak przybiera swoją zwyczajową maskę szczęścia, rozpoczynając rozmowy z kilkoma uczniami.

Z każdą chwilą coraz bardziej zastanawiałam się, co kryje się pod nią.

Ta myśl nie dawała mi spokoju nawet wieczorem, gdy wreszcie otworzyłam laptopa, by odpisać na zaległe wiadomości i włączyć odcinek jakiegoś serialu. Zaalarmowana dźwiękiem powiadomienia sięgnęłam po telefon. Od razu otworzyłam konwersację z Aidenem. Zrzut ekranu, który mi przesłał, sprawił, że o mało co nie zakrztusiłam się wodą, którą piłam. A dokładniej taką reakcję wywołał widoczny, lecz dobrze znany mi napis twoim językiem miłości jest czas.

Podziękowałam mu za pomoc, po czym podkuliłam kolana. Musiałam przemyśleć, co powinnam powiedzieć Maisie. Zależało jej na tym, żeby wyniki testu jej i Aidena się pokrywały. Jeśli powiedziałabym jej prawdę, prawdopodobnie sprawiłabym jej przykrość. Z kolei kłamstwo zapoczątkowałoby lawinę nieporozumień i wyrzutów sumienia. Z drugiej strony przekazanie jej prawdziwych faktów wiązało się z końcem Operacji Słońce.

Końcem, którego, nie wiedząc czemu, wcale nie chciałam.

W jednej chwili zaczęłam żałować wszystkiego i zapragnęłam powrotu wakacji.

Niepokój nie opuszczał mnie nawet na moment. Towarzyszył mi, gdy spałam, jadłam śniadanie i szłam do szkoły. Nawet muzyka nie była w stanie ukoić moich zszarganych nerwów. Przez cały czas zastanawiałam się, jak rozegrać sprawę z Maisie i Aidenem.

W nocy starałam się opracować sensowną tabelę, w której zaznaczyłam wszelkie punkty wspólne. Oboje emanowali pozytywną energią, która czasem mnie przytłaczała. Tutaj lista się kończyła. Przynajmniej na ten moment.

Im dłużej myślałam, tym bardziej doskwierała mi myśl, że to wszystko było po prostu głupie i coraz bardziej zagmatwane.

Maisie chciałaby zbliżyć się do Aidena, ale nie chce wykonać pierwszego kroku. Aiden, chociaż wie o jej istnieniu, nie wydaje się zainteresowany głębszą znajomością. A co gorsza, to ja jestem osobą, którą nie wiedząc czemu, on chce bliżej poznać.

Wszystko szło nie tak.

Starałam się stworzyć jakiś sensowny plan, który miał na celu przekierowanie uwagi Aidena ze mnie na Maisie.

Swoją przyjaciółkę złapałam tuż pod szkołą. A bardziej to ona złapała mnie. Przywołała mnie gestem dłoni. Ruszyłam w jej kierunku, zatrzymując się niedaleko muru.

– I jak? – spytała. W jej głosie dostrzegłam podekscytowanie. – Zrobił ten test?

Kiwnęłam głową, jednocześnie zaciskając usta.

– Zrobił – odpowiedziałam, po czym westchnęłam. – Nie będę cię okłamywać, nie wyszedł mu dotyk, ale głowa do góry. Mam plan.

Wyraz twarzy dziewczyny zmienił się w zaciekawiony. W jej oku pojawił się błysk.

– Jeśli Brooke Lacey Porter ma jakiś plan, to chyba nie mam innego wyboru, niż jej zaufać.

Ruszyłyśmy korytarzem, szukając odpowiedniej sali, w której miałyśmy mieć zajęcia. W międzyczasie zaczęłam wyjaśniać jej pomysł, nad którym pracowałam przez poprzedni wieczór.

– Musimy postawić cię w centrum uwagi – zarządziłam. – A ja powinnam w jakiś sposób usunąć się w cień.

Maisie posłała mi zdezorientowane spojrzenie.

– Po pierwsze: i tak jesteś już w cieniu. Po drugie: jesteś moim pośrednikiem. Jak chcesz zdobywać jakiekolwiek informacje, jednocześnie unikając Aidena?

– Nie będę go unikać – stwierdziłam. – Słuchaj, niedawno słyszałam, jak pan Carter mówił, że niedługo będziemy robić zdjęcia portretowe. Jestem pewna, że będzie szukał chętnych do pozowania...

– I zaproponujesz mnie? – spytała. Od razu kiwnęłam głową.

– Nie wiem, czy to na pewno się uda – zastrzegłam. – Będę się starać, ale... wiesz, jak to jest.

– Wiem, Brooke, mam się nie nastawiać i tak dalej. – Przewróciła oczami.

– Nie chcę, żebyś się zawiodła, jeśli się nie uda – wytłumaczyłam się ze swoich słów.

Maisie nie wydawała się jednak w żaden sposób obrażona. W jej spojrzeniu dostrzegłam determinację.

– Ze mną nawet nie ma opcji, że coś nam się nie uda – powiedziała.

W żaden sposób nie skomentowałam jej wypowiedzi.

Bałam się tylko, że pewnego dnia obie zderzymy się z rzeczywistością, w której wszystkie nasze plany stracą jakiekolwiek znaczenie.

– Swoją drogą, dlaczego nie skorzystałaś z faktu, że powiedziałam ci, że jeśli Aidenowi nie wyjdzie dotyk, dam ci spokój? Chyba tego właśnie chciałaś, co?

Złośliwy uśmiech Maisie sprawił, że poczułam się przyłapana na gorącym uczynku. Nie miałam pojęcia, co powinnam jej odpowiedzieć. Ba, sama nie wiedziałam, dlaczego nie pozwoliłam odejść naszej misji w zapomnienie, a jakaś część mnie uparcie chciała w to brnąć. W moim zachowaniu była pewna niewytłumaczalna sprzeczność, która nie do końca mi się podobała.

– Jeśli postawisz pierwszy krok, musisz dotrzeć do samego końca. Szkoda byłoby to wszystko zaprzepaścić.

Uśmiech Maisie poszerzył się, a jej ramię oplotło mój kark. W jednej chwili poczułam się trochę przytłoczona jej nagłą reakcją.

– Jeśli właśnie tak działa efekt Aidena Granta, to błagam, niech działa jak najdłużej.

Nieco rozbawiona pokręciłam głową.

Efekt Aidena Granta.

Jeszcze tego pojęcia brakowało w naszym słowniku.

==

Hej!

Jak wrażenia po rozdziale?

Korzystając z tego, że jesteśmy dzień przed Wigilią, chciałabym życzyć wam wszystkim wesołych świąt! Spędźcie ten czas w gronie najbliższych, odpocznijcie od codziennych zmartwień i najedzcie się ulubionymi potrawami. Mam nadzieję, że ten czas i nowy rok przyniesie wam wszystkim dużo szczęścia, masy pięknych wspomnień i spełnionych marzeń 🎄

Dziękuję wam wszystkim za ten rok, całe wsparcie, jakim obdarzyliście mnie i moich bohaterów. Jesteście moją ogromną motywacją, a fakt, że są osoby, które wyczekują kolejnych rozdziałów, sprawia, że jeszcze bardziej chcę, by nasza wspólna przygoda trwała jak najdłużej. Dziękuję za każde wyświetlenie, gwiazdkę i komentarz. Jesteście najlepsi <3

Jeszcze raz wesołych świąt i do następnego! <3


Tiktok: @ametsa.watt

Twitter: _ametsa_

#SKNPwattpad

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro