„Buszujący w zbożu" J.D. Salinger
Jak nie tłumaczyć tytułów?
Przykład pierwszy: „Catcher in the Rye" (Łapiący w życie) przetłumacz jako „Buszujący w zbożu". Co z tego, iż to nawiązanie do zwierzenia głównego bohatera. Najlepiej je odwrócić, ponieważ lepiej tak brzmi.
Niemniej zacznijmy od początku
„Buszującego w zbożu" J.D. Salingera darzę specyficznym sentymentem, ponieważ swój egzemplarz dostałam opatrzony niezwykle osobistą dedykacją. Z tego powodu niesamowicie trudno jest mi napisać opinię o tej książce...
Historia opowiada o szesnastoletnim Holdenie Caufieldzie, który postanawia rzucić wszystko w przysłowiową cholerę i wyjechać (akurat nie w Bieszczady) ze szkoły do swojego rodzinnego miasta, Nowego Jorku. W tym czasie przedstawia on swoje odczucia na temat otaczającego go świata i ludzi.
Starałam się, pisząc ten opis, lecz i tak brzmi strasznie. Niestety inaczej nie mogę tego opisać, ponieważ ta książka nie zawiera w sobie jakiejś porażającej akcji godnej opisania. Jest bardziej zlepkiem przemyśleń i relatywnie normalnych czynności, co niektórym może się nie spodobać. Mi przez to tak nijako się czytało, gdyż nic mnie do tej historii nie ciągnęło (chyba relatywnie najwięcej przeczytałam w autobusie, gdy i tak nie miałam nic lepszego do roboty). To niekiedy męczy, podobnie zresztą jak brak jakiejś większej puenty.
Holdena trudno polubić — wiem, że gdybym znała go naprawdę, pewnie by mnie strasznie irytował. Mimo tego, trudno czasami nazwać go głupim. Co prawda wykształcony wybitnie nie jest lub porywająco inteligentny, jednakże czasami może zaskoczyć. W moim odczuciu balansuje on na granicy między głupotą a mądrością.
„Buszujący w zbożu" napisany jest prostym językiem, jak gdyby ktoś siadł i spisał na kartce codzienne rozmowy zwykłych ludzi. To zderzenie z taką formą zaskoczyło mnie i to zdecydowanie. Z jednej strony przez brak patosu nie czyta się ciężko, lecz czasami trudno odczuć, aby czytało się w zamyśle bardziej ambitnego niż czyjś monolog napisany na wykopie.
Szczerze mówiąc, nie wiem, co więcej powiedzieć na temat tej książki. Dla mnie jest taka nijaka — nie wzburza wielkich emocji, nie zaskakuje, nie fascynuje, nie cieszy. Po prostu jest. Niemniej przez sentyment trudno mi jednoznacznie powiedzieć „nie podobała mi się", lecz historia mnie na tyle nie porwała, by przyznać „lubię ją".
fruziapo, 15.08.2022 r.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro