Juu roku
— Matka Hinaty była bardzo podobna do ciebie. Tak właściwie to cały czas widzę ją w tobie — zaczęła Yuuko, przygładzając dłonią rozłożony przed sobą blok papieru. — Obaa-sama okropnie jej nie lubiła. Ale ta kobieta rzadko kogokolwiek darzy sympatią. Ostatnią osobą, której mogłaby przebaczyć wszystko, był twój ojciec. Ale swojej córki babka Akane wręcz nie cierpiała. Chyba domyślasz się, czemu?
Nishinoya uważnie śledził wzrokiem wyraz jej twarzy. Przedtem dał jej chwilę do namysłu, czekając w milczeniu, aż sama rozpocznie temat. Na zewnątrz robiło się coraz ciemniej, Hinata lada chwila mógł wrócić z treningu. Nishinoya liczył jednak na jeszcze kilka chwil rozmowy z matką twarzą w twarz. Słyszał od Sugawary o zbliżającym się meczu z Aoba Johsai, więc miał nadzieję, że treningi Karasuno z tego powodu stały się trochę dłuższe.
— Jeśli była podobna do mnie, to pewnie nie trzymała się zasad — powiedział, starając się zachować obojętny ton głosu, jednak całe jego wnętrze aż kipiało z ekscytacji, przez to nie był przekonany, czy mu się udało.
— Twoja ciotka złamała chyba każdą zasadę klanu, jaką babka zdołała ustanowić. Była uparta, energiczna i pragnęła wrażeń, zupełnie odwrotnie od tej staruszki. Chociaż może nie w kwestii bycia upartym. — Wodziła palcami po atramentowych liniach. — Dobrze znałam Akiko. Chodziłyśmy razem do szkoły i byłyśmy przyjaciółkami. Naprawdę bardzo mi ją przypominasz. — Uśmiechnęła się nostalgicznie i z roztargnieniem.
— Czemu nie było jej w moim drzewie genealogicznym? Jej ani Hinaty? — Yuu niecierpliwił się, a jednocześnie obawiał tego, co może usłyszeć.
— Ponieważ babka tak zdecydowała. Zrobiła to pod wpływem impulsu, ale chyba nigdy nie żałowała, nawet kiedy dowiedziała się, że ma wnuka. Ale właściwie to Akiko nawet sama się o to prosiła. Pewnego dnia, kilka tygodni po skończeniu liceum, ona po prostu wyjechała. Nie powiedziała nic nawet mi. Wtedy umawiała się jeszcze z dziewczynami, czym jeszcze bardziej podjudzała babkę. Podobno zamieszkała z jedną z partnerek gdzieś w Tokio, ale mnie nie poinformowała nawet, że się pakuje. Po prostu zniknęła z dnia na dzień. Wtedy Obaa-sama przypieczętowała swoją decyzję na najbliższym zjeździe.
Nishinoya zastanowił się chwilę. Czy orientacja ciotki tak bardzo bulwersowała jego babkę? Przypomniał sobie o tym, że staruszka poznała ostatnio prawdopodobnie także jego tajemnicę, a on nawet nie widział się z nią od tamtego czasu. Teraz był wręcz ciekawy, jak na to wszystko zareagowała głowa rodu. Chociaż przechodził go także lekki dreszcz przerażenia.
— O Akiko wszyscy zapomnieli, tak jak chciała tego twoja babka. Nawet bez jej nacisku na tą sprawę i tak nastąpiłoby to prędzej czy później. Poza tym, że wprowadzała mnóstwo kontrowersji, nie odznaczyła się niczym szczególnym w pamięci ludności, która w tamtych czasach jeszcze uważnie śledziła losy rozgrywające się w posiadłości rodu. Twój ojciec został uznany za jedynego spadkobiercę babki, a niedługo potem się poznaliśmy. — Zrobiła zmartwioną minę, jakby właśnie miała zacząć zupełnie inny, bardziej ponury wątek. Jakby to, o czym dotychczas opowiadała, nie było wystarczająco trudne.
— Nigdy nie opowiadałaś mi o ojcu — powiedział nastolatek, niespokojnie wiercąc się na krześle.
Matka wstała, przechodząc na jego stronę blatu. Odsunęła sobie drugie krzesło obok niego i usiadła twarzą naprzeciwko. Yuu wodził za nią wzrokiem, gdy jej ciało powoli opadało na swoje miejsce.
— Kiedy go pierwszy raz spotkałam, od razu się nie polubiliśmy. W końcu był bratem mojej najlepszej przyjaciółki, która szczerze go nienawidziła przez jego udział w obowiązkach klanu i poglądy. Był bardzo blisko ze swoją matką, która otwarcie go faworyzowała i zawsze przymykała oko na jego przewinienia, nawet te bardzo duże.
— Jak duże? — Nishinoya czuł, jak w kobiecie, która wychowywała go przez całe życie, wzrasta napięcie i skrępowanie.
Nie mógł sobie przypomnieć, kiedy ostatnio widział ją w takim stanie. Jego matka zawsze zachowywała poważną, skupioną postawę. Pomyślał, że jak nikt inny to właśnie ona świetnie spisałaby się w pełnieniu funkcji głowy rodu. Posiadała o wiele lepsze kompetencje niż on czy babka — miała dobre serce.
— Po zniknięciu Akiko ja i twój ojciec mieliśmy okazję poznać się znacznie lepiej — ciągnęła, jakby ignorując jego pytanie. — Przyszedł do mojego domu, żeby zapytać, czy wiem coś o jego siostrze. Ale ja dowiedziałam się o jej zniknięciu dopiero od niego. Byłam wtedy skołowana i zagubiona, a on okazał się świetnym pocieszycielem z czarującą osobowością. Potem spotkaliśmy się jeszcze kilka razy — mówiła, wpatrując się w martwy punkt nad ramieniem chłopaka. — Przez cały ten czas jego matka bacznie mnie obserwowała. O Akiko nikt już nie wspominał, nawet ja. Dlatego, kiedy wezwała mnie do posiadłości, zdziwiło mnie to, gdyż myślałam że chciała usłyszeć ode mnie, co wiem o zniknięciu swojej przyjaciółki. Ale okazało się, że chodziło jej o coś zupełnie innego. Ani razu nie zająknęła się nawet o swojej córce.
Matka sięgnęła po jego dłoń i ścisnęła ją mocno. Jej palce były chłodne i lekko wilgotne. Nishinoya pochłaniał bijące od niej zdenerwowanie i przejęcie, spoglądając w skupieniu w duże, czekoladowe oczy.
— Nie owijała w bawełnę. Prosto z mostu zaoferowała mi małżeństwo z jej synem. Nie miałam wtedy pojęcia, co jej odpowiedzieć — zaśmiała się nerwowo. — Akihiko dowiedział się wcześniej i nie był zachwycony, ale zawsze pozostawał posłuszny matce. Moi rodzice za to byli wniebowzięci. Ubóstwiali klan i obserwowanie jego działalności. Ja i twój ojciec mieliśmy wystarczająco czasu, żeby się poznać i poukładać wszystko w głowie, ale dla mnie to, co się działo, wydawało się wprost idealne. Obaa-sama szybko wszystko załatwiła i już kilka miesięcy później zawarliśmy małżeństwo. Nawet się nie zorientowałam, kiedy nadszedł czas na zamieszkanie w posiadłości klanu i uczestnictwo we wszystkich tych uroczystościach. Wiem, że ty ich nie lubisz, ale dla mnie były szalenie interesujące. A z resztą pozycja rodu była wtedy całkowicie inna.
Na chwilę zamilkła. Kilka czarnych kosmyków opadło na jej pozbawione zmarszczek czoło. Cały czas kurczowo przytrzymując jego dłoń, uśmiechnęła się smutno.
— Twój ojciec był porywającym człowiekiem. Nie dziwię się, że jako jedyny zaskarbił sobie serce twojej babki. Ale nawet ona nie potrafiła ukryć wszystkiego i załatać wszystkich jego błędów, skoro popełniał ich tak wiele.
Zrobiła coś, czego Yuu się po niej nie spodziewał. Pochyliła się w jego stronę i objęła rękami, przytulając. Poczuł się zdezorientowany i zagubiony, bo nie robiła tego tak dawno. Po chwili niezdarnym ruchem również otoczył jej ciało ramionami.
— Twój tata zginął w wypadku, tak jak ci zawsze mówiliśmy. Ale wtedy w samochodzie nie był sam. Był tam ktoś jeszcze — mówiła lekko stłumionym głosem. — Akihiko często wyjeżdżał, a ja z czasem przestałam nawet pytać gdzie. Ale wtedy on był z kochanką, Yuu. Twój ojciec kierował po pijaku i rozbił się, zabijając i ją, i siebie. Ale mimo to ciało tamtej kobiety od razu przewieziono do szpitala.
Oddaliła swoją twarz, kładąc dłonie na jego ramionach. Spojrzała mu prosto w oczy, czym wprowadziła jeszcze większy zamęt w głowie chłopaka. Tak naprawdę, to on już nie wiedział ani co robić, ani co myśleć. Dostał o wiele więcej niż to, czego szukał i nie miał pojęcia, czy naprawdę chciał to wszystko usłyszeć. Oblicze matki wydawało się pełne wycieńczenia i głębokiego smutku, który został obudzony po wielu latach uśpienia.
— Tamta kobieta była w dziewiątym miesiącu ciąży. Z nim — podjęła spokojnie. — Tamtym dzieckiem, jedynym z całej trójki, które udało się uratować, byłeś ty, Yuu.
Nastolatek zaczerpnął powietrza i w tym samym momencie usłyszeli odgłos otwierania frontowych drzwi. Z korytarza dobiegł głos Hinaty.
— To ja! Wróciłem!
***
Czasem wydaje mi się, że straszna z tego papka, ale przynajmniej ktoś to czyta. Buziaki.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro