Zeref x Reader
Na zamówienie dla skaasia ;D
Nie wiesz co się stało dokładnie. Pamiętasz tylko jak płynęłaś łodzią, bo chciałaś zwiedzić świat, lecz zerwał się sztorm, a dalej nie wiesz co się działo... Teraz postanowiłaś zwiedzić wyspę, na której się znajdujesz. Jest dość dziwna z powodu wielkiego drzewa, a jednocześnie piękna. Poszłaś w głąb niej. Nikogo na niej nie widziałaś. Pewnie jest opuszczona. Chodziłaś dłuższy czas bez sensu przez co się zmęczyłaś. Usiadłaś pod drzewem, aby odpocząć, ale coś nie pykło, bo dodatkowo zasnęłaś.
Otwierasz po woli oczy i czujesz jak promienie słońca padają na twoją twarz. Zauważyłaś się, że ktoś ci się przygląda. Lekko się wystraszyłaś, że ta jakiś zboczeniec. Nie wiadomo co mógł robić, gdy jeszcze spałaś.
-K-kim jesteś ? - spytałaś po chwili.
Nic nie odpowiedział tylko dalej ci się przyglądał. Bałaś się go, ale nie uciekłaś. Tak jak on...
-J-jak ci powiem t-to nie uciekniesz ? - powiedział coś w końcu.
-Tego nie wiem. - odpowiedziałaś spokojnie.
-N-no bo ten. Ech... Jestem Zerefem... - rzekł.
Totalnie cię zatkało. Chciałaś uciec, ale nie mogłaś. byłaś sparaliżowana ze strachu.
-P-proszę nie uciekaj teraz... Nic ci nie zrobię. Chyba... - odrzekł.
Nie wiedziałaś co masz zrobić. Wielki czarny mag Zeref stoi tuż przed tobą i prosi byś z nim została. Nie chcesz nic robić wbrew swojej woli, a szczególnie nic złego. Staliście tak w tej nie zręcznej ciszy, aż nie zaczął ci opowiadać o tym, że zaczął cenić ludzkie życie i tak dalej. Z początku nie chciałaś mu wierzyć, ale w końcu nawet przekonałaś się do niego. Chodziliście po lesie i rozmawialiście.
-On jest bardziej przystojny niż myślałam i ma takie śliczne oczy... - pomyślałaś.
-STOP ! To nie możliwe, że mogłabym się w nim zakochać. Jeśli już to się zauroczyłam. To co, że o nim ciągle myślę i czuje coś dziwnego w brzuchu. Ach... W co ja się wpakowałam. Zakochałam się w wielkim czarnym magu Zerefie... - dalej biłaś ze swoimi myślami.
Aktualnie leżeliście na jakiejś polanie. Podczas swojego rozmyślanie zauważyłaś kątem oka, że ci się przygląda. Lekko się zarumieniłaś przez to. Nagle chłopak złapał się za głowę.
-Uciekaj ! Jak najdalej ode mnie i zapomnij o mnie !!! - zaczął krzyczeć.
-Nie ! - krzyknęłaś.
Popatrzył na ciebie. Podbiegł i pocałował. Zdziwiłaś się, ale oddałaś pocałunek.
-Baka... Proszę uciekaj... - powiedział już spokojniej.
-Powiedziałam, że nie ucieknę. - odpowiedziałaś po czym wtuliłaś się w chłopaka.
Zamknęłaś oczy i czekałaś na dalszy rozwój wydarzeń. Po chwili po czułaś... W sumie sama nie mogłaś tego określić. Kojarzyło ci się ze śmiercią. Myślałaś, że zaraz umrzesz w ramionach ukochanego, lecz to się nie stało. Otworzyłaś po woli oczy i zobaczyłaś jego zszokowaną twarz oraz wszędzie zniszczone drzewa, rośliny... Dosłownie wszystko.
-Już myślałam, że coś ci się stanie... - rzekł ze skruchą w oczach.
-Nic mi nie zrobiłeś. Jestem cała i zdrowa. Jak już to moja byłaby wina, bo to ja zostałam - powiedziałaś.
Za bardzo go to chyba nie przekonało po czym pocałowałaś go znów. Oddał pocałunek.
-Kocham cię - powiedział
-Ja ciebie też - odpowiedziałaś.
THE END
Ech... Trochę shot nie wyszedł mi tak jak chciałam... Miałam zamiar uśmiercić Readera. Tak ciebie, ale miałam dobry humor. No to mam nadzieję, że się podobało. Żegnam !
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro