11€
*P.O.V. BLUEBERRY*
Jak najszybciej zacząlem przygotowywac takosy dla mojego chlopaka
Znaczy wiecie... on jest moim chlopakiem ale jeszcze o tym nie wie ^^
Cóż, robilem to wszystko baaaaardzo szybko
Nie moge bez niego wytrzymać!
- Sans co robisz?- o Papyrus przyszedł
- Robie tako
- Dla kogo?
Huh??? Dlaczego sie o to spytał?!
- . . .
Nie wiem co odpowiedzieć...
- Sans.?
- Dla Inka! Mam sie z nim spotkac w lesie by omówic nowy plan star sanses
Oby to kupił, oby to kupił...
- aha okej
Uff...
Jak dobrze że mi uwierzyl, naprawde dobrze
Skończyłem przygotowywac takosy i pobieglem z nimi w strone lasu
Cały czas sie oglądałem by miec pewnosć, że Honey mnie nie śledzi
Zanim sie obejrzałem wpadłem na kogoś....
A tym kimś byl Dust
*P.O.V. DUST*
Wpadła na mnie jagódka....
- Ostrożnie, nie chce aby taka urocza kosteczka jak ty zrobiła sobie krzywdę...
Durniu co ty wygadujesz?!
Spojrzałem na twarzyczke Blue
Mial rumieńca na mordce...
Sam spaliłem buraka i odwróciłem wzrok. Zapadła niezręczna cisza którą on przerwał
- P-przynioslem takosy.... chcesz...?
- T-ta jasne....
Usoedliśmy i zaczeliśmy jeśc. Przyznam, dobre byly te takosy...
Przez caly czas milczeliśmy
Debilu musiales to palnąć?! Teraz ta atmosfera jest taka napięta....
Uh, głupi ja....
Dobra czas to odkręcić.
- Ej Blue....
- Hm?
Powiedz cos sensownego.
- Nauczylem się otwierać portale
Zobaczylem na jego twarzy ogromny usmiech
- To super! Naprawde sie cieszę!
Czy mówiłem już że kocham jego usmiech...? I jego samego? Jeśli nie to wlasnie to mówię
- Heh....
Lekko sie usmiechnąłem. Cóż mi pozostaje? Chyba wrócić na troche do domu....
Ale... jeszcze nie teraz. Chce spedzic ten dzień z Blueberrym i nic mi w tym nie przeszkodzi
- to teraz.... -spojrzałem na niego - wracasz już do domu...?
Zobaczyłem że z jego radosnego usmiechu zrobil sie smutny uśmiech
Ja tak nie mogę!
- Jeszze zostanę.... - dla ciebie...
Mial chyba milion gwiazdek w oczodolach
- serio?! Tak sie ciesze!
Przytulił mnie mocno
Odwzajemniłem przytulasa z miłą checią. Berry jest taki słodki, że aż bym go schrupał
Nagle usłyszałem kroki. To mnie trochę zaniepokoiło...
Po chwili kroki ucichły a przed nami ukazał się...
//////
I cdn
Dawno nie bylo rozdziału... kochani wena wraca! (Wrazie czego ja nocny marek i korzystajac z ostatnich dni wakacji pisze to w nocy ^^)
Do nastepnego!
Bayo~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro