Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3.

~*~

Nim się obejrzał, stał pod akademikiem Weroniki. Jako niezwykle kulturalna osoba, Grell wszedł drzwiami. Intuicyjnie poszedł w kierunku jakiegoś pokoju i ostrożnie otworzył jego drzwi. W środku znajdowała się młoda dziewczyna o krótkich, brązowych włosach sięgających do ramion. Na sobie miała dużą szarą bluzę z kapturem, a na nosie okulary w fioletowych oprawkach. Przy drzwiach leżała jedna para czarnych butów sportowych. Samotna lokatorka siedziała przy biurku i coś zawzięcie pisała na laptopie. W uszach miała słuchawki.

Grell popatrzył się zaciekawiony tym co robiła. Ujrzał otwarty dokument tekstowy, na którym z niesamowitą prędkością pojawiały się kolejne słowa. Uśmiechnął się sentymentalnie – jego pierwsza dusza, którą musiał zebrać z Willem, należała do powieściopisarza.

Niespodziewanie dziewczyna wstała od biurka i rzuciła się na niezaścielone łóżko. Dopiero teraz spostrzegł, w jakim bałaganie żyła, co wynikało z jej wrodzonego lenistwa. Znajomi często jej wypominali tę wadę, między innymi w momencie, kiedy miała odebrać swój paszport, jednak Weronika zawsze ich lekceważyła. Machała ręką i stwierdzała, żeby się o nią nie martwili, gdyż jest już pełnoletnia i umie o siebie zadbać. Niektórzy odpuszczali po pewnym czasie, aż do momentu, w którym znowu jej lenistwo przyczyniało się do mniej lub bardziej tragicznych w skutkach wydarzeń.

Przewróciła się z brzucha na plecy i zaczęła wpatrywać się w biały sufit. Z perspektywy Grella wyglądało to, jakby tempo patrzyła się przed siebie nie myśląc o niczym, wyłączając swój umysł. Prawda jednak różniła się znacząco od tego, co można zobaczyć. Sama nie wiedziała czemu, ale przypomniał jej się wypadek, który miał miejsce w październiku, kiedy to niewytłumaczalny sposób zdołała wyzdrowieć. Wielokrotnie ja to zastanawiała, dlaczego tak się stało. Nikt nie przypuszczał, że przeżyje pomimo pęknięcia czaszki.

Dotknęła swojej skroni, pod palcem wyczuła bliznę po jednym z wielu szwów, jakie zrobili jej lekarze. Przesunęła dłonią przez swoje brązowe włosy. To też było niesamowite – jej włosy rosły z niesłychaną szybkością. Od „łysej pały", jak żartobliwie nazywała swoja „fryzurę" po operacji, do pięknych brązowych pasm sięgających ramion.

Weronika leżała, a Grell w tym czasie usiadł przy jej biurku. Trochę bezczelnie zaczął czytać, to co dziewczyna napisała. Opowiadanie nie było jakoś specjalnie długie – zawierało się w pięciu stronach formatu A4. Shinigami przeczytał całość naraz z niesłychaną szybkością, a gdy skończył, uśmiechnął się nostalgicznie sam do siebie.

Historia opowiadała losy pewnej dziewczyny, Michel, która pracowała jako prostytutka w XIX-wiecznym Londynie. Główna bohaterka stała się jedna z wielu ofiar seryjnego mordercy znanego jako Kuba Rozpruwacz. Grell nie spodziewał się czegoś niezwykłego, ot przeciętnego opowiadania ze słabym wątkiem miłosnym, gdzie „zły mężczyzna" zmienia się pod wpływem „cichej i spokojnej dziewczyny". Bardzo się zdziwił się, kiedy Michel i tak została zabita, a sam przestępca ani nie zawahał się, ani nie miał wyrzutów sumienia. Zamiast tandetnej fabuły dostał wiele ciekawych dialogów i poruszonych tematów. Co jeszcze bardziej go zdziwiło to motywacja Kuby Rozpruwacza, którą wykreowała autorka. Nie odbiegała zbytnio od prawdy, nie była też sztuczna czy przedramatyzowana. Weronika nie nakreśliła też go jako kompletnego wariata, który myślał tylko zabijaniu kobiet. Mglistość jego postaci została pięknie przedstawiona – o mordercy można się coś dowiedzieć, ale nie za dużo. Podobnie z postacią Michel – ona nie była wyidealizowaną kobietą, Petrarkowską Laurą, którą życie zmusiło do wyboru takiej, a nie innej drogi. Nie. Świadomie podejmowała decyzje, które mogłyby zostać uznane przez większość za niemoralne czy nieetyczne. Z drugiej strony miała w sobie pewną dozę dobra, ale to nie życzliwość była jej główna cechą.

Nagle ktoś energicznie otworzył drzwi tak, że uderzyły o klamką o ścianę i pogłębiły już istniejącą tam dziurę.

– Wróciłam! – wykrzyczała wysoka blondynka, ściągnęła buty oraz kurtkę i weszła w głąb niewielkiego pokoju. – O! Skończyłaś pisać! – powiedziała bardzo entuzjastycznie i podeszła do biurka, na którym stał laptop. – Daj prze-

– Nie! – Przerwała jej Weronika, jednocześnie zgarniając urządzenie i wyłączając je.

– Nie bądź taka... – wyjęczała niezadowolona.

Grell przyglądał się całej tej sytuacji. Dziewczyny nawet nie zdawały sobie sprawy, iż to ich ostatnie wspólne chwile. Mężczyzna wstał z krzesła, na którym nadal siedział i przeniósł się na łóżko. Przycupnął na nim i czekał na określoną godzinę. Gdyby szedł wolno, jak sobie zaplanował, a nie biegł, Weronika sama czekałaby na niego, aż przyjdzie zebrać jej duszę. Teraz jedyne co mu pozostało to jeszcze czekać, aż dziewczyna zaśnie „snem twardym i nieprzespanym", czyli według jego wytycznych, o dwudziestej drugiej zero trzy.

– Ech... – Westchnęła blondynka. – No dobra.

Zaczęła zbierać jakieś rzeczy.

– Gdzie idziesz? – zapytała się uspokojona szatynka. – Myślałam, że dziś zostaniesz na noc.

– Też tak myślałam, ale... – Dziewczyna zamilkła i tylko wyciągnęła swój telefon z kieszeni opinających jeansów.

Obydwie popatrzyły na siebie porozumiewawczym wzrokiem, a po chwili jednocześnie pisnęły z radości i zaczęły skakać aż pod sam sufit. Wiadomość, którą dostała blondynka, została wysłana przez chłopaka, który jej się podobał. Zaprosił ją do siebie na „winko i może coś jeszcze...". W podekscytowaniu Weronika prawie upuściła laptopa. Chwile później blondynka wyszła z pokoju pełna radości.

Grell westchnął ciężko. Całe to zamieszanie, choć bardzo krótkie, zmęczyło go. Miał już ochotę po prostu zrobić swoja robotę i udać się do siebie na zasłużony odpoczynek. Z tego co powiedział mu Spears, dusze, które nie zostaną zebrane w odpowiednim czasie, mogą być trochę bardziej przywiązane do ciała, ale jako shinigami z wieloletnim doświadczeniem nie powinien mieć z tym większych kłopotów. Czas zdawał się ciągnąć, stać w miejscu, ale w końcu wybiła dwudziesta druga.

Jeszcze tylko trzy minuty. Weronika już prawie zasypiała, powoli przymykała oczy.

– W końcu – powiedział sam do siebie, kiedy wskazówka sekundowa rozpoczęła swój trzeci obieg w ciągu tej godziny.

Podszedł do dziewczyny, która zasnęła w swojej bluzie. Zamachnął się swoja kosą śmierci i ...

– Dlaczego!? – krzyknął wypełniony jednocześnie złością i lekkim przerażeniem.

Jego kosa śmierci nie zdołała jej zranić. Odbiła się tylko. Kiedy zbliżył dłoń na wysokość serca dziewczyny, poczuł emanującą od niego energię tak, jakby miała jakąś moc. Spróbował jeszcze raz – z tym samym marnym skutkiem. Dusza Weroniki za nic na świecie nie chciała poddać się i opuścić jej ciała...

~*~

Wychodzi na to, że dziewczyna sobie jeszcze pożyje. Tylko co się stanie z biednym Grellem, który nie mógł wywiązać się ze swojego zadania?

fruziapo, 23.02.2021

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro