Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22

Jennish

Chciałam do niego zadzwonić i po raz kolejny zagrać mu na nerwach, ale zrezygnowałam z tego pomysłu. Nienawidziłam się za to, że mi tego co mi zrobił nadal chcę mieć z nim kontakt. Mówi się, że zakazany owoc najbardziej kusi, ale nigdy nie sądziłam, że jest to tak niszczące.
Trzymałam w rękach podarek od Leiho, telefon, jedyna możliwa droga bezpośredniego kontaktu z nim.

Podskoczyłam zaskoczona, gdy telefon się rozdzwonił. Szybko odebrałam połączenie i przez sekundę wsłuchiwałam się w przyśpieszony oddech mojego męża.

— Musisz natychmiast znaleźć się w budynku, gdzie przebywałaś po naszym ślubie. Pan R. zajmie się bezpieczeństwem twoich rodziców...— przerwał, a w tle usłyszałam odgłos oddawanych strzałów. — Za kilka minut pojawi się mężczyzna w czerwonym krawacie i blizną na policzku. Wsiądź tylko do jego samochodu, zawiezie cię na miejsce, gdzie będziesz na mnie czekać w piwnicy. Zamknij się na klucz.

— Co się dzieje? Mów.

— Twój ojciec otaczał się samymi wrogami i kretami.

Po tych słowach rozłączył się przy wtórze przekleństw osoby, z którą właśnie przebywał.

* * *

Poczułam na ustach dłoń, druga ręka ściskała mnie za biodro. Twarde ciało przyciśnięte do moich pleców uniemożliwiło mi spojrzenie na jego twarz. Obudziłam się natychmiast, a zrozumienie, że mogła to być tylko jedna osoba zajęło mi kilka sekund. Tylko on mógł mnie dotknąć i nie czuć na karku oddechu Śmierci.

— Tęskniłaś? - puścił mnie, wypowiadając t krótkie pytanie. Moja ręka wystrzeliła w kierunku twarzy zostawiając na jego policzku ślad odciśniętej dłoni. Nawet nie zauważyłam, że już wcześniej ktoś zdążył okaleczyć jego piękną i surową twarz.

— Biorę to za odpowiedź twierdzącą. — zlizał kroplę krwi z wargi.

— Oszalałeś? Czemu tak mnie obudziłeś?

Stał wyprostowany, gdy mierzyłam go od stóp do głowy, krzywiąc się nieznacznie za każdym razem, gdy mój wzrok padał na podarganą koszulę i ślady krwi.

— Cieszę się, że mnie posłuchałaś . Nie sądziłem, że twój ojciec... — przerwałam mu, biorąc go za rękę i wyprowadzając z piwnicy. Nie potrafiłam patrzeć na niego, gdy wyglądał w takim stanie. Najwidoczniej nie czuł się tak dobrze na jakiego chciał uchodzić, bo nie opierał się, gdy powiedziałam, że muszę sprawdzić jego rany. — Nie chcesz wiedzieć co się wydarzyło. — dodał, posłusznie na ławce w łazience. Pokręciłam głową, rozpinając mu koszulę.

— Chcę. — odparłam. — Ale nie będę rozmawiać z tobą, gdy jesteś w takim stanie.

— Martwisz się o mnie.

To nie było pytanie.

— Jeśli będziesz żył nie będę musiała martwić się o bezpieczeństwo rodziców. — odpowedziałam zgodnie z prawdą.

Zdjęłam mu koszulę i rzuciłam na podłogę nie mogąc oderwać wzroku od jego ciała. Widziałam idealnie wyrzeźbione ciało, ale również poranione. Ślady noża, łańcuchów i pobicia to znaczyło niemal każdy fragment jego skóry.

— Jakim cudem jeszcze żyjesz? — powiedziałam do siebie szeptem.

— Gdy opuścisz piekło możesz być pewien tylko jednego. — zmusił mnie bym spojrzała w jego oczy, które  stały się ciemniejsze. — Nie spotka cię już nic gorszego.

Leiho chyba jednak jest niezniszczalny.


Zapraszam na opowiadanie "Zawróć, jeśli masz odwagę " (o nastolatkach)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro