Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

- Armin! - krzyknęłam mu prosto do ucha. - Tęskniłam za tobą!

- Co? - zdziwił się. - Sky? - zeszłam z jego pleców i stanęłam naprzeciwko niego. - Sky! - krzyknął uradowany. - Moja mała Sky! - przytulił mnie mocno.

- Nic się nie zmieniłeś. - powiedziałam z uśmiechem kiedy mnie puścił.

- Ty za to chyba trochę przytyłaś. - wyszczerzył się, za co oberwał w ramię.

- Żartowałem. - zaczął się śmiać. Po chwili do niego dołączyłam.

- Ale Armin ma rację. - powiedział jego brat bliźniak, który do nas podszedł. Obydwoje spojrzeliśmy na niego pytająco. - Nabrałaś masy w niektórych miejscach.

- Nadal nie rozumiem. - powiedziałam jednocześnie zastanawiając się o co mu chodzi.

- Masz czym oddychać. - powiedział i zaczął się śmiać z naszych min. Brunet spojrzał na mnie, ale nie na moją twarz, tylko na mój biust. Perfidnie gapił się na moje piersi przy czym się lekko zarumienił. Odruchowo się zasłoniłam rękami. Jednak po chwili również zaczęłam się śmiać.

- Oh, dziękuję. - powiedziałam, gdy już się trochę uspokoiłam. - Zawsze marzyłam o tym, żeby dostać taki komplement od kogoś, kto nie interesuje się dziewczynami. - uśmiechnęłam się do niebieskowłosego.

- Czy to było obraźliwe? - spytał z bananem przyklejonym do twarzy.

- Przecież wiesz, że cię kocham. - podeszłam do niego, stanęłam na palcach i pocałowałam go w policzek.

- A mnie? - Armin zrobił minę naburmuszonego dziecka. Przewróciłam oczami z uśmiechem i jemu też dałam buziaka w policzek.

- Może być? - spytałam, a on kiwnął głową lekko zarumieniony.

Na następnej przerwie zostałam przedstawiona kilku przyjaciołom bliźniaków. Poznałam miłą rudowłosą Irys, nieśmiałą Violette, która była miała krótkie fioletowe włosy i była mojego wzrostu, i wysoką opaloną dziewczynę o imieniu Kim.

Do domu wracałam sama, bo chłopacy musieli odsiedzieć jakąś karę w szkole. Swoją drogą, ciekawe co zmalowali? Po nich to można się wszystkiego spodziewać.

Weszłam do do parku, przez który muszę przejść, żeby dotrzeć do domu i zauważyłam chłopaka, który czegoś szukał. Miał biało czarne włosy i dwukolorowe tęczówki. Jedno oko było żółte, a drugie zielone. Ale najbardziej w oczy to rzucało się jego ubranie. Miał na sobie strój w stylu wiktoriańskim. Dla mnie to norma. Mój kuzyn Mark się tak ubiera. Ciekawe co u niego słychać?

Podeszłam do chłopaka, który również był ode mnie wyższy. Ugh!

- Zgubiłeś coś? - spytałam.

- Notatnik. - odpowiedział nawet na mnie nie patrząc. Nie lubię jak ktoś tak robi! Jednak postanowiłam być miła.

- Pomogę ci. A jak on wygląda?

- Taki czarny. Mały. - znowu na mnie nie spojrzał. Uspokój się Sky! Wdech, wydech. I jeszcze raz.

Zaczęłam szukać zaginionego przedmiotu. Znalezienie go wcale nie było takie trudne. Leżał on bowiem na pobliskiej ławce.

- To ten? - spytałam i wreszcie byłam godna jego wzroku.

- Tak. Dziękuję. - wyciągnął po niego rękę.

- Jak masz na imię? - spytałam zanim oddałam mu jego własność.

- Lysander. - powiedział i odzyskał notatnik.

- Sky. Miło cię poznać. - posłałam mu blady uśmiech, który odwzajemnił. 

- No... To... W takim razie... Do zobaczenia? - powiedział niepewnie.

- Jasne. To pa! - krzyknęłam i ruszyłam w stronę domu. Dziwny ten chłopak. Na świecie jest pełno dziwaków, a ja się do nich zaliczam. Dla potwierdzenia swych myśli zaczęłam się kręcić wokół własnej osi.

W domu czekało na mnie pyszne spaghetti, które zrobiła moja mama. Opowiedziałam jej jak mi minął dzień i o tym, że spotkałam bliźniaków. Ucieszyła się i kazała ich kiedyś zaprosić na obiad.



I co myślicie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro