Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

27


- Przepraszam - powiedziałam zatrzymując go w drzwiach .

- Co ? - spytał , najwyraźniej zdziwiony moim wyznaniem .

- Przepraszam - powtórzyłam , celowo przeciągając sylaby - tak wiem byłam głupia - na jego twarzy malował się wyraz zdziwienia , ale mimo to mówiłam dalej - nie powinnam się była obrażać o byle co . To znaczy - dodałam zmieszana - powinnam była z tobą porozmawiać . Nie obchodzi mnie Chloe . Skoro mówisz , że między wami nic nie ma ... to ja ci wierzę - skończyłam , a Maksym patrzył na mnie jak skamieniały .

- To znaczy , że zgoda ? - zapytał , a w jego głosie można było usłyszeć nutkę nadziei .

- Zgoda - odpowiedziałam , a wyraz jego twarzy zmienił się natychmiastowo - teraz uśmiechał się szeroko , a oczy mu się śmiały .

- To znaczy , że znowu jesteśmy razem ? - spytał , a ja potrząsnęłam przecząco głową .

- Przyjaciele - powiedziałam spokojnie , choć głos mi drżał . Spojrzałam na Maksyma . Uśmiech zniknął z jego twarzy tak szybko , jak się na niej pojawił .

- Na razie - dodał prawie bezgłośnie , a mimo to go usłyszałam .

- Na razie - zawtórował mu głos w mojej głowie .

Chwycił mnie za rękę i przyciągnął , przytulając mocno , a ja nie protestowałam .

- W końcu przyjaciele też się przytulają - powtarzałam sobie w duchu - przecież mogę się z nim przyjaźnić - przekonywałam sama siebie , a potem myślałam już tylko o jednym : kogo ja chcę oszukać ?! Jak dla mnie serce wie lepiej niż rozum . Na szczęście nikt prócz mnie nie może usłyszeć powtarzającego się w nim imienia - Maksym.

*Francesca*


Czemu Maksym się potrafi pogodzić się z Malwiną ?!

Cały dzień chodzi smutny , do nikogo się nie odzywa - nawet do mnie .

Puk puk

Słyszę stukot od strony dzwi , więc idę otworzyć .

- Cześć - jego uśmiech wita mnie od progu , a ja czuję , że nagle wszystko nabiera sensu .
- Wejdź - mówię i prowadzę go do mojego pokoju .
- Wiesz ... - zaczął spoglądając na mnie słodko - tak sobie pomyślałem ... to znaczy - próbował wytłumaczyć , a jego twarz nabrała czerwonego koloru . Już nie mogłam dłużej powstrzymać śmiechu . - daj mi skończyć ! - krzyknął , ale po jego głosie słychać było , że również jest mu do śmiechu - W kinie grają fajną komedię i zastanawiałem się czy chciałabyś może ze mną pójść ? To znaczy nie nalegam - dodał po chwili , a jego twarz była już w kolorze purpury - Jeśli nie chcesz to ja zrozumiem - teraz patrzył na mnie wyczekująco, a w jego oczach błyszczał skrawek nadzieji .

Tak mu zależy ?

- Z miłą chęcią wybiorę się z tobą do kina - siliłam się na obojętny ton , ale w środku aż kipiałam ze szczęścia .
- Świetnie . Przyjdę jutro o ósmej - wstał , a ja poszłam odprowadzić go do drzwi .
- Narazie - wyszedł , a ja stałam w progu z rozmarzoną miną .

Pech zawsze cię znajdzie nieważne jak dobrą masz kryjówkę .

- On nie jest dla ciebie - usłyszałam po chwili - wygląda mi na typowego podrywacza - Maksym stał w kuchennych dzwiach , patrząc na mnie z powagą .
- Skąd ty możesz wiedzieć jaki chłopak jest dla mnie ? - prawie krzyknęłam .

Rozzłościł mnie .

- Po prostu wiem - powiedział patrząc w przeciwnym kierunku .
- Nie będziesz mi mówił z kim mam chodzić ! To że między tobą , a Malwiną się w tej chwili nie układa nie jest powodem do tego abyś wszystkich wokoło poprawiał ! - teraz byłam już wściekła .

Ta rozmowa nie skończy się dobrze .

Maksym wbiegł do swojego pokoju , trzaskając głośno dzwiami , a ja po chwili uczyniłam to samo .

Czyżbym trochę przegieła ?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro