ZESZYT
a/n
w kilku slowach, ta praca zostala napisana dla mojego przyjaciela (i to w dwa dni doslownie). wydrukowalam ja i wreczylam mu do reki, ale po namysle stwierdzilam, ze w sumie nie zaszkodzi podzielic sie tymi miniaturkami tez tutaj. takze ten, enjoy!
update schedule: co drugi dzien jedna miniaturka ;]
au: nekoma!hinata
Gdyby na początku roku ktoś mu powiedział, że ten głośny, entuzjastyczny chłopak okaże się być nie tylko najlepszym, co go w życiu spotkało, ale również, że ich bliższa znajomość zacznie się od upuszczonego zeszytu, Kenma prawdopodobnie by go nie wyśmiał, ale tylko dlatego, że wolałby się nie odzywać i nie zaczynać bezsensownej rozmowy.
Zwrócił na niego uwagę już w trakcie rozpoczęcia, gdy stał w jednym z pierwszych rzędów z innymi pierwszakami. Niecodziennie rude włosy oraz kontrastująca z niepozornym wzrostem i aparycją żywotność przyciągały uwagę. A potem okazało się, że to on był tym dzieciakiem, który zapisał się do ich klubu z wyprzedzeniem. Wydawał się ciekawski, ale miły i bardzo ambitny. Od razu zapowiedział, że zamierza zostać asem i Małym Gigantem czy jakoś tak. Szybko złapał kontakt z resztą drużyny, zwłaszcza z Inuoką. A kiedy Kenma wystawił mu po raz pierwszy i chłopak zbił piłkę, skacząc tak wysoko, że wszystkim obecnym zaparło dech, na jego twarzy malowało się tak wielkie szczęście, że blondyn uznał, że da radę go znosić, mimo jego intensywności i braków w podstawach.
Właściwie, z czasem okazało się, że rozgrywający nie tylko nie denerwował się sposobem bycia Hinaty, a wręcz przeciwnie — czerpał z niego przyjemność. Obecność tej rudowłosej kulki szczęścia i energii, w jakiś sposób pozwalała mu się odprężyć, dawała komfort i ukojenie po wszystkich stresujących chwilach całego dnia nauki.
Z tym, że wciąż byli tylko kolegami z drużyny, więc ich kontakt ograniczał się do treningów i niekiedy przypadkowych spotkań na korytarzach w trakcie przerw między lekcjami... Do czasu, aż w trakcie jednego z takich spotkań, Kenma upuścił przed nim jeden z trzymanych przez siebie zeszytów. Był to ten z sygnałami, więc kiedy Hinata podnosząc go z ziemi dostrzegł w nim słowo "siatkówka", jego oczy otworzyły się szerzej i wypełniły światłem. Spojrzał wtedy na niego i nagle świat zawęził się tylko do niego. Podekscytowane pytania, zdawkowe odpowiedzi i uśmiechy, uśmiechy, uśmiechy.
Poszli porozmawiać na zewnątrz, w którymś momencie przechodząc ze sportu na inne, codzienne tematy. Kenma powiedział mu, że nie dba o wymuszone i sztuczne grzeczności, on powiedział mu, by w takim razie mówił do niego Shōyō. Niemal spóźnili się na następne lekcje, pochłonięci rozmową!
Potem nadszedł trening, na którym Hi- Shōyō podszedł do niego i, jak gdyby nigdy nic, kontynuował przerwaną wcześniej rozmowę. A potem pożegnał się z nim oddzielnie, by wraz z Inuoką i Shibayamą wsiąść na rowery i odjechać. I napisać do niego wieczorem, bo jakimś sposobem doszło do tego, że w trakcie przerwy wymienili się numerami. A następnego dnia rano przywitał się z nim z entuzjazmem, kiedy wraz z Kuroo wchodzili do szkoły. A potem przyszedł jeszcze pod jego klasę ze swoją śniadaniówką, by wspólnie z nim zjeść drugie śniadanie.
I od tego momentu jakoś już poszło.
Blondyn westchnął ciężko, słysząc za plecami zbliżające się do niego kroki. Skończyli już dzisiejszy trening i właśnie mieli się zabierać za sprzątanie, więc wiedział, że zaraz padną te same słowa co zawsze.
"Kenma! Powystawiaj mi jeszcze kilka razy!"
I wiedział też, że jak zawsze się zgodzi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro