Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

KALENDARZ

Zacznijmy od tego, że to nie tak, że Kenma nie miał głowy do dat. Po prostu nie dbał nigdy o nic wystarczająco, by przejmować się terminami i godzinami. Zawsze miał obok siebie rodziców, Kuroo, drużynę, a później i Shōyō, który przejął obowiązek przypominania mu o wszystkim nad wyraz ochoczo i z energią, na jaką nikt wcześniej w przypadku rozgrywającego Nekomy się nie zdobył.

Dlatego, kiedy rudzielec wysłał mu pełną wykrzykników wiadomość oznajmiającą, że kupił mu kalendarz, by w końcu rozwiązać problem jego zapominania o dodatkowych treningach, obozach i dniach egzaminów (to pierwsze... Nie przypominał sobie, by kiedykolwiek wspominał o nich Hinacie, więc... Czyżby Kuroo? Dopadnie go później), Kozume w pierwszym odruchu odpisał mu oczywiście "nie potrzebuję go". Wtedy jednak został zasypany ścianą, dosłowną ścianą! Smutnych emoji i nawet jeżeli nie z poczucia winy, to przynajmniej w trosce o swój wzrok (to jest: niedostanie oczopląsu), koniec końców nie tylko się zgodził, a nawet i dodał, że cieszy go taki prezent, by udobruchać przyjaciela.

No cóż. Czasami człowiek musi się poświęcić, by na czyjejś twarzy znów zagościł ten zniewalający uśmiech, prawda?

Widząc dumę, jaka rozświetliła oczy Shōyō, kiedy w końcu przyjechał do Tokyo i z dumą zaprezentował mu swój zakup, Kenma stwierdził, że było warto.

Ze stoickim spokojem przyjął podarek i wsadził go do plecaka, poświęcając mu jedną, przelotną myśl dotyczącą upchnięcia go w jakimś pudle później, kiedy już wróci do domu. Jednakże ostatecznie, nawet to nie było mu dane, gdyż zaraz po powrocie do Miyagi, Hinata głośno domagał się zdjęcia zawieszonego już na ścianie prezentu, a kimże był Kenma, by mu odmówić? No właśnie.

Poruszona fotka w słabym świetle, po której otrzymaniu jasnowłosy skrzywiłby się z niesmakiem, została obsypana przez Shōyō ochami i achami oraz setką innych wyrazów zachwytu. Hm, może rzeczywiście nie wyglądało najgorzej... No ale, nieważne! Niech sobie wisi, on i tak nie będzie miał nawet okazji, by z niego skorzystać.

Już miał wyciągnąć konsolę i zapomnieć o całej sprawie, gdy w jego głowie rozległo się wspomnienie słów Hinaty z chwili, w której wręczył mu ten nieszczęsny kalendarz.

"Proszę Bardzo! Powieś go u siebie w pokoju i niech ci służy! O, będziesz mógł od razu zaznaczyć nasze następne spotkanie!"

Spojrzał w jego stronę. Gdyby faktycznie je zaznaczył i mu o tym napisał, a może nawet wysłał zdjęcie, Shōyō na pewno by się ucieszył...

Bez przekonania poczłapał do biurka, po dłuższej chwili szukania (i czterech mikro-walkach z samym sobą, by się poddać) wygrzebał z szuflady długopis i znów poczłapał, tym razem do ściany. Zakreślił dzień, sobotę za dwa tygodnie, niezgrabną linią i zrobił kilka kroków wstecz, by popodziwiać swoje dzieło. Meh, cokolwiek.

Wysłał zdjęcie i bez czekania na odpowiedź włączył grę. To tyle.

I tylko kładąc się spać parę godzin później, kiedy jego wzrok przypadkiem zahaczył o otoczoną nierównym kółkiem liczbę, Kenma pomyślał, że w sumie przyjemnie jest mieć takie przypomnienie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro