Trzydzieści siedem📚
OKEY misie!
Przepraszam, że tak długo mi to zajęło, ale chyba za bardzo wkręciłam się w pisanie mojej w pełni autorskiej opowieści😅
Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe i zapraszam do czytania!❤️
🦎🦎🦎
Znowu siedział w jej pokoju. Myślała, że wyjdzie z siebie i zaraz stanie obok, jednak tylko spojrzała się na niego spod byka i wskazała palcem na drzwi.
— No przepraszam za tamto — wywrócił oczami, ale na przekór nie wstał z jej łóżka, tylko poklepał miejsce obok siebie, prosząc tym samym, by dosiadła się do niego. Asuna pokiwała głową na boki i prychnęła.
— Gdyby naprawdę byłoby ci przykro, to siedziałbyś teraz w swoim pokoju i nawet nie wychyliłbyś stamtąd łba — powiedziała oschłym tonem, kwasząc się na twarzy, jakby zjadła coś nie dobrego. — Poza tym, teraz nie powinno cię tu w ogóle być, zwłaszcza, że chciałabym się ubrać — wskazała dłonią na szlafrok ciasno zawiązany w talii.
— Po prostu chciałem z tobą przez chwilę porozmawiać. Ojciec nagle podjął decyzję, że podczas sylwestra powinniśmy być w domu z rodziną — wzruszył ramionami obserwując, jak usta czarnowłosej zaciskają się w wąską kreskę. — Jedziemy jeszcze dziś, żeby mógł się jeszcze trochę przespaćw dzień, więc jest to ostatni gwizdek na rozmowę.
— Myślałam, że macie zostać na dłużej — zmarszczyła brwi, odnosząc wrażenie, że to był jakiś kolejny podstęp z jego strony. Uchiha pokręcił głową na boki i znów poklepał miejsce obok siebie. Przez dłuższą chwilę wahała się czy podejść do niego. Nie wiedziała czy jej zaufanie do niego właśnie się nie skończyło. Przymknęła na moment powieki i w końcu mu uległa siadając obok niego i krzyżując ręce na klatce piersiowej.
— Też tak myślałem, ale jeśli aż tak nie ufasz moim słowom, to możesz iść i zapytać się o to mojego ojca. Powinien się właśnie pakować na dole w swoim pokoju — powiedział i zamilkł wpatrując się w jej twarz, a gdy zobaczył, że naprawdę się nad tym zastanawia uniósł w górę jedną brew.
— Chyba tak właśnie zrobię — mruknęła i wstała, ale zaraz znowu usiadła pociągnięta za rękę. Sasuke mocno zaciskał dłoń na przegubie jej nadgarstka. — Puść — odsunęła się bardziej od niego, lecz nie puszczał jej ręki.
— Nie myślałem, że weźmiesz to na serio.
— Czyli kłamałeś? — parsknęła i poruszyła głową w niedowierzaniu, wzrok wlepiając w sufit.
— Nie. Nie myślałem, że aż tak bardzo mi nie ufasz — poluźnił nareszcie uścisk na jej ręce, dzięki czemu mogła szybko przyciągnąć do siebie swoją dłoń. Oczy nieco mu pociemniały, a brwi złączyły się w konsternacji.
— Nie powinieneś być wcale zdziwiony — odparła poprawiając poły szlafroka i zakładając nogę na nogę. — Na pewno nie po tym, co zrobiłeś, gdy wracaliśmy do domu i po tym, co powiedziałeś podczas kolacji.
— Przecież na początku ostrzegałem cię, że będę odpowiadał na pytania zgodnie z prawdą, choć może ona nie wydawać ci się zbyt kolorowa.
— Przyszedłeś rozmawiać tu o tym? — zapytała niezbyt zadowolona i już miała znów podjąć próbę wygonienia go z pokoju, ale odwiodło ją od tego kiwnięcie jego głowy w zaprzeczeniu.
— Nie. No, może nie do końca — zaczął wpatrując się w dłoń, którą ułożyła na pościeli. — Wolałem raczej nie poruszać tematu rozmowy na dole.
— Więc, o co takiego chodzi?
— Cóż. Chciałem ci prawidłowo wyznać, to co czuje — wrócił spojrzeniem do jej oczu, które wyrażały tonę zrezygnowania.
— Sasuke, mamy to już za sobą i żadne twoje miłe słowa lub obietnice niczego nie zmienią. Dlaczego po prostu nie przyjmiesz tego do siebie? — przetarła ręką twarz. Była zmęczona jego próbami i naprawdę chciała, żeby w końcu sobie odpuścił wszelkie próby uwiedzenia jej. Zwłaszcza, że była w związku. — Powinieneś ruszyć do przodu.
— Pozwól mi po prostu zrobić to, co chce — położył dłoń na jej odpowiedniczce i pogładził jej skórę kciukiem, przez co poczuła, jakby skręcały się jej jelita.
— A dlaczego miałabym to zrobić, gdy ty nie pozwalasz zrobić mi tego, co ja chcę? — odparowała chcąc wyślizgnąć rękę spod jego palców, jednak nie pozwolił jej na to. Serce podskoczyło jej go gardła, kiedy przybliżył się do niej opierając swoją drugą rękę za jej plecami. — Odsuń się, już — syknęła próbując go odepchnąć. Nie osiągnęła tym nic, tylko pogorszyła sytuację tracąc równowagę i opadając na plecy.
— Nie wiem co jest złego w wyznawaniu uczuć osobie, którą się kocha i o której myśli się przez cały czas, a nawet śni — jego oddech owiał jej ucho, przez co cała się spięła. I może nie powinna, ale przestraszyła się, że Uchiha mógł jej coś zrobić w tamtym momencie.
— To się nazywa obsesja — powiedziała drżącym głosem, starając się wyrwać spod niego. A było to trudne, ponieważ kruczowłosy był naprawdę zdeterminowany. Znów zanurzył spojrzenie w jej oczach i na moment zesztywniał w bezruchu.
— Boisz się mnie? — zamrugał szybciej powiekami widząc strach w jej oczach.
— Czy to nie oczywiste? — prychnęła próbując jak najbardziej wepchnąć swoje ciało wgłąb materaca, by między nimi była większa odległość. — Poza tym, naprawdę chcę, żebyś się ode mnie odsunął. Nie czuje się komfortowo w takiej pozycji, zwłaszcza, że kogoś mam i czuję się, jakbym go zdradzała — dodała i zaraz stwierdziła, że zrobiła wielki błąd. Mogła nie mówić mu w takiej chwili o swoim kochanku, a może istniałaby szansa, by z niej zszedł i w ogóle opuścił jej pokój.
— Kto to? — zmarszczył brwi naciskając mocniej na jej rękę, która zaczynała jej cierpnąć. Hiroi skrzywiła się, powoli wpadając w panikę. Chciałaby, żeby ktoś teraz wszedł i przerwał tę chorą sytuację. — Kto to? — ponowił pytanie bardziej stanowczym głosem, nawet głośniej, ale nie przykładała do tego większej uwagi.
— Sasuke, to boli do jasnej cholery — syknęła, gdy łzy niekontrolowanie napłynęły jej do oczu. Ale on nie słuchał, jakby w ogóle wyłączył się na jej słowa i odruchy.
— Dlaczego mi to robisz, co? Mam wokół siebie tyle dziewczyn, ale ty jesteś wyjątkiem i nawet nie chcesz na mnie spojrzeć — schował głowę w zagłębieniu jej szyi. Kiedy poczuła jego usta na swojej skórze nie mogła już tego dalej znieść. Przełknęła z trudem ślinę i pomyślała o jedynym racjonalnym wyjściu. Podciągnęła do siebie szybko kolano uderzając w jego najbardziej wrażliwą część ciała. Momentalnie, gdy tylko usłyszała jak zasysa z bólu powietrze popchnęła go na bok i szybko wstała odbiegając za krzesło i łapiąc za nie drżącymi dłońmi. Nie przejęła się nawet poluzowanym wiązaniem szlafroka. Obserwowała, jak zwija się ukrywając twarz w jej pościeli. Odczekała moment, by uspokoić swój oddech i by Uchiha doprowadził się jako tako do normalnego stanu. Kiedy spojrzał na nią, zimny pot oblał jej całe ciało.
— Wynocha. I więcej mnie nie dotykaj — podniosła głos, może nawet zbyt bardzo, ale nie interesowało ją, że ktoś mógł to usłyszeć. Nawet jej to odpowiadało. Ciemnooki za to nie ruszył się nawet o milimetr, wielkimi oczami wpatrując się w jej roztarganą emocjami twarz. — Wyjazd, zanim zawołam ojca — warknęła takim tonem, o który nigdy by się nie podejrzewała. W tym momencie Sasuke stracił nie tylko jej zaufanie, ale także i szacunek.
Kiedy tylko wyszedł usiadła na krześle nie mogąc dłużej utrzymać równowagi na nogach, jak z waty. Przymknęła powieki pochylając się do przodu i ukrywając twarz w dłoniach. Spędziła tak dobre kilka minut zanim odważyła się ponownie spojrzeć na cztery ściany, które ją otaczały. Podeszła do okna i otworzyła je na oścież pragnąc nabrać świeżego powietrza. To było dla niej zbyt wiele. Oparła się o parapet czując, jak mróz owiewa jej ciało i wbija się w nią jak mikroskopijne igły. Wzdrygnęła się. Nie zamykając okna podeszła do drzwi, które zamknęła na klucz i stanęła na przeciw szafy, z której wyjęła czystą piżamę. Rozejrzała się dookoła zanim wciąż zdenerwowana przebrała się w nią. Zawiesiła szlafrok na krześle i położyła się na łóżku. Modliła się, żeby nikt jej nie zawołał, gdy Fugaku i Sasuke będą mieli już wyjeżdżać. Skuliła się pod kołdrą i zapominając o napisaniu do Hatake wiadomości, zasnęła niedługo potem.
Do zoba!🌱
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro