Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Trzydzieści siedem📚

OKEY misie!

Przepraszam, że tak długo mi to zajęło, ale chyba za bardzo wkręciłam się w pisanie mojej w pełni autorskiej opowieści😅

Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe i zapraszam do czytania!❤️

🦎🦎🦎

Znowu siedział w jej pokoju. Myślała, że wyjdzie z siebie i zaraz stanie obok, jednak tylko spojrzała się na niego spod byka i wskazała palcem na drzwi.

— No przepraszam za tamto — wywrócił oczami, ale na przekór nie wstał z jej łóżka, tylko poklepał miejsce obok siebie, prosząc tym samym, by dosiadła się do niego. Asuna pokiwała głową na boki i prychnęła.

— Gdyby naprawdę byłoby ci przykro, to siedziałbyś teraz w swoim pokoju i nawet nie wychyliłbyś stamtąd łba — powiedziała oschłym tonem, kwasząc się na twarzy, jakby zjadła coś nie dobrego. — Poza tym, teraz nie powinno cię tu w ogóle być, zwłaszcza, że chciałabym się ubrać — wskazała dłonią na szlafrok ciasno zawiązany w talii.

— Po prostu chciałem z tobą przez chwilę porozmawiać. Ojciec nagle podjął decyzję, że podczas sylwestra powinniśmy być w domu z rodziną — wzruszył ramionami obserwując, jak usta czarnowłosej zaciskają się w wąską kreskę. — Jedziemy jeszcze dziś, żeby mógł się jeszcze trochę przespaćw dzień, więc jest to ostatni gwizdek na rozmowę.

— Myślałam, że macie zostać na dłużej — zmarszczyła brwi, odnosząc wrażenie, że to był jakiś kolejny podstęp z jego strony. Uchiha pokręcił głową na boki i znów poklepał miejsce obok siebie. Przez dłuższą chwilę wahała się czy podejść do niego. Nie wiedziała czy jej zaufanie do niego właśnie się nie skończyło. Przymknęła na moment powieki i w końcu mu uległa siadając obok niego i krzyżując ręce na klatce piersiowej.

— Też tak myślałem, ale jeśli aż tak nie ufasz moim słowom, to możesz iść i zapytać się o to mojego ojca. Powinien się właśnie pakować na dole w swoim pokoju — powiedział i zamilkł wpatrując się w jej twarz, a gdy zobaczył, że naprawdę się nad tym zastanawia uniósł w górę jedną brew.

— Chyba tak właśnie zrobię — mruknęła i wstała, ale zaraz znowu usiadła pociągnięta za rękę. Sasuke mocno zaciskał dłoń na przegubie jej nadgarstka. — Puść — odsunęła się bardziej od niego, lecz nie puszczał jej ręki.

— Nie myślałem, że weźmiesz to na serio.

— Czyli kłamałeś? — parsknęła i poruszyła głową w niedowierzaniu, wzrok wlepiając w sufit.

— Nie. Nie myślałem, że aż tak bardzo mi nie ufasz — poluźnił nareszcie uścisk na jej ręce, dzięki czemu mogła szybko przyciągnąć do siebie swoją dłoń. Oczy nieco mu pociemniały, a brwi złączyły się w konsternacji.

— Nie powinieneś być wcale zdziwiony — odparła poprawiając poły szlafroka i zakładając nogę na nogę. — Na pewno nie po tym, co zrobiłeś, gdy wracaliśmy do domu i po tym, co powiedziałeś podczas kolacji.

— Przecież na początku ostrzegałem cię, że będę odpowiadał na pytania zgodnie z prawdą, choć może ona nie wydawać ci się zbyt kolorowa.

— Przyszedłeś rozmawiać tu o tym? — zapytała niezbyt zadowolona i już miała znów podjąć próbę wygonienia go z pokoju, ale odwiodło ją od tego kiwnięcie jego głowy w zaprzeczeniu.

— Nie. No, może nie do końca — zaczął wpatrując się w dłoń, którą ułożyła na pościeli. — Wolałem raczej nie poruszać tematu rozmowy na dole.

— Więc, o co takiego chodzi?

— Cóż. Chciałem ci prawidłowo wyznać, to co czuje — wrócił spojrzeniem do jej oczu, które wyrażały tonę zrezygnowania.

— Sasuke, mamy to już za sobą i żadne twoje miłe słowa lub obietnice niczego nie zmienią. Dlaczego po prostu nie przyjmiesz tego do siebie? — przetarła ręką twarz. Była zmęczona jego próbami i naprawdę chciała, żeby w końcu sobie odpuścił wszelkie próby uwiedzenia jej. Zwłaszcza, że była w związku. — Powinieneś ruszyć do przodu.

— Pozwól mi po prostu zrobić to, co chce — położył dłoń na jej odpowiedniczce i pogładził jej skórę kciukiem, przez co poczuła, jakby skręcały się jej jelita.

— A dlaczego miałabym to zrobić, gdy ty nie pozwalasz zrobić mi tego, co ja chcę? — odparowała chcąc wyślizgnąć rękę spod jego palców, jednak nie pozwolił jej na to. Serce podskoczyło jej go gardła, kiedy przybliżył się do niej opierając swoją drugą rękę za jej plecami. — Odsuń się, już — syknęła próbując go odepchnąć. Nie osiągnęła tym nic, tylko pogorszyła sytuację tracąc równowagę i opadając na plecy.

— Nie wiem co jest złego w wyznawaniu uczuć osobie, którą się kocha i o której myśli się przez cały czas, a nawet śni — jego oddech owiał jej ucho, przez co cała się spięła. I może nie powinna, ale przestraszyła się, że Uchiha mógł jej coś zrobić w tamtym momencie.

— To się nazywa obsesja — powiedziała drżącym głosem, starając się wyrwać spod niego. A było to trudne, ponieważ kruczowłosy był naprawdę zdeterminowany. Znów zanurzył spojrzenie w jej oczach i na moment zesztywniał w bezruchu.

— Boisz się mnie? — zamrugał szybciej powiekami widząc strach w jej oczach.

— Czy to nie oczywiste? — prychnęła próbując jak najbardziej wepchnąć swoje ciało wgłąb materaca, by między nimi była większa odległość. — Poza tym, naprawdę chcę, żebyś się ode mnie odsunął. Nie czuje się komfortowo w takiej pozycji, zwłaszcza, że kogoś mam i czuję się, jakbym go zdradzała — dodała i zaraz stwierdziła, że zrobiła wielki błąd. Mogła nie mówić mu w takiej chwili o swoim kochanku, a może istniałaby szansa, by z niej zszedł i w ogóle opuścił jej pokój.

— Kto to? — zmarszczył brwi naciskając mocniej na jej rękę, która zaczynała jej cierpnąć. Hiroi skrzywiła się, powoli wpadając w panikę. Chciałaby, żeby ktoś teraz wszedł i przerwał tę chorą sytuację. — Kto to? — ponowił pytanie bardziej stanowczym głosem, nawet głośniej, ale nie przykładała do tego większej uwagi.

— Sasuke, to boli do jasnej cholery — syknęła, gdy łzy niekontrolowanie napłynęły jej do oczu. Ale on nie słuchał, jakby w ogóle wyłączył się na jej słowa i odruchy.

— Dlaczego mi to robisz, co? Mam wokół siebie tyle dziewczyn, ale ty jesteś wyjątkiem i nawet nie chcesz na mnie spojrzeć — schował głowę w zagłębieniu jej szyi. Kiedy poczuła jego usta na swojej skórze nie mogła już tego dalej znieść. Przełknęła z trudem ślinę i pomyślała o jedynym racjonalnym wyjściu. Podciągnęła do siebie szybko kolano uderzając w jego najbardziej wrażliwą część ciała. Momentalnie, gdy tylko usłyszała jak zasysa z bólu powietrze popchnęła go na bok i szybko wstała odbiegając za krzesło i łapiąc za nie drżącymi dłońmi. Nie przejęła się nawet poluzowanym wiązaniem szlafroka. Obserwowała, jak zwija się ukrywając twarz w jej pościeli. Odczekała moment, by uspokoić swój oddech i by Uchiha doprowadził się jako tako do normalnego stanu. Kiedy spojrzał na nią, zimny pot oblał jej całe ciało.

— Wynocha. I więcej mnie nie dotykaj — podniosła głos, może nawet zbyt bardzo, ale nie interesowało ją, że ktoś mógł to usłyszeć. Nawet jej to odpowiadało. Ciemnooki za to nie ruszył się nawet o milimetr, wielkimi oczami wpatrując się w jej roztarganą emocjami twarz. — Wyjazd, zanim zawołam ojca — warknęła takim tonem, o który nigdy by się nie podejrzewała. W tym momencie Sasuke stracił nie tylko jej zaufanie, ale także i szacunek.

Kiedy tylko wyszedł usiadła na krześle nie mogąc dłużej utrzymać równowagi na nogach, jak z waty. Przymknęła powieki pochylając się do przodu i ukrywając twarz w dłoniach. Spędziła tak dobre kilka minut zanim odważyła się ponownie spojrzeć na cztery ściany, które ją otaczały. Podeszła do okna i otworzyła je na oścież pragnąc nabrać świeżego powietrza. To było dla niej zbyt wiele. Oparła się o parapet czując, jak mróz owiewa jej ciało i wbija się w nią jak mikroskopijne igły. Wzdrygnęła się. Nie zamykając okna podeszła do drzwi, które zamknęła na klucz i stanęła na przeciw szafy, z której wyjęła czystą piżamę. Rozejrzała się dookoła zanim wciąż zdenerwowana przebrała się w nią. Zawiesiła szlafrok na krześle i położyła się na łóżku. Modliła się, żeby nikt jej nie zawołał, gdy Fugaku i Sasuke będą mieli już wyjeżdżać. Skuliła się pod kołdrą i zapominając o napisaniu do Hatake wiadomości, zasnęła niedługo potem.

Do zoba!🌱

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro