Trzydzieści jeden📚
OKEY misie!
Ten już jest ostatni, następny pojawi się już w poniedziałek! :')
10/10❤️
🦎🦎🦎
— Wiedziałam, że to się tak skończy. Jutro będę chodzić, jak typowe zombie z zakwasami — mruknęła układając głowę na kolanach Hatake, który zaczął przeczesywać jej świeżo umyte włosy pachnące kokosem.
— Aż tak bardzo cię zmęczył ten twój brat? — dodał lekki nacisk na ostatnie słowo, jednak Hiroi wolała to zignorować.
— Czuję jakbym miała dosłownie umrzeć. Mówiłam mu, że miałam dość długą przerwę od biegania, a ten wyciągnął mnie na dziesięć kilometrów. Po jednej czwartej już myślałam, że wyzionę ducha — mruknęła zamykając oczy i obracając się na bok przodem do brzucha szarowłosego, do którego się przytuliła. Hatake odchylił głowę do tyłu opierając ją o zagłówek i mruknął. Zastanawiał się, jak z niej to wyciągnąć. Mówić w prost czy raczej wziąć ją podstępem. Postawił najpierw na tą drugą opcję.
— Zastanawiam się, dlaczego nigdy mi o nim nie mówiłaś. W końcu ja opowiedziałem ci o mojej rodzinie — zaczął powoli, czując, jak licealistka podnosi się z jego ud i siada na zgiętych kolanach. Milczała przez moment, przygryzając wargę, czego nie mógł zobaczyć przez to, iż miał zamknięte oczy. — Nie możecie się aż tak źle dogadywać. Widziałem, jak ze sobą rozmawialiście, śmiałaś się i widocznie byłaś szczęśliwa, że cię odwiedził. Więc, jaki jest powód? — uchylił powieki łapiąc z nią kontakt wzrokowy.
— To nie do końca tak, jak na to wygląda — westchnęła odwracając od niego spojrzenie, przez co mlasnął niezadowolony językiem i wyprostował się. Ułożył swoją dłoń na jej poliku i skierował jej głowę w swoją stronę, tak by nie uniknęła już spotkania z jego tęczówkami.
— Co jest na rzeczy, hm?
— To dość... Pogmatwane — mruknęła. — Przepraszam, że cię okłamałam, ale przy nim nie miałam innego wyjścia — uśmiechnęła się ze skruchą, widząc jak matematyk łączy ze sobą brwi. — Sai został przysłany przez mojego tatę, żeby mnie przypilnować, a później przekazać mu, jak idzie mi w szkole i w życiu prywatnym — oznajmiła. — I wcale nie jest moim bratem. Wiem, że właśnie o to ci chodziło, już wcześniej załapałam aluzje, ale miałam nadzieję, że zrezygnujesz z dalszych podchodów.
— A czy nie lepiej, żeby twój tata sam został u ciebie i zobaczył, jak sobie radzisz? — przekrzywił głowę lekko w bok, niezbyt rozumiejąc, dlaczego ciemnowłosy wysłał do Asuny swojego zamiennika.
— Tata jest prezesem sporej firmy, jednej z większych na rynku i woli być zawsze na miejscu, by mieć wszystko pod kontrolą — wyznała nie wiedząc dlaczego, czuła się dziwnie. Od dawna nikomu nie mówiła prawdy o swoich rodzicach, więc było to dość zrozumiałe. No i Kakashi był jedyną osobą, której udało się wyhaczyć to małe kłamstwo z Saiem w roli głównej. — Dlatego też bałam się wejść z tobą w związek. Gdyby to się wydało... Wolę nawet o tym nie myśleć — skrzywiła się, a ciemnooki uśmiechnął. — Wszyscy mieliby nas na celowniku, mój tata pewnie dopilnowałby, żebyś nie znalazł już pracy w żadnej placówce szkolnej, a ja zostałabym w ekspresowym tempie wydana za mąż — powiedziała i zamilkła zdając sobie sprawę z tego, co właśnie powiedziała. A to było o kilka słów za dużo, nie chciała by Hatake się o tym teraz dowiedział w taki sposób.
Między nimi panowała teraz grobowa cisza, Asuna mogła przyrzec, że nauczyciel słyszał właśnie obijające się jej o rzebra serce, które biło jak szalone ze zdenerwowania. Bała się, co może teraz powiedzieć, jednak jedyne czego się doczekała to był jego lekki uśmiech, mówiący jej, że wszystko będzie w porządku.
— Wiedziałem, że w twoim zachowaniu było coś dziwnego, po tym jak twoi rodzice wyszli wtedy z domu. Więc jeśli teraz się zwierzasz, to może powiesz mi też o czym wtedy rozmawialiście? — pogładził dłonią kolano szatynki, która stwierdziła, że już nie powinna niczego przed nim zatajać.
— Pytali się mnie, czy jestem gotowa na małżeństwo. No i co ważniejsze, gdy dowiedzieli się ile masz lat mój tata był przerażony myślą, że mogłabym mieć z tobą romans — przygryzła wargę i zaraz usłyszała jego śmiech. Zmarszczyła brwi i w niezrozumieniu spojrzała na jego rozbawioną twarz. — Nie widzę w tym nic śmiesznego.
— Ciekawe będzie mieć za teścia kogoś, kto od razu będzie przeciwny naszemu związkowi — powiedział ciągle się podśmiewując pod nosem. Hiroi uchyliła usta ze zdziwienia, nie wiedząc, co ma na to odpowiedzieć. — Chociaż, może jeśli nie pozna wcześniej mojego nazwiska, da się mu wmówić, że poznaliśmy się, gdy zakończyłaś szkołę — wzruszył ramionami, a ciemnooka złapała się za głowę nie mogąc powstrzymać uśmiechu cisnącego się jej na usta.
— Zwariowałeś? Przecież on cię od razu sprawdzi — parsknęła cicho, na co Kakashi pokiwał głową na boki i wciągnął ją na swoje kolana tak, by siedziała na nich okrakiem.
— Może i zwariowałem, ale na twoim punkcie — odparł układając swoje dłonie na jej biodrach i zaciskając na nich swoje palce. Wpatrywali się w siebie w ciszy, jakby próbując rozszyfrować, co mają na myśli. — Jestem w stanie zrobić wszystko, żebyś tylko została u mojego boku. Już ci to mówiłem w hotelu — powiedział w końcu ponownie ściskając skórę na jej biodrach, przez co wzdłuż kręgosłupa szatynki przebiegły dreszcze. — I nie zamierzam przestraszyć się twojego ojca, gdy dojdzie do konfrontacji. Niezależnie jak szybko przyszedłby na to czas. Dlatego nawet gdyby się to wydało, nie będę jak pies z podkulonym ogonem błagał, by zapomniał. Nie, wręcz przeciwnie. Patrząc mu prosto w oczy, powiem, że cię kocham. Bo kocham cię, jak nic innego na tym świecie, Asuna — mówił powoli z pewnością w głosie, widząc jak na twarzy osiemnastolatki pojawiają się leniwie rumieńce. Najpierw nie docierał do niej sens słów, które wypowiadał. Dopiero po chwili je zrozumiała, a one wyryły się w jej głowie i krążyły w myślach na okrągło. — Kocham cię — powtórzył z powagą, czekając na jej odpowiedź.
— Ja też cię kocham — szepnęła układając swoje dłonie na jego twarzy. W brzuchu trzepotały jej skrzydła milionów motyli, a po klatce piersiowej rozlewało jej się gorąco, które zaczynało ją wręcz palić. — Kocham cię, Kakashi — dodała i nie zastanawiając się dłużej złączyła ich usta w pocałunku.
Przychodząc do Kakashiego od razu po biegu z Saiem, nie myślała, że skończą na jego kanapie z każdą chwilą pogłębiając taniec ich warg, który robił się coraz namiętniejszy.
Hatake wyprostował się, przyciągając ją bliżej do siebie, jedną dłoń powoli wsuwając pod jej koszulkę i umieszczając ją na gołej skórze talii szatynki. On także nie pomyślał wcześniej, że wyciąganie z Asuny informacji o jej rodzinie skończy się w taki sposób. W sposób, który przyprawiał go o coraz szybsze bicie serca i o myśli, o które wcześniej nawet on by się nie podejrzewał.
Oderwali się od siebie na moment nabierając w płuca powietrza, by chwilę później, patrząc się głęboko w swoje oczy, znów ponowić testowanie smaku swoich ust. Powietrze dookoła robiło się gorętsze z sekundy na sekundę, a po tym, jak licealistka także wsunęła dłoń pod koszulkę szarowłosego, ten nie wiedział czy potrafiłby się już zatrzymać. Wznieciła w nim ogień, którego nie umiał zgasić. Odsunął się od niej i nie widząc protestu w jej oczach, powoli zdjął z niej górną część ubrania. Nawet w nocy nie śnił, że właśnie tak będzie to wyglądać. Słyszał jej płytszy oddech, który nakręcał go do dalszych czynów. Jego usta powoli zaczęły wędrować po jej szyi, pozostawiając po sobie wilgotną ścieżkę, która prowadziła do obojczyka. Zatrzymał się przy nim, podgryzając go lekko, przez co z ust ciemnookiej wydało się westchnięcie.
— Do sypialni — mruknęła odsuwając go delikatnie od siebie. Słysząc te dwa słowa Hatake poczuł się, jak najszczęśliwszy człowiek na świecie. Gdzieś w jego podświadomości ciągle krążyła myśl, że Asuna jednak jeszcze zrezygnuje, jednak teraz nie miał wątpliwości, co do tego, że chciała kontynuować.
— Jak sobie życzysz — musnął jej usta, wstając z kanapy wciąż z nią w ramionach. Powoli wszedł do sypialni i ułożył ją na łóżku, kleczac między jej nogami i przyglądając się figurze, jakby porcelanowej lalki.
— Zawstydzasz mnie — oparła się na przedramieniu drugą ręką zmuszając go do pocałunku.
— Chcę się napatrzeć — odparł, gdy znów ułożyła się wygodnie na plecach, a on ponownie zaczął kąsać oraz całować jej szyję a także dekolt. Jedną dłoń wsuwajać pod jej plecy, a drugą zaciskając na jej biodrze. Zatracił się w tym. Zatracił się na tyle, że gdy uniósł się, by zdjąć swoją koszulkę, dopiero wtedy zauważył zamknięte oczy nastolatki, która po feralnych dziesięciu kilometrach najzwyczajniej w świecie odpłynęła.
Zamrugał kilka razy i przetarł dłonią swoją twarz, zaraz śmiejąc się cicho pod nosem.
— Czyli to na razie tyle — westchnął z uśmiechem na ustach i zdjął z siebie koszulkę, ostrożnie zakładając ją na ciemnowłosą. Zszedł z łóżka i poszedł do kuchni, nalewając sobie do szklanki zimnej wody. Musiał się otrzeźwić i doprowadzić do porządku, zanim położyłby się spać. A było mu naprawdę ciężko tego dokonać.
Gdy tylko jego myśli wróciły na właściwy tor, a jego ciało się odprężyło, wrócił do sypialni. Zastanawiał się czy położyć się obok Hiroi, czy raczej spać tej nocy w salonie. Oparł się o biurko patrząc na jej twarz, na którą opadały kosmyki włosów. Ukucnął przed nią i delikatnie odgarnął je do tyłu, gładząc jej policzek, aż w końcu zdecydował się położyć za nią. Objął ją ręką przyciągając bliżej siebie, twarz wtulając we włosy szatynki.
~°~
Była zażenowana. Myślała, że spali się ze wstydu, gdy tylko z samego rana do jej głowy napłynęły wspomnienia z wieczora. Miała wrażenie, że ta wpadka będzie ciągnąć się za nią do końca życia i prześladować.
Jak mogłam zasnąć?
Schowała twarz w dłoniach, łokcie opierając o blat stołu, na którym zaraz pojawił się talerz z jajecznicą. Zerknęła na szarowłosego spomiędzy palców, a widząc jego uspokajający uśmiech całkowicie zdjęła ręce z twarzy.
— I tak dobrze, że dalej nas nie poniosło — powiedział nareszcie, siadając na przeciw niej. Asuna zmarszczyła brwi biorąc w dłoń widelec i nabijając na niego kawałek jajka.
— Co masz przez to na myśli? — zapytała nieco zmieszana.
— Nie miałem prezerwatyw — wzruszył ramionami. — I tak musielibyśmy przerwać, może wtedy byłoby nawet bardziej niezręcznie niż teraz — dodał i oparł głowę o pięść. — Nie sądzisz?
— Faktycznie — mruknęła czując, jak na jej poliki wpływa jeszcze większe gorąco niż przedtem. Hatake zaśmiał się pod nosem, na co prychnęła cicho.
Może naprawdę tak było lepiej. Robiliśmy to pod wpływem chwili i nie wiem czy teraz odważyłabym się zrobić to samo...
— Kakashi — zaczęła cicho, na co zachęcił ją mruknięciem, biorąc łyka parującej kawy. — Wyjeżdżam dzień przed świętami i nie będzie mnie do czasu zakończenia ferii zimowych — oznajmiła krzyżując z nim spojrzenie. Szarowłosy odłożył kubek na stół i złączył ze sobą dłonie bawiąc się kciukami.
— Jak mam rozumieć, jedziesz do rodziców? — zapytał dla pewności i założył nogę na nogę, bujając lekko stopą w powietrzu. Hiroi przytaknela i odsunęła od siebie pusty talerz. — Czyli nie będzie cię miesiąc?
— Mniej więcej — uniosła w górę kąciki ust w przepraszającym geście. — Szczerze, wolałabym zostać i spędzić ten czas z tobą, ale to jedyny okres czasu, w którym mogę pobyć z nimi trochę czasu.
— Spokojnie. Ja sam miałem zamiar odwiedzić swojego tatę. Muszę go tylko poinformować, że zostanę u niego dłużej — kiwnął jej głową, by się nie zamartwiała. — Tylko pisz do mnie codziennie. I jeśli będziesz miała okazję, dzwoń. Miło byłoby usłyszeć twój głos co jakiś czas — przymknął powieki w uśmiechu, układając swoją dłoń na mniejszej odpowiedniczce. Asuna odetchnęła cicho, przygryzając przy tym wargę. — Nad czym tak myślisz? — zagadnął, gdy cisza zaczęła się przedłużać.
— Nad... W sumie to nieważne — także się uśmiechnęła i wstała. — Będę się zbierać, do zobaczenia w szkole — pochyliła się nad nim składając na jego ustach lekkiego całusa.
— Hiroi, poczekaj jeszcze chwilę — zatrzymał ją łapiąc za nadgarstek i odwracając znów przodem do niego. Zmarszczyła brwi w niezrozumieniu, na co westchnął cicho. — Zachowujesz się niesfojo. To przez to, co się wczoraj stało, prawda? — zapytał poważnym tonem i uśmiechnął się lekko, gdy zobaczył rumiane poliki nastolatki i jej odwrócony od niego w zawstydzwniu wzrok. — To było pod wpływem chwili. Nie wymagam teraz od ciebie, żebyśmy zrobili to dzisiaj, czy w bliskiej przyszłości. Jeśli nie jesteś gotowa, powiedz mi o tym, a ja poczekam na odpowiedni moment. Nie musimy się spieszyć, mamy mnóstwo czasu — dokończył i wstał, patrząc się na nią wzrokiem wyczekującym odpowiedzi. Asuna przymknęła na moment powieki i odetchnęła z wyraźną ulgą.
— Od samego rana zastanawiałam się, jak ci o tym powiedzieć. Ciszę się, że poruszyłeś ten temat pierwszy. Dziękuję — uniosła kąciki ust w górę i objęła go ramionami, co od razu odwzajemnił.
— Nie ma za co. A teraz idź już do siebie, spotkamy się po lekcjach, jak zwykle — ucałował jej czoło na pożegnanie, a gdy wyszła z powrotem usiadł na krześle. Spojrzał na zegarek i upił trochę napoju z kubka. Zaczął się zastanawiać, czy jeśli się dziś lekko spóźni, uczniowie nie będą mieli mu tego za złe.
Do zoba!🌱
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro