Trzydzieści dwa📚
OKEY misie!
Dzisiaj taki luźniutki rozdzialik, więc zapraszam do czytania!❤️
🦎🦎🦎
— Skąd masz tego siniaka? — zapytała szatynka wpatrując się prosto w fioletowy policzek Uzumakiego. Ostatniego dnia nie było go w szkole, więc teraz podejrzewała, że to był powód jego nieobecności.
— Jacyś kolesie zaczepili mnie i Hinatkę, jak ją odprowadzałem do domu — wzruszył ramionami. — Ale co ważniejsze, kim był ten chłopak, który odprowadził cię dziś do szkoły? Myślałem, że kręcisz coś z Sas...
— Naruto-kun — przerwała mu jasnooka posyłając mu znaczące spojrzenie. Była na bieżąco w sprawach, jakie działy się między Hiroi a Uchihą.
— To mój brat — wyznała udając, że nie usłyszała drugiej części jego wypowiedzi. — Zatrzymał się w naszym mieście na jakiś czas i jest na tyle nadopiekuńczy, że teraz pilnuje każdego mojego kroku. I faktycznie jest jak rzep u psiego ogona — ostatnie zdanie wypowiedziała bardziej do siebie niż do nich. — Wracajmy do tematu, który zmieniłeś. O co poszło? — założyła nogę na nogę opierając brodę na dłoni. Siedziała do niego bokiem układając zgięty łokieć na oparciu krzesła. Przeniosła spojrzenie na Hyuugę siedzącą na ławce stojącej obok tej Naruto. Asuna odniosła wrażenie, że trzecioklasistka czuła się już bardziej komfortowo w otoczeniu niebieskookiego i to pewnie za sprawą korepetycji, których mu udzielała. I w które na dobrą sprawę wplątała ją Asuna.
— Chcieli pieniędzy i tyle. Szybko doprowadziłem ich do pionu — uśmiechnął się odchylając na krześle ze zwycięskim uśmiechem.
— Gdyby jeden z nich się nie potknął, mielibyśmy o wiele większe problemy — mruknęła zgodnie z prawdą Hinata, na co na twarzy blondyna zawisł cień zmieszania. — Na szczęście, albo i nieszczęście po tamtym spotkaniu Naruto został tylko ślad na twarzy i rana na ręce — dodała zmartwionym tonem, patrząc się na swoje palce, którymi się bawiła.
— Twoi rodzice byli pewnie w szoku — ciągnęła rozmowę ciemnooka, chcąc wejść we wszystkie szczegóły wydarzenia.
— A gdzie tam! Nie raz już wracałem w gorszym stanie. Ale teraz dostałem jeszcze po głowie, dattebayo — odparł naburmuszony wydymając usta. — Za jedno małe przekleństwo — zmrużył zły powieki. Hyuuga zakryła dłonią usta wspominając tamten moment i powstrzymała chęć śmiechu, który nieproszony cisnął jej się na usta.
— Tak, to prawdziwa zbrodnia. Uderzyć kogoś za przekleństwo — odparła Asuna z lekkim półuśmiechem pod nosem. Spojrzała na zegarek ignorując Naruto, który wymawiał właśnie długą listę pomysłów na małą, słodką zemstę za tamtą zniewagę. Zastanawiała się czym zaskoczy ją dzisiejszy dzień. — Macie jakieś plany na przerwę zimową? — zagadnęła powracając wzrokiem na posturę ciemnowłosej, która zamyśliła się lekko.
— Rodzice pewnie zabiorą mnie w góry na tydzień — odparł Naruto z grymasem na twarzy. — Chociaż ja wcale nie lubię tam jeździć, dattebayo — dodał, a jego głos przypominający burczenie szczeniaka wywołał w Asunie zduszone parsknięcie śmiechu. — A ty, Hinatka? Będziesz gdzieś wybywać? — zapytał. Wyraz jego twarzy pokazywał, jak bardzo błękitnooki był zmienny w swoich emocjach w tym momencie. Jednak jego oczy połyskiwały dobrze znanym Hiroi błyskiem, gdy za każdym razem patrzył na dziewczynę obok niego, która teraz pod jego wyczekującym spojrzeniem rumieniła się delikatnie.
— Nie wiem. Pewnie zostaniemy w domu i będziemy przyjmować gości, którzy będą do nas przyjeżdżać. Najpewniej przyjedzie też mój kuzyn, Neji — oznajmiła i przyjrzała się licealistce, z którą toczyli rozmowę. Po wypowiedzeniu imienia jej krewnego na ustach szatynki wymalował się grymas, któremu towarzyszyły złączone ze sobą brwi i zmrużone powieki. — Znasz go?
— Uczęszczałam z nim do klasy w poprzedniej szkole. Jego mądraliński ton zawsze działał mi na nerwy, nie ważne kiedy i do kogo mówił — mruknęła zwilżając dolną wargę językiem.
— Powinnaś poznać go takiego, jaki jest po szkole. To naprawdę równy gość — kiwnął na swoje słowa Naruto, na co Asuna pokręciła głową na boki.
— Moja relacja z nim nie jest raczej na dobrej stopie. Poza tym, nie miałabym jak go poznać. Też wyjeżdżam w góry — uniosła w górę jeden kącik ust. Oj tak. Z brązowowłosym kuzynem jej przyjaciółki w ogóle nie umiała znaleźć wspólnego języka. Od kiedy jej wzrok poraz pierwszy skrzyżował się z jego oboje poczuli między sobą niewidzialną linę nieporozumienia. Gdyby tylko nie zaciskała mocno zębów podczas lekcji czy przerw była pewna, że powiedziałaby mu coś niemiłego. Coś co w końcu wykurzyłoby go z butów ułożonego, pilnego ucznia, który był dobry dosłownie we wszystkim. To ją irytowało najbardziej.
Jak można być taką chodzącą perfekcją i cały czas mieć na twarzy tą poważną mine?
Nie mogła tego zrozumieć. Nawet ona, uczennica z wzorowym zachowaniem i nadprzeciętną wiedzą, którą wykazywała się na lekcjach i sprawdzianach, nie mogła dojść do tego, w jaki sposób był zbudowany tamten zbyt poważny nastolatek. Czasem zastanawiała się czy nie jest jakąś maszyną złudnie przypominającą człowieka, albo kosmitą, który chciał zwęszyć sekrety ziemskich istot. To przyprawiało ją o dreszcze i męczyło każdego wieczora, gdy próbowała zasnąć. Niekiedy nawet myślała, że ma na jego punkcie obsesję i wtedy wyrzucała go z myśli. Na niedługo, jednak przynajmniej przez chwilę nie widziała jego piekielnie mądrych, wiejących chłodem gałek ocznych w swojej wyobraźni. Na dodatek zawsze był pewny siebie i swoich umiejętności, niekiedy łapała się na tym, że mu tego zazdrości. Chociaż gdy przypominała sobie, jak na co poniektórych patrzy z wyższością zazdrość zmieniała się w uczucie pożałowania. Za żadne skarby świata nie chciała być taka, jakim był on. Nawet jeśli znała go tylko jako nienagannego ucznia liceum, wątpiła by znalazła z nim wspólny język po zajęciach, gdy mógł w końcu zrzucić maskę, jaką utrzymywał podczas lekcji.
Z myśli wyrwał ją dzwonek. Nawet nie słyszała, jak Naruto prowadził dalej rozmowę z Hinatą, która później zajęła już swoje miejsce.
— Co mamy teraz? — zagadnął blondyn, a Hiroi zerknęła znów na zegarek nad tablicą.
— Biologię i sprawdzian — odmruknęła i przymknęła na moment powieki. Była przygotowana, jednak i tak ganiła się w myślach, że poświęciła tą przerwę na rozmowy, nie na powtarzanie materiału.
— Ta żmija znowu da jakieś zadania na poziomie rozszerzonym — jęknął chowając twarz w dłoniach. — Pomożesz mi jakoś?
— Spróbuję, ale nie licz na wiele. On nigdy nie spuszcza z nas oczu — burknęła i przekręciła się przodem do biurka nauczyciela. Orochimaru przeszedł przez drzwi, jakby był władcą całego wszechświata i miał w poważaniu zdanie innych na jego temat. Asuna w głębi duszy go podziwiała, chociaż miał dziwny charakter, którego w ogóle nie łapała. Przez cały semestr zrozumiała tylko jego dwa żarty, z których śmiała się później w domu. Na lekcji zawsze wszyscy byli cicho, więc głupio było jej nagle się roześmiać. A szczerze miała na to ochotę, mimo że bała się jego reakcji. Biolog przeszedł między ławkami rozdając sprawdziany, każdy dostał po dwie kartki złączone zszywką. Gdy wrócił na miejsce kiwnął do nich głową i tak właśnie zaczęła się ich walka z czasem.
Asuna ze skupieniem pisała sprawdzian, raz po raz czując lekkie kopnięcia w spód jej krzesła. Oblizała dolną wargę i zerknęła na Oślizgłego Węża. Właśnie sprawdzał godzinę na zegarku zapiętym na nadgarsku, więc miała dosłownie sekundę na wyjście spod sprawdzianu czystej kartki. Powoli zaczęła przepisywać na nią informacje, nasłuchując przy tym czy Orochimaru nie wstaje z krzesła. Nie wstawał, w okół słyszała tylko szybkie stukanie długopisów o papier.
Tyle wystarczy, żeby dostał trójkę — mruknęła do siebie w myślach i spojrzała znów na czarnowłosego, który wyjmował z torby termos, najpewniej z herbatą z ziółek. Podała więc szybko kartkę za siebie, którą Naruto odebrał w równie ekspresowym tempie. Serce biło im nadzwyczaj szybko, a ręce trzęsły się i pociły zostawiając wilgotne ślady na sprawdzianie. Hiroi mogła się z pewnością założyć, że biolog będzie się krzywił przy sprawdzaniu ich prac. Zerknęła kątem oka w bok na Sasuke, który zirytowany marszczył brwi i skreślał coś, a później poprawiał i tak w kółko. Nie mógł się w ogóle skupić, w głowie miał tylko obraz Asuny i mężczyzny o jasnej karnacji, który według Sakury miał być jej chłopakiem. Nie pasowało mu to. Dlaczego pojawił się tak znikąd i wcześniej go z nią nie widział? Niby powinien wierzyć Sakurze, przyjaźnił się z nią i darzyła go głębszym uczuciem, a jednak nie potrafił dopuścić tej informacji do siebie.
— Odkładamy kartki, czas się skończył — oznajmił nagle Orochimaru, na co ciemnowłosy fuknął cicho pod nosem, jakby zaskoczony. Przez chwilę jakby walczył na spojrzenia z kartką trzymaną przed sobą, jak głupio by to nie brzmiało i dopiero gdy wysoka sylwetka stanęła przed nim, uniósł wzrok w górę napotykając zaintrygowane jego zachowaniem tęczówki biologa. — Sprawdzian tym razem chyba nie poszedł ci dobrze, co wnioskuję z twojej wykrzywionej twarzy. Trudno — mruknął nauczyciel niezbyt zadowolony z zaistniałej sytuacji. Miał zamiar wysłać Sasuke na konkurs, ale teraz zaczął się nad tym poważnie zastanawiać. Dział był w końcu łatwy, przynajmniej według niego. Dla niego w tym przedmiocie było wszystko klarowne i jasne, miał szczerą nadzieję, że dla Uchihy także, tylko był to jego zły dzień. Wziął w dłoń sprawdzian szatyna i przeszedł zaraz do kolejnego rzędu. Dzwonek zadzwonił, gdy tylko doszedł do biurka. Spakował wszystko w swoją teczkę i opuścił klasę bez żadnego pożegnania.
— To było straszne — szepnął Uzumaki, z którego uleciało całe powietrze. Sasuke nadstawił ucha, gdy Hiroi mu odpowiedziała.
— Nigdy więcej nie będę ci pomagać na jego sprawdzianach. Myślałam, że wszystko widział, gdy posyłał mi te swoje dziwne spojrzenie, jak oddawałam mu sprawdzian — mruknęła opierając się o ścianę pomiędzy oknami. Jej twarz była blada, dłonie wycierała w spódniczkę, po czym złączyła je ze sobą i wyprostowała łokcie strzelając chrząstkami. — Załatwiłam Ci trójkę, Uzumaki. Masz u mnie dług, który jakoś będziesz musiał spłacić — dodała i uśmiechnęła się lekko. Sasuke mógł patrzeć się na to godzinami i nigdy by mu się to nie znudziło.
— Coś wymyślę — odrzekł blondyn szczerząc się jak głupi do sera. — Tak w ogóle, pomyślałem sobie, że powinniśmy jakoś przywitać twojego brata — zaczął, na co Uchiha prawie się uśmiechnął, chociaż zalała go lekka fala goryczy. Niemal zaufał Sakurze w tej sprawie, jednak okazało się, że powiedziała mu kolejne kłamstwo, by tylko się do niego zbliżyć.
— Nie będzie już na to czasu — mruknęła z przepraszającą nutą w głosie. — Jutro już wyjeżdżamy, więc może w przyszłości o tym pomyślimy — wzruszyła ramionami i zaraz przeszedł ją dreszcz, gdy usłyszała obok siebie głos różowowłosej nastolatki, która opierając się łokciami o ławkę szatyna wypinała się tym samym do niej oraz błękitnookiego, który otworzył szeroko oczy. Hiroi zacisnęła usta w wąską kreskę i zdzieliła go po głowie.
— Najpierw mama, później ty! Za co, dattebayo? — jęknął żałośnie, na co przekręciła oczami.
— Domyśl się — prychnęła i wstała z miejsca podchodząc do Hyuugi, która uśmiechała się do niej lekko. — Jak ci poszło? — oparła się pośladkami o puste krzesło przed jasnooką, która odchyliła się lekko na swoim.
— Nawet nieźle. Liczę na mocną czwórkę — odpowiedziała i spojrzała ukradkiem na blondyna, który w kucku opierał się przedramionami na ławce Uchihy i o czymś z nim gawędził razem z zielonooką. — Widziałam, jak mu pomagałaś. Ja dostałabym chyba zawału — westchnęła.
— Ja też niemal go dostałam. To było najgorsze czterdzieści pięć minut mojego życia — zaśmiała się cicho i wyprostowała swoją posturę. — Chodź, rozprostujemy trochę kości i zmniejszymy ilość stresu — wystawiła do niej rękę, którą Hinata od razu złapała i obie wyszły z klasy kierując się do automatu z jedzeniem i piciem.
Sasuke obserwował je dwie opuszczające klasę, a następnie zwrócił swoją uwagę na Haruno, która wyzywała znowu z jakiegoś powodu Uzumakiego. Zastanawiał się, czy poruszyć temat brata Asuny, którego różowowłosa przedstawiła mu jako chłopaka czarnowłosej. Przymknął na moment powieki.
Zostawię to na jakiś czas dla siebie.
Do zoba!🌱
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro