Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dwadzieścia sześć📚

5/10❤️


🦎🦎🦎

Asuna nawet nie zorientowała się, gdy godzinna ceremonia ślubna dobiegła końca. Była tak podekscytowana, jakby to była jej uroczystość, jej wielki dzień. Jak przez mgłę zapamiętała oklaski oraz rzucanie kwiatami. Siedziała już w ciepłym aucie Hatake i jechali za parą młodą, która hucznie ogłaszała ich nową, wspólną drogę życia, trąbiąc klaksonem co chwilę, tak jak i oni oraz reszta bliższych osób. Na ustach Hiroi cały czas widniał szeroki uśmiech, przez który Kakashi ciągle dostawał miłych dreszczy. Uwielbiał, gdy była szczęśliwa, był pewien, że do końca życia przed oczami będzie miał jej malinowe wargi, które układały się w piękny półokrąg.

— To takie cudowne Kakashi — mruknęła nagle, a szarowłosy spojrzał na nią wyrwany z myśli. — Dwoje kochających się ludzi będzie ze sobą już na zawsze — westchnęła. W jego myślach niepohamowanie zaczęły przewijać się obrazy wyobrażeń, jak wyglądałby ich ślub. Asuna stojąca na przeciw niego w pięknym kimonie i kapłan wygłaszający ich przysięgę małżeńską. Mała grupa bliskich ludzi, którzy z uśmiechami wpatrywaliby się w ich szczęście.

To dopiero byłoby coś cudownego.

— Masz rację — odparł po chwili. — To musi być niezwykłe uczucie, związać się tak ze swoją miłością — mruknął. Hiroi przymknęła na moment powieki. Czy ona chciałaby tego z Kakashim? Odpowiedź była prosta i szybka: oczywiście, że tak. Nie wyobrażała już sobie życia bez niego. Skierowała na niego spojrzenie, jego oczy jakby zrobiły się jaśniejsze, a kąciki ust unosiły się w górę pod maską. Idealnie było widać teraz lekki zarys jego ust.

Czy coś ze mną nie tak? Naprawdę powinnam o tym tak myśleć? Ale... W końcu nie ma nic złego w takich wyobrażeniach, gdy występuje w nich osoba, którą się kocha... W końcu naprawdę chciałabym spędzić z nim resztę moich dni. Tylko problemem może być moja rodzina i jego pozycja w społeczeństwie.

Już chciała coś powiedzieć, ale samochód zatrzymał się. Zmarszczyła brwi zdezorientowana, ale zaraz dotarło do niej, że są już u celu. Odpięła pasy i tak jak wcześniej, Kakashi ofiarował jej pomocną dłoń przy wychodzeniu z auta. Kiwnęła mu głową w podzięce, lekko unosząc kąciki ust w górę. Hatake wyjął jeszcze podarunek, obwiązany purpurową i białą wstążką oraz kopertę z pieniędzmi za obojga (o co zresztą trochę się posprzeczali, Asuna nie chciała, by Hatake płacił za nich oboje, ale w końcu stanęło na tym, że szarowłosy nie przyjął od niej pieniędzy i wyszło na jego), po czym ruszyli do wnętrza budynku, razem z innymi gośćmi. Kiedy weszli, ustawili się w jak na razie nie wielkiej kolejce do pary młodej, by wręczyć im prezenty.

— Słyszałam od Kakashiego, że to twój pierwszy ślub na jakim jesteś. Jak pierwsze wrażenia? — zapytała Rin, gdy tylko nadeszła ich kolej.

— Jest cudownie, aż sama nie mogę doczekać się mojego — zaśmiała się cicho, a Rin spróbowała wyłapać jak najwięcej szczegółów z jej zachowania oraz mowy. I wyłapała coś bardzo ciekawego, co potwierdzałoby teorie jej męża. Aż przeszły ją ciarki, gdy tylko w myślach wymówiła to określenie na Obito.

Wzrok Asuny tylko na sekundę zatrzymał się na szarowłosym, który gratulował swojemu przyjacielowi, wręczając mu podarunek. I właśnie to było tym małym, wręcz prawie niezauważalnym szczegółem.

— A wiesz już, z kim? — zagadnęła ponownie Rin, jakby w żartach, czym zaskoczyła nastolatkę, która od razu delikatnie się zarumieniła.

— Cóż... Powiedzmy — speszyła się nieco i zaraz poczuła dłoń na swojej talii.

— Jeszcze zdążycie porozmawiać, za nami czekają ludzie — mruknął jej do ucha, przez co zrobiła się jeszcze bardziej czerwona na twarzy. Brunetka zachichotała na ten widok. — My już zajmiemy swoje miejsca — oznajmił przyjaciółce i przeszedł razem z Hiroi przez krótki korytarz, chwilę później znikając z oczu mężatce.

Kakashi, musisz wziąć się w garść i wyznać jej swoje uczucia, bo ona tego nie zrobi.

— O czym rozmawiałyście? — zapytał czarnooki, chociaż dobrze wiedział, co było ich tematem. Idealnie wyłapał pytanie Rin, jednak odpowiedzi licealistki nie usłyszał, przez co był teraz trochę zawiedziony swoim słuchem.

— O takich tam... Weselnych sprawach — mruknęła, szukając plakietek na stole z ich imionami. — O, mam — położyła dłoń na oparciu krzesła i spojrzała w swoje prawo, by sprawdzić, kto będzie siedział obój niej. Uśmiech zszedł z jej twarzy, a czerwień zmienił się w bladość. Hatake zerknął jej przez ramię i wzdrygnął się.

Ona nie będzie obok niego siedzieć. Nie ma mowy.

— Jeśli chcesz, możemy się zamienić miejscami. Mi to takiej dużej różnicy nie zrobi — zaproponował wzruszając przy tym ramionami. Ciemnooka spojrzała się na niego z wyrazem ulgi i wdzięczności na twarzy.

— Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że to zrobisz — odetchnęła spokojna i usiadła na miejscu matematyka, a on na jej. Zamienili jeszcze plakietki z nazwiskami.

Po tym, jak widziałem jego wzrok w hotelu, który był skierowany wprost w twoją stronę, nie zamierzam pozwolić mu siedzieć obok ciebie.

Na stole, przy każdym miejscu położone były małe pudełeczka z przyklejonymi wstążkami. Hiroi wzięła swoje w dłonie i zaczęła mu się przyglądać z bliska, obracając nim dodatkowo.

— Mamy poczekać na resztę gości, czy możemy rozpakować je już teraz? — zapytała. Założyła nogę na nogę, odłożyła opakowanie na swoje miejsce i ułożyła dłonie na kolanie. Sala zaczęła się dość szybko zapełniać ludźmi, przez co zrobiło się dodatkowo nieco głośniej niż było. Cichej muzyki nie można już było wyłapać spośród odgłosów rozmów.

— Ja już swoje dawno otworzyłem — oświadczył Kakashi, a szatynka zwróciła na niego swoją uwagę, zdziwiona.

Kiedy on to zrobił? — mruknęła w myślach, ale nie zadała tego pytania na głos i sama otworzyła swój mały prezencik. Uśmiechnęła się na widok czekoladki w kształcie serca i wzięła ją do ust.

— Jaka dobra... — szepnęła zdziwiona.

— Prawda? Jestem pewien, że zrobili je razem z babcią Obito, dla wyjątkowych osób. Patrz na tamtą parę — wskazał jej ruchem głowy na lewo. — Oni mają zwykłe czekoladki, w kształcie okręgu. Tak samo, jak goście siedzący niedaleko nich — oznajmił cicho. — W dodatku smakowały tak samo, jak te, które jadłem z Obito w akademiku. Raz mnie takimi poczęstował.

— Jesteś bardzo spostrzegawczy — Asuna w myślach wpadła w lekką panikę, gdy uświadomiła sobie, że tak samo mógł wyczytać z niej uczucia do niego.

Muszę się pilnować jeszcze bardziej. Ale czy to jest w ogóle wykonalne? I tak powstrzymuje się z całych sił, by powstrzymać się przed wyjawieniem mu swoich uczuć.

— Właśnie dlatego nikt nie ściąga na moich sprawdzianach — puścił jej oczko i zaczął się rozglądać po sali, do której wchodziło jeszcze więcej gości. W tłumie wyłapał różowe włosy i już wiedział, gdzie jest ten przeklęty Uchiha. W myślach policzył do trzech. Nie widział go od czasu wydarzenia na schodach. Sasuke nie przychodził do szkoły, więc nawet nie miał jak się nad nim poznęcać. A w głębi duszy naprawdę pragnął zadać mu pytania, na które czarnowłosemu ciężko by było znaleźć odpowiedzi. Nie był zdziwiony, gdy podszedł razem z Sakurą do ich miejsc.

— Kakashi-sensei! Dzień dobry — przywitała się od razu Sakura, a on machnął ręka.

— Kakashi. Nie jesteśmy teraz w szkole, więc możecie mi mówić po imieniu — odparł. Sasuke mruknął coś pod nosem z nietęgą miną.

Gdyby tylko siedzieli na odwrót, byłbym bliżej niej. Dlaczego tak w ogóle ona jest tutaj z naszym nauczycielem? Znają się oboje z Obito i Rin?

— Asuna, jak dobrze cię widzieć — powiedziała do niej różowowłosa, machając przy tym dłonią.

— Cześć, Sakura — odparła od razu, uśmiechając się szeroko. — Jak ci się na razie podoba?

— Wesele jak wesele — wzruszyła ramionami. — Czekam na tą lepszą część — westchnęła cicho, zawijając kosmyk włosów na palec.

— Lepszą?

— No tak, zwykle są dwie, a nawet czasem trzy imprezy. Pierwsza jest dla rodziny i bliskich znajomych, a na kolejne zapraszane jest coraz więcej osób, kolegów i tak dalej — wyjaśnił Kakashi, czując dziwną atmosferę. Zerknął kątem oczu na Haruno, która wzrokiem chyba próbowała zabić czarnowłosą.

Coś się pomiędzy nimi wydarzyło?

O, jaka niespodzianka — usłyszeli głos po drugiej stronie stołu i jak jeden mąż spojrzeli w tamtą stronę.

Jakby nie mogli dać mu innego miejsca.

Zależy dla kogo — burknęła zniesmaczona Asuna. Siedział dokładnie przed nią. Ale nie chciała psuć sobie zabawy. Postanowiła po prostu nie reagować na jego głupie zaczepki. Sasuke uśmiechnął się do Madary, który puścił mu porozumiewawcze oczko.

Coś knują... Powinienem jej pilnować trochę bardziej niż zakładałem?

Zanim ktokolwiek jeszcze zdążył coś powiedzieć, Hatake przejechał wzrokiem po zebranych. Rin i Obito siedzieli już na swoich miejscach, tak samo jak i reszta. Odchrząknął, przymknął na moment powieki i wstał ze swojego miejsca, przy zdziwionym spojrzeniu Hiroi. Po sali rozszedł się dźwięk uderzania w kieliszek. Oczy wszystkich zgromadzonych wierciły dziurę w tej jednej osobie, która na twarzy miała szeroki uśmiech i nic nie rozbiła sobie ze spojrzeń zebranych, którzy nie mogli zobaczyć jego wyrazu twarzy kryjącego się pod maską.

— Chciałem wznieść toast i podziękować za tak liczne przybycie na tą cudowną uroczystość, jakże cudownej pary młodej — zrobił przerwę, po której wszyscy zaklaskali krótko. W między czasie kelnerzy uzupełniali kieliszki szampanem, a jako iż wynajęta salka była niedaleko hotelu, w którym zatrzymali się goście, nie było problemu z procentami i jazdą samochodem pod wpływem alkoholu. Kiedy mężczyzna z butelką nalał mu trochę szampana, podziękował mu i kontynuował.

Dlaczego nie powiedział mi, że będzie robić takie coś?

— Nie jestem wybitnym mówcą, więc będzie krótko, ale na temat. Znam tych dwoje od dawna, jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi i mogę szczerze powiedzieć jedno: zawsze ich do siebie ciągnęło i to musiało się tak skończyć. Więc wznoszę toast za ich zdrowie, pomyślne życie małżeńskie no i co jeszcze... Miłej podróży poślubnej — mrugnął w ich stronę, gdy znów rozległy się brawa przeplatane ze śmiechem wielu osób, które wstały z kieliszkami w dłoniach i na raz wypili szampana. Kiedy usiadł zobaczył rozbawiony wzrok czarnookiej.

— Co to miało znaczyć, to na końcu? — parsknęła cicho, a on uniósł kąciki ust jeszcze wyżej niż dotychczas. Oczywistym było to, że każdy wyłapał ukryty przekaz wypowiedzi. Nie dało się go ukryć.

— Nic niezwykłego. Po prostu mam tylko nadzieję, że miło spędzą podróż poślubną — mrugnął do niej i tak wesele ruszyło z kopyta.

Co chwila ktoś opowiadał jakieś zabawne sytuacje z życia, jakby był to jakiś wyścig o pierwsze miejsce. Było przekomicznie i bardzo miło, a panująca atmosfera zachęcała kolejnych ludzi do zabawy. Był nawet konkurs dla pary młodej. Czarnooka nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, ile czasu już minęło. Od czasu do czasu coś przekąsiła, jednak teraz, biorąc do ust winogrono, prawie się nim zakrztusiła, czując na łydce dotyk buta. Serce podeszło jej do gardła. Momentalnie swój wzrok przeniosła na Madarę, który jakby nigdy nic słuchał przemówienia pracodawcy któregoś z nowożeńców. Hiroi zacisnęła usta w wąską kreskę, śląc przy tym na niego spojrzeniem pioruny.

Nie możesz jakoś dziwnie zareagować... Wszyscy mogą zwrócić na ciebie uwagę, a tego nie chcesz — mruknął Uchiha w myślach, gdy ich oczy spotkały się. Uśmiechnął się bezczelnie, cały czas jeżdżąc nogą po jej nodze.

Dlaczego Kakashi musiał teraz wyjść do toalety?

— Asuna, chciałbym z tobą porozmawiać.

Ciemnowłosa od razu zwróciła całą swoją uwagę na Sasuke, który wstał z miejsca.

Wszystko, byleby nie przebywać "sam na sam" z Madarą, któremu zaczęło powoli odwalać.

— Faktycznie, dobrze byłoby wyjaśnić sobie kilka spraw — także wstała z miejsca, kątem oczu widząc, jak drugi Uchiha przekręca ślepiami i bierze w dłoń kieliszek z szampanem.

Może to zachowanie jest spowodowane upiciem? Który to już jego kieliszek?

Ruszyła razem z Sasuke do wyjścia i stanęli na dworze, przy drzwiach. Asuna skrzyżowała przedramiona na klatce piersiowej, od razu czując jak uderza w nią zimny wiatr.

— Dam ci...

— Nie trzeba, dam radę — uśmiechnęła się niezręcznie. Stali moment w ciszy, jakby Sasuke zapomniał jaki temat chciał poruszyć. — Więc, co chciałeś mi powiedzieć?

— Nie zrezygnuje z ciebie — oznajmił pewny siebie, a dziewczyna przymknęła powieki, biorąc głęboki wdech. Nie spodziewała się tego. Myślała, że raczej omówią tamto wydarzenie i wrócą do relacji kolega, koleżanka.

— Ale Sasuke, ja...

— Nie zrezygnuje — powtórzył, marszcząc lekko brwi. — A wiesz dlaczego? — przybliżył się do niej lekko, na co zrobiła krok do tyłu. — Ponieważ jesteś najlepszym, co dotychczas mi się przytrafiło. Jako jedyna chciałaś mi pomóc i zrobiłaś to dobrze. Nie patrzyłaś na mój wygląd, nie piszczałaś, gdy tylko na ciebie spojrzałem. Traktowałaś mnie normalnie, a nie jak jakiegoś Boga.

— Sakura też chciała ci pomóc. I odwzajemniłaby twoje uczucia. Dlaczego nie zwrócisz uwagi właśnie na nią? — mruknęła, a on spojrzał na nią spod byka.

— Sakura chce mi pomóc, bo ma w tym cel. A ty pomogłaś mi bezwarunkowo. Ale nie rozmawiajmy o niej — nachylił się nad nią trochę. — Nie odpuszczę sobie ciebie, ponieważ jeszcze nigdy nie czułem się przy kimś, jak przy tobie. Nienawidzę, gdy ktoś się obok ciebie kręci. Moje serce nie nadąża za swoim rytmem, gdy jesteś przy mnie, rozumiesz?

— Rozumiem, ale...

— Nie ważne, co teraz powiesz. Czy jesteś w kimś zakochana, czy nie. Nie interesuje mnie to teraz, bo sprawię, że zmienisz swoje uczucia. Mogą minąć wieki, ale będę próbował — odsunął się od niej i złapał za klamkę od drzwi. — Pamiętaj, Uchiha kocha najbardziej — zaznaczył i wszedł ponownie do środka, zostawiając czarnooką samą z myślami.

Dlaczego to na mnie się uwziął? Przecież... To nie ma sensu. Ja nawet go nie kocham! Czemu nie może po prostu tego uszanować i zwrócić uwagi na osobę, która coś do niego naprawdę czuje?

Nabrała głęboko powietrza. Miała nadzieję na dobrą zabawę, jednak po takim wyznaniu nie wiedziała, czy stać ją na jakieś śmiechy i chichy. Jego słowa na długo pozostaną w jej głowie. Przygryzła wargę i zaczesała włosy do tyłu.

— Co jest z tym wszystkim nie tak? — burknęła i potarła swoje ramiona. Na zewnątrz nie dość, że było zimno, to jeszcze zaczynało się ściemniać. — Co ja mam z tym niby teraz zrobić? Ile razy nie powiem mu nie, to nie przestanie — złapała się za głowę i pokiwała nią na boki.

Nie myśl teraz o tym. Odseparuj się od tamtych słów chociaż na ten dzień. Spędź miło czas.

Ręce opadły jej wzdłuż ciała, a kąciki ust niepewnie uniosły w górę. Podeszła do drzwi, które otworzyła i od razu po wejściu poczuła przyjemne ciepło. Rozejrzała się powoli i zaraz poczuła dotknięcie na jej barku.

— Gdzie byłaś? — zapytał szarowłosy, wpatrując się w nią zmartwionym spojrzeniem. Nie minęła sekunda, a już wiedział, że coś jest nie tak.

— Byłam się przewietrzyć. Na sali zrobiło mi się trochę duszno i potrzebowałam świeżego powietrza — odparła i przekrzywiła głowę lekko w bok, gdy zobaczyła, jak niektórzy goście zaczęli schodzić się na środek.

— W takim razie, wróciłaś w idealnym momencie, bo teraz odbędzie się ich pierwszy taniec — nie dociekał prawdy. Sama mu powie, jak zawsze zresztą, gdy coś ją trapi. W końcu mu ufa.

— Cieszę się, że zdążyłam — złapała go za dłoń, a ten poczuł, jak bardzo zmarznięta była. Ścisnął ją za nią nieco mocniej i poszedł za nią, ustawiając się w półokręgu, obserwując swoich szczęśliwych przyjaciół, którzy powoli zaczynali tańczyć.

— Dołączymy się w połowie, co nie? — wyszeptał do jej ucha, na co przeszedł ją dreszcz, a jej ciało zalało gorąco.

— Ale przecież...

— Inni też się dołączą, na tym to w sumie polega. Dlatego cię wtedy trochę poduczyłem — uśmiechnął się półgębkiem, a Asuna przygryzła wargę, zastanawiając się nad odpowiedzią.

— Niech będzie — odparła. — Ale bądź pewny, że to będzie odpowiedni moment — dodała zaraz, a ten kiwnął jej głową na zgodę. Nie chciała niczego zepsuć, ale jak zobaczyła, że jakaś para chce się także przyłączyć do tańca, pociągnęła go za dłoń. Od razu zrozumiał o co chodzi, więc poprosił ją do tańca i w tym samym momencie dołączyli do narzeczeństwa, co zrobiła także para Uchih.

Hiroi odetchnęła z ulgą, gdy inni także powoli zaczęli wychodzić na parkiet.

— To norma w tym klanie, mówiłem — ujął ją pewniej i przybliżył się do niej bardziej. — Teraz tylko uważaj na odbijanego.

— Nie mówiłeś mi, że będzie...

— Niespodzianka? — zaśmiał się cicho. — Jak tobą obrócę, będziesz w parze z Obito, także nie przejmuj się — puścił jej oczko i kilka chwil później obrócił Hiroi, która wpadła w ramiona szeroko uśmiechniętego Uchihy.

— Nie mieliśmy dziś jeszcze okazji by porozmawiać, prawda?

— Prawda — odparła i ułożyła usta w półokrąg.

— Więc, jak ci się układa z Kakashim? — zapytał lekko, a ona prawie się zakrztusiła, czego nie zauważył. Rumieńce zakryły jej poliki, na co się zaśmiał. — Wyglądacie razem naprawdę dobrze. Nigdy bym nie pomyślał, że znajdzie kogoś tak szybko. W końcu jest nauczycielem, a sporo osób od razu zakłada, że jeśli ma taki zawód, to jest nudny — oświadczył. Czarnooka nie wiedziała, co ma powiedzieć. Zatkało ją, jednak Obito mówił dalej, jakby niezrażony brakiem odpowiedzi z jej strony. — Widziałem, jak Kakashi chciał to przed nami ukryć, ale mnie się nie da oszukać. Nawet chciałem dać wam wspólne łóżko, ale Rin mi zabroniła — mruknął jakby niezadowolony z tego faktu. — Och, zagadałem się. Później jeszcze porozmawiamy — oświadczył z uśmiechem i zakręcił oszołomioną dziewczyną, która nie wiedziała tym razem z kim jest w parze. Przynajmniej mogła trochę odetchnąć od niewygodnych i zawstydzających pytań. Zerknęła w górę i tak szybko, jak się rozluźniła tak się spięła.

Dlaczego on...

— Mogę wiedzieć co miała znaczyć tą sytuacja przy stole? — syknęła cicho, a ten w odpowiedzi wzruszył ramionami.

— Chciałem to zrobić, więc zrobiłem — odparł jakby nigdy nic. — Nie powinnaś się tak spinać, zaraz się potkniesz o własne nogi — zauważył i przybliżył się do niej bardziej, obejmując ją pewniej ręką.

— Dzięki za radę, ale jej nie potrzebowałam — burknęła zniechęcona do rozmowy.

— Dlaczego zawsze na mnie burczysz jak jakiś pies? — prychnął.

— Niech zgadnę, może dlatego, że za tobą nie przepadam i nie dawałeś mi spokoju przez całą pierwszą klasę liceum? — uniosła jedną brew w górę z cynicznym uśmiechem. Madara przekręcił oczami.

— Powinno ci już dawno przejść. Przecież to było dwa lata temu, a ciągle to rozpamiętujesz.

— Nie dziw się. Ludzie się nie zmieniają, co potwierdziłeś zachowaniem w stosunku do Sasuke — tym razem to ona wzruszyła ramionami.

Żadne słowo nie opisywało uczucia, które teraz czuł Hatake, widząc jak czarnooka rozmawia z Madarą. Czuł, że to nie może być nic dobrego, więc po prostu rozplanował to tak, by kolejna zmiana wypadła na niego, a gdy Asuna wpadła znów w jego ręce, dokładnie przyjrzał się jej twarzy, która wyrażała zirytowanie, zdenerwowanie i jeszcze wiele złych emocji, których Hiroi próbowała się teraz na siłę pozbyć.

— Jeśli chcesz, możemy iść trochę odpocząć — zaproponował, kciukiem gładząc jej skórę na dłoni.

— Nie chce ci psuć zabawy, poza tym jest już w porządku — uśmiechnęła się, na co westchnął.

— Przecież potrafię cię odczytać. Nic się nie stanie, jak zejdziemy. Czeka nas jeszcze jedno przyjęcie, więc możemy trochę odpocząć. Chodź — pociągnął ją za rękę i chwilę później siedzieli na swoich miejscach przy stole.

— O czym z nim rozmawiałaś? — zagadnął biorąc kieliszek w dłoń i nalewając sobie szampana. Moment zastanawiał się nad czymś i zaraz nalał także Asunie. W końcu była pełnoletnia. Licealistka poczuła drobną panikę. Ma mu powiedzieć, co robił wcześniej Uchiha, jak poszedł do toalety?

— Stwierdził, że jestem cała spięta i się zaraz wywalę — burknęła, marszcząc brwi i biorąc łyka szampana. — W dodatku porównał mnie do psa — dodała, a Hatake prawie się zaśmiał. Jej wyraz twarzy podczas mówienia tych zdań był bezcenny.

Mam nadzieję, że to kupił...

~°~

Po pierwszym przyjęciu przyszedł czas na drugie, które odbywało się na szczęście w klubie hotelowym. Większość starszych osób już sobie odpuściło i wróciło do pokoi. Jednak wyrównało się to przez przybycie innych, dalszych znajomych Rin oraz Obito. Kiedy razem z Hatake przeszli przez dźwiękoszczelne drzwi, po kilku minutach odpoczynku, zabawa rozwinęła się już na całego. Kompletnie różniło się to od wcześniejszego spotkania, można było to porównać do zwykłej imprezy. Ludzie śmiali się, tańczyli do głośnej muzyki i pili. Hiroi uśmiechnęła się. Mimo że nie były to jej klimaty, to spodobało się jej. Był to jej pierwszy raz na takiej imprezie i zamierzała odrzucić wszystkie nurtujące ją myśli na bok. Z Hatake czas mijał jej niezwykle szybko. Wywijali jakieś wygibasy wśród ludzi, nawet trochę wypili. Potrzebowali tego luzu między sobą, tej innej formy zabawy, by coraz bardziej się poznawać i rozumieć. Za każdym razem gdy jasnowłosy zerkał w jej oczy widział te jasne iskierki i miłość do niego. Nie umiała już tego ukryć, alkohol na tyle ją rozluźnił, że nawet o tym nie myślała. Kiedy tańczyli wolnego musiał umieścić głowę obok jej głowy, by nie dać się ponieść. Gdyby zrobił to, na co miał ochotę, mógłby to zobaczyć Sasuke, albo Sakura. A w końcu był ich nauczycielem. I tak nie wyglądało to dobrze, gdy razem z nią się świetnie bawił. Ale wierzył, że jego uczniowie nikomu się nie wygadają. W końcu i tak jest z nimi na dobrej stopie, nieraz zachowywał się jakby był w ich wieku, w końcu nie jest tak bardzo starszy od nich.

— Kakashi, muszę iść na moment do pokoju — mruknęła, kiedy Hatake usiadł na krześle obrotowym przy barze i zaraz zmarszczył brwi przez jej pytanie. — Zapomniałam wziąć gumki do włosów, a coraz bardziej mi przeszkadzają, zaraz wrócę — uśmiechnęła się, a on skinął jej głową. Zastanawiał się przez moment, czy nie iść z nią, ale stwierdził, że poczeka i trochę odpocznie.

Hiroi odetchnęła cicho, gdy głośna muzyka nie docierała jej już do uszu. Chwilę stała w miejscu, po czym weszła na schody wchodząc na kolejne piętro, na którym znajdował się jej oraz Kakashiego pokój. Skręciła w boczny korytarz i chwilę później poczuła jak ktoś łapie ją za nadgarstek i obraca w swoją stronę.

— Ile jeszcze razy któryś z was mnie dziś zaczepi, dlaczego nie mogę chociaż raz dobrze się bawić... — burknęła niezadowolona i spróbowała wyrwać ręce z uścisku uśmiechającego się szeroko czarnookiego. — Puść mnie — spojrzała na niego groźnie.

— A wyglądam, jakbym miał taki zamiar? — uniósł w górę jedną brew, a Asuna spróbowała się wyrwać, pomagając sobie drugą dłonią, która niestety także została zamknięta w zabójczym uścisku Uchihy. Trzymał jej nadgarstki bezproblemowo jedną ręką, na co prychnęła zirytowana.

— Powtarzam, puść mnie.

— Nie mam zamiaru, chce zrobić coś, co przez rok liceum było nieosiągalne — uśmiechnął się chytrze. Pomimo niepokoju, jaki wewnątrz siebie czuła Hiroi, zaśmiała się.

— Niby co chcesz zrobić? Wydaje mi się, że raczej wypełniłeś wszystkie obowiązki prześladowcy — nie dała rady ugryźć się w język. Madara przymknął powieki i zacisnął mocno szczękę. — No i czemu nic nie mówisz? Słów ci zabrakło? — parsknęła krótko, jednak zaraz jęknęła z bólu, gdy poczuła jak jej plecy uderzają o ścianę. — No tak, nie zdążyłeś mnie jeszcze pobić — uśmiechnęła się krzywo i znów spróbowała wyswobodzić ręce, które miała na wysokości żeber.

— Cholera, całkowicie inaczej wszystko odbierałaś — uderzył dłonią w ścianę obok jej głowy. Wzdrygnęła się nieco. — Dlaczego nie możesz być taka, jak inne? Byłoby o wiele łatwiej, gdybyś była głupsza. Ale tobie zachciało się odpowiadać — syknął z wyrzutem, a Hiroi zmarszczyła brwi.

Przesłyszałam się?

— Nie rozumiem o co ci teraz chodzi. Najpierw mnie poniżasz, a później gadasz, że źle wszystko zrozumiałam. Masz rozdwojenie jaźni, czy jak? — nie chciała teraz tego powiedzieć, ale słowa same wyleciały z jej ust.

— Gdybyś była normalna, to nie byłoby problemu — prychnął i w końcu spojrzał się w jej oczy. Widział w nich strach, co zignorował. Przejechał kciukiem po jej policzku, na co zacisnęła usta w wąską kreskę. Uśmiechnął się pod nosem.

— Puść mnie, albo coś ci zaraz zrobię, Uchiha — zagroziła, na co pokiwał głową na boki.

— Najpierw wezmę to, po co przyszedłem — zaczął się do niej przybliżać, trzymając druga rękę na jej talii i mocno przyciskając ją do ściany. Jednak, gdy poczuł dłoń na barku, zatrzymał się zirytowany.

— Myślisz, że pozwoliłbym ci wziąć, co chcesz? — obejrzał się przez ramię i zobaczył czarne jak węgiel oczy. Nie spodziewał się, że ktoś teraz będzie tędy przechodził.

— Kakashi? — odetchnęła z ulgą. Jeśli on tu był, to jej nie mogło się już nic stać. Gdy przyjrzała mu się dokładniej, zauważyła, że szarowłosy wyglądał inaczej niż zwykle. Spojrzała w jego oczy, które były o wiele ciemniejsze, brwi miał za to nieco zmarszczone. Przeszły ją ciarki.

— Myślę, że powinieneś zostawić sprawę, która jest między mną, a nią — burknął w odpowiedzi Uchiha, nadal trzymając nadgarstki Asuny, jednak stojąc do niej bokiem. Hatake przechylił  głowę lekko w lewo i zacisnął dłoń na ramieniu czarnowłosego mocniej, który jakby niewzruszony dalej stał w tej samej pozycji.

— Powiedziała, że masz ją puścić, głuchy jesteś? — jego głos wciąż był spokojny, jednak Hiroi widziała, jak jego mięśnie coraz bardziej się napinają. Miała co do tego złe przeczucia.

— A ja powiedziałem, żebyś się nie wtrącał w nie swoje sprawy — Madara zacisnął mocno szczękę. Nie miał zamiaru robić tego, co kazał mu szarowłosy. Nie mógł sobie teraz odpuścić, bo lepszej okazji do tego nie znajdzie.

— Nie chce robić ci krzywdy, więc lepiej ją puść. Liczę do trzech i ma mieć wolne ręce — wzrokiem robił mu dziurę w głowie, a w jego myślach czarnowłosy był już martwy. Hatake zachowywał spokój tylko ze względu na to, że była tu Asuna. Inaczej Uchiha dawno odchodziłby z krwawiącym nosem, jak i nie z większymi urazami.

— Myślisz, że będę cię słuchać? — czarnooki uśmiechnął się półgębkiem. Nie zwracając uwagi na Kakashiego, po prostu odwrócił się przodem do Hiroi i bez żadnych uprzedzeń pocałował ją łapczywie.

To jakiś żart?

Kakashi już nie zwracał uwagi na to, że jest tu teraz Hiroi. Po prostu nie mógł się powstrzymać i rzucił się na bruneta, który i tak wiedział, że tak to się skończy.

— Uprzedzałem — warknął do krwawiącego czarnookiego, który uśmiechał się cynicznie w jego stronę. Z oczu Matematyka leciały pioruny i gdyby nie ręka ciemnookiej, nie wiedział czy dałby radę się powstrzymać od kolejnych uderzeń. — Jeszcze raz się do niej zbliżysz, zrobisz coś co mi się nie spodoba, to skończysz jeszcze gorzej — zakończył i wyminął Uchihe, trzymając licealistkę za przedramię.

Wszystkiego się spodziewała, dosłownie wszystkiego, ale tego, że Madara ją pocałuje, nie. Przecież tu nic nie łączyło się w całość, nie miał powodu, by to zrobić.

Weszli do pokoju, a Hatake aż trzasnął drzwiami. Stanął przodem do wciąż oszołomionej całą sytuacją dziewczyny i wziął jej dłonie w swoje, przypatrując się jej nadgarstkom.

— Będziesz miała siniaki — mruknął do siebie.

— Co?

— Zrobił ci coś jeszcze? — zapytał, gładząc jej policzek kciukiem. Przeszły ją przyjemne dreszcze.

— N-nie. Chyba nie — odparła niepewna. Czuła, jak czerwień wstępuje na jej poliki, ale wciąż patrzyła mu się w ciemne od złości oczy.

— Miałem już nie dopuścić do sytuacji, takich jak ta — westchnął. — Nigdy więcej nie chce patrzeć na to, jak ktoś cię tak dotyka — przymknął powieki i oparł swoje czoło o jej. Zamrugała kilka razy powiekami, chcąc zrozumieć, co właśnie się działo. Bała się odetchnąć, a serce galopowało jej w piersi jak nigdy wcześniej.

Jest tak blisko...

Mogę to robić tylko ja — otworzył oczy by zerknąć w jej odpowiedniczki. Pogładził jej talię dłonią i wyczekiwał jej reakcji.

Kiwnęła lekko głową, a jasnowłosy powoli musnął jej wargi swoimi. Dziewczyna oplotła jego szyję dłońmi i rozpłynęła się w tańcu ich ust, na który tak długo czekała.

Do zoba!🌱

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro