Dwadzieścia osiem📚
7/10❤️
🦎🦎🦎
Asuna stała nad szarowłosym, który od kilku minut już nie spał. Spod lekko uchylonych oczu obserwował pełną skupienia twarz czarnowłosej i próbował się nie uśmiechnąć. Hiroi pochyliła się lekko nad nim, wystawiając do przodu dłoń, ale cofnęła się i znów z powrotem wyprostowała. Zmarszczyła brwi i westchnęła cicho. Odchyliła głowę na moment do tyłu i gdy Hatake chciał już otworzyć oczy, ponownie się nad nim pochyliła. Przeczesała niepewnie dłonią jego włosy i musnęła ustami jego czoło, robiąc się lekko czerwona na twarzy. Serce Hatake zabiło dwa razy szybciej. Uchylił w końcu powoli powieki i uśmiechnął się, co dziewczyna odwzajemniła. Zastanowił się czy zdradzić to, że nie spał, ale postanowił ostatecznie zataić ten fakt, nie chcąc jej wprawić w zakłopotanie.
— Przez te dwa dni zdążyłam się upewnić, że naprawdę lubisz sobie pospać — oznajmiła i odsunęła się od niego, siadając na swoim łóżku. — Masz piętnaście minut na ubranie się i umycie, bo zaraz śniadanie — powiedziała, na co niechętnie podniósł się z łóżka. Nachylił się nad nią po czym ucałował jej policzek.
— Jeśli miałabyś mnie budzić tak codziennie, to mógłbym wstawać nawet o piątej — mruknął i odszedł od nieco zdziwionej Hiroi. Wyciągnął z walizki ubrania i zamknął się z nimi w łazience. W czasie, gdy szarowłosy doprowadzał się do porządku, czarnowłosa wzięła w dłoń telefon i odblokowała go, widząc od razu jedno powiadomienie. Kliknęła ikonkę wiadomości marszcząc brwi i nerwowo skubiąc skórkę kciuka drugiej dłoni paznokciem.
Czyli cały sylwester jest już zaplanowany? Wolałabym go spędzić z Kakashim...
Zablokowała na powrót telefon i zaczesała włosy za ucho, które wysunęły się, jak na złość z warkocza. Westchnęła cicho, czując, że sprawdzanie wiadomości z rana wypędzi z niej nadzieję na dobry dzień. Wstała z łóżka i jak na zawołanie usłyszała szczęk zamka.
Muszę mu powiedzieć, ale nie mogę tak od razu... Poczekam aż przyjedziemy do domu i odpoczniemy.
— Idziemy? — zapytała uśmiechając się szeroko. Kakashi przytaknął jej ruchem głowy i przełamując chęć złapania czarnowłosej za dłoń, opuścił z nią pokój i powoli podążał razem z nią ramię w ramię wzdłuż korytarza do windy. Dopiero, gdy rozsuwane drzwi zamknęły się za nimi, ujął jej dłoń w swoją odpowiedniczkę, na co zerknęła na niego zmieszana, z lekką dozą niepewności. Pogładził kciukiem wierzch jej ręki. Chociaż przez moment chciał czuć jej ciepło oraz gładką skórę. Sam do końca nie wiedział, jak zachowywać się w związku, nie chciał jakoś zniechęcić do siebie czarnowłosej, ani jej spłoszyć. Polegał głównie na wspomnieniach z liceum, gdzie miał swoją pierwszą dziewczynę oraz na wiadomościach zebranych podczas czytania Icha Icha. Drzwi ponownie się rozsunęły, a Hatake powoli puścił dłoń Asuny, która jako pierwsza wyszła z windy.
— Mamy około trzy dni w plecy — mruknął i podrapał się po czole. — Nie mam pojęcia, jak to nadrobimy.
— Jakoś będziemy musieli — odparła Hiroi z zawziętą miną. — Nie zamierzam przegrać i oddać mu kolejnej wygranej — zmarszczyła gniewnie brwi, a czarnooki parsknął krótkim śmiechem. Chciał już coś powiedzieć, jednak został złapany za bark, przez co szybko zrezygnował z tego pomysłu. Odwrócił głowę w stronę czarnowłosego, który szczerzył się od ucha do ucha.
— Obito? — mruknęła ciemnowłosa, na co mężczyzna kiwnął głową.
— A kto inny? — podszedł do Hiroi, zostawiając z tyłu nieco zdezorientowanego Kakashiego. — Nie porozmawialiśmy wczoraj, więc zrobimy to przy śniadaniu — zerknął na Hatake, machając do niego dłonią w geście pośpieszenia. — Chodźcie, Rin zajęła nam już miejsca.
Hiroi zetknęła swój wzrok z tym siwowłosego i wzruszyła ramionami.
— O czym mieliście rozmawiać? — zapytał ją szeptem, kiedy przestąpili próg stołówki.
— Cóż... — mruknęła w myślach przywołując monolog Uchihy podczas ich wspólnego tańca. Zarumieniła się i odwróciła wzrok w inną stronę, byle nie patrzeć ani na Obito, ani na matematyka, który uniósł w górę jedną brew wyczekując odpowiedzi. — Dowiesz się przy jedzeniu — dokończyła i podeszła do szwedzkiego stołu, by na talerz nałożyć sobie trochę sałatki z krewetkami oraz dwa onigiri. Rozejrzała się po Sali w poszukiwaniu Rin, a gdy ją dojrzała ruszyła żwawo w jej kierunku i usiadła na przeciwko niej.
— Asuna! Jak dobrze, że już jesteś, a gdzie Obito i Kakashi?
— Zaraz przyjdą — uśmiechnęła się lekko, wiedząc, że szykuje się bardzo niezręczna rozmowa.
— Czyli mamy chwilę na plotkowanie — Uchiha poruszyła zabawnie brwiami, a Hiroi przełknęła gryz sałatki, mrugając kilkukrotnie zdziwiona postawą brunetki. — Jak wchodziłam na stołówkę minęłam się z Madarą — podparła głowę o dłoń i wpatrzyła się w jeden punkt. Czarnowłosa ruszyła za śladem jej spojrzenia i wzdrygnęła się widząc czarne, długie, nieokiełznane włosy spięte w niskiego kucyka. — I powiem szczerze, że dawno nie widziałam u kogoś takiego lima — widać było, że starała się powstrzymać chichot, przez co kąciki ust Asuny samoistnie także uniosły się lekko w górę. — Powiedział, że się potknął i uderzył o klamkę od drzwi, ale mu nie wierzę — zrobiła dzióbek z ust i westchnęła. — Zauważyłaś, by wczoraj miał jakąś styczność z kimś, z kim się nie dogaduje? Albo, czy nie widziałaś jakiejś przepychanki na imprezie? — zadała pytanie, przez które licealistce na moment zabrakło powietrza. Hiroi odłożyła trzymane w dłoni onigiri na talerz i przekrzywiła głowę w bok, znów wracając spojrzeniem ku Madarze, który jakby to wyczuł i także na nią zerknął. Ciemnooka wzdrygnęła się, a on uśmiechnął półgębkiem wracając do rozmowy z Sasuke.
— Faktycznie, jest... spore — mruknęła ukrywając zadowolenie i dumę z Hatake. — A odpowiadając na twoje pytanie, nie widziałam by z kimkolwiek się kłócił, ale za to wiem, że był pijany jak bela —zachichotała, co zrobiła także Rin. — Nie zdziwiłabym się, gdyby naprawdę się potknął i uderzył o klamkę.
— Kto? — zapytał Hatake dosiadając się do stołu razem z Obito.
— Rozmawiamy o Madarze i jego przygodzie z wczoraj — oznajmiła brunetka, biorąc gryz kanapki. Hatake spojrzał się na Asunę ze zmarszczonymi brwiami i już miał otwierać usta, jednak poczuł jej uspokajającą dłoń na udzie, którą i tak szybko zabrała. — Ma niezłego siniaka pod okiem i już myślałam, że z kimś się pobił, jednak prawdopodobnie uderzył się tylko w klamkę — dokończyła, a matematyk wewnętrznie odetchnął z ulgą. Widocznie cała trójka nie chciała tłumaczyć się nikomu z wczorajszego zajścia.
— Nic dziwnego, skoro się tak upił — mruknął Hatake, a Hiroi mu przytaknęła.
— Koniec plot o Madarze i jego limie — prychnął Obito i wskazał pałeczkami na Kakashiego oraz Hiroi. — Jestem pewny, że razem jesteście — niemal krzyknął, na co serce Asuny stanęło w miejscu, chociaż była na coś takiego przygotowana. Kakashi zmarszczył brwi i spokojnym wzrokiem skanował twarz przyjaciela.
— Obito! — skarciła go Rin, na co przekręcił oczami.
— Jeśli mogę coś... sprostować — mruknęła czarnooka i westchnęła. — Jestem z Kakashim tylko przyjaciółmi. W dodatku jest moim wychowawcą w szkole — oznajmiła pod czujnym wzrokiem Hatake, z którego nie mogła nic wywnioskować. Obito prychnął.
— Kłamiesz. Wychowawca w szkole, a po zajęciach kochanek, co? — nachylił się nad stołem. — Widziałem wczoraj podczas tańca twoją reakcję na to, co mówiłem — uśmiechnął się, czując nadchodzące zwycięstwo. Był pewny, że dziewczyna nie da rady się już wytłumaczyć. Ta jednak nabrała głęboko w płuca powietrza i parsknęła cicho.
— Moja reakcja była prawidłowa, ponieważ Kakashi to w końcu mój nauczyciel i byłam zmieszana, tym o czym mówiłeś. Nie na co dzień słyszy się takie monologi, z których dowiaduje się, że miałam dzielić z Kakashim jedno łóżko — zarumieniła się. Zszokowana Rin przeniosła swoje spojrzenie na Obito, który także zaczął się rumienić, jednak ze lekkiego zażenowania. Kakashi za to siedział z wstrzymanym powietrzem, czuł jak zaczyna robić mu się gorąco, a jego serce wywija fikołka.
— Obito, jak mogłeś to wypaplać? — syknęła nieco spanikowana i zmieszana brązowooka.
— Mogłem się założyć o głowę, że są razem, moje przeczucie nigdy się przecież nie myliło — jęknął chowając twarz w dłoniach.
Tym razem także się nie pomyliło — mruknął Hatake w myślach, uśmiechając się lekko. — Będą źli, gdy się dowiedzą prawdy, ale nic na to nie poradzę.
— Jakbyś się założył, to już byś jej nie miał! Wiedziałam, że powinniśmy się najpierw zapytać, kim dla siebie jesteście żeby nie wyciągać pochopnych wniosków — mruknęła łapiąc się za głowę.
— Czyli dalej jesteś singlem? — zapytał dla pewności Obito, a Hatake przytaknął mu głową. — Świetnie, w takim razie mogę ci przedstawić...
— Nikogo mi nie przedstawiaj — przerwał mu nauczyciel, dzięki czemu Hiroi uniknęła zawału. — Na razie jest mi dobrze tak, jak jest — zapewnił przyjaciela, biorąc ostatni kęs śniadania. Uchiha wykrzywił dziwnie twarz, ale w końcu machnął na niego ręką.
— Jak chce... — przerwał, gdy nagła myśl wpadła mu do głowy. Kakashi przeczuwał kłopoty. Spojrzał na talerz Hiroi, który w połowie był jeszcze pełen i zaklął w myślach.
Nie wymyślę żadnej wymówki...
— Jeśli nie jesteście razem...
— Obito proszę, skończ już — westchnęła Uchiha i oparła głowę o rękę.
— Nie przerywaj. Jeśli nie jesteście razem — powtórzył marszcząc powoli brwi. — I jeśli jesteś jego uczennicą — Hiroi niepewnie kiwnęła mu głową na potwierdzenie. — I jeśli byłaś w jego domu, a on miał zdjętą koszulkę...
— Obito, już to przerabialiśmy — mruknął Kakashi, czując jak jego serce przyśpieszyło lekko biegu.
— Poczekaj, poczekaj! Wszystko zaczyna mi się powoli układać w całość jednej wielkiej ukła... — nie zdążył dokończyć, gdy ręka brunetki spotkała się z jego głową, a w następnej kolejności jego czoło z blatem stołu. — Rin!
— Cicho już bądź i przestań wymyślać jakieś teorie spiskowe — prychnęła. — Kakashi nie związałby się z uczennicą, ma jakieś zasady — szepnęła mu do ucha z irytacją, a Asuna przełknęła powoli ślinę zerkając kątem oczu na jasnowłosego, który z wyraźną ulgą rozluźnił swoje mięśnie. Hiroi nie skupiła się jednak nad tym, co mógł teraz odczuwać, a nad słowami Rin. Przygryzła lekko wargę, ale szybko wypuściła ją z pomiędzy zębów. Poczuła się dziwnie słysząc ostatnie zdanie wypowiedziane przez przyjaciółkę matematyka, który wlepiał właśnie w nią wzrok. — Przepraszam was za niego — mruknęła ponownie Rin. — Znasz go Kakashi, wiesz jaki jest. Jak już raz coś sobie wbije do głowy, trudno mu to później wybić — uśmiechnęła się nerwowo, na co Hatake machnął dłonią.
— Spokojnie Rin, musi minąć trochę czasu, zanim to do niego dotrze — odparł i spotkał się spojrzeniem z Obito, który zmrużył gniewnie powieki i bezgłośnie wyszeptał zdanie, które Hatake umiał z łatwością odczytać.
— Znam prawdę i nie możesz jej tak ukrywać.
Matematyk przekręcił ślepiami i odchrząknął.
— Najadłaś się? — zapytał szatynki, która wyrwała się ze swoich myśli i zerknęła na swoje jedzenie. Nie miała ochoty kończyć. Kiwnęła głową na potwierdzenie i uniosła delikatnie kąciki ust w górę. W głowie szumiały jej w zapętleniu pytania.
Czy to na pewno dobry pomysł? Czy na pewno powinniśmy próbować? A co jeśli to się wyda i zrobi się z tego wielka afera? Mój ojciec uziemi mnie do końca życia, a Kakashiego dosłownie zabije...
— W takim razie musimy się zbierać. Czeka nas długa droga powrotna, a w poniedziałek mamy szkołę — uśmiechnął się pod maską i przymknął powieki. Obito prychnął cicho obserwując niezadowolony poczynania przyjaciela, który wstał z krzesła, tak samo jak chwilę później Hiroi. Narzeczeństwo także podniosło się z siedzeń i stanęło przed nimi.
— Wracajcie bezpiecznie — Burknął Obito, nie urywając kontaktu wzrokowego z Hatake, przez co przeszły go ciarki.
— Po podróży ślubnej wpadniemy do ciebie Kakashi, mam nadzieje, że wtedy będzie u ciebie Asuna — przytuliła się do platynowłosego, a następnie objęła ręką także Hiroi. — Jeszcze raz przepraszam cię za zachowanie Obito, mogłaś się dziwnie czuć — odsunęła się od niej, trzymając wciąż dłonie na ramionach czarnookiej.
— Nic się nie stało, na prawdę — uśmiechnęła się na potwierdzenie swoich słów. — W przyszłości będzie co wspominać — zaśmiała się, zaczesując kosmyk włosów za ucho. W tym czasie Uchiha wraz z Hatake klepali się po plecach w przyjacielskim geście.
— A teraz powiedz prawdę, naginasz reguły panie profesorze? — wyszczerzył się pod nosem, a Kakashi przekręcił oczami i także lekko uniósł kąciki ust w górę.
— Kto wie? — mruknął odsuwając się od skołowanego szatyna, któremu nagle jakby oczy zaiskrzyły się. Spojrzał w górę, na sufit i zacisnął pięść w zwycięskim geście.
— Wiedziałem — szepnął do siebie, a patrząca się na niego Rin westchnęła, podczas gdy jej ramiona nieco opadły.
— Kakashi, dlaczego to zrobiłeś? — pokiwała głową na boki, a jasnowłosy wzruszył ramionami.
Pożegnaniu przypatrywał się dokładnie Madara tak jak i Sasuke.
— Na serio masz to limo od klamki? — zapytał Sasuke, prychając.
— A od czego innego? — burknął w odpowiedzi czarnowłosy, gdy oderwał wzrok od Asuny.
— Nie byłeś aż tak pijany, żeby wlecieć w klamkę, nie przesadzajmy — parsknął pod nosem młodszy, a jego kuzyn przekręcił oczami i napił się herbaty. Sakura siedziała cicho i przelewała mleko z płatkami przez łyżkę.
O czym oni mogli wczoraj rozmawiać, kiedy wyszli? Sasuke wyglądał na zadowolonego, gdy wrócił.
— O czym rozmawiałeś z Hiroi wczoraj? — zapytała nagle, zmieniając temat z siniaka Madary. Dwie pary czarnych, jak węgiel oczu skoncentrowały się na niej.
— No właśnie, też jestem ciekawy — zaśmiał się krótko pod nosem starszy z kuzynów i oparł wygodnie o oparcie krzesła.
— Musieliśmy wyjaśnić sobie kilka spraw. I tyle — wzruszył ramionami i wstał z siedzenia. — Nie myślicie, że też powinniśmy już się zbierać? Sakura, jeśli się nie mylę Orochimaru robi jutro sprawdzian, a my mamy mało czasu na przygotowanie się do niego — oznajmił, a dziewczyna prawie podskoczyła, gdy usłyszała imię nauczyciela.
— Faktycznie, kompletnie zapomniałam! Co teraz? Obleje mnie, jak nie dostanę dwójki — odsunęła się od stołu z głośnym szurnięciem, na co Madara uniósł w górę brwi i powoli odłożył kubek po herbacie na stół.
Boże... Przecież ma możliwość poprawienia semestru, po co tak panikuje?
— Mam ze sobą notatki, zrobisz sobie zdjęcie — oznajmił, chociaż niechętnie. Wiedział jak zareaguje, ale znał się z nią od dzieciństwa. Jakaś resztka sympatii do dziewczyny pozostała i nie chciał, by później użalała mu się nad uchem. Zastanawiał się jednak, jak mogła tak słabo pisać sprawdziany u tego cwanego węża, jeśli z chemii u Kurenai miała same wzorowe oceny.
— Jesteś cudowny, Sasuke-kun! — pisnęła i doskoczyła do niego, przytulając go, przez co niemal nie stracił równowagi. Posłał błagalne spojrzenie kuzunowi, który westchnął ciężko i wstał z miejsca.
— W takim razie czas na pożegnanie i wracamy — mruknął skwaszony i zaczął kierować się do pary młodej, a dwójka licealistów podążała zaraz za nim.
— Już myślałam, że nie podejdziecie — powiedziała Rin z delikatnym uśmiechem.
— Mam nadzieję, że jesteś już całkowicie trzeźwy Madara i nie spowodujesz po drodze wypadku — zaśmiał się Obito, na co czarnowłosy zmarszczył brwi.
Naprawdę uwierzyli w tą bajeczkę o klamce i upiciu się? No tak, Asuna pewnie ich jeszcze do tego przekonywała. Też nie było jej na rękę wyjaśnianie całej sytuacji.
— Czuję się cudownie — burknął wyobrażając sobie drogę powrotną w akompaniamencie gadania różowowłosej nastolatki. Nie miał zielonego pojęcia, jakim cudem Sasuke udaje się tak długo to wytrzymywać.
Gdy tylko opuścili stołówkę, weszli do swoich pokoi i spakowali się. Zeszli do rejestracji, a usta obu Uchih wykrzywiły się w szerokim uśmiechu.
— Którędy będziecie jechać? — zagadnął Madara, oddając kartę magnetyczną recepcjonistce. Kakashi przymknął na moment powieki, a czarnowłosy zobaczył, jak jego dłoń zaciska się nieco mocniej na rączce od walizki. Zaraz jednak Hatake zmienił swoje podejście i uśmiechnął się przymykając powieki.
— Raczej pojedziemy drogą, którą będzie szybciej — oznajmił wymijająco, jednak Madara miał już w głowie pewien zarys ich trasy.
— Och, to możliwe, że się jeszcze spotkamy, ile postoi będziecie robić?
— A co cię to interesuje? — zapytała Hiroi marszcząc przy tym brwi. Uchiha skierował na nią swoje spojrzenie i schylił się trochę w jej stronę. Zobaczył delikatny ruch ze strony Hatake, co przyprawiło go o szerszy wyszczerz. Nie uderzy go teraz, przy wszystkich. Nie ma do tego podstawy. W dodatku jego uczniowie ich obserwowali.
— Pomyślałem, że Sasuke chciałby się z tobą zobaczyć podczas drogi, prawda? — zerknął kątem oczu na kuzyna, który stał jak wryty. Mimo to na jego polikach można było dojrzeć lekki róż, przez co czarnowłosy zaśmiał się cicho. — Swoją drogą... — nachylił się nad nią bardziej, a Asuna poczuła jego oddech na szyi. — Mi także byłoby miło, gdybym cię wtedy zobaczył — szepnął i odsunął się od niej w tym samym momencie, gdy zrobiła krok w tył. Zacisnęła usta w wąską kreskę, nie chcąc, by jakieś nieprzemyślane słowo wymknęło się z pomiędzy nich.
— Nigdy więcej do mnie nie szepcz. Jeśli masz w sobie jakieś resztki odwagi, mów to co masz na myśli głośniej, tak by wszyscy słyszeli — syknęła uśmiechając się cynicznie. Chciała uderzyć jakoś w jego wewnętrzną dumę, jednak jedyną reakcją, jaką od niego dostała, była zaciśnięta mocno pięść i skrzywione w niezadowoleniu usta. — A teraz przepraszam, ale my już jedziemy — oznajmiła i odwróciła się do nich plecami, odchodząc spokojnym krokiem wraz z szarowłosym.
— Co ci powiedział? — zapytał ciemnooki, gdy tylko zajęli miejsca w jego samochodzie i zapięli pasy. Hiroi przymknęła powieki i wzięła głęboki oddech, by uspokoić lekkie poddenerwowanie.
— Powiedział, że też z chęcią by mnie zobaczył — przygryzła wewnętrzną stronę polika. Niezależnie kiedy Madara się do niej zbliżał, naruszał jej przestrzeń osobistą, czy chociażby do niej mówił, czuła się przez niego osaczona. Nie wiedziała, jak to przerwać.
Dłonie Hatake zacisnęły się na kierownicy nieco mocniej, gdy zaczął jechać samochodem.
— Widziałam jak się wtedy zirytowałeś, on pewnie też — westchnęła i pomasowała swoją skroń.
— Nawet jeśli, to ma to jakieś znaczenie? — zerknął na nią kątem oczu i ściągnął maskę, przez co serce ciemnowłosej zaczęło się powoli rozpływać. Położył ją na desce rozdzielczej i kontynuował. — I tak już go uderzyłem — wzruszył ramionami, a Hiroi niepohamowanie się uśmiechnęła.
— Nie spodziewałam się, że te limo będzie takie duże — parsknęła cicho, na co kąciki ust mężczyzny powędrowały w górę.
— Mogłem mu nabić jeszcze drugie, żeby było symetrycznie — jego uśmiech poszerzył się, a Asuna tym razem zaśmiała się głośno i długo. To było jak miód na jego uszy. Mógłby przyrzec, że ten dźwięk dodaje mu skrzydeł i poczucia stabilności, a jego problemy nagle znikają.
~°~
Hatake zatrzymał samochód na wjeździe do lasu, aby zrobić pierwszy postój. Wyszli z pojazdu rozprostowując kości.
— Szkoda, że nie miałaś możliwości przygotowania czegoś — mruknął otwierając bagażnik i wyciągając z niego zaraz termos z kawą.
— Przecież kupiliśmy jakieś jedzenie — zmarszczyła brwi, biorąc w dłoń plastikowy kubek, do którego szarowłosy nalał parującego napoju.
— Nic nie może się równać z tym zrobionym przez ciebie — oznajmił poważnie, przez co Asuna parsknęła cicho.
— Nie dość, że podczas drogi mnie rozśmieszałeś, to jeszcze teraz. Już dość, poliki mnie bolą — westchnęła, lecz mimo to nie mogła zahamować unoszących się w górę kącików ust.
— Przecież nic takiego nie powiedziałem — pokręcił głową na boki rozweselony. Wypili powoli kawę i schowali z powrotem do bagażnika kubeczki. Asuna wpatrywała się chwilę w dłoń Kakashiego i nie myśląc za wiele, złapała go za nią, ku jego miłemu zaskoczeniu.
— Idziemy się przejść? — zapytała niepewnie, na co Hatake schylił się nieco i ucałował ją w czoło, zaciskając mocniej dłoń na odpowiedniczce Hiroi.
— Nie mógłbym odmówić — na jego twarzy pojawił się uśmiech, na który Asuna mogłaby patrzeć godzinami. Ruszyli powolnie ścieżką prowadząca głębiej do lasu, rozpływając się w jego zapachach.
— Tak sobie pomyślałam, nie chciałbyś u mnie dziś nocować? — zagadnęła nie zastanawiając się wcale nad tym, co mówiła. Matematyk zamrugał kilkukrotnie powiekami i zaraz wyszczerzył się.
— To zależy.
— Od czego? — zmarszczyła brwi, a Hatake zatrzymał się, stając na przeciw niej.
— Czy dostanę od ciebie śniadanie — musnął jej usta swoimi, podczas gdy ta nie mogła powstrzymać rozbawienia.
— To czy je dostaniesz też od czegoś zależy — odsunęła lekko głowę w tył, a on zmrużył powieki wyczekująco wpatrując się w jej oczy.
— Od czego?
— Od tego, czy zrobimy zakupy po drodze, bo mam pustki w lodówce — cmokła go w usta. Hatake zmarszczył brwi i nachylił się bardziej nad nią, przybliżając się do niej odrobinę bliżej.
— Zrób to jeszcze raz. Ale dłużej — szepnął, a poliki dziewczyny zalały się szkarłatem. Powoli zbliżyła swoje usta do jego i złączyła je po chwili, przymykając przy tym powieki. Kakashi mruknął cicho, czując w brzuchu miłe mrowienie. Delikatnie polizał językiem jej dolną wargę. Zdawał sobie sprawę, że Asuna jest nieco zagubiona w obecnej sytuacji, jednak dostał od niej pozwolenie na krok dalej. Jedną dłoń trzymał na jej talii zaciskając ją trochę mocniej, a drugą wciąż miał splecioną z jej mniejszą odpowiedniczką, której wierzch gładził kciukiem. Miała wrażenie, że jej kolana zaraz się ugną i nogi zmienią w watę, gdy ich języki spotykały się ze sobą, delikatnie pieszcząc się nawzajem. Zrobiło jej się gorąco, a powietrze z płuc ulatywało niestety zbyt szybko. Nie chciała tego kończyć, uczucie, jakie jej towarzyszyło przy tej czynności było tak cudowne, że pragnęła więcej i więcej.
Leniwie rozłączyli swoje wargi, dysząc sobie cicho w usta. Patrzyli sobie w oczy spod lekko rozchylonych powiek i lekko uśmiechnęli się do siebie.
Nie ma takiej siły, która zmusiłaby mnie do wycofania się z tej relacji. Nie ma mowy, że po tym z niego zrezygnuje. Nieważne, co miałabym zrobić, mogłabym przesunąć nawet góry, tylko po to, by ojciec go zaakceptował.
Kiedy wracali w odpowiedniej chwili dostrzegli samochód, który zaczął wjeżdżać w zjazd. Ich ręce od razu się rozłączyły, a Hatake nasunął na twarz maskę.
— Och, czyli jednak się spotkaliśmy — zawołała Sakura, która zapatrzona była w komórkę i tylko na moment odwróciła od niej wzrok, by spojrzeć, kto idzie w ich stronę.
— Dzień dobry, Kakashi-sensei.
— Dzień dobry — odpowiedział. — Nie wiem jednak czy można nazwać to spotkaniem, raczej się mijamy — dodał Kakashi uśmiechając się do różowowłosej, która nie zwróciła na to uwagi.
— A nie możecie na nas zaczekać? — zapytał Madara, opierając się o maskę srebrnego auta. — Zrobilibyśmy sobie później razem jakieś postoje.
— Jestem za — mruknął młodszy Uchiha, a Hiroi wewnętrznie wyklinała ich na wszystkie możliwe sposoby.
— Niezbyt mi to odpowiada, tak szczerze — mruknął Hatake, na co dostał w odpowiedzi zdezorientowany wzrok Sasuke i przekręcenie oczami od jego kuzyna. — Zazwyczaj nie ustalam godzin, w jakie mam się zatrzymywać, a gdybym chciał się do was dostosować mógłbym spowodować wypadek. Jestem przekonany, że działa to także na odwrót u ciebie Madara — zwrócił się do czarnowłosego, który skanował go przeszywającym spojrzeniem, które nie robiło żadnego wrażenia na matematyku. Widział takich dziesiątki. Przypominało mu jedno z tych, które dostawał od uczniów, gdy pod koniec sprawdzianu mówił, że widział, jak ściągali. Te należało do tych zirytowanym i zdenerwowanych, które ciskały w niego gromami. Uśmiechnął się, przymykając przy tym powieki i wkładając dłonie do kieszeni spodni.
— Faktycznie, masz rację — czuć było na kilometr z jaką niechęcią wypowiedział to zdanie. Asuna aż musiała odwrócić głowę w bok, by ukryć swój szeroki uśmiech. Przy Kakashim w końcu przestała czuć te duszące ściany, które pojawiały się za każdym razem w obecności Uchihy. Zaczęła odnosić wrażenie, że przy nim Madara jest mały. Mniejszy niż ona, staje się bezbronnym kotem, zamiast lwem, jak to miał w zwyczaju. Zamiast niego drapieżnikiem stał się jasnowłosy, który nie dawał wyprowadzić się z równowagi przez zwykłe słowa. Jej serce zakołatało szybciej. Chciała już zawsze czuć te uczucie, które towarzyszyło jej przy Kakashim.
Do zoba!🌱
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro