Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dwadzieścia dziewięć📚

8/10❤️

🦎🦎🦎


Wchodzili po schodach śmiejąc się przy tym cicho tak, by nie obudzić sąsiadów. Asuna wyjęła z torby klucz i przekręciła go dwa razy w zamku, otwierając drzwi, które Kakashi zamknął za nimi.

— Połóż tutaj walizkę, jutro po szkole albo rano zaniesiesz ją do siebie — mruknęła kładąc swoją obok szafy i wskazując miejsce obok niej szarowłosemu. — Ja rozpakuje zakupy i...

— Ja to zrobię, a ty się przebierz — zaproponował zdejmując maskę z twarzy i odkładając ją na komódkę. Hiroi uśmiechnęła się z wdzięcznością. Zdjęła buty i weszła do swojego pokoju, stając przed szafą. Wyjęła z niej granatową koszulkę z długim rękawem, którą od razu założyła i czarne, krótkie spodnie z dresu, które zaraz także miała na sobie. Na nogi założyła kapcie i z brudnymi ubraniami poszła do łazienki, wrzucając je do pralki. Przestąpiła próg kuchni, gdzie Hatake kończył już układanie produktów w lodówce.

— Co chcesz na kolację? — zapytała podchodząc do niego, na co się wzdrygnął.

— Chyba masz we krwi te skradanie się — powiedział z uśmiechem i zamknął drzwi lodówki. — A odpowiadając na twoje pytanie, cokolwiek zrobisz, to zjem — usiadł przy stole i założył nogę na nogę, podpierając głowę o dłoń, obserwując jak czarnooka zaczyna działać. Minęło kilka minut, a po pomieszczeniu unosił się zapach smażonej polędwiczki wieprzowej, sosu sojowego i warzyw. Kakashi nie mógł powstrzymać cichego mruknięcia, gdy talerz z yaki sobą wylądował przed nim na stole. — Naprawdę, nie wiem jak ty to robisz — westchnął biorąc pałeczki w dłoń.

— Mam magiczne ręce — zaśmiała się, siadając na przeciw niego i także biorąc pałeczki między palce. Hatake musiał przyznać jej rację, nie tylko w gotowaniu była dobra, z masażem radziła sobie równie świetnie. — Smacznego.

— Wzajemnie — odparł i wziął do ust kawałek mięsa do ust. Przeszedł go miły dreszcz. — Następnym razem ugotujesz coś u mnie. Nie mogę tak ciągle na tobie żerować — oznajmił, dmuchając na makaron.

— Nie przeszkadza mi to — odparła. — Możemy się umówić, że co tydzień będę gotowała raz u mnie, a raz u ciebie — zaproponowała, a on kiwnął jej na to głową.

— W takim razie będę musiał zrobić jakieś zakupy, bo dotychczas jadłem ramen w torebki — parsknął cicho, gdy oczy zdziwionej dziewczyny świdrowały dziurę w jego głowie. — No co? Nie miałem czasu na gotowanie.

— Jak to możliwe, że jeszcze się od tego nie rozchorowałeś? — zamrugała kilkukrotnie powiekami, a Hatake wzruszył ramionami.

— Mam końskie zdrowie — wyjaśnił, na co nie mogła powstrzymać szerokiego uśmiechu.

— Zazdroszczę, mnie po takich gotowcach szybko łapią bóle brzucha. A czasem byłoby to dla mnie ułatwieniem. Przez nawał nauki niekiedy nie mam czasu na zrobienie sobie kolacji — westchnęła, biorąc do ust krewetkę.

— W takim razie kolacje zostaw mi. Kiedy będziesz przygotowywała się do konkursu z chęcią coś zrobię.

— Umowa stoi — oświadczyła i za moment po porcjach jedzenia nie było już śladu. — Umyje naczynia, więc masz teraz czas na przebranie się. W moim pokoju obok szafy przy ścianie powinien być materac, możesz już położyć go obok łóżka — uniosła kąciki ust w górę, gdy ten przytaknął jej i opuścił kuchnie.

Teraz mogła dać stresowi wemknąć się do jej umysłu. Niby wcześniej Kakashi u niej już nocował, ale teraz to kompletnie inna sytuacja. Byli parą. Czuła się nieco niezręcznie, jednak wcale nie powinna. Myślami ciągle wracała do wyglądu jej sypialni, zadawała sobie pytania, czy jest tam czysto, chociaż dobrze wiedziała, że posprzątane ma na błysk. Kiedy skończyła zmywać przypomniała sobie o bardzo istotnej sprawie. Zerknęła szybko na zegarek i odetchnęła z ulgą.

— Jak dobrze, że o tej porze ogląda zjawiska nadprzyrodzone — wytarła dłonie w ścierkę. — Kakashi, zaraz wracam! — powiedziała głośniej i wyszła z mieszkania, zaczynając wchodzić po schodach do góry, na ostatnie piętro. Przestąpiła z nogi na nogę i zapukała do drzwi, słysząc zza nich głośno grający telewizor, a po chwili także kroki.

— Dziewczyno, co tak późno? Przecież wróciłaś czterdzieści minut temu — mruknęła siwowłosa kobieta z papilotami zawiniętymi wokół pasm włosów. — W dodatku z jakimś chłopakiem — uniosła w górę jedną brew z zawadiackim uśmiechem, a Asuna spłonęła lekkim rumieńcem.

— Skąd pani wie? — zadała pytanie, spoglądając na swojego kota ocierającego się o jej nogę.

— Jestem jak osiedlowy monitoring skarbie, nie da się przede mną niczego ukryć — zachichotała i także zerknęła na zwierzaka dziewczyny. — Był wyjątkowo leniwy przez te dwa dni — oznajmiła i ukucnęła, głaskając go za uchem, na co zamruczał głośniej.

— To pewnie przez pogodę — westchnęła czarnooka i wzięła go na ręce, gdy staruszka wyprostowała się. — Dziękuję pani, że tak często zabiera go pod swoją opiekę, naprawdę wiele to dla mnie znaczy — skłoniła się delikatnie, na co jasnowłosa machnęła ręka.

— Nie ma sprawy, mój Miałk za każdym razem cieszy się, że jego sąsiad go odwiedza — mruknęła i ziewnęła cicho.

— Mimo to, jeszcze raz bardzo, bardzo dziękuję — przymknęła powieki uśmiechając się szeroko. — Już nie przeszkadzam, miłego wieczoru — ukłoniła się ponownie.

— Z wzajemnością, drogie dziecko — odparła znów chichocząc i chwilę później zamykając drzwi na klucz. Hiroi odetchnęła cicho.

— Naprawdę jest jak osiedlowy monitoring — szepnęła schodząc powoli po schodach, a kiedy była już na swoim piętrze, zobaczyła Kakashiego opierającego się o framugę drzwi.

— Masz ciekawych sąsiadów — oznajmił z półuśmiechem, na co spaliła buraka i minęła go w wejściu, odkładając kulkę sierści na ziemię. Hatake zamknął wejście i ukucnął przy kocie, który patrzył się na niego niepewnie.

— Myślałam, że nie przepadasz za kotami — mruknęła dziewczyna, obserwując, jak platynowłosy zaczyna głaskać jej pupila.

— Ale ten jest twój, a to spora różnica — wyprostował się. — No i miałem chwilę czasu na przejrzenie twojej biblioteczki — zmarszczył brwi. Czarnowłosa spojrzała się na niego zdezorientowana jego nagłą zmianą tematu i poważnym tonem. — Dlaczego nie powiedziałaś mi, że masz limitowane historie poboczne bohaterów Icha Icha? — zapytał z wyrzutem, na co parsknęła cicho. — Nie rozumiem, co w tym takiego zabawnego.

— Umknęło mi to, przepraszam — westchnęła. — Możesz którąś wybrać i przeczytać. Chcesz? — uniosła w górę jedną brew.

— Co to za pytanie, oczywiście, że chcę — przekręcił ślepiami i poszedł do jej pokoju, a licealistka zaraz po nim, gasząc na przedpokoju światło, przez co jedyną formą oświetlenia domu była łapka stojąca na jej biurku. — Polecisz mi jakąś? — zerknął na Hiroi, stojąc przy regale, którego nie sprawdził podczas wcześniejszych wizyt i bardzo tego żałował.
Asuna podeszła do niego i przebiegła palcem wskazującym po tytułach, zatrzymując się na tym najkrótszym.

— Tej prawie nie czytałam, więc możemy ją dziś zacząć — mruknęła, przygryzając wargę. — A tą możesz zabrać jutro ze sobą do domu, jest pierwszą z serii — wyciągnęła obie książki, je podając w jego dłonie. Ciemnooki przez moment wpatrywał się w nie jak w dar od Boga, a następnie ucałował jej czoło i minął ją, siadając na krześle obrotowym przy biurku.

— Jesteś cudowna — powiedział i założył nogę na nogę, odwracając się w kierunku jej łóżka. — Na co czekasz? Kładź się, tym razem ja czytam — posłał jej pełen szczęścia uśmiech, przez co miała wrażenie, że jej serce zaraz stopnieje. Wykonała jego polecenie, przykrywając się kołdrą i opierając o zagłówek, a jasnowłosy zaczął czytać.
Minęła godzina, zanim poczuli, jak ich oczy zaczęły się same zamykać. Hatake zgasił lampkę i odłożył książkę, zapamiętując stronę, na której skończył czytać. Położył się na materac i westchnął patrząc się w sufit. Nagle do głowy wpadł mu wyśmienity pomysł, którego wykonania nie mógł sobie odpuścić.

— Co ty na to, żeby odtworzyć teraz jedną ze scen z Icha Icha? — zagadnął, gdy szatynka obróciła się na bok, przodem w jego stronę.

— Jaką? — zmarszczyła brwi, a jej serce podskoczyło, gdy przez głowę przewijały jej się wszystkie fragmenty z książki Jirayi.

— Tę — wyciągnął w jej kierunku dłoń, łapiąc za przedramię dziewczyny i pociągnął ją w swoją stronę, tak że na niego spadła z głośnym westchnięciem zdziwienia.

Tę scenę...

Puls Hiroi zwolnił i uśmiechnęła się delikatnie.

— Nie sądzę, że będzie nam tak wygodnie — mruknęła, na co w odpowiedzi się zaśmiał.
— Źle ci?

— Nie, ale możesz jutro rano wstać cały obola...

— Mi także nie jest źle. I nie martw się tak o mnie, chce się tobą nacieszyć ile tylko zdołam, zanim nie będę mógł cię dotknąć przez prawie cały dzień — mruknął w jej włosy i pogłaskał po plecach. Zerknął kątem oczu na jej łóżko, gdzie siedział biały kot z czarną plamą na grzbiecie. Kakashi mógłby się założyć, że patrzył się na niego z zazdrością.

~°~

Po tym, jak zjedli śniadanie, Hatake wrócił do swojego mieszkania i zaczął przygotowywać się do pracy, gdy Asuna zakładała już na siebie buty oraz płaszcz. Założyła na ramię torbę z książkami oraz zeszytami i otworzyła drzwi. W niemałym szoku zobaczyła przed swoją twarzą nóż kieszonkowy. Szybko odskoczyła w bok, trzymając dłoń z ostrzem w tym samym miejscu. Spojrzała na osobę, która z lekkim uśmiechem patrzyła się na jej reakcje. Opuściła dłonie w dół i zamrugała kilkukrotnie.

— Mogę wiedzieć, co ty robisz, Sai? — zmarszczyła brwi i wpuściła go do mieszkania, widząc, że zostało jej jeszcze trochę czasu.

— Twój tata mnie przysłał — wzruszył ramionami chowając pistolet do kabury. Czarnooka sposągowiała na twarzy.

Oby nie widział Kakashiego i o niego nie pytał. Błagam.

— Dlaczego? Coś się stało? — mruknęła, na co przytaknął ruchem głowy.

— Stwierdził, że mam skontrolować to i owo — oznajmił i poprawił torbę na ramieniu, która przykuła uwagę szatynki. — Od dziś mam cię pilnować. Będę chodził za tobą, jak rzep.

— Co? Znowu powtórka z rozrywki? — uniosła brwi w górę. — Jak ja mam to niby wytłumaczyć przed znajomymi?

— Coś wymyślisz — uśmiechnął się, przymykając powieki, a trzecioklasistka złapała się za głowę.

— A... Gdzie będziesz mieszkać?

— No oczywiście, że u ciebie — oznajmił, na co szczęka szatynki opadła w dół.

— Nie! Nie ma mowy!

— To niby gdzie?

— Nie wiem, wymyśl coś — machnęła ręką i wyszła z domu, zamykając drzwi na klucz. — Ojciec powinien ci coś załatwić, jeśli martwi się o to, że mężczyźni zwaracają na mnie uwagę.

— To co mam mu powiedzieć? Przepraszam, ale nie będę dzielił mieszkania z pańską córką, bo ona się wstydzi? — złączył ze sobą brwi, na co Hiroi wzruszyła ramionami.

— Na pewno coś wykombinujesz. Ja potrzebuję ciszy, spokoju i przestrzeni w tym momencie. Ojciec nie mówił ci, że przygotowuje się do bardzo ważnego konkursu matematycznego?

— Nic mi o tym nie wspominał. Ale może jednak zostanę? Mógłbym cię dobrze do niego...
— Nie ma takiej potrzeby, już mam odpowiedzialnego za to nauczyciela — oświadczyła, w myślach kipiąc ze stresu i zdenerwowania. Sai przyglądał jej się uważnie, gdy szli powoli ulicą.

— A może po prostu się z kimś spotykasz i dlatego nie chcesz żebym się u ciebie zatrzymał? — zagadnął po krótkiej przerwie, sprawiając, że puls Asuny stanął na moment w miejscu.

Dlaczego jest taki dociekliwy?!

— Przestań wymyślać. Chcę się skupić na nauce, która jest teraz jedyną ważną dla mnie rzeczą. Zależy od niej cała moja przyszłość, a ty mi tu insynuujesz jakieś głupoty — burknęła uderzając go łokciem w ramię.

— Możliwe, co nie zmienia faktu, że mam mieć cię na oku. Nie wiadomo, co się stanie, jeśli ktoś na ulicy rozpozna w tobie córkę znanego prezesa jednej z większych firm.

— Dotychczas jeszcze się to nie zdarzyło — wywróciła oczami ze znudzonym wyrazem twarzy. — Tata jak zwykle przesadza.

— Ostatnio miał dobrego nosa, więc kto wie, czy teraz też się tak nie stanie — wzruszył ramionami wprawiając licealistkę swoimi słowami w zadumę.

— Nawet jeśli, nie zmienię kolejny raz miejsca zamieszkania. Czuję się tu dobrze i nawet taka błahostka mnie stąd nie wykurzy.

— Dobrze wiesz, że to nie zależy od ciebie. Taka i woli, by prasa nie zawracała sobie tobą głowy, żebyś miała spokój — odparł od razu i zatrzymał się na światłach, łapiąc szatynkę za łokieć i przytrzymując w miejscu. — Patrz przed siebie, bo inaczej wpadniesz kiedyś pod samochód.

— Przecież miałam zamiar się zatrzymać — prychnęła nieco rozbawiona.

— Jakoś mi się nie wydaje — westchnął cicho, a gdy zapaliło się zielone światło zaczęli przechodzić, kontynuując ich rozmowę aż pod bramę szkoły..

— Będziesz się tak za mną wlókł, aż nie wejdę do klasy czy jak? — zagadnęła, gdy nie przestawał iść obok niej.

— Jeśli chcesz.

— Oczywiście, że nie chcę! — złapała się za głowę, którą odchyliła lekko do tyłu. — Nie waż się po mnie przychodzić. Do teraz dawałam sobie świetnie radę sama i to nie zamierza się zmienić. Możesz sobie tutaj zrobić wakacje i okłamać ojca, że mnie pilnujesz czy coś — machnęła ręką, na co Sai skrzyżował przedramiona na klatce piersiowej.

— Nie żartuj sobie, dostałem polecenie służbowe i zamierzam je wykonać. O której kończysz?

— Nie osłabiaj mnie...

— Asuna? A kto to? — usłyszała za sobą i odwróciła się przodem razem z ciemnookim do właściciela głosu.

— To mój...

— Jestem jej starszym bratem — powiedział za nią Sai, przerywając jej tym samym, za co podarowała mu naganne spojrzenie, czym w ogóle się nie przejął.

— Masz brata? — Sakura zmarszczyła brwi, skanując czarnowłosego od góry do dołu.

— Oczywiście, nie widzisz podobieństwa?

— Faktycznie, trochę podobny — mruknęła nieco podejrzliwie i zaraz wzruszyła ramionami. — Ale czemu nie wspominałaś o nim wcześniej?

— Wiesz jak to jest z rodzeństwem. A z nim to już w ogóle udręka, jest niesamowicie nadopiekuńczy — szepnęła, jednak umyślnie na tyle głośno, by czarnooki ją usłyszał.

— To o której w końcu kończysz? Nie pozwolę ci się szlajać z jakimiś obcymi facetami po szkole.

— Sai... Idź coś zjedz, bo robisz się nieznośny. I nie przychodź po mnie! — zmrużyła powieki i złapała Sakure za nadgarstek odciągając ją od szatyna i tym samym zostawiając go stojącego jak słup soli przed bramą. — On mnie zamęczy — burknęła zwalniając tempa. Zerknęła na Haruno, która próbowała unikać jej spojrzenia. Przygryzła lekko dolną wargę i zatrzymała się przed drzwiami głównymi do placówki. — Słuchaj Sakura, widzę jak ostatnio na mnie patrzysz — zaczęła i od razu dostała od różowowłosej zaskoczone spojrzenie. — Wiem też, że zobaczyłaś we mnie rywalkę w drodze do zdobycia miłości Sasuke, ale chcę cie zapewnić, że zabawy w miłość mnie teraz nie kręcą — skłamała z lekkością. — Nie chcę, żebyś przez wzgląd na to, co czuje w moja stronę Sasuke była do mnie wrogo nastawiona. Uwierz mi, trzymam go na ogromny dystans, ale nic nie poradzę na jego uczucia. W końcu i tak kiedyś wygasną, więc nie masz się o co martwić, nie zamierzam ci go zabierać — uśmiechnęła się delikatnie, kładąc zielonookiej dłoń na ramieniu.

— Co masz na myśli poprzez trzymanie go na dystans? — zdjęła jej rękę ze swojego ciała, marszcząc przy tym brwi. — Na weselu przecież byłam świadkiem, jak wychodzicie razem na dwór i słodko sobie rozmawiacie — prychnęła opierając dłonie o biodra.

— Chciałam z nim wyjaśnić kilka spraw, zwłaszcza próbowałam przemówić mu do rozsądku i miałam nadzieję, że sobie po prostu mnie odpuści. To nie jest moja wina, że on zachowuje się tak względem mnie, Sakura. Mi także to przeszkadza. Dlatego chciałabym, żeby nasze relacje były takie jak wcześniej — wyraz jej twarzy spoważniał, gdy nie widziała żadnej zmiany w podejściu Sakury do tej rozmowy. — Powiem mojemu bratu, żeby z nim porozmawiał, może to go doprowadzi do pionu, dlatego przestań zachowywać się w stusunku do mnie w taki sposób. Myślałam, że się nieźle dogadujemy — westchnęła, a między nimi zapadła cisza.

Haruno nie odezwała się żadnym słowem, co tylko utwierdzało szatynkę w przekonaniu, że jeśli raz stała się jej rywalką, to między nimi nie będzie już nici porozumienia. Jej spojrzenie stało się zimniejsze. Włożyła dłonie do kieszeni i otworzyła drzwi. Zerknęła jeszcze przez ramię na trzecioklaistke i stanęła na moment w miejscu.

— Zaraz zaczną się lekcje, więc lepiej, żebyś tu tak nie stała — mruknęła i weszła do środka budynku zamykając za sobą drzwi.

Stojąc przed szafką wyciągnęła z torby telefon i weszła w kontakty wciskając na numer Saia. Weszła w konwersację i zaczęła szybko pisać słowa na klawiaturze.

Hiroi: Sai, mam małą prośbę.

Nie musiała długo czekać na odpowiedź. Mężczyzna zawsze był pod telefonem i szybko odpisywał, chyba że wydarzyła się jakaś poważna sytuacja.

Hiroi: Przyjdź jednak po mnie do szkoły.

Sai: Skąd taka nagła zmiana zdania? Uderzyłaś się w głowę? Może po prostu odbiorę cię teraz?

Hiroi: W nic się nie uderzyłam. Chciałam tylko, żebyś odgonił ode mnie takiego jednego chłopaka.

Sai: Nie umiesz sobie sama poradzić? Przecież nie raz już odpychałaś od siebie zainteresowanych tobą przedstawicieli płci męskiej samym spojrzeniem.

Asuna uniosła brwi w górę i sprawdziła godzinę. Jeszcze została jej chwila, więc schowała komórkę z powrotem do torby i zmieniła obuwie na szkolne, wieszając kurtkę na wieszak i zamykając szafkę na kłódkę. Wyjęła znów telefon i wpatrując się z uwagą w wyświetlacz znów zaczęła pisać, zaczynając wchodzić po schodach.

Hiroi: Nie wiedziałam, że tak potrafię. Ja w ogóle miałam jakichś adoratorów?

Sai: Nie, żartowałem :)

Hiroi: I weź tu prowadź poważną konwersacje. Dobra, wracając do tematu. Chłopak nie przestaje się za mną uganiać, więc jako mój bardzo nadopiekuńczy brat zajmiesz się całą sprawą i sprawisz, że sobie odpuści. Co ty na to?

Sai: A nie próbowałaś po prostu mu powiedzieć, że jego uczucia są jednostronne?

Hiroi: No tak! Nie pomyślałam o tym, jesteś genialny!

Sai: Nie ma za co.

Hiroi: To był sarkazm.

Sai: A jak ja to mogłem wywnioskować z wiadomości?

Hiroi: ... Nawet tego nie skomentuje. Pomożesz mi czy nie?

Sai: Dlaczego mam ci pomagać w twoich problemach sercowych? Nie wydaje ci się to śmieszne?

Hiroi: Po prostu mi pomóż. Nie mam już siły na rozmawianie z nim o moich uczuciach. Bądź przykładnym, starszym bratem.

Sai: To będzie męczące.

Asuna usiadła na swoim krześle w klasie i wypakowała wszystkie potrzebne rzeczy na ławkę, wciąż wymieniając wiadomości razem z szatynem, pomimo tego, że w szkole rozbrzmiał dzwonek rozpoczynający lekcje. Moment później przez rozsuwane drzwi przeszła Kurenai i rozpoczęła jakże nudną i dłużącą się dla czarnowłosej godzinę, na którą spóźnił się Naruto i Sasuke. Wzrok Uchihy ani na chwilę nie opuszczał jej profilu. Jednak czarnooka nie zwracała na to uwagi, co chwila patrząc z uśmiechem na telefon. Uchiha był poirytowany.

Z kim ona pisze i dlaczego się tak uśmiecha?

Do zoba!🌱

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro