III
Tuż po przebudzeniu stwierdził, że coś jest stanowczo nie tak. Nadal leżał odwrócony w stronę ściany, przez całą noc nie ruszył się nawet o milimetr. Mimo tego zanikła granica, która dzieliła jego i Glave'a. Miał wręcz wrażenie, że ich ciała przylegały do siebie. Zdawało się, że słyszał jego bicie serca. Co chwilę jego oddech owiewał mu bark. Spojrzał w tamtym kierunku, nie poruszając głową. Tego było już za wiele. Glave ot tak spał sobie tuląc go do siebie. Zaraz przypominały mu się słowa starszego. Przecież oni... Nie potrafił w to uwierzyć, lecz sądząc po zachowaniu Glave'a, między nimi naprawdę coś się wydarzyło.
Zrobiło mu się gorąco, gdy wyczuł ruch. Napady gorąca? Co się z nim do diaska działo!
- Nienawidzę cię- bąknął, wiedząc, że mężczyzna już nie śpi, nie spuszczając wzroku ze ściany, która wydała mu się w tym momencie bardzo interesująca.
Usłyszał ciche mruknięcie niezadowolenia.
- Nie ruszaj się. Wygodna z ciebie poduszka - starszy przyciągnął go do siebie jeszcze bardziej niczym wspomniany przed chwilą przedmiot.
- Zabieraj te łapy, stary zboczeńcu.
- Co ci się nie podoba?- Wyszeptał zawiedziony.
- Jakbyś nie wiedział - odparł oburzony.
Nie minęła sekunda, a on leżał na plecach. Nad nim pochylał się Glave, wpatrując się jeszcze śpiącym wzrokiem.
- Nie bądź taki, Add - zbliżył się do jego twarzy jeszcze bardziej. - Jestem na prawdę zmęczony. Daj się trochę powykorzystywać - wypowiadając ostatnie słowa, opadł na niego połową ciała.
- Nie ma mowy! - Starał się zrzucić z siebie ciężar, jednak był jeszcze na to zbyt słaby. Po chwili zmagań odpuścił sobie dalszą walkę. Zamiast tego zaczął marudzić, jaki to leżący na nim osobnik jest ciężki.
- Za głośno - mężczyzna podniósł się na ramionach i zawisł nad nim po raz kolejny. - Wiesz, moja cierpliwość też zna granice.
- Co ty robisz? - Spanikował, gdy tamten przygwoździł mu ręce nad głową.
- A nie widać?- odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Jeżeli to zrobisz, skopię ci dupę- warknął wściekły, wyrywając się z uścisku Glave'a, lecz z marnym skutkiem.
- Tak uważasz?- Chwycił go za podbródek przy czym Add zazgrzytał ze złości zębami- jakoś ostatnim razem potoczyło się to trochę inaczej. Mam ci przypomnieć?
Ich usta prawie się stykały, wystarczył minimalny ruch, by się złączyły.
- Nawet o tym nie myśl. Nie! Sprzeciw!
Odepchnął od siebie zaspanego mężczyznę, wyrywając się z jego objęć, a następnie stanął na chłodnej posadzce. Czemu wtedy się odwrócił? Mógł po prostu wyjść. Nie miałby jego obrazu w głowie przez resztę dnia. Delikatnie rozwartych powiek nadal zmęczonych i zaspanych po niedawnej pobudce śledzących każdy jego ruch, nieco pogniecionej przepaski na drugim oku, roztrzepanych białych włosów, kołdry nasuniętej tylko na dolne partie ciała, dobrze prezentujących się pleców, których nie zdobił żaden materiał. Wyglądnął jak młody bóg...
Czemu tak pomyślał? Na pięcie odwrócił się i chwycił za klamkę tych przeklętych drzwi. Jego oczom ukazał się szeroki hol. Zatrzasnął z hukiem drzwi, uśmiechając się podle pod nosem, wiedząc, że zapewnił Glavowi odpowiednią pobudkę. Sam zamiast tego potrzebował chwili, by doprowadzić się do ładu. Oparł się o zwyczajną ścianę, której nie spodziewał się zobaczyć w mieszkaniu Glave'a. Gdy wyobrażał sobie jego miejsce zamieszkania, widział mroczne katakumby z wystającymi z elewacji ruszającymi się zielonoskórymi, maziowatymi stworzeniami. Mimo to odczuł ulgę, gdyż jego mieszkanie okazało się być całkiem normalne. Jasny hol łączący się bezpośrednio z salonem. Zaś obok kuchnia z dużym oknem. Sypialnia, z której w końcu udało mu się zwiać, naprzeciwko drzwi prowadzące do łazienki. Rozkład mieszkania był mu bardzo znany, więc po tym jak wytarmosił sobie włosy, mamrocząc wszystkie znane mu przekleństwa i obelgi w stronę Glave'a, skierował się do wyjścia. Szybkim krokiem przemierzył korytarz, a jego kroki rozniosły się echem po całym mieszkaniu. Chwycił za klamkę już czując napływ rosnącej ekscytacji. Za długo przebywał w jednym miejscu, przez co moc przepełniała go całego. Uśmiechnął się szeroko, wiedząc, że najbliżej spotkane potwory jej posmakują.
Wtem jego uwagę przykuły drzwi w kącie. Zaciekawiony podszedł do nich, wiedząc, że za nimi musi się coś kryć. Nie było ich w dobrze mu znanym rozkładzie mieszkań Elios. Co takiego skrywał Glave? Ile czasu zajmie mu, by poznać wszystkie jego tajemnice? Pociągnął za klamkę, lecz drzwi ani drgnęły. Szarpnął ją mocniej, ale usłyszał tylko charakterystyczny dźwięk zamka blokującego wejście. Wkurzony zaczął wciskać klamkę coraz szybciej i mocniej. Naparł na drzwi pchając je co sił, nie puszczając metalowego uchwytu.
- Ty głupia klamko.
Zirytowany cofnął się i wymierzył kopniaka w miejsce, gdzie jego zdaniem powinien znajdować się zamek.
- Nie tak to inaczej- mruknął, gdy jego wcześniejsze działanie nie odniosło sukcesu.
Z jego dłoni buchnęła fioletowa moc, którą skumulował do rozmiarów piłki tenisowej. Zamachnął się na przeklętą klamkę, a wtem stało się coś dziwnego. Drzwi jakby wchłonęły jego atak, całkowicie go neutralizując. Począwszy od miejsca uderzania zaczęły się rozchodzić błękitne, świecące smugi tworząc małe sześciany, które po chwili pokryły całą powierzchnię drzwi. Zafascynowany tajemniczą barierą zapragnął jej dotknąć, lecz niebieska poświata zaczęła zanikać. Ponownie jego dłoń znalazła się na metalowym uchwycie. Przeszło mu przez myśl, że owa poświata być może znaczyła złamanie chroniącej przed wejściem blokady. Z nadzieją wcisnął w klamkę, lecz po to by zaraz zacząć ją szarpać. To niemożliwe, by został pokonany przez drzwi!
- Hałasujesz tak od samego rana.
Podskoczył zaskoczony, gdy usłyszał głos Glave'a za sobą. Zamarł, nadal trzymając dłoń na klamce, przypatrując się półnagiemu mężczyźnie, który jak gdyby nic ziewnął przeciągle.
- Czy ty masz jakiś problem z tymi drzwiami? Wyżywasz się na każdych jakich spotkasz? Jesteś naprawdę okrutny- powiedział zaspanym głosem przejeżdżając dłonią przez włosy, przez co przestały opadac mu na oczy- żeby zmuszać mnie do tak wczesnego wstawania- dodał odchodząc, zostawiając zszokowanego Adda za sobą.
Młodszy puścił w końcu klamkę i spojrzał na drzwi wyjściowe.
- To może zaczekać- podjął decyzję.
Udał się w kierunku kuchni, do której chwilę wcześniej podążył Glave.
- Zmieniłem zdanie. Zostanę tutaj dopóki nie wyśpiewasz mi wszystkich swoich sekretów- powiedział stanowczo, stojąc jeszcze w progu.
Glave nawet nie patrząc na niego, podszedł do stołu i postawił talerz z kanapkami.
- Jedz. Jeżeli masz zamiar cały dzień tak krzyczeć to znowu zasłabniesz- powiedział spokojnie, zalewając sobie kawę.
- Nie jestem głod...- jak na złość odezwał się jego żołądek. Naburmuszony usiadł na krześle znajdującym się przy oknie i parapecie, który zdobiło kilka roślin doniczkowych. Wgryzł się w kanapkę i zaczął beznamiętnie przeżuwać. Wzrokiem śledził Glave'a, który usiadł po drugiej stronie stołu, opierając się o ścianę. Wyciągnął z szafki jakieś papiery, następnie począł je przeglądać z zamyśloną miną, co chwilę popijając kawę.
Add nie spuszczał z niego wzroku. Ten widok tak bardzo go irytował. Gdy starszy po raz kolejny odstawił szklankę na stole, wybuchł. Gwałtownie wstał, uderzając dłońmi w stół, a następnie podpierając się na nich, postanowił wyjaśnić sobie co nieco z panem wesoło popijającym kawę.
- Co jest z tobą nie tak! Zachowujesz się, jakby nigdy nic się nie wydarzyło! Nie sądzisz, że jesteś mi winny wyjaśnienia? Mówisz mi tak po prostu, że my- urwał, nie mogąc znaleźć odpowiednich słów- Jak do tego doszło? Zapewne pojawiłeś się znikąd... jak zawsze zresztą. Co nie zmienia faktu, że mnie wykorzystałeś!- Przerwał, gdy Glave wykonał ruch, lecz tylko by przerzucić kartkę na kolejną.
- Kiepsko by było, gdyby najbardziej tajemniczy mieszkaniec Elios okazał się starym zboczeńcem, prawda? W zamian za milczenie, ty zdradzisz mi sekret swojej magii i pozwolisz wejść za te dziwaczne drzwi!
Glave chwycił za kubek i upił z niego kolejny łyk kawy, całkowicie go lekceważąc.
- Co to była za bariera? Ta poświata... wiem, że to coś potężnego. Jak to działa? Co znajduje się za tymi drzwiami? To coś niesamowitego i niedostępnego dla reszty świata, mam rację? Ta świadomość, że jest to tuż pod moim nosem i że jako jedyni możemy posiadać te wiedzę... nakręca mnie jeszcze bardziej!
Starszy odłożył kubek z powrotem na stół, nie odrywając wzroku od papierów.
- Glave... kim ty właściwie do licha jesteś!- Wypalił, a zaraz po tym zamilkł. Zdał sobie sprawę, że na to pytanie najbardziej chciałby usłyszeć odpowiedź. Kim jest siedzący przed nim półnagi mężczyzna? Czy Glave traktujący go jako poduszkę i ten, na którego wszyscy spoglądają z przestrachem to ta sama osoba? Czemu sama jego obecność sprawia, że czuje niepokój? Co się wydarzyło, gdy przez lata siedział zamknięty w antycznej bibliotece?
Na zadane pytanie odpowiedział mu tylko szelest kartek.
Add z rezygnacją opadł na krzesło. Może jednak wyjście stąd, nie było takim złym pomysłem? Rozejrzał się po pokoju i zawiesił wzrok na miejskim krajobrazie za oknem. Jak na mocarne zabudowanie domyślił się, że znajdują się w Elder. Jego uwagę przykuł przedmiot znajdujący się obok niego. W głowie zrodził się pomysł, który bez dłuższego zastanowienia postanowił wprowadzić w życie.
Gdy Glave po raz kolejny odłożył czarny kubek na stół, najciszej jak potrafił chwycił go, chowając za wazonem i podkładając na to samo miejsce małego kaktusa podwiniętego z parapetu.
Powstrzymując się od wybuchu śmiechu, obserwował moment, w którym niczego nieświadomy Glave chwycił za doniczkę. Skupiony na przeglądaniu papierów nie wyczuł różnicy pomiędzy szklanym kubkiem, a plastikowym, delikatnie uginającym się tworzywem. Zorientował się w momencie, gdy kaktus znalazł się przy jego ustach. Add świetnie się bawiąc, trzymając głowę opartą na łokciach, uśmiechnął się szeroko do mężczyzny. Tak to się kończy, gdy ktoś go lekceważy. Wyraz twarzy Glave'a diametralnie się zmienił. Wpierw pojawiło się na niej sekundowe zdumienie zaraz zastąpione irytacją.
- Add, kotku... gdzie mam ci tego kaktusa wsadzić?- Spytał z poirytowaniem spoglądając wpierw na roślinę, a następnie na chłopaka z miną wyczekującą odpowiedzi.
- Oh, interesujące. Więc jednak masz jakieś fetysze?- Zapytał z udawaną nutką ciekawości. Add nie przestawał się uśmiechać. Widok rozdrażnionego Glave'a niebywale go bawił.
-Coś mi mówi, że bardzo chcesz ich na sobie doświadczyć- odparł.
- Z tobą? Zawsze- odpowiedział sarkastycznie.
- Skoro i tak tutaj zostajesz to trzeba cię zapoznać z zasadami panującymi w tym domu.
- Każdego z nimi zaznajamiasz? Teraz już wiem, dlaczego wszyscy się ciebie boją- Zaśmiał się rozbawiony.
- Nie, tylko ciebie. Czuj się tym faktem zaszczycony- mruknął i wrócił do swoich papierów nie udzielając odpowiedzi na żadne poprzednie pytanie. Add westchnął i spojrzał na roślinę.
- I pomyśleć, że kaktus cieszy się większym zainteresowaniem niż ja.
~MatashiAte ☕
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro