Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dialog trzeci

— Proszę, Granger. Na zdrowie.

Na pewno nie na twoje.

— Czarująca jak sklątka o poranku. Gdybym nie znał Weasleya, zapytałbym, co on w tobie widzi.

Gdybym nie znała Astorii, zapytałabym, co ona widzi w tobie.

— Raczej: widziała. Rozwodzimy się.

Gratulacje, podejrzewam, że to ona zakończyła wasz związek.

— Ze skromności nie zaprzeczę. A wracając do tematu...

Czyżbym rozdrapywała świeżą ranę?

Gdybym wiedział, że po jednym kieliszku staniesz się taka rozochocona, to zaproponowałbym piwo kremowe albo sok pomarańczowy.

Mugolski sok pomarańczowy, Malfoy, co się z tobą dzieje?

— Zaczynam żałować, że nie dosypałem trucizny do tego wina.

Dobrze już, dobrze. Naprawdę wracając do meritum, czy Rose ze Scorpiusem, czy oni się... hm...

Spotykają? Kochają? Uprawiają seks?

Mocniej przyjaźnią.

— ...

Nie wiem, co w tym śmiesznego.

Wszystko. A w odpowiedzi na twoje pytanie: Nie, Granger. Oni się nawet nie lubią, sprawa jest dość skomplikowana.

To ją rozjaśnij.

— Widzisz, twoja córka mocniej przyjaźni się z synem Anthony'ego Goldsteina. Tak się właśnie składa, że Vin jest również dobrym znajomym Scorpiusa.

— To czarujący chłopak, w zeszłym roku odwiedzał Rose w wakacje...

— Scorpius przyjaźni się z Vinem, dlatego w ramach przyjacielskiej przysługi wyraził przyjacielską uwagę na temat tego związku.

— I...?

— Nie poganiaj mnie. Wiem, co mam mówić.

— Właśnie zauważyłam.

— Granger.

— Dobrze, dobrze, kontynuuj.

— Scorpius wyraził swoje obawy wobec ich związku...

— Mocniejszej przyjaźni.

— Związku.

— Dalej nie widzę powiązania Rose z tą bójką.

— No cóż, Scorpius mógł wyrazić się dość dosadnie.

To znaczy?

— Mógł przez przypadek, w przypływie gniewu, nazwać kogoś, niekoniecznie Rose, szlamą.

Niezbyt zaskakujące.

— Później ktoś mógł to usłyszeć.

— Hugo?

— Taaak. I zastosować karę niewspółmierną do zbrodni.

— Czyli?

Granger, układam historię w logiczną całość. Od punktu do punktu, przestań się wcinać w każdą kwestię.

— Doskonale ci idzie.

— Nie będę zrażał się twoimi uwagami, próbuję po prostu dobrać odpowiednie słowa, żeby nie było nieporozumień.

— Cała ta rozmowa to jedno wielkie nieporozumienie. Skoro tutaj przybyłam, powiedz mi, cóż tak okropnego zrobił Hugo, że twój syn go zaatakował.

Uderzył.

— Niech ci będzie: uderzył.

Hugo dał jasno do zrozumienia, przy wszystkich zebranych w Wielkiej Sali, iż mój syn jest inny.

— Jaka w tym zbrodnia?

— Użyłem eufemizmu, bo ta okropna, odrażająca i uwłaczająca mugolska nazwa nie przejdzie przez moje gardło.

— Nie rozumiem. Inny czyli że...?

— Oszczerczo oskarżył Scorpiusa o posiadanie odmiennej preferencji.

— Preferencji?

— Nawyków.

— Jakich?

— TYCH nawyków.

— To znaczy których?

— Do czorta, Granger, domyśl się!

— Twój syn jest...?

— Nie kończ.

— Homoseksualistą?




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro