XXIV
Zejście z góry nie było już tak przyjemne jak wchodzenie na nią. Niedość, że trzeba było bardziej uważać, aby się nie poślizgnąć, to wszystko trwało w niezręcznym milczeniu. Aishinsui, trzymając miecz w dłoni, schodziła jako pierwsza. Dawno już nie miała tak śmiertelnie poważnego wyrazu twarzy. Usagi trzymał nadal nieprzytomnego Fuwę.
Dopiero gdy nastał wieczór, wyjątkowo zimny, przy rozpalonym ognisku w grocie i przy czuwaniu nad kitsune, dwójka mogła w końcu na siebie spojrzeć. Mimo to Aishi starała się ukrywać wzrok przed samurajem. Wstydziła się samej siebie.
-Aishi...- zaczął królik.
-Proszę, nic nie mów- przerwała mu.-Nie chcę o tym rozmawiać.
-Nie uważasz, że należy mi się jakieś wyjaśnienie?- zapytał rōnin.- Okazałaś się tym, co oboje zwalczamy.
-Nie! To wcale nie tak.
-Wiec dlaczego to ukrywałaś?
-N-nie czas na to. Musimy zrobić coś z tymi elementami.
Spojrzała na trzy części zagadki leżące przy ognisku. Chciała wstać, jednak Usagi złapał ją za rękę i przyciągnął z powrotem w dół.
-Nie odwlekaj tego- rzekł.-Niczego nie zdziałamy póki nie będziemy mieć czystego sumienia.
Dziewczyna z głośnym westchnieniem usiadła. Pokręciła głową.
-Niczego nie zrozumiesz, jeśli ci nie pokażę- westchnęła.
Zaczęła ściągać rękawiczki, obnażając gładkie już dłonie, bez żadnych szram. Stało się tak gdy wróciła z Yomi. Później ściągnęła pas i kimono.
-Ja wiem jak to wygląda, ale nie musisz się bać- rzuciła półżartem.-Nie zamierzam robić czegoś wyuzdanego.
Usagi mimo wszystko poczuł się nieco niezręcznie. Wojowniczka ściągnęła ostatnią rzecz- górną część bordowego kostiumu. To, co jednak powinno być zakryte, zostało obwiązane bandażem. Spojrzała na Miyamoto, lecz mało obchodziła ją jego mina.
Odwróciła się do niego plecami. Zabrała włosy.
Usagi obruszył się wystraszony. Rozszerzył oczy, wydając urwany wzdech.
Plecy były całe w ciemnych wzorach. Plamy, szramy, zupełnie jakby ktoś rzucił w nią ciemną, płynną substancją. Ale szczególnie wyróżniały się trzy ślady. Głębokie pasy, jakby po pazurach.
Samuraj wyciągnął rękę, jednak nie był przekonany czy powinien. Aishi spojrzała na niego przez ramię.
-Nie obawiaj się- powiedziała.-To nie boli.
Skoro tak mówiła, samuraj przejechał palcem po jednej ze szram.
-Dziwnie jest dotykać gołej skóry, prawda?- próbowała żartować.-Taka bez futra...
-Kto ci to zrobił?- przerwał jej rōnin.
Aida zamknęła oczy po czym znów je otworzyła.
-Nogitsune- wyznała.
Usagi spojrzał na jej twarz z zaskoczeniem, ale i współczuciem.
-To było dawno- westchnęła.
-Ale co?- nie rozumiał.
-Opowiem ci... Zasługujesz na prawdę.
Potarła dłonią twarz.
-Jak mi powiedziałeś, urodziłam się tutaj- zaczęła.-W Japonii. Ale nie pamiętam tego. Pamiętam, że Nina wychowała mnie w europejskim kraju... w Polsce. Później w wieku trzynastu lat przeniosłam się do Stanów Zjednoczonych, albo inaczej...kraju Nowego Świata. Tylko były to państwa innego wymiaru. Tam ludzie są na porządku dziennym, a zwierzęta... Tak, jak ten zając. Cztery nogi, zero głosu. Jednak gdy miałam już piętnaście lat nagle... Poszłam gdzieś wieczorem i wtedy ściągnięto mnie tutaj.
-Jak?
-W jakiś magiczny sposób. Nie pamiętam tego dokładnie. Wpadłam w dziurę, która pode mną powstała. Trafiłam do Nogitsune. Potrzebował mnie. Wiedział o mojej niezwykłej umiejętności, choć ja nie. Wówczas żadne ostrze nie mogło mnie zranić. Absolutnie żadne. Byłam dla niego żywą tarczą. Wiedziałam, że stojąc u jego boku, skrzywdzę wielu niewinnych. Więc próbowałam się wyrwać. Ale podczas ucieczki nie minęła mnie walka z moim "panem". Właśnie wtedy... zrobił to. Ponieważ zranił mnie do krwi swoją materią, zmienił mnie w coś na wzór yōkai. Dzięki temu uzyskałam moc perganinów i wydłużania włosów. Jednak odebrał mi także część mej ochrony. Dlatego teraz ostrza z dna Yomi i ostrza niebiańskie mogą...
-Cię zranić.
-Chociaż ślady walki się rozeszły, a do tego jeszcze incydent z Synem Nogitsune...
Odsunęła rękę ukazując przed ukochanym czarną plamę na boku. Miyamoto przyjrzał się jej, ale już z daleka.
-Teraz o wiele bardziej niebezpieczne jest dla mnie niebiańskie ostrze. Coraz bardziej staje się istotą mroku niżeli człowiekiem. Jestem jak zepsuta maszyna.
-Aishi, a... te słowa, których nie rozumiem?
Dziewczyna usiadła teraz naprzeciw niego. Wzięła go za ręce.
-Wychowałam się w dwudziestym pierwszym wieku, Usagi- wyjawiła.-Przez prawdopodobnie piętnaście lat żyłam cztery wieki w przyszłości.
Królik rozszerzył oczy. Patrzył się w spojrzenie dziewczyny, które już szkliło się łzami. Przyciągnął ją do siebie, zamykając w uścisku. Czuł, że powinien tak zrobić.
-Nie musisz się obawiać- westchnął.-Czym byś nie była to tak naprawdę wciąż pozostajesz... Aishi.
Wojowniczka zamrugała szybko powiekami.
-I właśnie za to, że coraz bardziej się przełamujesz... Kocham cię najbardziej.
Samuraj poruszył się trochę, jednak był przekonany co do uczuć dziewczyny. Jedyne co poczuł to jej gęsią skórkę rozchodzącą się po całej skórze.
-Ty drżysz- zauważył.-Musisz się ubrać. Jak najszybciej.
Pokiwała głową, odsuwając się powoli od Miyamoto.
㊗
W środku nocy dwójka nadal zastanawiała się nad sposobem połączenia trzech zupełnie różnych przedmiotów. W coś musiały się połączyć, skoro ostatnie słowa mówiły "Te trzy rzeczy do jedności stworzone".
-Jestem genialna!- krzyknęła Aishinsui.
Jej głos aż zbudził wreszcie Fuwę. Kitsune poderwało się na równe nogi jak opatrzone.
-Co? Kto? Jak?- wyrwał zdezorientowany.
-Dobrze się spało?- spytała dziewczyna.
-Dopóki mnie nie obudziłaś- westchnął- jak w siódmym niebie.
-Co wymyśliłaś?- dociekał Usagi.
-Popatrzcie chłopaki- zwróciła ich uwagę.-Te rzeczy są powiązane z rycerską dewizą.
Ułożyła elementy w pewnej kolejności. Pozostali czekali na jej prezentację.
-Krzyż to Bóg, katana to honor a mapa to ojczyzna- pokazała.-Bóg, honor, ojczyzna! Usagi, będziesz potrzebny.
Wyciągnęła pergamin, szybko coś na nim napisała i położyła go na elementach.
-Połóż ręce na moich- poprosiła.-Ten papier musi przejść dobrą energią.
Samuraj posłusznie spełnił jej prośbę.
Aishi nie przekazała mu tylko, że nie miała pojęcia jak mogło to wpłynąć na nią. Jednak teraz ważniejsze było pokonanie Nogitsune niż ona.
-Haya!- krzyknęła.
Pergamin przeszedł jasnym błyskiem. Żadne z nich nigdy nie widziało, by papier tak lśnił.
Dziewczyna wyczuła, że coś zaczyna się z nią dziać. Przeszywał ją piekący ból, jednakże próbowała z całych sił nie okazywać swej dolegliwości.
-To zaczyna się łączyć- zauważył Kitsune.
Istotnie, elementy jak topiony metal spajały się w jedno. Nowy przedmiot był coraz bardziej smuklejszy. Usagi poczuł, że dłonie Aishi zaczynają się rozluźniać. Gdy zerknął na nią, ona już upadała na ziemię, tracąc przytomność.
.........
Przepraszam was że taki krótki😭😭😭 Musze to rozbić. Skandal, tylko 1000 słów. Spróbuję następny rozwinąć, ale i tak ostatni będzie raczej dłuższy. Do nexta😉
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro